– Podoba ci się?

– Jest absolutnie zachwycający. Dziękuję ci, Alex.

– Kolczyki wepnij już sama. Nie mam w tym wprawy.

– Czy dlatego upierałeś się, żebym włożyła na dzisiejszy wieczór właśnie tę sukienkę?

– Między innymi. Wyglądasz urzekająco, Kate. Na pewno będziesz się wyróżniać na tle tłumu innych kobiet – Alex popieścił palcem wygięcie jej szyi, po czym przesunął dłonią po rudych lokach. – Wyglądasz jak niepokorny anioł. Intrygująca mieszanka niewinności i zmysłowości. Jedno spojrzenie na ciebie wystarczy, żeby wzbudzić ciekawość. – Uśmiechnął się cynicznie. – Głupie, nie? Ale skuteczne.

– Czuję się jak manekin wystawowy – odparła beznamiętnie.

Myśl o tym, że idzie na pokaz, nie zaś na przyjęcie, zagłuszyła jej radość.

– Niestety, Kate, nie mogę zaprzeczyć, że wszyscy skupią uwagę głównie na tobie.

– Wiem. Próbowała ukryć wyraz rozczarowania, spuszczając wzrok, ale Alex podniósł jej głowę i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.

– Powiedziałaś mi, że się tym wcale nie przejmujesz.

– Ja się nie przejmuję – odparła cierpko. – Ale ty tak.

– Jesteś w błędzie – zapewnił ją po chwili wahania.

– Czyżby? – Kate uniosła wyżej głowę i spojrzała na Alexa z wyzwaniem. – Być może całe to przedstawienie, które nas dziś czeka, nie obchodzi cię za bardzo, ale mimo to chcesz, żeby wszyscy grali według twojego scenariusza. Nie kupiłeś tej sukni i naszyjnika, żeby mi sprawić przyjemność. To mają być argumenty na rzecz czegoś, prawda? Przyznaj się. Dzisiejszego wieczora będziesz usiłował coś udowodnić.

Alex ściągnął brwi.

– Kupiłem te rzeczy, żeby chroniły cię przed stadem złośliwców i manipulatorów.

– Nie, Alex. Kupiłeś je, żeby zaspokoić swoją dumę i próżność. Nie udawaj przede mną, proszę. Nie znoszę gry pozorów, tak jak i ty.

Kate podeszła do toaletki i drżącymi dłońmi wyjęła z pudełeczka kolczyki, po czym równie niepewnymi ruchami wpięła je w uszy. Mąż stał tuż za nią. Wiedziała, że przygląda się jej w lustrzanym odbiciu, ale nie chciała spojrzeć mu prosto w oczy.

Alex wyglądał imponująco i dojrzale w tradycyjnym, eleganckim garniturze. Kate z bolącym sercem zastanawiała się, ile kobiet tego wieczora pozazdrości jej tak przystojnego męża. Na pewno Nicole Fouvet. Ona była najgroźniejszą konkurentką Kate. Z pewnością dlatego Alex tak zadbał, żeby jego żona była dobrze ubrana.

– Już – westchnęła, odrzucając włosy tak, żeby widać było kolczyki. – Mam nadzieję, że jesteś zadowolony z inwestycji.

– Kate… – Alex spojrzał na nią ze smutkiem. Zrobił gest ręką, jakby chciał ją przeprosić i zaprotestować, ale nie odezwał się, tylko odwrócił się i szepnął z rezygnacją: – Przebierz się, w co chcesz. Poślubiłem kobietę, nie eksponat.

Pamiętaj o tym, Kate dodała w myślach, po czym chwyciła go pod ramię. Alex spojrzał na nią w skupieniu.

– Przepraszam, że jestem taka zadziorna. Naprawdę chcę ci sprawić przyjemność i dać satysfakcję – powiedziała potulnie.

Westchnął i przygarnął ją do siebie w czułym uścisku.

– Sprawiasz mi przyjemność, Mary Kathleen. Olbrzymią przyjemność. Jeśli nie masz ochoty tam iść…

– … i tym samym dać twojej matce powód do triumfu? Za żadne skarby świata. – Uśmiechnęła się.

– Jesteś pewna? – Odwzajemnił uśmiech.

