Travis roześmiał się i wyciągnął obok niej na łóżku.

– Mimo wszystkich twoich protestów, jestem pewien, że kiedyś będziesz namiętną kochanką, jeśli tylko dostaniesz odpowiedniego nauczyciela.

– Nie, przestań – zażądała i w ostatniej, nikłej próbie oporu starała się odepchnąć go od siebie. Travis nie zwrócił na to uwagi. Zręcznie zdjął z niej koszulę i zaczął gładzić ją po brzuchu, delikatnie ugniatając, odnajdując palcami wrażliwe miejsca i drażniąc dłonią naskórek. Cały czas nie przestawał jej całować. Chwytał zębami koniuszek ucha i przesuwał językiem po ciepłym, pulsującym miejscu tuż za nim.

Przeciągnęła rękami po jego piersi i ramionach, obwodząc palcami zagłębienia w ciele, gdzie jeden mięsień łączył się z drugim. Jego ciało było tak i twarde i silne, podczas gdy jej miękkie i słabe. Poruszała się pod nim i przesuwała dłońmi po linii żeber, pieściła grające na plecach mięśnie pod rozpaloną, smagłą skórą i wodziła palcami po napiętych pośladkach. Dotykanie go sprawiało jej radość połączoną ze zdumieniem. Każdy gest spra-wiał, że serce bilo mocniej a oddech stawał się głębszy i szybszy.

Regan, słodka Regan. – Nie tylko słyszała głos Amerykanina, ale również wyczuwała go w miejscu gdzie ich piersi ściśle do siebie przylegały.

Kiedy wydało się jej, że Travis chce się jej wyrwać, wbiła boleśnie paznokcie w jego ramiona.

– Tak, mój rozpalony koteczku, tak- wymruczał. Wszedł w nią wolno, z łatwością i chociaż przedtem myślała, że to niemożliwe, serce zaczęło jej walić jeszcze prędzej. Nie czuła bólu, tylko nieokreślone pragnienie czegoś, co zaraz nastąpi. Niezręcznie, pośpiesznie wygięła ciało, żeby przylgnąć do niego jeszcze mocniej, ale Travis odsunął się nieco.

– Wolno, kotku, wolno – wyszeptał, kładąc rękę na jej biodrze i gładząc palcami zagłębienie pępka.

Chociaż nie wiedziała, o co mu chodzi, nie miała innego wyboru, jak go posłuchać. Miłość fizyczna była dla niej czymś nowym, ale mimo to czuła, że on stara się opanować i spowolnić ruchy, żeby być jej nauczycielem, a nie tylko zaślepionym pożądaniem uczestnikiem aktu. Powoli i ostrożnie pokazywał jej, jak cieszyć się doznaniami, jak prowadzić i podążać za nim. Regan miała wrażenie, że jej ciało staje się coraz większe i zaraz wybuchnie, a kiedy to się stanie, ona umrze. Nagle Travis przyśpieszył tempo i poczuła, że jego podniecenie doszło do szczytu. Wygięła ciało w łuk, jakby eksplodowały w jej wnętrzu kolorowe, gorące, jaskrawe fajerwerki.

Travis opadł na nią bezwładny i mokry od potu. Dziewczyna czuła się wyczerpana i słaba, a jednocześnie lekka i szczęśliwa, jakby zdjęto z niej jakiś wielki ciężar.

Nie była pewna, ale chyba na chwilę zasnęła. Kiedy się obudziła, miała wrażenie, że intymne zbliżenie, jakie zaszło między nią a tym prawie nieznajomym mężczyzną, zdarzyło się tylko we śnie. Leżała czując na sobie ramię Travisa i myślała, jakby to było, gdyby znów spotkała Farrella. Z pewnością dowiedziałby się o niej i tym Amerykaninie, i wstydziłby się za nią, być może nie zechciałby nawet z nią rozmawiać. Wyobraziła sobie, jak usiłuje mu wszystko wyjaśnić, zapewnić, że opierała się z całych sił, ale on i tak domyśliłby się prawdy. Amerykanin powiedział, że najskrytsze myśli odbijały się w jej oczach. Czy to nowe doświadczenie również w nich widać? Czy cały świat się dowie, że jest kobietą bez czci?

