– Łatwo robią mi się siniaki – wybełkotała, poczerwieniawszy ze zmieszania. – To nic takiego.

Nachmurzył się złowrogo i naciągnął koszulę na ramię, po czym ostentacyjnie zapiął Kate wszystkie guziki, aż po samą szyję. Potem objął dłońmi jej twarz i zmusił do spojrzenia mu prosto w oczy. Dostrzegła w nich łagodne współczucie.

– Proszę mi wybaczyć – rzekł w końcu. Kate wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia. Była zbyt zdenerwowana, żeby zdobyć się na odpowiednią replikę.

Dalton westchnął i opuścił ręce.

– Niech piekło pochłonie tego drania! Nie sądziłem, że go na to stać. – Odwrócił się i wskazał jej miejsce na krześle. – Proszę usiąść. Teraz może się pani odprężyć.

Nie ruszyła się z miejsca. Wciąż paraliżował ją strach na myśl, co może znaczyć nagła zmiana zachowania Daltona.

– Chciałabym wrócić na górę.

– I zepsuć całą zabawę, tak? – parsknął z sarkazmem. – Obydwoje wiemy, że pani mąż oczekuje ode mnie zainteresowania pani osobą. A na to potrzeba czasu, Mary Kathleen. Co do tego, nie pozostawię mu nawet cienia wątpliwości. – Dalton wyciągnął się na łóżku i ułożył ręce za głową. – Jaka miała być pani cena?

Kate zamknęła oczy. Nigdy w życiu nie czuła się tak upokorzona. Dudniły jej w uszach okrutne słowa, które przed chwilą usłyszała.

– Proszę mi wybaczyć. Byłem dla pani niegrzeczny. Proszę usiąść. Tu jest pani ze mną bezpieczna. Nigdy nie zmuszam kobiet do obcowania ze mną, jeśli same tego nie chcą.

Tym razem surowość w jego głosie stopniała. Został jedynie odcień perswazji. Kate zerknęła niepewnie spod firany rzęs. Postanowiła posłuchać prośby Alexa. Doszła bowiem do wniosku, że, mimo iż zachował się nader arogancko, miał rację. Scott nie byłby zachwycony, gdyby tak prędko wróciła na pokład.

Zajęła wskazane miejsce na krześle. Siedzenie było miękkie, zachęcające do odpoczynku, którego potrzebowała. Ostatnie kilka minut kosztowało ją wiele nerwów.

– Scott musi być bardzo zdesperowany, jeśli używa pani dla swoich celów. To głupiec. Myśli, że uda mu się mną pokierować.

– Dlaczego więc zawarł pan z nim znajomość? Na dłuższą chwilę Dalton wlepił wzrok w belkowany sufit, po czym rzucił cyniczną odpowiedź:

– Kiedyś traciłem cierpliwość do ludzi, którzy usiłowali się w jakiś sposób mną posłużyć. Scott akurat nawinął mi się pod rękę w szczytowym momencie niechęci do podobnych zachowań.

– Rozumiem, że postanowił pan udzielić mu lekcji dobrych manier – bąknęła Kate, uświadamiając sobie, jak bardzo Scott nie docenił przeciwnika w osobie Alexa Daltona.

– Pani też przydałaby się taka lekcja.

– Mnie? A co ja takiego panu zrobiłam? Spojrzał na nią zamyślonym wzrokiem, jakby usiłował odtworzyć coś w pamięci.

– Na biurku w gabinecie Scotta stoi pani zdjęcie. Ma pani na nim taką niewinną, rozpromienioną miłością i uśmiechem twarz.

Kate westchnęła i wykrzywiła się w gorzkim grymasie.

– To zdjęcie pochodzi z okresu tuż przed naszym ślubem.

– Tak. Nie jest już pani tamtą dziewczyną z fotografii – skomentował cierpko i ponownie zawiesił wzrok na suficie. – Kiedy patrzyłem na to zdjęcie, myślałem sobie, jakim szczęśliwcem jest Scott, że ma taką żonę. Aż tu nagle zrobił z pani kartę przetargową w interesach. Zastanawiam się, dlaczego. Myślałem, że za pani piękną twarzą kryje się kolejna zepsuta dusza. Kobietom często udaje się ogłupić mężczyzn.

