Potok przekleństw przerwał dopiero Bob Chardway, który spoliczkował rozhisteryzowaną żonę.

– Zamknij się, Fiona – nakazał.

Kate czuła się tak, jakby słyszała kłótnię obcych ludzi, z którymi w żaden sposób nie jest związana.

– Uderz mnie. No, uderz! – krzyknęła Fiona.

– O, tak. Uderzę cię jeszcze raz, jeśli się nie zamkniesz – uciął Bob. – I bez tego mamy mnóstwo własnych kłopotów. Policja będzie ci zadawała różne pytania, a ty zachowasz pełną dyskrecję. Pamiętaj! Scott nie popłynąłby tam, gdybyś go na to nie namówiła!

Fiona uderzyła w szloch.

– . O Boże! Nie mów tak, Bob.

Kate wstała i wyszła na pokład. Zobaczyła, jak Jan i Bob próbują uspokoić Fionę, jak poklepują ją, podają drinka, otulają kocem. Zachowywali się tak, jakby to ona nagle owdowiała. Nikt natomiast nie zwrócił uwagi na Kate. Wszyscy udali, że ona w ogóle nie istnieje. I rzeczywiście, Kate przestała dla nich istnieć.

Została sama, spustoszona emocjonalnie. Ale przecież nie opuścili jej wszyscy. Został Alex. Wydawało się, że ten mężczyzna, jak laser, zagląda w najodleglejsze zakątki jej duszy. W tajemniczy sposób on i Kate zamknęli się w próżni czasu. Tylko oni. Nikt więcej. Alex podszedł i wyjął Kate szklankę z ręki. Ona sama zupełnie zapomniała, że ją trzyma.

– Chodź. Położę cię do łóżka. Zaraz tu będzie policja. Nie pozwolę, żeby cię teraz przesłuchiwali. Są inni świadkowie…

– Nie… Powinnam iść – zaprotestowała słabo, ale wtem krew odpłynęła jej z twarzy i straciła równowagę.

Alex podtrzymał ją, potem chwycił na ręce i oparł jej drobne ciało na swojej piersi. Zwinnymi ruchami przeniósł ją do sypialni, w której wcześniej rozmawiali. Odchylił aksamitną narzutę i delikatnie ułożył Kate na poduszkach, po czym dokładnie otulił kołdrą.

– Zaufaj mi – rzekł łagodnie. – Nie musisz teraz rozmawiać z policją. Zostań tu i odpoczywaj. Przyślę do ciebie Jan Lister i powiem jej, żeby przy tobie czuwała. Jak tylko pozbędę się policji, wrócę i wtedy porozmawiamy.

ROZDZIAŁ CZWARTY

Kate odprowadziła wzrokiem Alexa do drzwi. Była zbyt wyczerpana, żeby czymkolwiek się przejmować. Dalton miał rację, radząc jej, żeby nie pokazywała się na pokładzie. Wprowadziłaby jeszcze więcej zamieszania, a poza tym i tak nikt jej tam nie potrzebował. Zaczęła się zastanawiać, o czym Alex chce z nią rozmawiać. O jej życiu? O, tak. Burzliwe losy Kate byłyby ciekawym tematem do dyskusji, ale nie zamierzała się zwierzać.

Pomyślała o Scotcie. Ta bezsensowna śmierć stanowiła tragiczne odbicie ich nieudanego pożycia małżeńskiego. Pięć lat związku z tym człowiekiem doprowadziło do tego, że Kate chciała wreszcie uciec z tego gniazda zła i emocjonalnej stagnacji. Śmierć Scotta położyła kres małżeńskiej przysiędze partnerów, chociaż i tak Kate nigdy nie była traktowana jak partnerka. Scott był zbyt wielkim egoistą, żeby myśleć o niej jak o równej sobie.

Nie mogła teraz tak po prostu wyjechać. Śmierć męża uwięziła ją w pułapce wdowieństwa i obciążyła ją odpowiedzialnością za dopilnowanie rozpoczętych przez niego interesów. Nagle zaciążyły nad nią nieprzyjemne obowiązki związane także z tym, że Scott nigdy nie mówił niczego wprost. Kate uświadomiła sobie, że będzie musiała wyprostować ścieżki i powyjaśniać wiele spraw.

