– Czy może pan przyjechać o siódmej trzydzieści? Mam ważne spotkanie, które może się przeciągnąć.

– Załatwione. Do zobaczenia.

Jeszcze przez chwilę nie odkładała słuchawki. Cały czas myślała o rozmowie. Nic takiego nie przydarzyło się jej do tej pory. Kyle Sterling załatwiał wszystkie, nawet najważniejsze sprawy przez sekretarkę. Widywali się tylko przy podpisywaniu umów. Czasami spotykała go na przyjęciach, ale nie zwracał na nią uwagi. Co spowodowało, że do niej zadzwonił? Maren chciała wierzyć, że nic złego. ale… nie mogła.

Wyjrzała za okno. Za kwitnącymi wiśniowymi drzewami majaczyły wzgórza Hollywoodu. Łagodne zbocza otoczone błękitnawą mgiełką górowały nad miastem.

Zadzwoniła do sekretarki. Jane natychmiast podniosła słuchawkę.

– Tak?

Maren usłyszała stukot maszyny do pisania. Jane ani na moment nie przerwała pracy. Ta dziewczyna była zadziwiająca!

– Czy możesz przynieść wszystkie nie podpisane umowy ze Sterling Recordings?

– Za chwilę – powiedziała sekretarka i odłożyła słuchawkę nie bawiąc się w uprzejmości.

Nie minęło pięć minut, kiedy pojawiła się w drzwiach. Pod pachą trzymała pokaźny plik.

– Jesteś pewna, że chcesz wszystkie?

Maren kiwnęła głową. Stos papierów wylądował na biurku. Obie kobiety przyglądały mu się przez chwilę ze zdumieniem.

– Żaden nie jest podpisany? – spytała z niedowierzaniem Maren, biorąc do ręki pierwszy dokument.

Potrząsnęła głową. Wciąż nie mogła uwierzyć własnym oczom.

– Nie było takiej potrzeby.

– Ale przecież zaczęliśmy już robić niektóre rzeczy. Choćby ten film grupy Mirage… – Maren potrząsnęła kolejną umową. – Mówiłam Tedowi, że kończymy to za kilka tygodni.

Sięgnęła głębiej.

– A co z Joeyem Righteousem? Obiecałam mu, że będzie miał swój film przed tournee w Japonii.

– To znaczy kiedy?

– Pod koniec czerwca.

– O Boże, przecież mamy już kwiecień!

– Co tu się dzieje, Jane?

Sekretarka, która zawsze chętnie służyła wszelkimi informacjami, rozłożyła bezradnie ręce.

– Nie mam najmniejszego pojęcia – jęknęła. – Przez ostatnie tygodnie nie mogłam uzyskać żadnych Informacji ze Sterling Recordings. Angie Douglass, która zajmuje się umowami, wciąż daje wykrętne odpowiedzi… Od tygodnia do niej dzwonię co najmniej dwa razy dziennie…

Jane opadła bez sił na stojące obok biurka krzesło. Maren podniosła wzrok znad kolejnej umowy.

– Powiedz dokładnie, co ci mówiła.

Dziewczyna machnęła ręką.

– Och, nic wielkiego: pana Sterlinga nie ma w mieście. Proszę zadzwonić później – przedrzeźniała głos Angie. – Albo: wykonawca chce skonsultować warunki umowy ze swoim prawnikiem, lub podobne głupstwa.

Sekretarka skrzywiła się, jakby jadła cytrynę i sięgnęła do kieszeni żakietu po papierosa. Maren zauważyła, że Jane wyglądała na zmęczoną i przepracowaną: miała niezdrową, bladą cerę, a pod jej oczami pojawiły się wyraźne cienie.

– To znaczy, że nie wierzysz w to, co mówiła? – spytała patrząc na nią z napięciem.

Dziewczyna pokręciła głową, zapaliła papierosa i zaciągnęła się głęboko.

– W ani jedno słowo. Do tej pory nie było przecież żadnych kłopotów…

Maren poruszyła się niespokojnie na brzegu biurka.

– Myślisz, że ktoś jej kazał przeciągnąć podpisywanie umów?

Jane zmarszczyła czoło.