– Mężczyźni wcale nie są pod tym względem gorsi – zauważyła gorzko.

Dalton przeniósł na nią skupiony wzrok.

– Tak. Pani pozbyła się już złudzeń. Muszę przyznać, że mnie pani zaskoczyła. Wczoraj sprawiała pani wrażenie pięknej, doświadczonej i wyrafinowanej kobiety, która celowo nie obarcza się takimi obowiązkami jak, na przykład, potomstwo. Gdyby tak rzeczywiście było, pasowałaby pani do tych wszystkich kobiet, które wczoraj pojawiły się u was na kolacji, a dzisiaj są u mnie. Chciałem panią wybadać pytaniami, ale za każdym razem otrzymywałem jedynie wykrętne odpowiedzi. Zastanawiałem się, czy tym sposobem chce mnie pani do siebie zniechęcić, czy też wręcz przeciwnie. – Dalton zmarszczył brwi w zamyśleniu. – Zapewne Scott przestrzegał panią przede mną, prawda?

Kate uśmiechnęła się z grymasem.

– Scott zawsze uczula mnie na to, żebym była miła dla jego klientów. Wczoraj wieczorem przypatrywał się pańskiemu zachowaniu i doszedł do wniosku, że jeśli pan się mną zainteresuje, to może łatwiej zgodzi się na wspólne interesy. Dopiero kiedy wszyscy sobie poszli… – zadrżał jej głos na wspomnienie incydentu w sypialni.

– Zastosował przemoc – Dalton dokończył z odrazą.

– Tak – wyszeptała, zawieszając na nim puste, pozbawione emocji spojrzenie.

– To okropne – rzekł łagodnie. – Jaki to był rodzaj przemocy? Bił panią?

Dalton powiedział to z takim obrzydzeniem, że Kate aż zadrżała. Spojrzała na niego z niemym błaganiem w oczach. Jej wzrok prosił, aby o nic więcej nie pytał. Zacisnął usta, a w jego wzroku znowu pojawiła się bezwzględność.

– Jutro dam draniowi taką nauczkę, że zapamięta do końca życia. – Zmarszczył brwi i parsknął. – Nie. To mogłoby się niekorzystnie odbić na pani. – Wciągnął głęboki oddech, po czym powoli wypuścił powietrze i pokręcił głową. – Och, Mary Kathleen. Co też pani robi w tym gnieździe szerszeni?

Kate nieśmiało się uśmiechnęła.

– Kiedy wychodziłam za Scotta, myślałam, że jestem w raju. Dopiero teraz wiem, jak bardzo się myliłam.

Przytaknął i odwzajemnił uśmiech.

– A ja przypuszczam, że będę zmuszony uświadomić mu pani niezadowolenie.

– Byłabym wdzięczna, gdyby puścił pan całą sprawę w niepamięć… Zdecydowałam się odejść od męża – dodała cicho.

– Już może mi pani być wdzięczna. Kiedy dzisiejszego ranka weszła pani na pokład, chciałem… – Dalton dostrzegł zmieszanie w oczach Kate i lekko wzruszył ramionami. – No, cóż. Ubrała się pani stosownie do swojego nastroju.

– Tak – westchnęła. – Było mi wszystko jedno, jak wyglądam. Myślałam, że Scott pomylił się w ocenie pana. Po wczorajszej kolacji doszłam do wniosku, że absurdem jest myśleć, iż pan się mną zainteresował.

– Ależ! Była pani wspaniała.

Kate zalała się rumieńcem.

– Ale… pan wcale nie miał zamiaru kochać się ze mną, prawda? To była tylko gra?

– Kiedy prowadzę grę, Mary Kathleen, zostaję na polu walki aż do końca. Nie nazwałbym tego uprawianiem miłości, ale… Tak, zaciągnąłbym panią do łóżka. To była część mojego scenariusza. Pani ma taką piękną skórę.

Ostatnia uwaga Daltona sprawiła, że policzki Kate zapiekły jeszcze bardziej. Alex zachwycił się tym dziewczęcym dowodem wstydu.

