– Oczywiście, Dickonie! – odparła lady Grey z uśmiechem. Z ulgą przyjęła pomoc króla w tej kwestii. Było mało prawdopodobne, by Arabella poślubiła kogoś innego niż człowieka wybranego przez króla, a w Greyfaire znów zagości pan. Przez ostatnie kilka miesięcy tak bardzo się bała. Henryk zmarł latem, a Rowena wierzyła szczerze, iż tylko interwencja Matki Boskiej sprawiła, że Szkoci nie najechali jej domostwa w tym czasie. Ale jak długo mogła zdawać się na Boską opiekę? Greyfaire musi mieć nowego pana.

Wiedziała, że nie była tak zupełnie bezbronna. Został z nią wierny kapitan straży, FitzWalter, wierny sługa Henryka, ale to nie wystarczyło. FitzWalter pojawił się w Greyfaire, kiedy Henryk był jeszcze młody. Nikt nie wiedział, skąd przyszedł, a on nie próbował nawet tego wyjaśniać. Nie powiedział tego nawet kobiecie, z którą kilka lat później się ożenił. Zaczynał swą służbę jako prosty żołnierz, pełniący straż na murach. Piął się po stopniach kariery, aż został kapitanem. Jego żona pracowała jako praczka w warowni nawet po tym, jak urodziła kapitanowi gromadkę zdrowych córek i syna. Chłopiec, Rowan FitzWalter, był tylko rok starszy od Arabelli i razem z młodszą siostrą Loną byli najbliższymi przyjaciółmi małej dziedziczki. Rowena pomyślała, że pewnie FitzWalter równie jak ona ucieszy się, że w Greyfaire znów będzie pan. Wykonywał swoje obowiązki, ale odpowiedzialność za warownię była dla niego zbyt ciężkim obowiązkiem. Niechętnie przekraczał swoje kompetencje. Teraz król dał Rowenie słowo. Ona wiedziała, że nie wolno jej poruszać tego tematu, póki Dickon sam nie zacznie rozmowy.

Kiedy książę Edward i Arabella zakończyli grę w szachy, podeszli do rodziców. Chłopiec był na twarzy tak czerwony z podniecenia, że zaniepokojona królowa dotknęła jego czoła. Edward jednak odepchnął jej dłoń, wyraźnie poirytowany. Królowa się tym nie zraziła

– Twój ojciec obiecał znaleźć męża dla kuzynki Arabelli, Neddie. Czyż to nie miło?

– Ja chcę ją poślubić – oznajmił chłopiec stanowczo. – Podoba mi się. Przez nią muszę się nieźle napocić, żeby wygrać w szachy.

– Nie możesz mnie poślubić, Neddie – zaprzeczyła Arabella. – To niedorzeczne.

– Dlaczego? – zdziwił się chłopiec.

– Głuptasie, jesteś przecież księciem, a książęta żenią się z księżniczkami – wyjaśniała Arabella, poirytowana faktem, że chłopiec sam tego nie wie. – Kiedyś będziesz królem.

– Jeśli mam zostać królem – odparł po krótkim zastanowieniu – to mogę przecież ogłosić cię księżniczką i wtedy się z tobą ożenić. Przecież król może robić to, co zechce.

– Nie zawsze – wyjaśnił ojciec poważnym tonem, choć oczy błyszczały mu rozbawieniem. – Twojej kuzynce chodziło o to, że książęta, którzy w przyszłości zostaną królami, muszą żenić się z dziedziczkami wielkich rodów, by na ich małżeństwie skorzystała Anglia i żeby kraj, z którego pochodzi jego narzeczona, w przyszłości stanął do walki przeciwko naszym wrogom. Czasem narzeczona jest córką wrogiego monarchy, aby małżeństwo zakończyło waśnie. Twoja narzeczona powinna mieć wielki posag, nie tylko złoto, ale i ziemię.

– Przecież Arabella ma Greyfaire – zauważył młody książę.

– Greyfaire to mała warownia, Neddie. Twój zamek Middleham jest pięć razy większy. Poza tym mój mąż musi zamieszkać ze mną w Greyfaire, bo nasza warownia musi bronić granicy przed Szkotami. A król podróżuje po całym królestwie. Nie mogę być twoją żoną, ale chyba możemy zostać przyjaciółmi.

