Bella pomyślała, że choć nie powinna zwierzać się Joshowi ze swoich uczuć, mogła przynajmniej powiedzieć prawdę o rozstaniu z Willem. Doszła do wniosku, że udawanie jest po prostu głupie. Nigdy Josha nie okłamywała i teraz powinna szczerze przyznać, że Will nie okazał się mężczyzną jej życia.

Przez kolejnych Mika tygodni nie było ku temu okazji, lecz wreszcie dostała mail od Josha. Pisał, że jutro Aisling wychodzi na spotkanie z dawnymi znajomymi i zaprosił Bellę na drinka. Zgodziła się natychmiast.

Następnego dnia była bardzo przejęta i zdenerwowana. W biurze nie uniknęła kilku drobnych sprzeczek. Miała nadzieję, że się uspokoi, gdy wreszcie zobaczy swego starego przyjaciela. Po prostu przekona się, że wcale nie jest w nim zakochana.

Ręce jej się trzęsły, gdy poprawiała makijaż przed wyjściem z pracy.

– Świetnie wyglądasz – zauważyła sekretarka szefa, która również tkwiła przed lustrem w damskiej toalecie. – Ważna randka?

– Nie, tylko spotkanie ze starym znajomym – powiedziała Bella, zwilżając usta.

Zjawiła się w ich ulubionej knajpce dziesięć minut za wcześnie. Jeszcze nigdy jej się to nie zdarzyło. Zwykle żartowali, że jej zegarek spóźnia się o dwadzieścia minut. Zamówiła drinka i usiadła przy stoliku, nerwowo bawiąc się szklanką. Nie mogła się zdecydować, czy cieszy się z tego spotkania, czy raczej się go obawia.

Josh zjawił się punktualnie, spojrzał na zegarek i, nauczony doświadczeniem, ruszył prosto do baru, nie rozglądając się za nią. Bella zamarła na jego widok. Miała szczęście, że jej nie wypatrzył, bo nie byłaby w stanie wydusić z siebie słowa. W ten sposób rozwiała się jej nadzieja, że jednak nie jest zakochana.

Stał przy barze w wymiętych bawełnianych spodniach i znoszonej marynarce. Od lat prześladowała go uwagami na temat niedbałych strojów i niemodnej fryzury, lecz teraz zupełnie jej to nie przeszkadzało. Patrzyła na niego ze wzruszeniem.

Chociaż nie imponował eleganckim strojem, traktowany był z respektem i szacunkiem. Barman zajął się nim o wiele szybciej niż Bella. Teraz, ze szklanką piwa w dłoni, odwrócił się w stronę sali w poszukiwaniu wolnego stolika.

Nerwowo przełknęła ślinę i zamachała do niego.

– Bella! – zawołał zaskoczony, szybko do niej podszedł i pocałował ją w policzek. – Przyszłaś punktualnie! Albo świat stanął na głowie, albo coś niezwykłego ci się przytrafiło.

Zakochałam się w tobie, pomyślała, rumieniąc się.

– Nie miałam już nic do roboty, więc po prostu wyszłam wcześniej.

– Nudziłaś się w pracy? To naprawdę koniec świata – stwierdził, siadając naprzeciwko. – Na zdrowie! – Kiedy stuknęli się szklankami i wypili, Josh dodał z uśmiechem: – Świetnie wyglądasz.

– Ty też.

Nie mogła oderwać od niego oczu. Chętnie usiadłaby mu na kolanach, objęła za szyję i obsypała pocałunkami.

Upiła duży łyk wina. Przez tyle lat obecność Josha była dla niej czymś oczywistym, a teraz z trudem powstrzymywała się przed wyciągnięciem do niego rąk.

– Co u ciebie? – wydusiła.

– Świetnie. A jak twoje sprawy?

– W porządku.

To było straszne. Atmosfera stawała się sztuczna. Bella poczuła się zrozpaczona. Zwykle siadali przy drinku i czas mijał niepostrzeżenie. Rozmawiali, śmiali się, żartowali. Teraz potrafili tylko wymienić uprzejmości.

– Nadal wybierasz się na Seszele? – spytała.

