Głos załamał się jej i uwiązł w gardle. Kate bezskutecznie walczyła z nabrzmiewającymi w oczach łzami. Zagryzła wargi, próbując powstrzymać napływającą rozpacz.

– Nie okłamałem cię, Kate. Ależ tak! Okłamałeś mnie! – krzyknęła w myślach. Wielkie jak groch łzy potoczyły się jej po policzkach. Odwróciła głowę, desperacko walcząc z rozchwianymi emocjami. Jedyne, czego teraz pragnęła, to jak najszybciej dotrzeć do domu i zamknąć się w pokoju na trzy spusty.

– Kate, proszę… A niech to wszyscy diabli!

Alex gwałtownie nacisnął na pedał gazu. Sportowe lamborghini natychmiast zareagowało potężnym zrywem. Nie liczyły się żadne przepisy i ograniczenia prędkości. Zobojętniała i znużona Kate nie zerknęła nawet na licznik. Kiedy mąż zaparkował przy garażu, nie mogła zebrać w sobie siły, żeby wysiąść z samochodu. Alex natychmiast wyskoczył z wozu, otworzył jej drzwi i wyciągnął dłoń, zanim zdążyła odpiąć pas bezpieczeństwa.

– Nie potrzebuję twojej pomocy – szepnęła resztką sił.

– Proszę cię, Kate. Nie oszukuj mnie. Myślisz, że nie zauważyłem, że całą drogę płakałaś?

Kate przełknęła łzy i próbując odzyskać kontrolę nad głosem, rzekła:

– Poradzę sobie sama. Dziękuję ci. Westchnął i ze złości uderzył pięścią w maskę samochodu.

Cofnął się, ale nadal przytrzymywał drzwi. Kate spuściła nogi na ziemię i powlokła się w kierunku wejścia. Przy drzwiach jednak musiała zaczekać. Alex miał klucze. Jak tylko otworzył drzwi, pognała po schodach na górę. Zanim dopadł ją w sypialni, odzyskała już równowagę. Stanęła przed lustrem i zaczęła ściągać kolczyki. Alex zamknął drzwi i oparł się o nie.

– Kate… – westchnął głęboko. – A teraz porozmawiajmy.

ROZDZIAŁ DWUNASTY

Zignorowała jego prośbę. Zacisnęła usta i w milczeniu zdjęła resztę biżuterii. Włożyła ją do pudełka i zatrzasnęła wieczko.

– Nie okłamałem cię, Kate. Ani razu.

– Lepiej odłóż tę biżuterię w bezpieczne miejsce. Może się jeszcze komuś przydać.

– Kupiłem ją dla ciebie.

– O tak! Na pewno dla mnie! Jeśli myślałeś, że kupisz za to moją aprobatę dla twoich gierek, to się grubo pomyliłeś. – Zamknęła mu przed nosem drzwi garderoby i zaczęła zdejmować suknię. Nie minęła chwila, jak Alex wdarł się do pokoju.

– Do licha, Kate! Powiedziałem, że porozmawiamy i na pewno porozmawiamy! – zagrzmiał.

Kate odwróciła się do niego, pałając wściekłością.

– Nie będziesz mi mówił, co mam robić! Nie jestem twoją własnością! Warunki umowy zostały złamane. A teraz, z łaski swojej, wyjdź i daj mi spokój.

Twarz Alexa złagodniała i zaczął mówić spokojniej.

– Nie masz podstaw do tego, żeby łamać nasz kontrakt.

– To ty go złamałeś. Ty! – Kate rzuciła w męża suknią. – Proszę. Zwracam ci tę namiastkę sukni ślubnej, z której dzisiaj zadrwiłeś. Oddaj ją Nicole Fouvet.

Suknia przylgnęła na moment do twarzy Alexa, po czym osunęła się na podłogę. Kate spojrzała na niego z wyzwaniem, ale kiedy zobaczyła wyraz bólu w jego oczach, poczuła, że topnieje w niej gniew. Odwróciła się i wyjęła z szafy podomkę.

– Jesteś moją żoną. Nie chcę żadnej innej.

– Zamierzałeś poślubić Nicole, ale nie zrobiłeś tego, ponieważ ona nie chciała rodzić ci dzieci – odparła z wyrachowaną precyzją. – Podczas naszej rozmowy sama mi to powiedziała, więc nawet nie staraj się kłamać, bo wiem wszystko od niej.