Travis poruszył się, oparł głowę na ramieniu i spojrzał na nią z uśmiechem.

– Miałem rację – zamruczał. – Przy odpowiednim nauczycielu…

Dziewczyna odepchnęła jego dłoń, którą gładził jej wijące się włosy.

– Nie dotykaj mnie – syknęła. – Nie pierwszy raz zmusiłeś mnie do zrobienia czegoś wbrew mojej woli.

Amerykanin roześmiał się niecierpliwie. – Znowu to samo? Myślałem, że tym razem zrozumiesz, jak jest naprawdę.

– Oczywiście, że rozumiem! Trzymasz mnie tu siłą. Jesteś najpodlejszym ze złoczyńców! Travis westchnął, wstał z łóżka i zaczął się ubierać.

– Już ci mówiłem, dlaczego nie chcę cię wypuścić. Czy ty masz pojęcie, co ci mężczyźni z doków chcieliby z tobą zrobić? – zapytał patrząc jej w oczy. – To samo, co robiliśmy tu przed chwilą, tylko bardzo brutalnie.

– Jaka jest więc różnica między nimi a tobą?

– Chociaż jesteś taka niewinna, zrozumiałaś chyba, że my się kochaliśmy, a oni po prostu zarzuciliby ci spódnicę na głowę i zrobili z tobą, co tylko by chcieli, jeden po drugim.

– Nie mam spódnicy! – wykrzyknęła Regan bez tchu. – Mam tylko tę jedną podartą koszulę.

Zrezygnowany Travis bezsilnie podniósł ręce do góry. – Widzisz tylko to, co chcesz zobaczyć, prawda? Właśnie dlatego moim obowiązkiem jest chronić cię przed sobą samą, przed twoimi marzeniami o niebieskich migdałach i przed mężczyznami, którzy chcą cię skrzywdzić.

– Nie masz prawa! Błagam, wypuść mnie…

Jakby nie słysząc, co do niego powiedziała, Amerykanin otworzył drzwi i zawołał w głąb korytarza, żeby przyniesiono im kolację.

– Jak coś zjesz, od razu lepiej się poczujesz oznajmił zamykając drzwi.

– Nie jestem głodna – odparła Regan, zadzierając do góry nos.

Chwycił ją pod brodę i odwrócił jej twarz tak, że musiała na niego spojrzeć.

– Zjesz kolację nawet, jeśli miałbym nakarmić cię siłą. – Oczy błyszczały mu twardo, chociaż dotychczas zawsze spoglądał na nią łagodnie.

W odpowiedzi tylko skinęła głową.

– A teraz może założyłabyś jedną z tych sukien, które ci kupiłem – zaproponował znowu beztroskim głosem. – To poprawi ci humor.

– Będziesz musiał wyjść z pokoju – odpowiedziała cicho, wciąż trochę wystraszona jego groźbą. Do tej chwili jeszcze ani razu się go nie obawiała.

Unosząc ze zdziwieniem brew, podniósł ją z łóżka i postawił nagą na ziemi.

– Nie masz nic, czego bym już nie widział. Lepiej się ubierz, jeśli nie chcesz, żeby właściciel gospody zobaczył cię w takim stanie.

Spojrzała na ubrania, które rzucił jej Travis i zdała sobie sprawę, że nie ma bielizny. Wolała jednak o nią nie prosić. Wsunęła przez głowę aksamitną suknię i właśnie zapinała ostatni guzik, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Suknia miała wysoką talię i głęboko wycięty stan, podszyty przejrzystym jedwabnym szyfonem. Zerknęła na swoje odbicie w lustrze naprzeciw łóżka i z radością stwierdziła, że nie jest to dziecięcy strój. Włosy spływały jej na ramiona kaskadą niesfornych loków, policzki zaróżowiły się, a oczy jasno błyszczały. Wszystko razem nadawało jej wygląd kobiety, która właśnie oddawała się miłości, i to z wielkim zapałem.

Właściciel gospody przyglądał się jej z takim zachwytem, że Travis niemal wypchnął go za drzwi.

– Dlaczego to zrobiłeś? – zapytała przestraszona. Czyżby Amerykanin był o nią zazdrosny?