Josh skinął głową. Najwyraźniej udzieliła mu się niemiła atmosfera.

– Za kilka tygodni.

– Zazdroszczę ci. Chętnie wyjechałabym gdzieś w listopadzie. Zawsze wtedy jest ciemno i ponuro.

Boże, doszło do tego, że rozmawiamy o pogodzie! – pomyślała.

Josh nawet nie próbował zagłębiać się w tak poważny temat, tylko zajął się piwem. Zaległa nieprzyjemna cisza. Bella rysowała palcem wzorki na oszronionej szklance. Zamierzała powiedzieć o rozstaniu z Willem, ale musiałaby wtedy powiedzieć coś więcej o swoich uczuciach, a Josh mógłby zadać kilka trudnych pytań. Uznała zatem, że lepiej nic nie mówić.

– Więc? – zaczął Josh. – Obiecałaś opowiedzieć mi mnóstwo nowości.

– Najpierw ty – powiedziała szybko. – Mówiłeś, że też masz sporo do powiedzenia.

– Tak, to prawda… – Wyraźnie nie wiedział, jak zacząć.

– Dobra, czy zła wiadomość? – spytała.

– Dobra – odpowiedział po chwili wahania.

– Zdaje się, że nie jesteś pewien. Nie był i zdawał sobie z tego sprawę.

– Na pewno dobra. – Zastanawiał się, dlaczego w takim razie nie czuł się szczęśliwy. Gdy Aisling to zaproponowała, uznał, że pomysł jest znakomity. Powinien teraz tańczyć z radości na stole. Jednak nie spodziewał się, że rozmowa z Bella na ten temat okaże się tak trudna.

Patrzyła na niego z zaciekawieniem.

– Coś związanego z pracą?

– Nie, nic w tym rodzaju – powiedział i przełknął solidny łyk piwa.

Bella wydęła usta, przewróciła oczami i potrząsnęła długimi, jasnymi włosami.

– Powiesz wreszcie, czy sama mam się domyślić? – spytała zdecydowanie. Wreszcie zachowywała się jak dawna Bella, a nie ta nieśmiała osóbka, w którą nagle się przemieniła.

– Biorę ślub z Aisling.

Josh drgnął, słysząc własne słowa. Zabrzmiały, jakby czuł się winny. Spojrzał na Bellę, nie wiedząc, jak zareaguje. Zamarła i przez kilka sekund patrzyła przed siebie z miną bez wyrazu. Potem spuściła wzrok. Milczała tak długo, że Josh zaczął wątpić, czy go usłyszała.

– Bella? – zaczął, ale już zdążyła przybrać szeroki uśmiech.

– Cóż… gratuluję! – powiedziała pogodnym głosem, uniosła się zza stolika i pocałowała Josha w policzek.

Jej włosy musnęły Josha. Poczuł zapach perfum. Zawsze używała tych samych.

– Nazywają się Allure – wyznała kiedyś, gdy spytał o nazwę. – Możesz mi kupić całą butelkę, nawet bez specjalnej okazji.

Czasem, gdy odwiedziła go w domu, jeszcze długo czuł ten zapach. Zdał sobie sprawę, że nie ma pojęcia, jakich perfum używa Aisling. Pomyślał, że jako narzeczony powinien był to wiedzieć.

– Kiedy zapadła decyzja? – spytała z radosnym uśmiechem, który spowodował, że Josh poczuł się jeszcze bardziej niezręcznie. Było w tym uśmiechu coś sztucznego, ale nie mógł się zorientować, o co chodzi.

– W ubiegłym tygodniu.

Właśnie podpisali niezwykle korzystną umowę i Josh zaprosił wszystkich pracowników do restauracji. Kiedy wreszcie wrócili do domu, chciał powiedzieć Aisling, jak bardzo docenia to, co zrobiła dla firmy. Dzięki niej zaczęli rozwijać skrzydła. Jeśli jeszcze udałoby się im zawrzeć kontrakt z C. B. C., mogliby nie martwić się o przyszłość.

– Bez ciebie nic by z tego nie wyszło – powiedział. – Świetnie nam się razem pracuje.