– Nie przyszła ci do głowy myśl, że Nicole mogła łgać?

– Ona nie kłamała. – Kate uniosła zadziornie brodę. – Poślubiłeś mnie wyłącznie z powodu dzieci, a ja się na to zgodziłam. Mogłabym z tym żyć, gdybyś tylko przestrzegał warunków naszej umowy. Ale nie powiedziałeś mi, że kochasz inną kobietę. Sama musiałam się tęgo domyślić. W sumie i z tym mogłabym sobie dać radę, pod warunkiem, że dotrzymałbyś obietnic. Dzisiaj jednak miałam pierwszy sprawdzian tego, ile warte są twoje słowa. Gdzie byłeś, Alex, kiedy potrzebowałam twojego wsparcia? – Westchnęła i dodała zjadliwie: – Bawiłeś się w towarzystwie kobiety, którą kochasz.

Pod wpływem zarzutów Kate twarz Alexa pobladła. Mimo wszystko jednak nie spuszczał wzroku, w którym odbijał się ból.

– Nie kocham Nicole Fouvet. I nigdy nie kochałem.

– Nie jestem głupia, Alex. Być może nie mam tyle sprytu, co ty, ale nie jestem ślepa. Kochasz ją. Pokazałeś to już pierwszego dnia naszego miodowego miesiąca, a po wizycie twojej matki myślałeś już tylko o niej. Kilka lat spędzonych ze Scottem nauczyło mnie rozpoznawać, kiedy mężczyzna, kochając się ze mną, wyobraża sobie inną kobietę.

Alex opuścił głowę i przetarł ręką twarz, jakby chciał się pozbyć wspomnienia, które nagle go uderzyło.

– Przepraszam cię – bąknął, pokręcił głową i odwrócił się.

– Jest mi potwornie przykro, że tak to czujesz i tak myślisz.

– Wsunął palce we włosy. – Co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła? Od czego w ogóle mam zacząć?

– Dla mnie sprawa już się wyjaśniła, Alex. Proszę, odsuń się od drzwi i daj mi przejść. Dzisiaj będę nocować w pokoju gościnnym.

– Nie! – Zanim zdążyła się obejrzeć, Alex chwycił ją mocno za ramiona. – Musisz mnie wysłuchać, Kate. Mylisz się, słyszysz?

– Twój uścisk mnie boli, Alex.

– O Boże! – Pośpiesznie roztarł miejsca, w które przed chwilą wpił palce. – Nie chciałem ci zrobić krzywdy. Czy chociaż w to mi wierzysz?

– Tak. Nie przypuszczam, że celowo chciałeś mnie pognębić, ale powinieneś zdawać sobie sprawę z tego, że prędzej czy później i tak się o wszystkim dowiem.

– Zamierzałem przestrzegać warunków naszej umowy, Kate. I zrobiłem to, do diabła! – dodał pewnie. – Dzisiejszego wieczora… Pozwól, że ci to wyjaśnię. Chodź tu i, usiądź, a najlepiej połóż się. Obiecuję, że cię nie dotknę. Wyglądasz na wykończoną.

O, tak! Kate była wyczerpana. Dała się Alexowi zaprowadzić do łóżka i nie uciekła, gdy odsuwał kołdrę i poprawiał poduszki. Ułożył ją w pościeli, a sam stanął obok łóżka.

– Zacznę od Nicole – rzekł niespodziewanie, zdjął marynarkę i rzucił ją niedbale na krzesło. Potem odwrócił się do Kate. W jego oczach widać było energię i chęć do mówienia. – Jakieś sześć miesięcy temu moja matka przedstawiła mnie Nicole Fouvet. Sama widziałaś, że jest piękna. Zadurzyłem się w niej kompletnie… Omamiła mnie urodą. – Machnął ręką na znak, że popełnił głupstwo i zaczął chodzić po sypialni – Wydawało mi się, że jest absolutną doskonałością. Miałem ochotę dać jej wszystko, czego zechce, pojechać tam, dokąd sobie zażyczy. Myślałem nawet, że jestem w niej zakochany, ale okazało się, że po prostu zaślepiła mnie jej uroda. Ocknąłem się dopiero, gdy zobaczyłem, w jakim stylu udekorowała mi dom. Zaraz potem, gdy rozmawialiśmy o małżeństwie, okazało się, że Nicole ma zupełnie inne plany na przyszłość niż ja. Zaczęliśmy się kłócić, po czym najczęściej lądowaliśmy w łóżku. I o to tylko mi chyba chodziło. Któregoś wieczora poruszyłem wreszcie temat dzieci. Nicole była zdziwiona, że w tym wieku chcę mieć jeszcze potomstwo. Próbowała mi to wyperswadować, ale ja już wiedziałem, że ona po prostu nie chce mieć dzieci, i że nigdy mi ich nie da. Kiedy wszystko zsumowałem i dodałem do tego obraz mojej matki… i przypomniałem sobie ojca…

