– Ciotka Maud – rzeki Michael lodowatym tonem.

– Nie ma obawy. – Emma machnęła ręką. 4. Nie kontaktowała się z rodziną przez ponad dwadzieścia lat, więc nic o tobie nie wie.

– Ale to staruszka, która po trochu traci orientację w świecie i wymaga pomocy. Nie widzę powodu, dla którego mam obarczać ją obcą kobietą i dzieckiem. I to pod fałszywym pretekstem.

– Och, Mikę! – zawołała rozczarowana Emma. – Nie możesz odmówić! Rosalind i dziecku grozi niebezpieczeństwo, a ty jesteś jedynym człowiekiem, który może im pomóc.

– Moja droga, mówisz od rzeczy. – Spojrzał na Rosalind, która zastanawiała się nad innym sposobem ochronienia Jamiego i w roztargnieniu bawiła się pierścionkiem. – Przestań – rzucił ostro. – Od początku dajesz mi do zrozumienia, że znalazłaś kogoś, kogo stać na taki kosztowny prezent.

Emma spojrzała na brata, nie rozumiejąc jego irytacji, a Rosalind prędko zaczęła mówić, aby uniknąć kłopotliwych pytań przyjaciółki.

– Nic nie dawałam ci do zrozumienia – rzekła oschle. – Zawsze, gdy myślę, bawię się pierścionkiem.

–  Ale ten jest zaręczynowy? '

– Tak.

– Więc proponuję, żebyś pojechała na wieś z bogatym narzeczonym, -. Niemożliwe.

Narzeczony zachował się tak szorstko i bezdusznie, że boleśnie odczuła jego odmowę.

– Dlaczego? – Palcem wskazał brylant. – Człowiek, który wykosztował się na taki kamień, powinien być gotów jechać z tobą nawet na biegun.

– To nie takie proste.

– Ros zaręczyła się z Simonem Hungerfordem – wyjaśniła Emma. – Na pewno o nim słyszałeś.

– Hungerford? Ten polityk?

– Tak.

– Coś podobnego! – Spojrzał na zaczerwienioną Rosalind. – Ty i Simon Hungerford? Hm, właściwie to ma sens, bo wydajecie się dla siebie stworzeni. Hungerfordowie to jedna z niewielu rodzin, które mogą równać się z twoją pod względem majątku. Gdzieś czytałem, że on bezwzględnie walczy o władzę, a jego rodzina o pieniądze. Będziecie dobraną parą.

Pogarda w jego głosie dotknęła Rosalind do żywego, lecz dumnie uniosła głowę i udała, że niczego nie zauważyła.

– Simon teraz nie może się wyrwać – powiedziała na usprawiedliwienie narzeczonego. – Ale nawet gdyby nie był taki zajęty, jest za bardzo znany. Na pewno by go rozpoznano i dziennikarze by się zwiedzieli, a to tak, jakbyśmy ogłosili, gdzie jesteśmy.

– Widzisz więc, braciszku, że to musisz być ty – przymilnie powiedziała Emma.

Michael na ogół ulegał siostrze, lecz tym razem nie miał ochoty spełniać jej prośby.

– Przepraszam cię, kochana, ale mam dość kłopotów bez bawienia się w ochroniarza. Narzeczony Rosalind powinien ją wspierać, a jeśli z jakiegoś powodu nie chce, stać go, żeby zatrudnił odpowiedniego człowieka. Ja też mam na głowie sprawy ważniejsze. niż opiekowanie się z nią i jej bratem.

ROZDZIAŁ DRUGI

Poprzedniego dnia Michael stanowczo powiedział „nie”, a mimo to teraz jechał z Rosalind i dzieckiem, spokojnie śpiącym na tylnym siedzeniu.

Wiedział, że gdyby nie feralny telefon, jechałby sam i starał się wyrzucić z pamięci wszelkie wspomnienia o Rosalind. Tak niewiele brakowało, aby sienie zaangażował i nadal żył swoim życiem. To prawdziwy pech, że telefon komórkowy Rosalind zadzwonił, nim zdążyli wypić kawę.

