Tymczasem rozdzielono zapasy z jednego z plastikowych pudeł. Kanapki na szczęście były suche. Wszyscy poczuli się głodni i po chwili zaczęli zerkać na następne pudła.
– Myślisz, że powinniśmy zachować resztę na później? – spytała Cassandra Josha.
– Dobry pomysł. Pusty pojemnik trzeba wystawić na deszcz, żeby nabrać trochę słodkiej wody.
Bryn wzniósł oczy do nieba.
– Brak wody na pewno nam nie grozi – stwierdził z sarkazmem.
– Wystarczy, że przestanie padać. Na wysepce nie ma żadnego źródła – wyjaśnił Josh. – Łódź jest nieźle poobijana. Jeśli jutro nie da się uruchomić silnika, będziemy musieli zostać tu dłużej.
– To by ci się podobało – zaczepnie stwierdził Bryn.
– Rozpaliłbyś ognisko, pocierając o siebie dwa patyki, potem łowienie ryb włócznią… Mógłbyś wreszcie popisać się przed dziewczynami.
– Bryn, do cholery, przestań! – Aisling ledwie panowała nad sobą. – Zachowujesz się jak rozpieszczony bachor! – Zerwała się, żeby wystawić pojemnik na deszcz.
– Jasne, bo nie skaczę tak, jak mi każe twój wspaniały Josh! Kto mu pozwolił nami rządzić?
– Rządzi, bo w odróżnieniu od ciebie wie, co mówi.
– Jeśli jest tak doskonały, dlaczego z nim nie zostałaś?
– warknął Bryn.
– Zaczynam żałować, że tak się nie stało!
– Świetnie! Znalazłaś prawdziwego macho. Cassandra odwróciła się do Belli.
– Wiesz, że on ma na imię Bryan, a nie Bryn? – szepnęła. – Musiałam sprawdzić paszporty w recepcji. Chyba mu się wydaje, że bez „a” jest bardziej męski.
Bella była zachwycona, że jej podejrzenia okazały się słuszne. Miała nadzieję, że Cassandra nie zwróciła uwagi na słowa Bryna dotyczące Josha i Aisling.
– Co on powiedział o Aisling i Joshu? – spytała Cassandra, jakby czytała w jej myślach. – Chodzili ze sobą?
– Nawet byli zaręczeni – przyznała Bella. Cassandra spojrzała ze zrozumieniem.
– Nic dziwnego, że nie byłaś zachwycona ich wspólnym nurkowaniem. Nie przejmuj się. Z daleka widać, że on cię uwielbia.
Uwielbia? Owszem, lubi mnie, bo jesteśmy najlepszymi kumplami, ale to wszystko, pomyślała Bella ze smutkiem i westchnęła.
Josh zignorował docinki Bryna, który nadal kłócił się cicho z Aisling, i poszedł sprawdzić łódź. Kiedy wrócił, położył się obok Belli i bez słowa wyciągnął rękę, żeby mogła się przytulić i trochę ogrzać.
– Jak długo te kanapki będą się do czegoś nadawały? – spytała rozespanym głosem.
– Wytrzymają tylko do śniadania. Jeśli nie naprawimy łodzi, będzie to nasz ostatni posiłek.
– Mam nadzieję, że nie zaczniemy zjadać się wzajemnie, co?
– Nie bój się. W razie czego będę cię bronił – powiedział z uśmiechem.
Bella poprawiła się na posłaniu z ręcznika kąpielowego i przysunęła się do Josha.
– Dziękuję. Wydaje mi się, że gdyby zarządzić głosowanie, pierwszy do garnka trafiłby Bryn.
Josh roześmiał się.
– Ale z ciebie jędza. A on po prostu bał się jak my wszyscy.
– Ty się nie bałeś – zaprotestowała Bella.
– Oczywiście, że się bałem. – Przypomniało mu się, jak Bella pośliznęła się na skale i na chwilę zniknęła pod wodą. Objął ją mocno i przycisnął do siebie. Było mokro, zimno i niewygodnie, ale przynajmniej miał ją w ramionach i mógł przytulić.
