– Nigdy cię nie znienawidziła – powiedział Kardal, zanim zdołał się powstrzymać. – Nigdy źle o tobie nie mówiła.
– Dziękuję, że mi to powiedziałeś. Jeśli zaś chodzi o mnie, to nigdy nie przestałem jej kochać.
Tego dla Kardala było jednak za wiele. Szybko zakończył rozmowę i przekazał ojca w ręce służby, a potem próbował w samotności uładzić chaos w swojej głowie. Na próżno. Tak naprawdę wiedział tylko jedno: musiał jak najszybciej odnaleźć Sabrinę, bo przy niej wszystko wydawało się łatwiejsze.
Szybko dotarł pod jej drzwi i bez pukania wszedł do środka.
Sabrina siedziała przy stole otoczona starymi księgami. Na widok Kardala uśmiechnęła się, a on od razu poczuł się lepiej.
– Co się stało? – Podeszła do niego.
– Rozmawiałem z ojcem.
Tylko tyle zdołał powiedzieć. Choć chciał, nie potrafił jej wytłumaczyć, jak trudno było mu się pogodzić z tym, że Givon okazał się zwykłym człowiekiem. Nie diabłem wcielonym, tylko uwikłanym w ciężką sytuację mężczyzną, którego okoliczności zmusiły do podjęcia trudnej decyzji. Zdaniem Kardala nie rozgrzeszało to jego ojca, bo mimo wszystko mógł się z nim spotkać, jednak przeszłość nie zdawała się już czarno-biała, a granice winy ojca i sama wina rozmyły się.
Sabrina widziała w jego oczach zagubienie i cierpienie, a także prośbę o pomoc. Z radością mu jej udzieli, o ile tylko zdoła. Zarazem serce pękało jej z bólu. Kochała tego mężczyznę, ale wiedziała, że nigdy nie będą razem. W spontanicznym porywie zarzuciła mu ramiona na szyję. Kardal przygarnął ją do siebie. Obojgu było tak cudownie. Ich usta złączyły się.
Jednak dziś pocałunki Kardala były inne, bardziej głodne i pożądliwe, jakby od nich zależało jego życie. To było ekscytujące i niezwykłe, błyskawicznie rozpaliło jej żądzę. Przycisnęła się do niego jeszcze silniej, swą namiętnością krzycząc, jak bardzo go pragnie.
– Sabrino…
Jego szept i pieszczoty zarazem ją obezwładniały, jak i pobudzały do szaleńczych działań. Chciała dotykać nagiego ciała Kardala, chciała wreszcie zrozumieć, czym jest prawdziwy seks.
– Pragnę cię – szepnął, całując jej szyję.
Kocham cię, pomyślała żarliwie, ale nie powiedziała tego głośno.
– Nie możemy tego zrobić – szepnęła, gdy Kardal rozsuwał zamek jej sukienki. – Jestem dziewicą. – Chwyciła opadającą sukienkę i przycisnęła ją do piersi.
Głęboko popatrzył jej w oczy.
– Pragnę cię – powtórzył. – Pragnę cię dotykać, pragnę cię nauczyć, na czym polega miłość między kobietą i mężczyzną. Pragnę się z tobą kochać. Pragnę tego tak bardzo, że żadna cena nie wydaje mi się zbyt wysoka. Proszę, nie odmawiaj mi tego szczęścia, pozwól, bym uczynił cię naprawdę moją.
Gdyby żądał, potrafiłaby mu się przeciwstawić. Gdyby się przymilał i prowokował, łatwo by go odepchnęła. Ale on ją błagał. Odsłonił swe dzikie i niepohamowane pożądanie – i błagał. Nie potrafiła mu odmówić, choć wiedziała, że zapłacą za to wysoką cenę.
Sukienka opadła na podłogę. Sabrina miała na sobie jedwabną bieliznę w kolorze brzoskwini. Delikatne koronki tyle samo przykrywały co odkrywały. Smakował wzrokiem jej ciało, a zachwyt widoczny w jego oczach był dla niej najsłodszą pieszczotą. Zupełnie wyzbyła się wstydu. Była dumna, że potrafi wzbudzić pożądanie takiego mężczyzny jak Kardal.
– Byłbym gotów za ciebie umrzeć. – Padł przed nią na kolana.
