Przed nim na dębowym, gładkim blacie stołu stała polerowana, cynowa patera pełna świeżo upieczonego chleba. Cicha służąca postawiła przed nim gorącą owsiankę, a druga talerz z chlebem, serem i plastrami szynki. Trzecia nalała do kielicha złocistego piwa. Jasper zaczął jeść z apetytem i uśmiechnął się, kiedy zauważył w owsiance kawałki suszonego jabłka. Wcześniej wspomniał łady Rowenie, że nie przepada za owsianką bez smaku, którą jada się każdego ranka na śniadanie. Wystarczyło jedno słowo, by słodka Row zadbała o urozmaicenie posiłku.

Sir Jasper Keane spędził w warowni Greyfaire już pięć miesięcy. Cieszyło go to, co zastał po przyjeździe. Wszystko było w najlepszym porządku, a FitzWalter, kapitan straży, natychmiast przyjął go jako nowego pana na zamku. Sir Jasper stwierdził więc z ulgą, że nie będzie potrzeby odsyłania dotychczasowego i szukania nowego dowódcy straży. Nie miał zamiaru zostać na tej granicy na zawsze, a kiedy wyjeżdżał, chciał wiedzieć, że warownia jest w dobrych rękach. Nie mógł zostawiać w niej Segera, swojego dowódcy straży, bo bardzo go potrzebował w walce.

Jego przyszła żona była zabawna, trochę za bardzo wygadana, ale wiedział, że z czasem jej zachowanie się poprawi. Jedyne, co go męczyło, to wstrzymywanie swych popędów. Nie chciał obrazić obu kobiet, więc nie brał sobie do łoża służących z warowni, tylko, kiedy pozwalała na to pogoda, jeździł nad granicę i tam szukał przygód. Jednak przez ostatnich kilka tygodni pogoda mu nie sprzyjała i zmuszony był pozostać w murach zameczku.

Brakowało mu kobiecego ciała. Zastanawiał się, czy teraz, po kilku miesiącach, mógłby już uwieść Rowenę. Nie miał wątpliwości co do tego, że go pożądała, choć bardzo się starała to przed nim ukryć. Nie wątpił też, że to z jego powodu spędzała długie godziny, klęcząc w zamkowej kaplicy, ale wiedział też, że nie spowiadała się ze swoich grzechów ojcu Anzelmowi, miejscowemu księdzu, ponieważ jego uprzejme zachowanie w stosunku do przybysza nie zmieniło się. Słodka Row, jak nazwał ją król. W rzeczy samej, była słodka.

Jasper zmrużył oczy w zamyśleniu. Wyobraził sobie cztery lata od siebie młodszą Rowenę nago. Miała piękne, pełne piersi, wciąż była wąska w talii. Niewielkiej postury kobieta, tak jak lubił, na pewno nie miała zbyt długich nóg, a jej uda pewnie były pełne i okrągłe, zaś podbrzusze różowe i jedwabiście gładkie. Ciekawe, czy miała okrągłą pupę? Miał nadzieję, że tak, bo najbardziej w kobiecie drażniły go chude pośladki.

Rowena Neville Grey miała ładną twarz. Podobały mu się jej okrągłe, ufne oczy, ale najbardziej lubił jej pełne, wydęte usta. Wyglądały na namiętne i wiedział, że z przyjemnością będzie je całował. Jeśli nie była zbyt doświadczona w sztuce kochania, Jasper wkrótce by ją tego nauczył. Najbardziej bowiem podniecały go doświadczone usta kobiety na swoim ciele. Pragnął jej i postanowił, że ją posiądzie. Już i tak długo czekał. Kłopot w tym, że nie wiedział, jak ją przekonać, by mu się oddała bez protestów. Nagle naszła go myśl iście szatańska!

Arabella! To jego przyszła żona była kluczem do rozwiązania. Postanowił zagrozić Rowenie, że zdefloruje małą, jeśli ta mu się nie odda. Dama i tak już walczyła z własnym pożądaniem, będzie więc mogła oddać mu się z czystym sumieniem, przekonana, że w ten sposób broni swojej córki. O mało nie roześmiał się z powodu wielkiego zadowolenia. Postanowił jeszcze tego samego dnia jej o tym powiedzieć; a zatem dziś wieczorem wejdzie do jej łoża, otrze kilka łez spowodowanych poczuciem winy, a potem będzie ją sobie brał, póki go to będzie bawiło.