Alex westchnął ciężko, usiadł w rogu łóżka i ukrył twarz w dłoniach.

– Stanęły mi przed oczami kłótnie rodziców, kiedy byłem małym chłopcem… I te długie okresy milczenia… Zapijanie się ojca… I dzień, w którym po przyjściu ze szkoły nie zastałem w domu matki, która bez słowa się wyprowadziła… Tak po prostu. – Alex wzruszył ramionami i wyprostował się. – Rozstałem się z Nicole, a tydzień później poznałem ciebie. – Wstał i podszedł do toaletki. Otworzył pudełko z biżuterią, wyjął z niego naszyjnik i zaczął się nim bawić, jakby pieścił coś bardzo cennego. – Poznałem Mary Kathleen, która niczego ode mnie nie chciała, która wykpiła łatwe życie, jakie mogłem jej dać. Nie pragnęła diamentów, pereł i strojnych ciuchów. Nie miała ambicji, żeby zabłysnąć w towarzystwie. Wszystko, czego chciała, to przyzwoitej rodziny i dzieci. Absolutne przeciwieństwo Nicole.

Odłożył naszyjnik do pudełka i zwrócił twarz ku żonie. W jego oczach i głosie zabrzmiała determinacja.

– Poślubiłem cię, bo wybrałem twoją wizję przyszłości, a nie plany Nicole. Nie kochałem cię, Kate, ale pragnąłem małżeństwa z tobą w takim kształcie, jaki mi oferowałaś. Opór, który mi stawiałaś, stał się dla mnie wyzwaniem i pozwolił uwolnić się od myślenia o Nicole. Nie wyobrażasz sobie, jak fascynowały mnie zmiany, które powoli zacząłem w tobie dostrzegać. Z czasem zaczęłaś na mnie reagować, tak jak tego pragnąłem. Nie mogłem znieść myśli, że ukrywasz przede mną część swojej osobowości. Ja chciałem poznać ciebie całą…

– Ale sam przede mną ukrywałeś sekrety – wtrąciła ze znużeniem Kate. – A jak wytłumaczysz swoją reakcję, kiedy Sonia Benelle…

– Kiedy wymieniła imię Nicole? Wtedy dopiero doceniłem związek z tobą. Nagle uświadomiłem sobie, że Nicole już w ogóle mnie nie obchodzi. Ty stałaś się dla mnie ważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej ona.

– Kłamiesz – rzuciła cierpko i zamknęła oczy. Po chwili poczuła, że Alex kładzie się obok niej i w panice uchyliła powieki. Objął jej dłonie swoimi i przycisnął je tak, jakby chciał ją o czymś upewnić.

– Kate, uwierz mi. Mówię prawdę.

– To niemożliwe – zaprotestowała ze znużeniem. – Kiedy weszła twoja matka…

– I zaczęła mówić, że zawiodłem Nicole, przypomniałem sobie moją obsesję na jej temat i z niesmakiem przyznałem, że dałem się złapać w jej sieci. Wtedy spojrzałem na ciebie i stwierdziłem, że mając ciebie, jestem wielkim szczęściarzem. – Alex wypuścił dłonie Kate i pogłaskał ją po twarzy. – Tak bardzo pragnąłem, żebyś była tylko moja… – Jego głos zmienił się w chrypliwy szept, a w oczach pojawiła się wielka tęsknota, która rozbroiła Kate. – Kiedy po wyjściu mojej matki kochaliśmy się, zauważyłem, że znów się zamykasz i uciekasz przede mną. Chciałem wyciągnąć do ciebie rękę, rozwalić mur, który zbudowałaś wokół siebie. Czułem… Gdybym tylko potrafił… Kate…