Zmęczone ciało i obolała dusza były wystarczającym znieczuleniem, żeby mogła otrząsnąć się z emocji i zacząć działać zgodnie z rozsądkiem. Poczuła się jak kukła, rzucona w nurt potężnej rzeki.

Do sypialni weszła Jan Lister. W ręku ściskała torebkę Kate.

– Pomyślałam, że będziesz jej potrzebowała, żeby się odświeżyć. Alex powiedział, że obok sypialni jest łazienka. – Rozejrzała się wokół i wskazała drzwi. – To chyba tam.

– Dzięki – wybełkotała, żałując, że Alex przysłał jej Jan w roli opiekunki. Kate nie miała ochoty rozmawiać, a Jan była bardzo gadatliwą osobą.

Jan Lister usiadła na rogu łóżka i z zaciekawieniem raczej niż ze współczuciem popatrzyła na Kate.

– Jesteś w szoku, prawda? Kate westchnęła i opuściła głowę na poduszki.

– Już mi lepiej.

– Cóż. W każdym razie wiedz, że Alex chce się tobą zająć. Muszę powiedzieć, że zachował się jak prawdziwy dżentelmen.

Kate nie skomentowała tych słów, ale Jan wcale nie zniechęciła się jej milczeniem.

– Biedny Scott! O Boże! Co za potworny wypadek! Nigdy w życiu nie byłam tak poruszona. Mam nadzieję, że chociaż Fiona wyniesie z tego nauczkę. Zachowywała się karygodnie. Była na tyle bezczelna, że zaczepiała nawet Alexa. Ale bez skutku. Czy to prawda, że mieliście się ze Scottem rozwodzić?

– Tak – Kate burknęła ze zniecierpliwieniem.

– Cóż, nie winię cię za to, że zainteresowałaś się Alexem. Scott zawsze był wobec ciebie chamski. Och! Gdybyś tylko słyszała, jakie rzucał na ciebie kalumnie, kiedy zeszliście z Daltonem na dół.

W jednej chwili krew zaczęła szybciej krążyć w znużonym ciele Kate. No tak! To dlatego wszyscy odwrócili się od niej i ostentacyjnie zlekceważyli. Nie chodziło więc wyłącznie o Fionę. Wszyscy myśleli, że…

– Mylisz się, Jan. Dzisiejszego ranka do niczego między nami nie doszło. Po prostu rozmawialiśmy. Alex był dla mnie miły. To wszystko.

– Miły? – Jan pokręciła karcąco głową. – Moja droga Kate, mężczyźni tego pokroju, co Alex Dalton, nigdy bezinteresownie nie są mili. Naturalnie, skoro mówisz, że tylko rozmawialiście, to nie mam powodów, żeby ci nie wierzyć. Ale założę się, że gdyby zależało to wyłącznie od niego, już bylibyście kochankami. Alex i tak zażąda od ciebie zapłaty za dotrzymywanie ci towarzystwa. Moim zdaniem…

Kate przestała słuchać. W głowie zaczęła jej się kłębić nawałnica myśli. Gdyby na to pozwoliła, Alex na pewno by się z nią przespał. Sam cynicznie się do tego przyznał. Potraktował to jak grę, do której ułożył reguły. Czyżby teraz jego grzeczność miała oznaczać nową zabawę? Prosił Kate, żeby mu zaufała, ale ona nie mogła zaufać mężczyźnie. Scott nigdy nie był bezpośredni i szczery wobec niej, a wszak Alex Dalton był pod tym względem jeszcze bardziej perfidny. Wprawdzie wziął na siebie ciężar rozmowy z policją, utrzymanie porządku i spokoju wśród gości, ale czy później nie zażąda za to od Kate wynagrodzenia? Przecież wszystko ma swoją cenę. Tej sentencji nauczył ją Scott.

Na myśl o mężczyznach Kate ogarnęły nudności. Wszystkie drogi prowadzą do łóżka, pomyślała gorzko. Wprawdzie Alex był bardziej wyrafinowany, ale mimo to groźny. A przecież ona właśnie leżała w jego łóżku.

Odrzuciła narzutę, spuściła stopy na podłogę i usiadła. Wtem poczuła kolejną falę nudności Chciało się jej wymiotować. Mimo to podniosła się o własnych siłach.

– Dlaczego wstajesz? Wyglądasz okropnie.

– Umyję się. Mogłabyś mi podać torebkę, Jan?

