– Co się stało z moją cioteczną babką Eibhlin? Czy jeszcze żyje? Czy moglibyśmy ją odwiedzić? – zainteresowała się Fortune.

Jasmine uśmiechnęła się. – Nie, skarbie. Eibhlin O'Malley, niech spoczywa w spokoju, zmarła niespełna dwa lata po twoich narodzinach. – Otarła łzy, które napłynęły jej do oczu, bowiem wspomnienie Eibhlin przywołało myśli o babce. Jasmine spostrzegła, że Irlandia wpływa na nią przygnębiająco. Otrząsnęła się szybko i powiedziała:

– Ten pokój, należący do właściciela domu, będzie teraz twój, kochanie.

– Nie jestem jeszcze panią na zamku Erne Rock, mamo – odpowiedziała Fortune. – Zajmij ten pokój z tatą. Wolę ten z widokiem na jezioro. Jeśli wezmę za męża Williama Deversa, to po ślubie przeniosę się do głównej sypialni, ale nie teraz.

– Jesteś pewna?

– Tak – odparła Fortune i spojrzała zakłopotana. – Mamo, czy nie będzie ci niezręcznie mieszkać z tatą w pokoju, który dzieliłaś kiedyś z moim prawdziwym ojcem? Może wolisz inną sypialnię?

– Nie, kochanie. Z tym miejscem związane są zarówno radosne wspomnienia o twoim ojcu, jak i smutne. Być może obecność mojego Jemmiego wymaże te nieszczęśliwe wspomnienia i zacznę myśleć o Erne Rock jak o radosnym miejscu, gdzie się urodziłaś i gdzie odbędzie się twoje wesele. Moje wnuki przyjdą na świat w Erne Rock – rzekła Jasmine.

– Być może – mruknęła Fortune. Jasmine wzięła córkę za rękę i obie usiadły na obszernym łożu.

– Skarbie, od samego początku wyczułam w tobie jakąś niechęć do tego małżeństwa. Jest rzeczą naturalną, że panna waha się przed zbliżającym się ślubem, ale wydaje mi się, że w twoim przypadku to coś więcej, Fortune. Co cię niepokoi, córeczko?

– Ty i tata powtarzacie, że nie muszę wychodzić za mąż za tego Williama Deversa, jeśli mi się nie spodoba. A jednocześnie mówicie tak, jakby nasze poznanie się i ślub były tylko kwestią czasu. Nie jestem tobą, mamo. Nie chcę, żeby ktoś znajdował mi męża. Sama chcę go sobie wybrać! Zabraliście mnie z domu i przywieźliście w obce miejsce, żebym poślubiła nieznajomego. Co się stanie, jeśli naprawdę nie będę chciała wyjść za mąż za Williama Deversa? Co się wówczas ze mną stanie? – W niebieskozielonych oczach Fortune pojawił się niepokój.

– Jeśli naprawdę nie spodoba ci się ten młody człowiek, to będzie koniec sprawy – odpowiedziała Jasmine. – Lecz czemu myślisz, że nie będzie ci się podobał? Czy dlatego, że go nie znasz? Fortune, to prawda, że mój ojciec, Wielki Mogoł, wybrał dla mnie męża. Zobaczyłam go pierwszy raz w godzinie naszego ślubu. Lecz moi rodzice zdecydowali mądrze i byłam z nim szczęśliwa. Moja babka wybrała dla mnie twojego ojca, chociaż znałam go już wcześniej, a stary król Jakub przeznaczył mi waszego ojczyma, którego również znałam poprzednio. Czasem opiekunowie wiedzą lepiej, Fortune, ale jeśli naprawdę nie polubisz tego młodzieńca, nie musisz wychodzić za niego za mąż. Ani ja, ani Jemmie nie chcemy, żebyś była nieszczęśliwa.

– Nikt z nas nie zna tego Williama Deversa – ponuro stwierdziła Fortune.

– Zna go mój kuzyn, ojciec Cullen Butler, zna go wielebny Steen. Obaj są przekonani, że to odpowiedni kandydat do twojej ręki, skarbie. Może jest, a może nie. Czas pokaże. Co będzie, to będzie. Skoro jednak poruszono tę sprawę z rodziną młodzieńca, wypada teraz dać mu szansę – oświadczyła córce Jasmine.

– Owszem – bez zbytniego entuzjazmu zgodziła się Fortune. Jasmine wstała.