Tuż przedtem Jamie pochlapał sokiem spódnicę Rosalind, więc przyjaciółki zaczęły pospiesznie usuwać plamę i wycierać chłopcu ręce. W zamieszaniu nie od razu usłyszeli sygnał, a potem Rosalind nie mogła znaleźć torebki, którą zostawiła na stoliku przy drzwiach.

– To pewno Simon – powiedziała, wyjmując telefon. – Umówiliśmy się, że zadzwoni mniej więcej o tej porze.

Michaela zirytowała nerwowa bieganina i zastanawiał się, jak ona wyobraża sobie opiekę nad dzieckiem, gdy trochę rozlanego soku wprawiło ją w prawdziwy popłoch. Podszedł do okna, ale gdy zapadła podejrzana cisza, odwrócił się. Rosalind stała przy stoliku, niewidzącym wzrokiem patrzyła przed siebie, a na jej twarzy malowało się tafcie przerażenie, że ścisnęło mu się serce.

Pamiętał, że później odstawił filiżankę na telewizor, lecz nie mógł sobie przypomnieć, jak znalazł się przy Rosalind. Wziął od niej telefon i usłyszał słowa: „niewybaczalne, gdyby coś się stało takiemu ślicznemu dziecku”. Głos był bezpłciowy, ale tak ociekał jadem nienawiści, że cierpła skóra. „Wiem, dokąd pani zabrała chłopca”.

Tyle mu wystarczyło, więc przerwał połączenie i odłożył telefon na stolik. Emma miała niepewną minę, a Jamie wystraszoną, jakby bał się, że reakcja dorosłych jest związana z rozlanym sokiem. Rosalind pustym wzrokiem patrzyła przed siebie i mocno zaciskała drżące usta. Była bliska płaczu..

Michael wziął ją za rękę i podprowadził do kanapy. Jamie przybiegł i przytulił się do niej, więc mocno go objęła.

– To nic, kochanie, nie bój się.

Spojrzała na Michaela, a wtedy nieoczekiwanie dla siebie powiedział:

– Możesz ze mną jechać.

Nie pojmował, dlaczego się zgodził. Doskonale wiedział, że to nie jest jego kłopot, lecz zmartwienie Rosalind, a poza tym powinien był pamiętać, że nie należy ulegać prośbie pięknych zielonych oczu. Podejrzewał, że z wyrachowania spojrzała na niego błagalnym wzrokiem, więc nie rozumiał, dlaczego natychmiast pomyślał, że nie pozwoli, by ją skrzywdzono.

Wolał nie zastanawiać się nad motywami swego niepojętego postępowania, a że był niezadowolony, postawił warunki, którym Rosalind musiała bezwzględnie się podporządkować. Bardzo ją zaskoczyło, gdy oznajmił, że powinna zmienić wygląd; nie ulegało wątpliwości, że nie myślała o niczym innym poza tym, aby zyskać jego poparcie dla swego planu.

– Musisz inaczej wyglądać, żeby w Askerby nie rzucać się w oczy na kilometr. Nikt rozsądny nie uwierzy, że jesteś żoną archeologa, jeśli będziesz paradować w stroju, który kosztuje połowę mojej rocznej pensji.

Wbrew jego oczekiwaniom, Rosalind wcale nie zaoponowała, ale bardzo zrzedła jej mina, gdy zobaczyła rzeczy, które Emma kupiła dla niej na polecenie brata.

Patrząc z niesmakiem na brązową sztruksową spódnicę, zapytała:

– Może jednak zabiorę trochę swoich ubrań?

Michael był zły, że nie wycofał się w porę, więc nie zamierzał iść na ustępstwa.

– Możesz wziąć dżinsy i bieliznę, ale poza tym będziesz nosić to, co kazałem kupić.

– Będę wyglądać jak strach na wróble.

– Co z tego? Powiedziałem Emmie, żeby wybrała niegustowne i tanie rzeczy dla niezamożnej kobiety i dziecka. Jeżeli masz wystąpić incognito, a rzekomo o to ci chodzi, musisz się ubierać skromnie.

Rosalind westchnęła zrezygnowana i rzuciła spódnicę na kanapę.