Nie zdążyła wyrazić zdumienia, bo zaraz poczuła jego usta na swym brzuchu. To było takie nowe i cudowne przeżycie. Oparła rękę na ramieniu Kardala, a drugą położyła na jego głowie. Wsunęła palce w gęste włosy i aż jęknęła, kiedy jego usta, nieprzerwanie całując, zaczęły się zsuwać w dół jej brzucha. Wreszcie Kardal delikatnie zdjął jej koronkowe majteczki.
Sabrina czuła się trochę zakłopotana. Nie rozumiała, dlaczego nie idą do łóżka. Poza tym wydawało się jej, że w pokoju powinno być ciemno, a w każdym razie nie aż tak jasno jak teraz, kiedy przez okno wpadały promienie słońca. Czuła się bezbronna, wydana na pastwę wzroku Kardala.
– Naprawdę nie powinniśmy…
I wtedy ją pocałował. Ale nie w brzuch ani w udo. Poczuła jego usta w najsekretniejszym miejscu swojego ciała. Już nie czuła się skrępowana. Rozsunęła nogi, żeby Kardal mógł ją pocałować jeszcze raz. Zebrała wszystkie siły i przyszykowała się na następny oszałamiający pocałunek. A po chwili krzyczała w ekstazie.
Przytulił ją do siebie.
– Słodki pustynny ptaszku – szeptał, zrzucając z ramion marynarkę. Wziął Sabrinę na ręce i zaniósł do łóżka. – Sprawię, że wzniesiesz się do samego nieba.
Nie miała nic przeciwko temu.
Kiedy była już zupełnie naga, zaczaj całować jej piersi. Dotąd nie znała tej cudownej pieszczoty, dającej przedsmak spełnienia. Kardal lizał jej piersi, ucząc się ich kształtu i odkrywając wrażliwe miejsca. Sabrina z trudem chwytała oddech, rzucała głową na poduszce i kuliła palce stóp.
Po jakimś czasie jego usta zaczęły się przesuwać niżej. Tym razem wiedziała już, czego się spodziewać. A po chwili krzyczała jego imię.
Nikt inny nie mógłby sprawić, by poczuła się tak wspaniale. Nikt nie byłby w stanie rozbudzić jej ciała ani rozpalić jej serca, jak to zrobił Kardal. To, co się z nią działo, było wspaniałe. Lepsze niż najdziksze fantazje, jakie snuła na ten temat. Wydawało się, że zaraz nadejdzie koniec, że to niemożliwe, by rozkosz mogła nadal trwać, a jednak trwała. Wreszcie Sabrina stała się kompletnie bezwładna i wyzbyta wszelkich sił. I tak szczęśliwa, jak jeszcze nigdy w życiu.
– To jeszcze nie koniec – szepnął, całując ją w szyję. Szybko się rozebrał. Stał przed nią nagi, piękny i ogromnie spragniony miłości.
– Poprosiłbym cię, żebyś mnie dotknęła, lecz mogłoby się to źle skończyć. Niestety nie panuję nad sobą tak jak powinienem. – Pogładził ją po policzku. – Chciałbym ci móc powiedzieć, że to dlatego, iż od dawna nie byłem z żadną kobietą. Ale choć faktycznie dawno się nie kochałem, to powód jest inny. – Wsunął rękę między uda Sabriny. – Ty jesteś tym powodem – powiedział leniwie, rozpoczynając śmiałą pieszczotę. – Ty sprawiasz, że tracę nad sobą kontrolę. Pożądam cię tak mocno, że przestaję nad sobą panować.
– Kardal – szepnęła ledwie dosłyszalnie. – Obiecałeś, że zabierzesz mnie do nieba…
Wiedziała, ile ryzykują. Wiedziała, że jeśli zaraz nie wyrwie się z jego ramion, wszystko się zmieni. Lecz kochała tego mężczyznę i pożądała go z niepojętą mocą. W jego objęciach chciała stracić niewinność.
– A więc lećmy do nieba, mój pustynny skarbie…
Wszedł w nią powoli, ostrożnie, aż w końcu dotarł do miejsca, w którym napotkał przeszkodę, będącą dowodem dziewictwa Sabriny. Całując ją na przeprosiny, przebił się jednym silnym pchnięciem. Skrzywiła się, czując lekki ból, lecz zaraz potem, wiedziona przez oszalałego z pożądania księcia pustyni, pognała ku ostatecznym szczytom rozkoszy.