Nagle, jakby ją zawołał, stanęła u jego boku i uśmiechnęła się niepewnie.

– Dzień dobry, milordzie. Czy owsianka tym razem bardziej ci smakowała?

– Tak – odparł. – A gdzie jest Arabella? Nie widziałem jej dzisiaj.

– Przeziębiła się. Kazałam jej zostać w łóżku. Nie często bywa chora.

– Chodźmy więc – powiedział, wstając. – Chcę ją odwiedzić. Na pewno nasze towarzystwo ją ucieszy.

– Milordzie, ależ ona jest w samej koszuli. Chyba nie powinieneś jej widzieć w tym stroju – zaprotestowała nerwowo Rowena.

Ujął ją za ramię i zbliżył do niej twarz. Czuł, jak drży pod jego dotykiem i uśmiechnął się.

– Arabellą niedługo zostanie moją żoną, droga Row. Wtedy zobaczę ją i w koszuli nocnej, i bez niej. Nie ma w tym więc nic zdrożnego. Nie chcesz iść ze mną?

Wziął ją za rękę i zaciągnął do sypialni Arabelli, która mieściła się tuż nad salą przyjęć.

Młodsza córka FitzWaltera, Lona, bawiła się z Arabellą kamykami. Spojrzała na sir Jaspera i obie zaczęły chichotać. Jasper skoczył na łóżko obok nich. Lona pisnęła jak mały kotek, a on zaczął ją łaskotać. Kręciła się i piszczała, a Arabellą rzuciła się na Jaspera, krzycząc:

– Nie! Nie! Lona ma łaskotki, panie. Ona tego nie wytrzyma.

Zaprzestał na chwilę, spojrzał na nią i zapytał:

– A ty, Arabello, ma petite, masz łaskotki?

– Nie!

– Kłamczucha – odparł i nim mu umknęła, złapał ją i zaczął łaskotać.

– Och! – Jęknęła i zaczęła głośno się śmiać, a łzy płynęły jej po policzkach. – Przestań! Przestań!

Odwróciła się, próbując uciec, a koszula podwinęła się jej do góry, ukazując nagie nogi i pośladki.

– Arabello! – krzyknęła oburzona Rowena. Dłonie sir Jaspera dotykały ciała jej córki, pączków piersi, brzucha i niżej. – Arabello! Sir Jasperze! Proszę przestać! Natychmiast! Lono! Zejdź natychmiast z łóżka i opuść spódnicę!

Ściągnęła dziewczynkę z łóżka, a potem sięgnęła po sir Jaspera. Kiedy poczuł jej dotyk, natychmiast przestał łaskotać Arabellę, odwrócił się i patrząc jej prosto w oczy, powiedział:

– Jeśli jesteśmy tacy szczęśliwi razem, to nie powinniśmy już czekać z małżeństwem.

Wstał, klepnął Arabellę w pupę i poprawił jej zadartą do góry koszulę.

– Milordzie – rzuciła ze złością Rowena. – Arabella jest chora i musi mieć spokój. Nie mogę pozwolić na takie swawole! Lono! Idź, pomóż matce w praniu.

Dziewczyna skłoniła się szybko i zniknęła. Rowena wzięła różaniec ze stolika i powiedziała:

– Odmów różaniec, Arabello. To cię uspokoi i miejmy nadzieję, że zaczniesz się grzeczniej zachowywać. – Podała córce różaniec. – Chodźmy, panie. Zostawimy Arabellę jej modlitwom.

– Ja też chciałabym już wyjść za mąż – odezwała się buntowniczo Arabella. – Byłabym wtedy panią na Greyfaire!

– Przeproś mamę, ma petite - upomniał ją spokojnie sir Jasper. – Ona to robi dla twojego dobra.

Arabella wykrzywiła usta, ale po chwili powiedziała:

– Przepraszam, mamo.

Rowena ruszyła w stronę córki, pochyliła się i objęła ją.

– Wybaczam ci, kochanie, ale teraz musisz odpocząć. Wiem, jak bardzo nie lubisz być chora.