– Chyba tak – odparł książę wyraźnie rozczarowany. Ale nagle poweselał. – Chcesz zobaczyć szczeniaki ulubionej suki mego taty? Są moje i mogę z nimi zrobić, co zechcę. Tak powiedział tata. Chciałabyś dostać jednego, kuzynko Arabello?

– Och, Neddie, tak! – zakrzyknęła podekscytowana dziewczynka, a potem spojrzała na matkę. – Mogę, mamo, mogę?

Rowena roześmiała się.

– Chyba w Greyfaire zmieści się jeszcze jeden pies myśliwski. Dobrze. Jeśli Neddie chce ci podarować psa i król się na to zgadza, możesz przyjąć podarek.

Dzieci wybiegły z komnaty, a matki przyglądały im się z czułością. Król się roześmiał.

– Rozumna z niej dziewczynka, Row. Chyba ma to po ojcu.

Królowa i lady Grey wybuchnęły śmiechem, bo Rowena Neville nie miała pociągu ani do książek, ani do mądrych dysput. Ledwo nauczyła się czytać i wyraźnie podpisać. Liczyć też nie potrafiła najlepiej. Jednak w pracach przynależnych kobiecie można by ją stawiać za przykład. Nie było przepisu w kuchni i zielniku, którego nie potrafiłaby udoskonalić. Jej mydła przypominały jedwab, zimowe zapasy mięsa, kandyzowanych owoców i konfitur nie miały sobie równych. W ogrodzie przy domu na wzgórzach Cheviot był najpiękniejszy klomb kwiatowy w okolicy. Niestety, nie była zbyt inteligentna i sama przyznawała to ze szczerym rozbawieniem.

– Tak, to dziecko Henryka, bez dwóch zdań, Dickonie. Czyta dla czystej przyjemności – zauważyła z pewnym zdziwieniem lady Grey. – A kiedy zachorował nasz pisarczyk, sama potrafiła poprowadzić rachunki. Zauważyła nawet, gdzie biedny Ralf zrobił kilka błędów. Zna francuski i łacinę. Henryk uczył ją chętnie, bo przychodziło jej to z łatwością. Jeśli ma jakieś wady, to jest to tylko zbytnia otwartość jak na dziewczynę. Mówi głośno, co myśli. Widziałeś, jak rozmawiała z Neddiem. Niczego się nie boi.

– Kiedyś wyrośnie z niej ciekawa kobieta, Row – powiedział król i pocieszająco uśmiechnął się do kuzynki żony. Row była miła, ale król nie rozumiał, jak Henryk mógł z nią wytrzymać. Nie można było z nią dłużej porozmawiać, nie nudząc się przy tym śmiertelnie. Mimo to Anna kochała ją od dzieciństwa tak jak on kochał Annę.

– Dickon znajdzie Arabelli odpowiedniego męża, Roweno – powiedziała królowa.

Potem obie kobiety zaczęły plotkować cichutko na temat wspólnej znajomej, pozostawiając króla samotnym rozmyślaniom.

Zastanawiał się nad tym, że niedługo będzie musiał opuścić Middleham i zająć się królestwem, które było obecnie w poważnych tarapatach. Ryszard nie pragnął być królem, mimo że wielu uważało inaczej. Wykluczenie z dziedziczenia korony bratanków z powodu kontraktu ślubnego z lady Eleanor Butler zaskoczyło go równie mocno jak innych. Zawsze pragnął popierać swego bratanka Edwarda jak własnego syna. Zmarły brat uczynił go opiekunem swoich dzieci, by bronić królestwa przed chciwością i żądzą władzy krewnych swojej żony, Elżbiety Woodville Grey, którzy chcieliby zapewne przejąć opiekę nad młodym królem.

Lord Hastings uprzedził go o zamiarach króla i doradził przejęcie opieki nad młodym bratankiem, ponieważ krewni królowej chcieli natychmiast koronować malca, pomijając zwyczaje dworu, i ogłosić się regentami młodego króla. Ryszard, chociaż chciał, by jego bratanek Edward został królem jak najszybciej, wiedział, iż jego obowiązkiem jest zostać regentem w obronie chłopca, kraju i narodu.