– W stu procentach – odparła zdecydowanie. – Odniosłam tylko wrażenie, że… chcesz wytłumaczyć się przed towarzystwem, dlaczego wybrałeś właśnie mnie na żonę. Wystarczyło mi, że dla Scotta byłam lalą na pokaz. Na myśl, że i ty zamierzasz…

Alex nakrył palcem jej usta i posłał pełne determinacji spojrzenie.

– Nie zamierzam robić z ciebie lali na pokaz. Nie mógłbym mieć lepszej żony niż ty.

W Kate wstąpiła nadzieja. Teraz już była gotowa stawić czoło Nicole Fouvet.

– Dziękuję ci za ten komplement, Alex. Ja też nie mogłabym mieć lepszego męża. Wezmę tylko torebkę i możemy już iść.

Pani Beatty czekała już w holu przy wyjściu.

– Mój Boże! Jaka z was śliczna para! – Na surowej twarzy gospodyni pojawił się rumieniec zażenowania z powody tak śmiałej uwagi. – Nie chciałam o tym mówić wcześniej, ale teraz wreszcie postanowiłam przyznać się do tego, co myślę. Jestem taka szczęśliwa, że wy dwoje odnaleźliście się… jak te dwie igły w stogu siana…

– Cieszy mnie to, że pani akceptuje nasz związek, pani Beatty – powiedział Alex z zadowoleniem. – Podejrzewam, że ten dom wreszcie się ożywi.

– Och, panie Dalton! Nie chciałam być niegrzeczna, ale nie mogłam powstrzymać się, żeby nie zauważyć, że nie mógł pan poślubić milszej dziewczyny. Życzę państwu udanego wieczoru.

Kate wzruszyła niespodziewanie miła uwaga gospodyni. Podbudowana jej przychylnością, pocałowała ją w policzek.

– Dobranoc, pani Beatty. I jeszcze raz dziękuję. Starsza pani pokiwała głową i pomachała im na pożegnanie.

– Podbiłaś jej serce – szepnął Alex z lekką kpiną i poprowadził Kate w stronę garażu.

– Pani Beatty ma naprawdę złote serce – odparła z powagą.

– Wiesz, że prawie cały zarobek posyła swojej córce, która samotnie wychowuje trójkę dzieci? Mąż ją opuścił.

– Powiedziała ci to?

– Wymknęło się jej przy okazji wczorajszej rozmowy w kuchni, kiedy gotowałam obiad.

– Wiesz przecież, że nie musisz gotować.

– Chciałam popichcić, a pani Beatty wyraziła na to zgodę.

– Nie mam co do tego wątpliwości. – Zaśmiał się. – Ja też nie mam nic przeciwko twojemu pichceniu – dodał ciepło, otwierając Kate drzwiczki lamborghini.

Zatrzymała się w pół kroku i spojrzała na męża.

– Cieszę się, że mogę coś dla ciebie zrobić, żeby odwzajemnić się za szczodrość, jaką mi okazujesz.

Weszła do samochodu i zapięła pas bezpieczeństwa. Alex zajął swoje miejsce w milczeniu i przez całą drogę nie odezwał się już ani słowem. Kate też milczała. Wreszcie dojechali do posiadłości Very Pallister. Kate cieszyła się, że zmusiła go do myślenia. Uznała, że zachowała się tym bardziej stosownie, że czekała ich konfrontacja z Nicole Fouvet.

Dom Very Pallister usytuowany był w modnej dzielnicy, French Forest. Wysoki mur, okalający posiadłość, świadczył, że i ona upodobała sobie prywatność. Biały ceglany dom robił duże wrażenie z powodu swej masywności. Uroku dodawały mu dwie kolumny, stylizowane na greckie, wspierające ganek. Klasa i styl, pomyślała Kate i zadarła dumnie głowę, Alex zaś nacisnął dzwonek.

Drzwi otworzyła Vera. Miała na sobie szyfonową tunikę w tonacji morelowo – brzoskwiniowej. Na jej twarzy malował się szeroki uśmiech satysfakcji, przemieszanej z odrobiną podziwu.

– Moja droga Kate, cóż za trafny wybór sukni. To był twój pomysł czy Alexa?