Pocałowała ją w czoło, a potem wyszła wraz z sir Jasperem z sypialni córki.

Kiedy znaleźli się znów w sali przyjęć, sir Jasper zwrócił się do Roweny.

– Arabella w marcu skończy dwanaście lat, prawda?

– Tak panie – odparła Rowena, podając mu kielich wina.

– Wiele dziewcząt wychodzi za mąż w tym wieku. Nie będę prawdziwym panem na Greyfaire, póki się z nią nie ożenię.

– Nikt tu się nie buntuje przeciw twojej władzy, panie, a królowa i król wyraźnie powiedzieli, że dziewczyna wyjdzie za mąż dopiero, kiedy skończy czternaście lat.

– Ale gdybyś ich poprosiła, zgodzą się na wcześniejsze małżeństwo – rzekł. – Jeśli mam być z tobą, pani, zupełnie szczery, mam swoje potrzeby.

– Potrzeby? – zdziwiła się Rowena, a po chwili zaczerwieniła się ze wstydu.

Wzruszył ramionami.

– Jestem mężczyzną, madame. Skoro nie mam żony, z którą mógłbym zaspokajać swoje potrzeby, muszę znaleźć sobie inną. Wkrótce wiadomość o moim rozwiązłym trybie życia dotrze do uszu twojej córki. Zrani ją to do głębi, bo dziewice wychowywane tak jak ona nie rozumieją natury mężczyzny. Przykro mi z powodu tej słabości, Roweno, ale cóż mam robić?

– Nie możesz, panie, znaleźć sobie nałożnicy? Wielu mężczyzn je ma – powiedziała.

– Cóż za różnica, czy będę miał jedną kochankę, czy więcej. I tak plotka wcześniej czy później dotrze do Arabelli – powiedział. Widzę tylko jedno wyjście. Muszę na wiosnę się ożenić.

– Nie!

W jej oczach dostrzegł ból i nagle postanowił, że to ona sama musi wpaść na ten pomysł.

– Jakież mamy wyjście, słodka Row? Cztery miesiące obchodziłem się bez kobiet, ale im silniejsze idą mrozy, tym silniejsze są moje pragnienia. Dłużej już nie wytrzymam.

Rowena przełknęła ślinę.

– Moja córka jest jeszcze dzieckiem. Za wcześnie na to, by miała własne.

– Ale może przecież już spełniać obowiązki żony.

– Jeszcze nie jest na to gotowa, panie. Mógłbyś jej zrobić krzywdę, choć wiem, że starałbyś się być dobrym mężem. Cóż mogę powiedzieć, by cię przekonać?

Na twarzy Roweny malowały się rozpacz i strach. Jasper ujął jej dłoń, odwrócił ją i ucałował delikatną skórę. Ich oczy się spotkały.

– Jakie więc mamy wyjście, słodka Row?

Znała jedno. Wiedziała, co trzeba zrobić, by ocalić córkę przed czymś, co może się okazać zwykłym gwałtem. Stanie się nałożnicą sir Jaspera, by oszczędzić Arabelli jego pożądania, póki dziewczynka nie dorośnie na tyle, by sama mogła je zaspokajać. Wstyd i poczucie winy Roweny były tak wielkie, że zdołała wydusić jedynie to słowo:

– Wieczorem.

Cofnęła dłoń, odwróciła się i wyszła z komnaty. Drewno w kominku skrzypnęło i niewielki stos zawalił się.

– Doskonała intryga, milordzie – usłyszał cichy głos.

– Poruszasz się jak kot, Seger – rzekł Jasper Keane, nie odwracając się nawet. – Nigdy nie wiem, kiedy jesteś w pobliżu. Pamiętaj jednak o dyskrecji w tej kwestii, przyjacielu. Nie chcę, by dziedziczka poskarżyła się swojej królewskiej kuzynce, bo wtedy stracę warownię.

– Nie uczynię nic przeciw waszej lordowskiej mości – odparł Seger. – Nawet taki prostak jak ja rozumie, jak delikatna jest sytuacja. Poza tym ludzie tu kochają swoje panie i niedobrze by się stało, gdyby podejrzewali, iż robimy im krzywdę.