– Proszę. Zawołaj mnie w razie potrzeby. Opierając się o kredens, Kate dowlokła się do łazienki. Na widok lustrzanego odbicia wymęczonej twarzy, wykrzywiła się z niechęcią. Jej włosy były w nieładzie, a tusz do rzęs ściekał po policzkach ciemnymi strużkami. Mimo iż zmyła makijaż mydłem, skóra pozostała ziemista i obrzmiała. Zmęczenie sprawiło, że wyeksponowały się piegi na policzkach i ostra linia nosa. Kate wyglądała teraz wyjątkowo nieatrakcyjnie. Mimo to nie zrobiła sobie świeżego makijażu. Nie czuła takiej potrzeby. Nie musiała być ładna.

Wyjęła z torebki szczotkę do włosów i przeczesała złocistorude pukle. Żałowała, że nie wzięła ze sobą żadnych spinek. Niestety, nie miała też pasty do zębów. Musiała jednak jakoś zlikwidować kwaśny smak w ustach, więc ośmieliła się zajrzeć do toaletki w łazience Daltona.

W szufladzie znajdował się komplet przyborów, potrzebnych kobiecie do pielęgnacji ciała, a więc: podkład pod makijaż, mleczko kosmetyczne, chusteczki jednorazowego użytku, wsuwki, żel do kąpieli, a nawet szczotka do włosów i grzebień. Alex Dalton najwyraźniej dbał o wygodę kobiet, które odwiedzały go na jachcie. Kate zaczęła się zastanawiać, ile z nich znalazło się w jego łóżku, a potem korzystało z tych kosmetyków. Po chwili wahania wyjęła z szuflady wsuwki do włosów, którymi umocowała skromny warkocz.

W kolejnej szufladzie znalazła bogaty wybór mydeł, past do zębów i fabrycznie opakowanych szczoteczek. Pomyślała, że nic złego się nie stanie, jeśli przywłaszczy sobie jedną z nich. Kiedy umyła zęby, od razu poczuła się lepiej. Przejrzała się jeszcze w lustrze i wróciła do pokoju.

Jan smutno spoglądała przez luk. Kate wzięła głęboki oddech, próbując zahamować kolejny napływ nudności.

– Pewnie będą szukać… jego ciała – stwierdziła Kate, próbując opanować drżenie głosu.

– Tak – mruknęła Jan.

– Dołączę do reszty.

– Alex będzie bardzo niezadowolony.

– Nie jestem jego niewolnicą – odparła Kate i pomaszerowała w kierunku drzwi.

Kiedy weszła do salonu, wszyscy zwrócili ku niej pełne pogardy spojrzenia. Wśród zebranych jednak nie dostrzegła Alexa.

– No, proszę. Nasza biedna wdowa wreszcie raczyła się pojawić – kąśliwie skomentowała Fiona. – Sprytna sztuka. Odczekała, aż pójdzie sobie policja.

– Zamknij się, Fiona – przestrzegł żonę Bob.

– Nie ma przy sobie potężnego opiekuna, biedactwo – odszczeknęła. – Mogę mówić, co mi się tylko podoba.

Nagle u szczytu schodów pojawił się Alex. Towarzystwo zamilkło. Dalton zmienił sportową odzież na lekką marynarkę i świetnie skrojone spodnie. Roztaczał wokół siebie aurę bezwzględnej i autorytarnej władzy. Przebiegł wzrokiem po zgromadzonych w salonie. Na koniec zatrzymał spojrzenie na wciśniętej w kąt Kate. Zmarszczył brwi i, ignorując innych, podszedł do niej.

– Prosiłem cię, żebyś została w łóżku – skarcił łagodnie, przyglądając się jej bladej twarzy. – Nie wyglądasz najlepiej. Nie powinnaś była wstawać. Nie masz tu nic do roboty. Chodź, zaprowadzę cię z powrotem do sypialni.

Wsunął dłonie pod jej ramiona. Kate zesztywniała. Intymny dotyk podziałał na nią wręcz odpychająco. Zdawała sobie sprawę z tego, że milczenie obserwujących całą tę scenę gości wyraża naganę dla niej i jej lekceważenie. Wymyślili sobie, że ona i Alex mają romans i nic już nie było w stanie przekonać ich, że tak nie jest. Resztką sił postąpiła krok do przodu, demonstrując, że poradzi sobie sama.