Nie była zaniedbaną sprzedawczynią książek, lecz spadkobierczynią ogromnego majątku! W dodatku znaną projektantką mody. Nic dziwnego, że tak szybko szyła te kostiumy dla dzieci. No i ta jej suknia! Mimo że miał do niej żal o te kłamstwa, przypomniał sobie z dumą o pożądliwych spojrzeniach mężczyzn na balu. Z dumą, bo należała do niego. Jego dziewczyna. Jego miłość.

A on ją stracił. Odwrócił się od niej.

Doznając teraz na własnej skórze nękań dziennikarzy, wyobrażał sobie, co ona przeżywa. Czytał artykuły i nagłówki w internecie i czuł się tak, jakby wbijano mu nóż w serce.

Patrzył przez okno i zastanawiał się, co jest gorsze – samotność człowieka, którego duma została zraniona, czy też samotność człowieka, który zostawił kobietę na łaskę losu, w tym wypadku reporterów.

Wstał i ruszył ku drzwiom.


Lane płakała rzewnymi łzami, gdy odezwał się telefon. Czekała, aż włączy się automatyczna sekretarka, bo nie wątpiła, że to dzwoni kolejny dziennikarz, bo przecież Tyler milczał jak zaklęty. Lecz gdy usłyszała głos brata, podniosła słuchawkę.

– Angel, chyba cię zabiję!

– Przepraszam, kotku. Nie przewidywałem takiego toku wydarzeń.

– Już to słyszałam. To wszystko przez ten twój tryb życia – mówiła walcząc ze łzami. – Skąd masz mój numer telefonu?

– Od taty.

– Zdrajca.

– Prosiłem go, bo mam ci coś ważnego do powiedzenia. Możemy się spotkać?

– Mówisz tak, jakbym mogła swobodnie wyjść z domu: atakują mnie.

– Spróbuj. Musimy pogadać.

– Gdzie? – zapytała, wyraźnie przerażona tą perspektywą.

– Jest taka mała knajpa za rogiem, Hardyville.

– Wiem.

Po paru minutach, przedzierając się przez tłum reporterów, dotarła do swego wozu. A po godzinie wchodziła już do restauracji. Na jej widok Angel, przystojny jak zwykle, uniósł się z miejsca. Miał na sobie, podobnie jak Tyler, dżinsy i skórzaną kurtkę, co zdziwiło Lane, bo brat jej nosił zawsze eleganckie garnitury. W dodatku był nieogolony, a niedbale zaczesane włosy opadały mu na ramiona.

Stojąc naprzeciwko niego zastanawiała się, czy ma go uściskać, czy uderzyć.

– Cześć, kotku – powiedział.

Padli sobie w ramiona i trwali tak parę sekund.

– Mów – rzekła po włosku, gdy usiedli w końcu przy stoliku.

Rozejrzał się dokoła, pochylił ku niej.

– Przez trzy lata – zaczął, również po włosku – pracowałem z ważnymi osobistościami.

– To znaczy?

– FBI.

Opowiedział siostrze, że zwrócili się do niego z prośbą o pomoc, prosili, by korzystając ze swoich znajomości zaprzyjaźnił się z podejrzanymi o związki z mafią ludźmi i zebrał możliwie najwięcej informacji.

– O, Boże! – jęknęła. Infiltracja mafii. Wszystko to pięknie, myślała, ale przy okazji złamał jej życie. – Do diabła, Angel, ta twoja działalność szpiegowska zrujnowała mnie. Działałeś skrycie, a ja straciłam wszystko, łącznie z mężczyzną, którego kocham.

Skrzywił się.

– Dan Jacobs to drań.

– Nie chodzi o niego, braciszku. Powinieneś był ostrzec mnie i całą rodzinę. To okrutne, Angel. Musiałam okłamywać ludzi, na których mi zależało, i człowieka, w którym się zakochałam.

– Jesteś zakochana? To cudownie. Kto to jest? Jak się nazywa?

– Teraz to już nieważne.

– Czy to znaczy, że mi nie wybaczysz?

– Podaj mi choć jeden powód, dla którego powinnam to uczynić.