– Nie lubię pana, panie Dalton – rzekła chłodno.

– Domyślam się – odpowiedział dostojnie i lekko się uśmiechnął. – Ale za to ja panią lubię, Mary Kathleen. Spędziłem doprawdy fantastyczne przedpołudnie w pani towarzystwie. Bardzo szybko zorientowałem się jednak, że coś nie gra. Mimo zachęcająco rozpiętej koszuli, zachowywała się pani nadzwyczaj sztywno, a każdy mój dotyk wywoływał popłoch. Wystarczyło jednak jedno spojrzenie Scotta i już poddawała się mi pani bezwolnie. Mówiła pani zbyt szybko i nerwowo, ale mimo to miło mi się z parną rozmawiało, Mary Kathleen.

– Mnie też – przyznała pokornie. – Ale jeśli w pewnym momencie zorientował się pan, że błędnie mnie oceniał, to dlaczego zepsuł pan wszystko tym natrętnym zachowaniem?

– Istniała jeszcze ewentualność, że gra toczy się nadal. Teraz natomiast rozmawiamy już jak równi sobie. – W spojrzeniu Daltona pojawiła się delikatność. – Pragnąłem pani.

Kate zamknęła oczy i z dezaprobatą pokręciła głową.

– Niech mi pani opowie o swoich planach po rozstaniu z mężem. Pewnie pojedzie pani do rodziny…?

Kate doszła do wniosku, że i tak już powiedziała zbyt wiele. Zastanawiała się, co też w nią wstąpiło, że stała się wobec Daltona taka otwarta. Przecież on z łatwością mógłby wykorzystać jej słowa przeciwko niej. Alex Dalton był groźnym przeciwnikiem.

Spojrzała na niego z wyrzutem.

– Myślałam, że gra już skończona.

– Pani mąż poczuje się lepiej, jeśli obydwoje będziemy udawać zainteresowanych sobą.

Kate odetchnęła z ulgą. Pomyślała, że dla świętego spokoju może uchylić mu rąbka tajemnicy.

– Nie. Nie wrócę do rodziny. Moja matka zmarła, kiedy miałam czternaście lat. Ojciec zaś powtórnie się ożenił i ma teraz rodzinę, która żyje własnym życiem. Poza tym oni zamieszkali na Tasmanii. A ja mam tutaj pracę. Muszę zostać i załatwić kilka urzędowych spraw, związanych z naszym rozwodem.

– Nie ma pani żadnych przyjaciół?

– Nie. Moi jedyni znajomi to przyjaciele Scotta… A poza tym chcę być sama – westchnęła. – Mam dość… Och! To nie jest interesująca historia.

– Proszę mówić. Wystarczy mi, że pani mnie interesuje.

– Wcale tego od pana nie wymagam – odparła tępo.

– Alex. Nie możesz udawać, że ze mną spałaś i jednocześnie zwracać się do mnie po nazwisku. To nie pasuje. Musisz się nauczyć swojej roli, Mary Kathleen. I to jak najszybciej.

– W porządku. Niech będzie Alex.

– Grzeczna dziewczynka. – Uśmiechnął się życzliwie, dzięki czemu jego twarz nabrała magnetycznego czaru. Kate przyznała, że Alex Dalton może się podobać kobietom. – A jeśli już mówimy o tym, co nie pasuje, to… – podał jej papierową chusteczkę – wytrzyj szminkę. Przecież się całowaliśmy…

Kate nie mogła powstrzymać chichotu.

– To szaleństwo. Nie potrafię tak udawać.

– Nie musisz. Po prostu bądź dla mnie miła tak jak dzisiaj rano. Jeśli nadarzy się okazja, powiem Scottowi, jaką ma „ wspaniałą żonę”. A szaleństwo polega na tym, Mary Kathleen, że powiem mu czystą prawdę.

Kate odjęła chusteczkę od ust i ściągnęła brwi.

– Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytała podejrzliwie. Dalton roześmiał się i ponownie wyciągnął się na łóżku.

– Posłuchaj. Minęła już era kobiet, które dochowują wierności małżeńskim przysięgom. Ten właśnie fakt zasługuje na miano „wspaniałości”.