– Alexa, naturalnie – odparła pewnie Kate.

– Naturalnie – zawtórowała Vera, lekko poruszona swobodą synowej. Zaraz jednak odzyskała właściwy sobie animusz. – Mój syn, jak zawsze, punktualny.

– Staram się być kulturalny, mamo – odparł cierpko. – Możemy wejść?

– Niecierpliwisz się, żeby kogoś zobaczyć?

– Nie. Po prostu chce mi się pić.

– Specjalnie dla ciebie kazałam zamrozić veuve cliquot.

– Jesteś perfekcyjną panią domu… Jak zawsze zresztą. Vera wprowadziła ich na salę bankietową. Natychmiast też ucichł gwar rozmów. Parkiet był tak wypolerowany, że błyszczał jak lustro. Wysokie aż do sufitu lustra oddzielały od siebie francuskie drzwi, wkomponowane we wszystkie cztery ściany pomieszczenia. Stoły przyozdabiały wykwintne ikebany, ułożone z prawdziwym smakiem. Kate zauważyła, że goście ubrani są nie tylko elegancko, ale i bardzo bogato. Stali po bokach parkietu w małych grupkach, tak jakby specjalnie przygotowali centralne miejsce dla pary młodych małżonków.

Pani domu wydała polecenie kelnerowi, żeby stał przy wejściu i dopilnował obsługi gości. Na tacy wniesiono srebrny kubeł z ulubionym szampanem Alexa. Vera poprosiła, żeby kelner nalał młodym i jej po lampce. Wzniesiono toast. Kate zaobserwowała, że już po jednym szampanie teściowej zaigrały w oczach ogniki rozbawienia.

– Niezły tłumek jak na tak prywatne przyjęcie, – Alex skomentował z drwiną.

– Wieczór będzie obfitował w atrakcje – odparła Vera, spoglądając na syna z wyzwaniem, po czym jej wzrok powędrował w odległy kąt sali.

Stała tam odwrócona plecami kobieta, która niewątpliwie wyróżniała się strojem i figurą spośród innych uczestniczek przyjęcia Jej towarzysz dostrzegł przybycie nowych gości, dotknął znacząco jej ramienia i skinął w kierunku wejścia. Kobieta powoli odwróciła się. Kate już nie miała wątpliwości, kim jest owa piękność.

Uroda Nicole Fouvet zaparła jej dech w piersi. Już sama twarz mogła wzbudzić podziw, a co dopiero nieskazitelnie harmonijna figura… Nicole miała śniadą cerę i kruczoczarne włosy, upięte w kunsztowną fryzurę, ściągniętą delikatną siateczką. Długą i smukłą szyję kobiety przyozdabiała czarna szarfa, podtrzymująca pąsową różę z tafty, upiętą na szczycie czarnej sukni z tego samego materiału. Obcisły gorset uwypuklał jej kształtne i pełne piersi, zaś wąska talia podkreślona była szeroką różową szarfą. Nicole wyglądała zabójczo.

Wymieniła spojrzenia ze swoim towarzyszem, po czym powoli, z gracją, podeszła do nich. Poruszała się pewnie, niczym gwiazda filmowa. O ile Verę Pallister określano mianem królowej socjety w Sydney, to Nicole z pewnością można byłoby uznać za koronowaną księżniczkę. Matka Alexa z zaciekawieniem spojrzała na syna, próbując wyczytać z jego twarzy reakcję na pojawienie się Nicole. Kate zmusiła się, żeby na niego nie patrzeć. Usiłowała zachować zimną krew. Nie mogła dać po sobie poznać, jak bardzo jest zazdrosna o ciemnowłosą piękność.

Nicole uśmiechnęła się do Alexa i podała mu dłoń.

– Alex, jak miło cię znowu widzieć – szepnęła zmysłowo.

Kate przez moment myślała, że jej mąż przywrze do wyciągniętej dłoni w namiętnym pocałunku. Alex jednak jedynie uścisnął ją lekko i wypuścił.

– Z przyjemnością znowu cię widzę, Nicole – przywitał się gładko. – Kate, pozwól, że ci przedstawię Nicole Fouvet. Nicole, to moja żona.