– Złapaliśmy paru przestępców. I pracuję na stałe w FBI.

– Jesteś zadowolony?

– Ta robota mi leży i jestem w tym dobry. W przeciwieństwie do ciebie, Sophii czy Ricca nie odkryłem w sobie żadnej pasji. Nic właściwie nie robiłem. I dlatego nie lubiłem przeglądać się w lustrze.

– A teraz lubisz?

Uniósł wzrok i Lane dostrzegła w nich groźne błyski. Takiego Angela nie znała.

– Chyba nie za bardzo – odparł. – Ale ten facet w lustrze robi teraz coś pożytecznego. Nadaje sens swemu życiu.

– Cieszę się z tego, choć stało się to moim kosztem.

– Ale przecież zawsze możesz wrócić do zawodu. Zamknąć ten sklep. – Pod jej karcącym spojrzeniem uniósł rękę. – No dobrze, dobrze, nic już nie mówię. Tylko postaraj się nie mieć do mnie żalu.

– Dołożę starań – rzekła i uśmiechnęła się. – Dumna jestem z ciebie, Angel.

– Dzięki, siostrzyczko. A kim jest ten twój ukochany?

Pominęła milczeniem to pytanie. Wstała.

– Przepraszam za tę ciekawość, Elaino – powiedział. – Jeśli mogę coś dla ciebie zrobić, powiedz.

– Tylko jeden człowiek by mógł – odparła. – Ale on mnie już nie chce.


Tyler usiłował przebić się przez tłum reporterów, ale udało mu się zrobić zaledwie parę kroków. Wykrzykiwali wciąż te same pytania i Tyler ignorował je, dopóki któryś z nich nie wrzasnął mu nad uchem:

– Czy to prawda, że Elaina w łóżku to istna tygrysica?

Tyler obrócił się powoli. Jasnowłosy dziennikarz uśmiechał się drwiąco, podsuwając mu mikrofon do ust. Tyler rzucił okiem na identyfikator reportera i jego pięść wylądowała na twarzy Dana Jacobsa. Facet zatoczył się i upadł. Poszły w ruch kamery, ale Tylera mało to obchodziło.

– To za Elainę – rzekł do Jacobsa i nie zważając już na nic, podszedł do drzwi domu Lane.

– Elaino! – zawołał.

Gdy mu nie otwierała, cofnął się na trawnik i wtedy okno na piętrze otworzyło się. Lane wychyliła głowę.

– Odejdź stąd, Tyler, proszę cię.

– Nigdzie nie pójdę – oświadczył. – Wpuść mnie albo powiem tu całemu światu, co mam na ten temat do powiedzenia.

Lane spojrzała na dziennikarzy, na trzymającego się za szczękę Dana Jacobsa.

– Wejdź – rzekła. A gdy zamknęła za nim drzwi, powiedziała: – Witaj w moim świecie.

Podążając za nią krętymi schodami, wyjął komórkę i zadzwonił na policję:

– Macie natychmiast zrobić z tym porządek! – Chwilę słuchał, po czym rzekł: – To jest zagrożenie swobód obywatelskich w naszym mieście, uniemożliwienie prowadzenia handlu. – Znowu słuchał i po chwili: – Nie obchodzi mnie, co z nimi zrobicie! Ma ich tu nie być!

– Dziękuję ci – rzekła. – Ale mnie policja nigdy nie pomogła. Zresztą wszystko poza tobą mało mnie obchodzi, a ty odszedłeś.

– Ja nie odszedłem, kochanie.

Odwróciła od niego wzrok.

– Ta nagonka na moją rodzinę i na mnie nigdy się nie skończy – oznajmiła. – A dla twojej kariery może to być zgubne. Więc nie stawaj w mojej obronie.

– Przestań, Lane!

– Mój brat nie może ujawnić prawdy, bo pracuje dla FBI. A oni – wskazała ręką okno – nie znając tej prawdy, nie odejdą. Muszę wyjechać.

– Przestań, Elaino!

Poruszyło ją do głębi, że użył jej prawdziwego imienia. Choć przecież wiedziała, że jej nie kocha.