– Myślałam, że wystarczy, jeśli przedstawisz mnie jako swoją żonę.

– To stanowczo za mało. Jeśli chcesz, żeby cię od razu zauważono, jedź w tym, co masz na sobie. Ale nie oczekuj, że powiem ludziom, że jesteś ze mną związana. Zresztą to nie tylko kwestia ubioru. Musisz zrobić coś z włosami, bo za bardzo rzucają się w oczy.

Instynktownie musnęła ręką ciemne loki, które kiedyś tak go zachwycały.

– Co mam zrobić?

– Obetnij i ufarbuj.

– A jeśli nie posłucham?

– Zostaniesz tutaj.

– To szantaż!

– Jak uważasz.

– Mikę ma rację – odezwała się Emma. – Masz włosy o niespotykanym odcieniu, więc każdy zwróci na nie uwagę. Pamiętaj, że publikowano wasze zdjęcia z zaręczyn i najwięcej pisano właśnie o twoich włosach.

Michael łudził się, że Rosalind nie przyjmie jego warunków i dzięki temu będzie miał pretekst, żeby się wycofać, a tymczasem zgodziła się na wszystko. Dzisiaj rano prawie jej nie poznał; miała krótkie włosy mysiego koloru i była ubrana bez gustu.

Oderwał oczy od szosy i zerknął w bok. Rosalind była spięta i patrzyła wprost przed siebie. Ze źle przystrzyżonymi Włosami, w obszernym niebieskim swetrze i czarnych spodniach wydawała się obca. Bardzo pragnął spojrzeć na nią jak na nieznajomą, lecz wiedział, że to się nie uda. Nic nie mogło przygasić uroku pięknego profilu, lśniących zielonych oczu i gęstych rzęs.

To wciąż była Rosalind, którą kiedyś pokochał. Unosił się wokół niej delikatny, drażniący zapach, zapamiętany sprzed lat. Usta były tak samo pełne, zagłębienie w szyi równie ponętne. Za każdym razem, gdy na nią patrzył, coś chwytało go za gardło.

Aby nie ulec wzruszeniu, powiedział sobie, że jej egoizm, próżność i wyniosłość też pozostały takie same.

Rosalind obejrzała się do tyłu, by sprawdzić, czy Jamie śpi. Chłopiec siedział zapięty w foteliku, główkę przechylił na bok, a jego długie rzęsy rzucały cienie na policzki. Jak zwykłe ogarnęło ją uczucie tkliwości. Pomyślała, że Jamie jest bezpieczny, a to najważniejsze i dlatego warto było obciąć włosy, ubrać się byle jak i znosić nieprzyjazne nastawienie Michaela.

Nie rozumiała, co go skłoniło do zmiany zdania. Tuż po owym strasznym telefonie dostrzegła w jego oczach cień troski, lecz jego zachowanie nie uległo zmianie. Był opryskliwy, nawet gdy próbowała mu dziękować.

– Robię to dla dziecka, nie dla ciebie – powiedział chłodno.

– Ja też.

Oparła się wygodniej i poprawiła fryzurę. Krótkie włosy układały się miękko wokół twarzy, ale czuła się nieswojo bez ciężkiej masy spływającej na plecy. Miała wrażenie, że jest ogołocona, a jednocześnie jakby wyzwolona, ponieważ głowa zrobiła się dziwnie lekka.

– Przestań bawić się włosami – mruknął Michael.

– Nie mogę. Wcale nie czuję się sobą.

– Chciałaś się maskować.

– Wiem. Ale nie zdawałam sobie sprawy, że gdy będę inaczej wyglądać, poczuję się kimś innym.

– Mam nadzieję, że dzięki temu będziesz lepiej się zachowywać.

Spojrzała na niego z wyrzutem, lecz zaraz odwróciła wzrok.

– Nie sądziłam, że żony archeologów zachowują się inaczej niż wszyscy.

– „Wszyscy!” – powtórzył z ironią. – Ile kobiet, według ciebie zachowuje się jak ty?

– Chyba dość dużo – odparła ze złością. – Mam więcej pieniędzy niż inne, ale to nie znaczy, że nie czuję tak samo jak one.