– Myślę, że razerń wszystko wychodzi nam fantastycznie – stwierdziła Aisling z uśmiechem. – Może powinno tak zostać na stałe?

Josh pomyślał, że brzmi to całkiem rozsądnie. Aisling była piękna, inteligentna i podzielała jego zainteresowania. Nie miała żadnych denerwujących przyzwyczajeń. Natomiast Bella, gdy czasami u niego pomieszkiwała, doprowadzała go do szału. Nie zamykała szuflad, nie zakręcała butelek, a części jej garderoby można było znaleźć w najbardziej dziwacznych miejscach. Zastawiała łazienkę niezliczonymi kosmetykami, zajmowała telefon, a jeśli gotowała, to zawsze taką ilość, że potowa lądowała w koszu na śmieci.

Aisling była zupełnie inna. Wkroczyła do jego świata bezboleśnie. Większość znajomych już ustabilizowała swoje życie i Josh pomyślał, że nie ma co dłużej czekać na… Właśnie, na kogo? Bella związała się z tym całym Willem. Jeśli nawet rozstałaby się z nim, to na jego miejscu znów zjawi się jakiś nudny, ale dobrze ustawiony urzędnik.

Bella od lat powtarzała mu, że nie ma w sobie romantycznej nutki. Josh nie brał sobie tego do serca. Uważał, że niepoprawni romantycy nie dostrzegają prawdziwego życia, biorąc marzenia za rzeczywistość. Wydaje im się, że istnieją ludzie doskonali. Niestety prawda jest inna.

Josh na wyjazdach trenował sztukę przetrwania. Najważniejszy był zgrany zespół. Nauczył się też, że w trudnych sytuacjach trzeba szybko podejmować decyzje i konsekwentnie je realizować. Zgodnie z tą zasadą uznał, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby związać się z Aisling na stałe.

– W ubiegłym tygodniu? – powtórzyła Bella, rzucając mu smutne spojrzenie. – Dlaczego mi nie powiedziałeś?

– Nikomu nie powiedziałem – przyznał z zakłopotaniem. – Ty jesteś pierwsza. Wiem, że to nagła decyzja, ale chciałbym usłyszeć, co o tym myślisz.

Bella wzięła głęboki oddech.

– Wspaniała wiadomość. Bardzo się cieszę.

– Naprawdę?

– Oczywiście. Jestem co prawda trochę zaskoczona, ale… tak, cieszę się. Aisling jest dla ciebie doskonałą partnerką.

– Też tak myślisz? – upewnił się.

– Jasne – potwierdziła, starając się, żeby uśmiech nie zniknął jej z twarzy.

– Lubisz ją?

– Oczywiście – skłamała.

Chwila ciszy zaczęła się niebezpiecznie przedłużać.

– Kiedy ślub? – spytała pospiesznie Bella.

– Jeszcze nie ustaliliśmy daty.

– Będzie tradycyjnie, czy też może macie jakiś nietypowy pomysł?

– To zależy od Aisling, ale jeszcze niczego nie zaplanowała.

Policzki Belli zesztywniały od ciągłego uśmiechu.

– Czy mogę być waszym świadkiem? Zwykle to ktoś z najbliższych przyjaciół…

Josh spojrzał na nią.

– Oczywiście. Zawsze będziesz mi bliska.

– W takim razie trzeba to uczcić – stwierdziła, pospiesznie wychylając drinka. – Teraz mam ochotę na szampana.

– Zaraz przyniosę – powiedział Josh i wstał.

Bella mogła wreszcie przestać się uśmiechać. Zdawała sobie sprawę, że taka sytuacja musiała nadejść, ale mimo to czuła się opuszczona i zrozpaczona. Drżały jej ręce. Zmuszała się do uśmiechu, choć miała ochotę krzyczeć.

Nie mogła pozwolić, żeby Josh domyślił się, co teraz naprawdę myślała. Dokonał wyboru i nie mogła wprowadzać zamętu w jego życie, narzucając mu się ze swoimi uczuciami. Nie tak zachowują się prawdziwi przyjaciele…