– Kłamałam, bo chciałam przetrwać. Nie mogłam ci zaufać i miałam rację, bo jak poznałeś prawdę, odszedłeś.

– Przepraszam cię, kochanie. Ale nie wyobrażałem sobie kłamstwa w twoich ustach. Nie zaufałaś mi.

– Ufałam ci, Tyler, ale nie mogłam ryzykować utraty tego, co było między nami.

– Co jest – podkreślił, siadając przy niej. A gdy chciała się od niego odsunąć, chwycił ją za obie ręce. – Popatrz na mnie, kochanie.

Uniosła wzrok, a on wręcz oniemiał, tyle było rozpaczy w jej spojrzeniu.

– Dlaczego dziś tu przyszedłeś? – zapytała. – Czego ode mnie chcesz?

– Chcę, żebyś mi wybaczyła.

Zmarszczyła brwi.

– Dopóki nie zobaczyłem tych szakali – ciągnął – nie mogłem pojąć, dlaczego za odrobinę spokoju płacisz tak wysoką cenę. Boże mój, Elaino, ty poświęciłaś wszystko, żeby tylko odizolować się od świata.

– Bo ten świat mnie odrzucił. A poza tym taka już jestem. Próbowałam się zmienić, ale nic z tego nie wyszło.

– Nie chcę, żebyś się zmieniała. Od pewnego czasu wpadam w panikę na myśl, że los może nas rozdzielić.

– Od pewnego czasu?

– Bo od pewnego czasu wiem, że chcesz mnie nie dla mego nazwiska ani pieniędzy. Że nie ma dla ciebie żadnego znaczenia, co posiadam, tylko jaki jestem. Ja czuję podobnie. Elaina to przecież ta sama dziewczyna.

– Ale pozwoliłeś mi odejść. Czyli odszedłeś.

– Wstyd mi z tego powodu, kochanie. Powinienem był stoczyć o ciebie walkę. Przepraszam.

Siedziała z pochyloną głową, a on przykucnął, aby zajrzeć jej w twarz.

– Wybaczysz mi? – zapytał.

Ich spojrzenia się spotkały.

– Tak – powiedziała.

– Nie mogę ci zapewnić życia pod kloszem, Elaino. My też jesteśmy na świeczniku.

– Wiem. Ale muszę ci wyznać, że dopóki nie poznałam ciebie, nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo boli samotność.

– Ja też. – Zasępił się. – Mam rodzinę, przyjaciół, lecz byłem samotny, tak jak ty.

– Jak to możliwe?

– Byłem samotny tylko do chwili, gdy zakochałem się w tobie.

Zerwała się z miejsca i walcząc ze łzami wykrzyknęła:

– Tyler, proszę cię, nie mów czegoś, czego nie jesteś pewien!

Podszedł do niej, objął ją, uniósł palcem jej podbródek.

– Posłuchaj mnie, Elaino Honoro Giovanni, patrzę oto na ciebie i stwierdzam, że po raz pierwszy w życiu jestem zakochany. – Gdy otworzyła usta, by przypomnieć mu jego przeszłość, dodał głosem nie znoszącym sprzeciwu: – Po raz pierwszy. Bo ja bez ciebie umieram. I umrę, jeśli nie odwzajemnisz mojego uczucia. – Mówił teraz jakby przez łzy: – Przepraszam cię, że aby to sobie uświadomić, zadałem ci ból.

Przez chwilę panowało milczenie, które Lane przerwała:

– Ja też cię kocham! – wykrzyknęła niemal, a on przytulił ją do siebie. Pocałował ją, a iskra pożądania przeszyła ich oboje.

– Przez te parę dni bez ciebie przeżyłem istne piekło i nie chcę przeżywać tego po raz wtóry.

– Ani ja – stwierdziła Lane.

– A więc wyjdziesz za mnie?

Milczała zaskoczona. Tyler jedną rękę włożył do kieszeni, drugą ujął jej dłoń.

– Wyjdź za mnie, Elaino. Zamieszkamy w tym dużym domu i uczynimy z niego dom rodzinny. – Panując nad wzruszeniem ciągnął: – Pozwól mi spędzić resztę mego życia przy tobie i udowodnić ci, jak bardzo cię kocham.