– Nie uważasz, że dla nas dwojga jest już trochę za późno na pojednanie? – spytał z przekąsem.

– Powiedziałeś, że kończymy grę. Czy więc nadal musimy ze sobą walczyć?

– Nie. Nie musimy – przytaknął. – Masz rację. Skończmy z tym. Kate nie ma nikogo, mamo. Jej rodzina mieszka na Tasmanii, a znajomi Scotta… Nazwała ich szczurami, co dokładnie ich charakteryzuje. Czy sądzisz, że mogłabyś… Nie, bo pomyśli…

– Nie zaszkodzi spróbować, prawda? Chcę to zrobić.

– Po dzisiejszym wieczorze masz utrudnione zadanie.

– Wiem.

– Kate zamyka się w twardej, niedostępnej fortecy.

– Zauważyłam. Tym mnie zmyliła… aż do momentu… Alex, jesteś pewien, że Kate cię nie kocha? Mogłabym przysiąc, że…

– Nie. Czasami tylko czułem… Nie wiem. Nie znam uczuć Kate. Ona mi nie ufa. Chwilami daje mi z siebie dużo, a potem nagle się wycofuje. Muszę już do niej wracać, mamo.

– Naturalnie. Przepraszam, że tak do was wtargnęłam. Już wychodzę. – Vera dotknęła ramienia Alexa. – Mylisz się, jeśli sądzisz, że cię nie kochałam…

– O tym jeszcze porozmawiamy – uciął grzecznie.

– Wysłuchasz mnie tym razem? – zapytała drżącym głosem.

– Tak. Myślę, że wreszcie nadszedł odpowiedni czas.

– Alex, przyjmij ode mnie dobrą radę. Powiedz Kate, że ją kochasz. Twój ojciec i ja… My przestaliśmy się o tym wzajemnie upewniać. Powiedz jej i powtarzaj tak długo, aż uwierzy, że mówisz prawdę.

– Nie mogę. Ona tego wcale ode mnie nie chce. Jeszcze nie teraz…

– Owszem. Chcę – odezwała się nagle Kate i wychyliła zza ściany. Potem dumnie uniosła głowę i zaczęła wolno schodzić po schodach, mówiąc: – Wybacz, ale nie mogłam usiedzieć w sypialni. Chciałam ci tyle powiedzieć… Bałam się, że mogę cię stracić. Szczególnie dzisiejszego wieczora. Przyznaję, że nieładnie zachowałam się, podsłuchując waszą rozmowę. Ale Vera ma rację. Ja ciebie kocham i rozpaczliwie oczekuję odwzajemnienia tego uczucia.

Na twarzy Alexa odmalowało się zdumienie, zaś Vera odetchnęła z ulgą. Kate podeszła prosto do niej.

– Dziękuję, że przyszłaś. Może zjemy jutro razem obiad?

– Z wielką chęcią. Proszę, odezwij się jutro. Dobranoc, dziecino – rzekła Vera i wyszła w pośpiechu.

Kate odwróciła się do Alexa. W jej wzroku taiło się zrozumienie i przebaczenie. Podszedł bliżej i dotknął nieśmiało jej policzka.

– Kate, ty naprawdę mnie kochasz?

– To uczucie było ode mnie silniejsze – przyznała z lekkim rumieńcem. – Krok po kroku podbijałeś moje serce, aż w końcu je zdobyłeś.

– Zdobyłem twoje serce? – spytał z niedowierzaniem. – O Boże! Myślałem już, że nigdy się nie poddasz – rzekł z ulgą.

Objął Kate zaborczym uściskiem i szepnął: – Tak bardzo cię kocham, Mary Kathleen. – Tym razem oba imiona zabrzmiały pięknie i wyjątkowo. – Będę pielęgnował tę miłość aż do śmierci. – Odchylił jej głowę i spojrzał głęboko w oczy. – Nigdy więcej nie wspomnisz o Scotcie, prawda? Jesteś już tylko moja? – upewnił się.

– Kiedy nauczyłam się kochać ciebie, zrozumiałam, że nigdy nie kochałam Scotta – odpowiedziała z zaskakującą prostotą.

Alex pocałował ją gorąco, a Kate przywarła do niego, mrucząc mu coś do ucha.

– Wiesz? Właśnie miałem zamiar wyznać ci miłość kiedy nagle powiedziałaś mi o ciąży. Postanowiłem poczekać z tym wyznaniem. Bałem się, że mi nie uwierzysz. Teraz żałuję, że wtedy stchórzyłem.

– Czułam, że zaczynasz mnie lubić, a nie tylko pożądać, ale myślałam, że to z powodu dziecka.

– No tak… A mnie po prostu rozsadzała potężna miłość do ciebie…

– Ależ byliśmy głupi, ukrywając nasze uczucia. Mimo to przypominam ci, że zawarliśmy małżeństwo z rozsądku, a nie z miłości – przekomarzała się Kate.

– Och, sam już nie wiem. Od naszego pierwszego spotkania cały czas coś mnie do ciebie pchało, Mary Kathleen…

– Przyznaję, że mnie też… Co to mogło być? Miłość od pierwszego wejrzenia czy rozsądek? A może my po prostu bardzo rozsądnie zakochaliśmy się w sobie? – zakpiła Kate.

– Oj, nie igraj ze mną i… z naszymi uczuciami – poważnie powiedział Alex i po chwili namysłu dodał: – Chyba zostaliśmy dla siebie stworzeni i dlatego musieliśmy się spotkać i pokochać.

Emma Darcy

  • 1
  • 25
  • 26
  • 27
  • 28
  • 29