Po jakimś czasie, spleceni w uścisku, bezwładnie opadli na materac. Minęła długa chwila, aż ich oddechy uspokoiły się. Wtedy Kardal z uśmiechem zwycięzcy dotknął twarzy Sabriny.
– Teraz jesteś moja. Nic już tego nie zmieni.
ROZDZIAŁ 14
Sabrina leżała zwinięta w ramionach Kardala i starała się myśleć wyłącznie o tym, jak cudownie było się z nim kochać.
W końcu to zrobiła. Nie była już niewinną dziewicą, która jeszcze godzinę temu nie wiedziała, czym jest miłość z mężczyzną. Kiedy uprzytomniła sobie ten fakt, ze zdziwieniem stwierdziła, że wcale jej to nie przeraża. Do tej pory bała się, że dopuszczając do siebie pożądanie i dążąc do jego zaspokojenia, upodobni się do matki. Że tak jak ona zacznie zmieniać mężczyzn jak rękawiczki i dopuści do tego, że jej życiem zacznie rządzić seks.
Przypomniała sobie podsłuchaną kiedyś rozmowę matki z jej przyjaciółką. Mówiły o tym, że będąc z jednym mężczyzną, pragną wszystkich pozostałych. Sabrina zupełnie nie mogła zrozumieć ich uczuć. Ani wtedy, ani teraz. Była przekonana, że gdyby mogła mieć Kardala, byłaby z nim zawsze szczęśliwa i nigdy nie zapragnęłaby tego zmieniać.
Przez tyle lat robiła wszystko, żeby być inna niż jej matka. Teraz wreszcie się przekonała, że odniosła sukces. Zresztą być może zawsze się różniły, tylko Sabrina wcześniej nie umiała tego dostrzec.
– O czym myślisz? – zapytał Kardal, delikatnie gładząc ją po włosach.
Przysunęła się do niego.
– Nie muszę się już dłużej bać, że stanę się ladacznicą.
Przez chwilę był zaskoczony, a potem się uśmiechnął.
– Bałaś się, że jeśli będziesz się ze mną kochać, to pomyślę, że jesteś taka jak twoja matka. Przekonałaś się, że to nieprawda. Jesteś sobą i tylko sobą.
Sabrina kiwnęła głową, ocierając się brodą o jego nagie ramię.
– Nie interesują mnie inni mężczyźni.
Pocałował ją.
– I tak właśnie powinno być. – W jego głosie pobrzmiewała arogancka buta. – Powiedziałem ci, że jesteś tylko moja. Nikt inny nie będzie cię miał. Nawet książę trolli.
Sabrinie udało się schronić w bezpiecznym azylu, do którego nic, poza miłością, nie miało wstępu. Jednak Kardal rozbił go w pył swoim jednym zdaniem. Zewnętrzny świat powrócił, powróciły problemy i zagrożenia.
– Nie żartuj z tego. – Ze złością odepchnęła go i usiadła. Wyszarpnęła prześcieradło i owinęła się nim. – Nic nie rozumiesz.
Kardal również usiadł.
– Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.
– Jakim cudem? Czy wiesz, co się stanie, kiedy mój ojciec dowie się, co zrobiliśmy? A książę trolli też nie będzie szczęśliwy, że nie jestem dziewicą. – Ogarnęła ją panika. Zerwała się z łóżka i pobiegła do szafy, by wyjąć ubranie. – Dlaczego zachowujesz się tak, jakby nic się nie stało? – Przecież musi być jakieś wyjście z tej sytuacji, myślała gorączkowo. Co jej ojciec może zrobić Kardalowi? Nie wiedziała, czy skończy się na zwykłych groźbach, czy też dojdzie do przemocy. A co z księciem trolli? Jeśli jest gwałtownikiem i brutalem… Łzy paliły ją pod powiekami. Spojrzała na Kardala. – Musisz coś zrobić. Wyjedź choć na jakiś czas. Wrócisz, kiedy wszystko trochę przycichnie. – Zaczęła szybko się ubierać.
"Uprowadzenie księżniczki" отзывы
Отзывы читателей о книге "Uprowadzenie księżniczki". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Uprowadzenie księżniczki" друзьям в соцсетях.