Z początku krewni Elżbiety stracili grunt pod nogami, a potem unieważniono ślub, choć lady Eleanor Butler zmarła już jakiś czas temu. Mimo to Ryszard nie pragnął zasiąść na tronie. Uczynił to, by nikt inny nie mógł zgłosić pretensji do korony angielskiej. Na początku niemiła mu była ta myśl, że zajmie miejsce syna swego wspaniałego, kochanego przez wszystkich brata, w końcu jednak przyzwyczaił się do niej, bo też nie miał innego wyjścia. Natychmiast pozbył się tych, którzy mu się sprzeciwili, osłabiając tym samym pozycję Anglii i narażając kraj na atak Francji, Hiszpanii i Szkocji. Jedną z jego ofiar był lord Hastings, który wcześniej go popierał.

Teraz Ryszard został koronowany na króla, a jego ukochana Anna została królową. Mały Neddie został nowym księciem Walii, a Elżbieta Woodville Grey podburzała poddanych na południu, gdzie ją osadzono. Bratankowie Ryszarda znajdowali się w bezpiecznym ukryciu, ale nie w Tower, jak sądzili niektórzy. Tam wcale nie byliby bezpieczni. Nakazał dosypać nasennego proszku do wina ich opiekunki i osobiście eskortował małego Edwarda i Ryszarda z celi w Tower do Middleham. Chłopcy byli dość rozgarnięci i rozumieli, że muszą żyć w ukryciu. We własnym skrzydle zamku byli bezpieczni i mieli pozostać tu do czasu, kiedy sytuacja w królestwie się uspokoi. Nawet syn Ryszarda, kuzyn chłopców nie wiedział, że tu mieszkają.

Ryszard postanowił spędzić jeszcze jedno popołudnie w Middleham, by potem ruszyć do swoich królewskich obowiązków. Musiał w niedługim czasie załatwić sprawę Arabelli Grey, bo przecież obiecał to Rowenie. Kto z jego ludzi był dość dobrze urodzony, ale niezbyt zamożny, by ożenek z Arabellą nie był dla niego niekorzystny? Kto jeszcze nie miał żony? Kto był wdowcem? Komu można by powierzyć twierdzę Greyfaire? Kto ostrzeże go w porę przed najazdem Szkotów? Kto dotrzyma przysięgi wierności i nie da się kupić innemu władcy?

Ryszard przypomniał sobie żołnierza, który walczył z jego bratem i z nim samym. Pochodził z północy. Nie pamiętał jego imienia. Machnął do służącego i posłał po lorda Dacre, który nie tracąc ani chwili przyszedł do prywatnych komnat króla i przyjął podany kielich wina. Król wyjaśnił mu sprawę.

– Za nic w świecie nie mogę sobie przypomnieć jego imienia. Zaraz! Jasper! Na imię ma Jasper, ale co dalej?

– Sir Jasper Keane – podpowiedział lord Dacre.

– Tak, o niego mi chodziło! – Król uśmiechnął się, a potem zmartwił. – Może jest już żonaty?

– Zmarło mu kilka żon, panie. Obecnie nie ma żadnej.

– A dzieci?

– Nie, panie.

– Ile ma lat? Nie chcę dawać dziewczynie starucha za męża – powiedział król.

– Nie znam go dość dobrze, ale zdaje mi się, że jakieś trzydzieści, panie.

– To dobry wiek – stwierdził król. – Dzielny z niego żołnierz. Jak sądzisz, Dacre? Będzie dobrym obrońcą warowni Greyfaire? Będzie dobrym mężem dla młodej kuzynki mojej żony? Można mu ufać?

– Jego lojalność jest niepodważalna, wasza wysokość. Chyba będzie odpowiednim człowiekiem do obrony granic Anglii – odparł Lord Dacre. Nie wspomniał królowi nic na temat jego reputacji w związku z kobietami, bo wiedział, że Ryszard nie znosi takich mężczyzn. W tej jednej kwestii Ryszard nie zgadzał się ze zmarłym bratem. Ryszard zawsze był wierny Annie. Było to zresztą dość niezwykłe zachowanie. Jednak dla lorda Dacre bezpieczeństwo Anglii było ważniejsze od moralności, więc nie rzekł o sprawkach sir Jaspera ani słowa.