– Chodźmy na dół, do panów. Spodziewam się, że mój kuzyn zdążył już przybyć. Matka i córka razem zeszły na dół i ramię w ramię wkroczyły do głównej sali. Rory Maguire i James Leslie stali, rozmawiając z siwowłosym księdzem w czarnej sutannie. Jasmine pospiesznie rzuciła się do przodu.

– Cullen Butler! Tak się cieszę, że cię widzę! Dobrze wyglądasz! Dziękuję za pomoc w utrzymaniu pokoju w Maguire's Ford. – Jasmine zarzuciła kuzynowi ręce na szyję i ucałowała go w oba policzki.

– Spójrz na siebie, Jasaman Kama Begam – odpowiedział. – Jak zawsze piękna, a przecież jesteś matką tabuna dzieci – odpowiedział, ściskając ją z błyskiem radości w oczach.

– I babką, Cullenie. Babką małego chłopca o imieniu Rowan, na pamiątkę po moim Rowanie i malutkiej dziewczynki, Adrianny – rzekła z uśmiechem Jasmine. Ksiądz przeniósł spojrzenie na Fortune i serce mu załomotało na widok jej ognistorudych włosów. Jego twarz pozostała jednak spokojna i uprzejma, niczym maska.

– A to musi być lady Fortune Mary, którą sam ochrzciłem wiele lat temu. Witaj ponownie w Irlandii, moje dziecko. Fortune dygnęła, uśmiechając się do Cullena Butlera. Wyczuwała w nim przyjaciela i sprzymierzeńca.

– Dziękuję, ojcze.

– Głośno ucałował ją w oba policzki.

– Dla ciebie kuzyn Cullen, dziecko. No, niewątpliwie wyrosłaś trochę od czasu, gdy cię ostatnio widziałem. I masz włosy jak twoja praprababka O'Malley, szkocka dziewczyna z wyspy Skye. Nie znałem jej, bo umarła przed moim urodzeniem, ale mówiono, że miała płomienną fryzurę.

Stojący w kącie sali Adali pomyślał, że ksiądz jest mądry i ma refleks. Madam Skye byłaby zadowolona, ale to przecież ona sama wybrała go przed laty i wysłała do Indii, żeby strzegł panienki. Ksiądz Butler jednym zdaniem zasugerował wszystkim, że włosy lady Fortune są spuścizną po rodzinnych przodkach, chociaż nikt z jej rodzeństwa i kuzynów nie miał włosów w tak wyzywającym kolorze. Adali uśmiechnął się do siebie, zadowolony.

– Chciałabym spotkać wielebnego Steena – powiedziała Jasmine.

– Zaproponowałem mu, żeby przyjechał ze mną was powitać – odparł ksiądz – ale uważał, że powinniśmy mieć trochę czasu na spotkanie w rodzinnym gronie. Zawita tu jutro.

– A rodzina Deversów? Kiedy ich spotkamy? – dopytywała się dalej Jasmine.

– W przyszłym tygodniu. Zostali zaproszeni na trzy dni, żeby młodzi mogli stwierdzić, czy przypadli sobie do gustu – odpowiedział Cullen Butler. Potem zwrócił się do Fortune: – Jesteś niespokojna, czekając na spotkanie z przeznaczonym ci młodzieńcem, moje dziecko? Mogę cię zapewnić, że jest przystojnym młodym człowiekiem – roześmiał się.

– Nie jest mi przeznaczony, dopóki nie sprawdzę, czy mi się podoba i czy nadaje się na mojego męża. Nie poślubię mężczyzny, którego nie będę w stanie pokochać – odparła Fortune.

– Oczywiście, dziewczyno – rzekł ksiądz. – Małżeństwo to wspaniały sakrament i powinien być traktowany z szacunkiem. Jednak podoba mi się to, co słyszałem o młodym panu Deversie, i mam nadzieję, że tobie również się spodoba.

– Skarbie, idź z Adalim. Pokaże ci resztę zamku. Jeśli ma być twój, musisz wiedzieć o nim wszystko, co się da. – Jasmine odprawiła córkę ze swoim wiernym sługą.

– Ma wątpliwości, ale to naturalne – zauważył ksiądz. – Ile ma lat?

– Latem skończy dwadzieścia – odparła Jasmine.