– Nie wiem. Ale coś tutaj z pewnością nie gra – mruknęła ponuro. – Chciałam ci właśnie o tym powiedzieć. Planowałam jednak wcześniej poważną rozmowę z Angie Douglass.

– Powinnaś mnie wcześniej o tym poinformować!

– Myślałam, że i tak masz dosyć kłopotów.

Jane uśmiechnęła się przepraszająco. Maren odwzajemniła ten uśmiech.

– Masz rację – westchnęła cicho.

– Czy Sterling dzwonił z powodu tych umów?

Maren wzruszyła ramionami.

– Nie mam pojęcia. Powiedział tylko, że to bardzo ważne. Kiedy okazało się, że nie mam czasu w godzinach pracy, zaprosił mnie nawet na kolację. – Starała się pokryć zdenerwowanie lekkim tonem.

– Więc masz randkę ze słynnym Kyle’em Sterlingiem? – spytała Jane i zachichotała nerwowo.

– Czuję się raczej tak, jakby mnie wezwano na dywanik – mruknęła Maren.

Jane wstała i zgasiła nie dopalonego papierosa w mosiężnej popielniczce.

– Poradzisz sobie – rzuciła kierując się do wyjścia.

– Skąd ta pewność?

Jane spojrzała na Maren spod oka. Udając zmieszanie dotknęła czoła, jakby starając się coś przypomnieć.

– Pamiętasz to powiedzenie? Zaraz, jak to było? Im kto wyżej siedzi, tym głośniej spadnie czy coś takiego… – powiedziała starając się zachować powagę.

– Tak, było coś takiego – powiedziała Maren, uśmiechając się z pewnym przymusem.

Jane wyszła, dusząc się ze śmiechu. Kiedy zniknęła za drzwiami, Maren zabrała się ponownie do studiowania umów. O co tu chodzi? Czy Kyle Sterling chciał się wycofać ze współpracy z Festival Productions?

Zaczęła się zastanawiać, kiedy widziała go ostatnio. Zimny dreszcz przebiegi jej po plecach. Przed rokiem wzięła udział w przyjęciu zorganizowanym przez Mitzi Danner z okazji podpisania kolejnej umowy ze Sterling Recordings. Piosenkarka wydała je we własnym domu w Beverly Hills. Maren z daleka obserwowała przystojnego mężczyznę. To był Kyle. Sprawiał wrażenie zimnego i zupełnie nieprzystępnego, nie mogła mu jednak odmówić wdzięku. Ten facet miał styl! Nie potrafiła tylko określić, czy naturalny, czy też wykreowany specjalnie dla potrzeb środowiska.

Maren zauważyła, że Kyle zawsze wzbudzał zainteresowanie, mimo że o to nie zabiegał. Trzymał się z boku, jakby chciał powiedzieć: jestem inny i wcale do was nie należę.

Przyjęcie odbywało się na obszernym dziedzińcu otaczającym owalny basen. Piętrowy dom wybudowano w latach dwudziestych dla jednej z gwiazd niemego kina. Był równie ekscentryczny jak jego nowa właścicielka.

Kyle czuł się świetnie w otoczeniu kolorowych, japońskich lampionów otaczających basen. Maren wyczuwała jednak w jego ruchach pewną nerwowość, która zresztą tylko dodawała mu wdzięku. Nic go nie peszyło, a mimo to trzymał się z daleka od znanych osobistości Hollywoodu. Odnosiło się wrażenie, że w tej chwili wcale nie ma ochoty na przyjęcie, raczej wolałby na. przykład samotny spacer po lesie. Maren nie mogła oderwać od niego wzroku. Usiłowała wmówić sobie, że łączą ich przecież sprawy zawodowe i cała jej przyszłość zależy od dobrej współpracy ze Sterling Recordings, ale w głębi serca czuła, że chodzi o coś zupełnie innego…