Ulewa minęła równie szybko, jak się pojawiła. Jeszcze przed chwilą ciemności wypełniał huk wiatru i odgłos deszczu, i nagle nastała cisza, przerywana jedynie odgłosem pojedynczych kropli wody kapiącej z palmowych liści. Bella była jedyną osobą, którą to zmartwiło, bo burza była doskonałym pretekstem, żeby przytulić się do Josha. Teraz nie było już wymówki i należało wrócić do rzeczywistości. Jednak było zbyt ciemno, żeby myśleć o naprawie łodzi i dalszym rejsie.
Bella obudziła się zesztywniała z zimna. W stopie czuła bolesne pulsowanie. Wstała i kulejąc, wyszła spod prowizorycznego schronienia. Niemal wszyscy zebrali się wokół łodzi. Josh i Elvis grzebali w silniku, bezskutecznie próbując go uruchomić.
– Na razie nic z tego – cicho powiedziała do Belli Cassandra. – Na wszelki wypadek nie ruszyliśmy zapasów. Naprawdę myślisz, że Josh potrafiłby zrobić włócznię i złowić nią rybę? – spytała z nadzieją.
– Nie wiem, ale z mechaniką zwykle sobie świetnie radzi.
Jeszcze nie skończyła mówić, gdy silnik ożył z głośnym hukiem. Rozległy się okrzyki radości. Josh z wyraźną ulgą uśmiechnął się do Belli i klepnął Elvisa w plecy.
– Dobra! Zjedzmy te kanapki i w drogę! – zawołał.
Wszyscy byli przemoczeni, zmarznięci i zmęczeni. Podróż upływała w ciszy. Aisling i Bryn demonstracyjnie nie odzywali się do siebie. Atmosfera była napięta. Gdy wreszcie ukazała się łódź ratunkowa, wszyscy z ulgą przesiedli się do niej. Josh popłynął w mniejszej z Elvisem. Chłopca czekało policyjne przesłuchanie, więc nie chciał zostawiać go samego.
Łódź ratunkowa błyskawicznie dotarła do molo obok hotelu. Na Bellę już czekał lekarz. Stopa zdążyła porządnie spuchnąć. Bella marzyła jak dziecko, żeby Josh był obok w czasie zakładania szwów i trzymał ją za rękę. W końcu, po wszystkich zabiegach, znalazła się pod natryskiem. Trzykrotnie umyła włosy, żeby pozbyć się piasku i soli, potem rzuciła się na łóżko i niemal natychmiast zapadła w drzemkę.
Obudził ją odgłos otwieranego zamka.
– Bardzo długo cię nie było – powiedziała do Josha.
– Wszystko w porządku?
– Czepiali się Elvisa za to, co się stało. Biedny dzieciak – wyjaśnił Josh, siadając na skraju łóżka. – Mam nadzieję, że udało mi się ich przekonać, że to nie była jego wina.
– Skąd wytrzasnąłeś to cudo? – spytała ze śmiechem.
Nie miał już podartej koszulki, z której oderwał paski materiału, żeby zrobić opatrunek, lecz inną, ozdobioną wielkimi, jaskrawymi wzorami.
– Na posterunku pozwolili nam wziąć prysznic i dostałem ją w prezencie – powiedział z uśmiechem. – Jak twoja noga?
– Boli – przyznała Bella. – Mam szwy i nowy opatrunek, zobacz.
Josh delikatnie objął jej stopę.
– Nie powinienem ci pozwolić, żebyś ciągnęła łódź. Mogłaś utonąć. Kiedy zniknęłaś pod wodą, zamarłem z przerażenia – mówił, bezwiednie masując jej łydkę.
– Wiedziałam, że w razie czego rzucisz się na pomoc. Zresztą, uratowałeś wszystkich. Byłam z ciebie bardzo dumna. Tylko ty wiedziałeś, co robić. – Uśmiechnęła się. – Teraz rozumiem, dlaczego ludzie tak lubią jeździć z tobą na wyprawy.
– Chętnie cię zatrudnię jako swojego zastępcę – powiedział, przesuwając dłoń na jej kolano.
– Przecież nie było ze mnie żadnego pożytku. Zupełnie nie wiedziałam, co robić.
– Doskonale dawałaś sobie radę. Kiedy rosło napięcie, instynktownie czułaś, że trzeba rozładować atmosferę – mówił, głaszcząc ją gorącą dłonią. – Naprawdę mogłabyś kiedyś wziąć udział w ekspedycji. Miałabyś ochotę?