– Nie chciałem, żeby sobie za wiele wyobrażał – odparł i podniósł pokrywę półmiska, na którym leżał kawał pieczeni. – Jutro znowu będę musiał zostawić cię samą, więc gdyby ten typ myślał, że nie mam nic przeciwko temu, mógłby tu kogoś przysłać. Bójka albo inne kłopoty, to ostatnia rzecz, jakiej bym sobie życzył tuż przed wypłynięciem w morze. Nic nie może opóźnić mojego powrotu do domu. Za długo już przebywam w tym przeklętym kraju.

Zrezygnowana Regan usiadła na krześle, które jej podsunął. Doleciał ją zapach jedzenia i dopiero wtedy uświadomiła sobie, od jak dawna nic nie jadła. Jej ostatnim posiłkiem była kolacja z Far-rellem i wujem. Oczy rozszerzyły się jej ze zdziwienia.

– Co się stało? – zapytał Amerykanin, nakładając jej na talerz sporą porcję.

– Nic. Tylko… – Uniosła głowę. – Nie lubię, kiedy się mnie trzyma w zamknięciu, i tyle.

– Jeśli nie chcesz mi powiedzieć, to nie musisz. Zjedz kolację, zanim wystygnie.

Travis zagadywał ją przez cały posiłek, ale ona nie odzywała się do niego w obawie, by mimo woli nie zdradzić mu czegoś na temat miejsca swojego zamieszkania. Nie było już dla niej powrotu do dawnego życia. Po tym, co się dzisiaj wydarzyło, prawdopodobnie nikt już nie uważałby jej za damę.

Amerykanin położył rękę na jej dłoni i przysunął się bliżej.

– Jaka szkoda, że Angielkom się wmawia, że nie należy się cieszyć miłością – powiedział ze współczuciem, trafnie odgadując jej myśli. – W Ameryce kobiety są mniej skomplikowane. Lubią mężczyzn i nie boją się tego okazywać.

Posłała mu najsłodszy i najmniej szczery Uśmiech, na jaki było ją stać.

– Dlaczego więc nie wrócisz do Ameryki i tam tejszych kobiet?

Od śmiechu Travisa zatrzęsły się naczynia na stole. Po chwili pocałował ją głośno w policzek.

– A teraz, maleńka, mam jeszcze trochę papierkowej roboty, więc możesz wskoczyć do łóżka i zaczekać na mnie albo…

– Albo pójść swoją drogą.

– Trzeba przyznać, że łatwo nie rezygnujesz.

A ty jesteś uparty jak osioł – pomyślała. Ułożył naczynia na tacy i wystawił za drzwi. Potem, kiedy przebrała się w koszulę nocną i weszła do wielkiego łoża, przyglądała się, jak siedząc tyłem do niej wodzi gęsim piórem po papierze i od czasu do czasu przeczesuje ręką włosy. Była ciekawa, co robi, ale nie chciała pytać, żeby nie wytwarzać między nimi jeszcze większej bliskości.

Wyciągnęła się w pościeli i rozmarzyła się. W wyobraźni widziała, jak Farrell przybywa jej na ratunek i pokonuje Amerykanina w walce na miecze. W jej marzeniach pojawił się również wuj Jonatan. Błagał ją o wybaczenie i żalił się, jak bardzo jest bez niej samotny. Myśl o Travisie kulącym się z przerażenia wywołała u niej uśmiech. Wyobraziła sobie, jak wyrywa się z objęć Farrella, podbiega do Amerykanina, podaje mu dłoń, wybacza i oświadcza, że powinien wrócić do swojego kraju i zapomnieć o niej, jeśli oczywiście będzie w stanie to zrobić.

Kiedy Travis wsunął się do łóżka i położył obok niej, udawała, że śpi, ale on tylko przyciągnął ją do siebie, wtulił twarz w zagłębienie ramienia, oparł rękę na jej brzuchu i zapadł w sen. To dziwne, ale ona również poczuła, że dopiero teraz może zasnąć. Ranek zastał ją w łóżku samą, jednak zaledwie się obudziła, do pokoju weszła służąca. – Proszę wybaczyć, ale myślałam, że panienka jeszcze śpi. Pan Travis polecił mi przygotować kąpiel, jeśli panienka ma takie życzenie.