– Trochę zbyt dorosła, żeby odgrywać rolę nieśmiałej dziewicy – mruknął książę Glenkirk. – Powinna była wyjść za mąż parę lat temu i zrobiłaby to, gdyby nie jej uparta starsza siostra.

– Jemmie, przecież obiecałeś, że nie będziesz gderał. Jeśli zaczniesz, to dziewczyna tylko bardziej się zaprze. Byłoby niedobrze, gdyby nie przypadli sobie do gustu z Wiliamem Deversem, ale to jeszcze nie koniec świata, mój drogi – zaśmiała się Jasmine. – Po tej ziemi chodzi mężczyzna przeznaczony Fortune i ona go znajdzie we właściwym momencie. Jestem tego pewna.

– Zaczynasz mówić jak twoja babka – mruknął James Leslie. – Panna w takim wieku powinna mieć męża. Znaleźliśmy jej przyzwoitego młodego człowieka z dobrej rodziny, który, jak mi mówiono, jest przystojny, postawny i który pewnego dnia odziedziczy ładny spadek. Fortune ma szczęście, że chłopak gotów jest się zainteresować kimś tak starym, jak ona. W wieku dwudziestu lat jest już w zasadzie za późno na zamążpójście.

– Panieńskie nerwy. Kiedy pozna młodego Williama, poczuje się pewniej, milordzie, gwarantuję – zapewnił księcia Cullen Butler.

– A ty co myślisz, Rory? – James Leslie spojrzał na zarządcę, czekając na jakieś zapewnienia i słowa otuchy.

– Nie słyszałem o nim nic złego, milordzie. Podobno jego matka rządzi niepodzielnie w Lisnaskea, ale młoda para zamieszka tutaj, w Erne Rock. Powiadają, że to udany chłopak, chociaż osobiście wolę jego starszego brata – powiedział Rory Maguire.

– Starszego brata? Mówiono mi, że William Devers jest spadkobiercą majątku. Jak to możliwe, skoro ma starszego brata?

– Starszy brat został wydziedziczony, milordzie – wyjaśnił Rory.

– Dlaczego?

– Jest katolikiem, milordzie.

– Okropne – zawołała Jasmine.

– Na takim świecie żyjemy – ponuro rzucił książę. – Aż trudno uwierzyć, żeby coś takiego było możliwe, a jednak jest.

– Nawet tutaj, w Irlandii, a zwłaszcza w Ulsterze, jesteśmy dyskryminowani i prześladowani. Kary są takie same jak w Anglii. Katolicy nie mogą sprawować urzędowych funkcji, z wyjątkiem Izby Lordów – spokojnie odezwał się ksiądz.

– To dlatego, że nie mogą w zgodzie z własnym sumieniem złożyć przysięgi na wierność królowi, bo nie uznają go za głowę kościoła w Anglii – zauważyła Jasmine.

– Nie można odprawiać publicznie mszy, nie wolno gościć księży – szybko dorzucił Cullen Butler. – Czyż nie płacisz podatków za mieszkańców Maguire's Ford? Inaczej zostalibyśmy stąd wyrzuceni. Pilnuję, żeby moi wierni parę razy w miesiącu brali udział w nabożeństwach wielebnego Steena, w celu odsunięcia podejrzeń, że jesteśmy gniazdem zdrajców. Nieprzyjęcie komunii w czasie ważnych świąt kosztuje dwadzieścia funtów. Trzy takie przewinienia są uznawane za zdradę.

– Znasz przyczynę tego stanu – zabrała głos Jasmine. – Babka i dziadek Adam sami byli w Paryżu w tysiąc pięćset siedemdziesiątym drugim roku, podczas nocy św. Bartłomieja. Papież Grzegorz XIII otwarcie cieszył się w Rzymie, dowiedziawszy się o masakrze, i poprowadził publiczną procesję księży i kardynałów dla uczczenia śmierci nieszczęsnych protestantów. Zachęcał też otwarcie do zamordowania królowej Bess. Zaoferował nawet rozgrzeszenie dla każdego, kto ją zgładzi. A potem, w tysiąc sześćset piątym roku grupa głupich angielskich katolików zamierzała wysadzić w powietrze Parlament podczas przemówienia króla Jakuba. Nie uważam jednak, że trzeba tak srogo karać i prześladować katolików za grzechy paru fanatyków – podsumowała Jasmine.