– Pod warunkiem, że będę mogła zabrać suszarkę do włosów. – Dotyk Josha bardzo ją rozpraszał, chociaż nie była pewna, czy zdawał sobie sprawę, co robi.
– Oczywiście, możesz wziąć suszarkę. Natomiast znalezienie gniazdka z prądem to zupełnie osobny problem – mówił, a jego ręka zawędrowała do jej nocnej koszuli.
– Chcę też wziąć najlepsze buty.
– Jako szef wyprawy nie mogę się na to zgodzić – tłumaczył poważnym tonem. – Wysokie obcasy zostają w domu.
Roześmiali się oboje. Spojrzeli sobie w oczy i zapadła cisza.
– Nie wiem, co bym zrobił, gdybym cię stracił – powiedział po chwili Josh. – Bella…
– Tak? – spytała cicho, czując, że jej serce bije coraz szybciej.
Josh nie potrafił odpowiedzieć słowami. Pochylił się powoli, dając jej szansę, by go odepchnęła, zażartowała i przerwała nastrój chwili.
Jednak nic takiego nie zrobiła. Po prostu patrzyła na niego z pożądaniem. Zbliżył wargi do jej ust, zdając sobie sprawę, że za chwilę nie będzie powrotu. Spojrzeli sobie głęboko w oczy i w końcu Bella pierwsza go pocałowała.
Josh wiedział, że jeszcze mogą się wycofać. Jeśli poprzestaliby na tym krótkim pocałunku, mogliby udawać, że było to przyjacielskie muśnięcie ustami. Jednak już nie potrafił się oprzeć. Pocałował ją tak, jak marzył od dawna. Bella zarzuciła mu ręce na szyję, odpowiadając na każdy jego pocałunek.
Wplótł palce w pachnące, jedwabiste włosy i odgarnął jej z twarzy niesforny kosmyk. Podziękowała uśmiechem.
– Przyjaciele tak się nie zachowują – powiedział.
– Jesteś pewien?
– W zwykłych okolicznościach na pewno nie.
– Razem przeżyliśmy sztorm i teraz wszystko jest niezwykłe – stwierdziła, nie wypuszczając go z uścisku. – O przyjaźni pomyślimy, gdy wrócimy do normalnego życia.
– Wtedy może być za późno – ostrzegł Josh, obejmując ją gorącymi dłońmi.
– Wiem – szepnęła mu do ucha. – Ale teraz nie musimy o tym myśleć.
Dużo później, gdy leżeli przytuleni do siebie, Josh delikatnie głaskał jej rękę. Czuł się cudownie, jak jeszcze nigdy przedtem. Jednocześnie nurtowało go pytanie, czy nie popełnili nieodwracalnego błędu. Kiedyś wspólnie zdecydowali, że będą wyłącznie przyjaciółmi. Od tej chwili, patrząc na Bellę, nie będzie już mógł zapomnieć wieczoru w tropikach, jej pożądania i gorącego ciała.
Czy nadal pozostaną przyjaciółmi? Bella miała rację, że nie była to zwykła sytuacja. Pomyślał, że nie powinien wyciągać pochopnych wniosków na przyszłość. Pamiętał, co mówiła na temat Willa.
Bella leżała, obejmując Josha. Czuła się szczęśliwa i marzyła, żeby ta chwila trwała w nieskończoność. Pomyślała, że nie był to odpowiedni moment na wyjaśnienie Joshowi, że kocha go nieprzytomnie, natomiast chwilowe zauroczenie Willem minęło dawno i bezpowrotnie. Zwykle takie historyjki opowiadają kobiety, gdy zaciągną mężczyznę do łóżka. Obiecała sobie, że wszystko wyjaśni po powrocie do domu. Lepiej nie zmuszać Josha do niczego. Powinna dać mu trochę czasu, by zrozumiał, że Aisling nie była kobietą, której naprawdę pragnął. Tymczasem postanowiła, że potraktuje całą sprawę niezbyt poważnie.
"Uroki przyjaźni" отзывы
Отзывы читателей о книге "Uroki przyjaźni". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Uroki przyjaźni" друзьям в соцсетях.