W tej chwili owo wspomnienie wytrąciło ją z równowagi. Zaczęła nerwowo grzebać w stercie papierów. Próbowała zgadnąć, dlaczego Kyle chce się z nią widzieć. Jej firmie bardzo zależało na umowach ze Sterling Recordings. Jeszcze przed godziną wierzyła, że z wzajemnością. Jeżeli zechcą się wycofać, będzie jej bardzo trudno utrzymać Festival Productions. Co prawda od niedawna interesy szły zupełnie nieźle, ale potrzebowała teraz pieniędzy na rozbudowę firmy. Tylko w ten sposób mogła utrzymać się na rynku. Poza tym musiała spłacić dług pierwszemu właścicielowi firmy – Jacobowi Greenowi. Co miesiąc z ciężkim sercem przeznaczała na ten cel lwią część dochodów firmy. Westchnęła ciężko. Pozostawały jeszcze olbrzymie wydatki osobiste. Ale to już jej wina. stwierdziła posępnie. Nie miała jednak wyjścia – był to także obowiązek.

Wycofanie się Sterling Recordings można by więc porównać do trzęsienia ziemi w jej firmie. Nie mogła do tego dopuścić. Zbyt ciężko pracowała, by wyprowadzić Festival Productions na szerokie wody. Poza tym miała jeszcze Brandona. Nie wolno jej było o nim zapomnieć. Przecież był od niej całkowicie uzależniony!

Sięgnęła szybko po słuchawkę wewnętrznego telefonu.

– Jane? Odwołaj, proszę, wszystkie dzisiejsze spotkania. Postaraj się je upchnąć na jutro… albo pojutrze.

– Dobrze, zobaczę, co da się zrobić – powiedziała niepewnie sekretarka. – A co z Righteousem? Miał się dzisiaj pojawić.

Maren zastanowiła się chwilę. To spotkanie było rzeczywiście niezwykle ważne i pilne.

– Przesuń je na jutro. Możemy się zobaczyć nawet o siódmej rano… Powiedz, że musiałam się spotkać ze Sterlingiem w sprawie jego ostatniego solowego albumu… To powinno go uspokoić.

– Nie boisz się, że to podziała na niego jak czerwona płachta na byka? – spytała Jane. – Zacznie nas bez przerwy nachodzić…

Maren potarła czoło. Jane miała rację.

– Trudno. To chyba najlepsza wymówka. Jeśli znajdziesz coś lepszego, to tym lepiej. Zawsze tak łatwo udaje ci się uspokoić klientów – w głosie Maren zabrzmiał niekłamany podziw.

– A ty masz dar wrabiania mnie w kolejne kabały – zareplikowała sekretarka.

Maren nie mogła powstrzymać uśmiechu.

– Przyznaj się, że to lubisz.

– Tak, oczywiście. Wprost nie mogę żyć bez awantur – mruknęła sarkastycznie Jane. – Dobrze, zajmę się Joeyem, ale nie miej do mnie pretensji, jeśli później zwali ci się na głowę.

– Rób, co uważasz za słuszne.

Odłożyła słuchawkę i zgarnęła wszystkie papiery na jeden stos. Przeniosła go ostrożnie na kanapę i usadowiła się w ulubionym miejscu. Włożyła okulary i spojrzała na pierwszą z umów. Chodziło o pięć teledysków grupy Mirage. Czyżby Kyle Sterling nie był z nich zadowolony? Intuicja podpowiadała jej, że chodzi o coś innego. Nie miała jednak pojęcia, o co.


Jane opuściła już budynek firmy, a Maren kończyła właśnie przeglądanie ostatniej umowy. Nie znalazła w niej nic nadzwyczajnego. We wszystkich dokumentach pojawiały się co najwyżej błędy w pisowni wyrazów – i żadne inne. Zaczęła rozcierać zdrętwiałą szyję. Poczuła ból z tyłu głowy, wstała więc i wyciągnęła w górę ręce. Wykonała kilka szybkich obrotów głową, co miało jej przywrócić zdolność szybkiego myślenia, a potem zaczęła masować kark chcąc rozluźnić całe ciało. Nie przerywając masażu zbliżyła się do okna. Z drugiego piętra mogła bez trudu obserwować parking. Cienie latarni ulicznych i drzew wydłużyły się jak leniwe węże. Powoli zapadał zmierzch. Pomarańczowe słońce prawie schowało się za horyzont. Lekka bryza od morza poruszała wielkie liście palm.