Osobowość Ćmy

Magdzie i Adamowi bynajmniej nie z braku szacunku.


Oto Krzysztof.

Krzysztof ma już swoje lata.

Krzysztof ma już swoje lata, zresztą zaznacza, że nigdy nie miał cudzych, tak jak każdy z nich. Do tych jego lat dołączona jest końcówka – cztery miesiące i dwa dni.

Tyle czasu minęło od jego urodzin.

Krzysztof ma niesforne ciemne włosy, ostatnio obcina je tuż przy skórze, ale nawet tak krótkie próbują się wić, w związku z tym Krzysztof ma z tyłu czaszki trzy, a czasami cztery kręgi, co wygląda trochę jak łysienie plackowate. Jednym słowem jego włosy układają się jak tajemnicze kręgi w łanie zboża, z tym że Krzysztof nie zwykł przejmować się tyłem swojej czaszki. Przejmuje się za to wszystkim innym.

Krzysztof porządkuje świat.

Ma władzę.

Jest dyrektorem dużej firmy.

Dwa lata temu kupił volvo 40 S, ze skórzaną białą tapicerką, lekko używane, prosto z wystawy sklepu na ulicy Długiej dwadzieścia łamane przez dwadzieścia sześć. Buba nie mogła zrozumieć, jak je wpakowali na tę wystawę, Basia i Róża również. Ale ani Piotr, ani Krzysztof, ani Roman ani przez sekundę nie zastanawiali się nad tym. Rozważali tylko, jakie przyspieszenie osiągnie na śliskiej nawierzchni. Dla Piotra był jeszcze ważny moment obrotowy silnika, ale kiedy mężczyźni wybrali się na niedzielę do Zakopanego, okazało się, że volvo potrzebuje tyle samo czasu, ile stary opel corsa Piotra i Basi, albowiem na Zakopiance jak zwykle był korek. Jednak Krzysztof nie wydawał się rozczarowany.

– Zawsze lepiej czekać w korku w dobrym aucie – powiedział, i być może miał nieco racji.

Jest wyjątkowy.

Za gotówkę! Kogo na to stać?!


*

Oto Basia.

Narzeka, że ma krótkie nogi, ale to nieprawda. Po prostu Basia jest niewysoka, w związku z tym jej nogi też są niewysokie. Nosi długie spódnice i cierpi, kiedy jedzie na wycieczkę rowerową. Wtedy musi włożyć szorty. Chyba że nie ma upałów.

Basia jest taka delikatna.

Basia obraża się, bo uważa, że wszystko, co powie, może być wykorzystane przeciwko niej. Na pytanie „która godzina” podnosi się i zbiera do wyjścia. Kiedy jej mąż, Piotrek, patrzy na nią zdziwiony, szepcze:

– Nie widzisz, że za długo siedzimy? Już zapytali o godzinę.

Basia jest przewrażliwiona i dlatego Basi jest w życiu nie lekko.

Ale i specjalnie ciężko też nie. Tylko skąd ona ma o tym wiedzieć?


*

Oto Piotr.

Piotr ożenił się z Basią dwa lata temu, ponieważ – to zabrzmi dziwnie, ale dzieją się na ziemi i na niebie różne rzeczy, o których się filozofom nie śniło – ponieważ ją kochał, a ona za nim szalała. Przekonał ją ostatecznie o swoim uczuciu, wsiadając na karuzelę łańcuchową, która rozpięła swoje ramiona na Błoniach pewnego czerwcowego popołudnia, ku uciesze wszystkich dzieci.

Jest taki odważny!

Czy jeśli mnie kochasz, to zrobisz dla mnie wszystko?

Ale na przykład co? Na przykład wsiądziesz na tę karuzelę? Krzesełka śmigały prosto w niebo upstrzone białymi barankami. Więc Piotr jest odważny, bo dla Basi wsiadł na krzesełko i poleciał do samego nieba, a nienawidził karuzel, poza tym w tym wieku! Basia tymczasem mdlała ze strachu o niego oraz o inne dzieci i rozwydrzoną młodzież, która, zamiast spokojnie sobie dawać w żyłę i nie przeszkadzać nikomu, sczepiała łańcuchami po dwa krzesełka i szybowała wysoko, wrzeszcząc niemiłosiernie.


*

Oto Róża.

Róża wszystko w życiu może osiągnąć!

Róża ćwiczy. Step, aerobik, aquaaerobik, callanetics.

Róża może wszystko i dlatego wie, że sześćdziesiąt cztery w pasie to tylko kwestia ćwiczeń i silnej woli.

Róża ma własną firmę, co pozwala jej dobrze zarabiać i dobrze wydawać pieniądze.

Kto nie zadba o siebie, nie będzie umiał zadbać o innych.

Więc Róża, która ma dobre serce, wkłada to serce w kanapki, z których słynie. Jej catering jest mocno wysmakowany, zimny bufet nie ma sobie równych, ale Róża zna swoje ograniczenia. Obsługuje tylko małe przyjęcia, do pięćdziesięciu osób, ponieważ życia nie można strwonić na zarabianiu pieniędzy i zarzynaniu się dla nich.

Więc Róża chadza do teatru i do kina, a także na siłownię i na basen, bo człowiek powinien dbać o siebie. A w środy i piątki spotyka się z Sebastianem.

Kiedy ty w końcu wyjdziesz za mąż, córuchno?

Czy ty już myślisz poważnie o życiu?

Tak, tak, Róży się wspaniale układa, naprawdę wspaniale. Na razie nie myśli o zamążpójściu.

No, żeby czegoś nie przegapiła.


*

Oto Sebastian.

Ależ z niego facet!

Duży. Silny. W ramionach ma metr dwadzieścia pięć.

Sebastian skończył AWF, ponieważ nie chciał, żeby koledzy spuszczali mu manto. Do czternastego roku życia był niewielkim pryszczatym chłopcem, za grubym i za małym, żeby nie pozwalać sobie w kaszę dmuchać. W kaszę mu wobec tego dmuchano chętnie i często, aż pewnego dnia, po kolejnych wakacjach, w czasie których chcąc nie chcąc strzelił w górę, strzelił absolutnie chcący kolegę z siódmej C, który go zaczepił. Kolega potraktował rzecz całą odpowiednio – uznał, że należało mu się za krótkowzroczność – Sebastian bowiem miał już blisko metr osiemdziesiąt, silne ręce i niezwykły refleks.

Od tego czasu nikt już Sebastiana nie bił, a ksiądz Jędrzej, który był świadkiem całego zdarzenia i refleks Sebastiana wzbudził jego nielichy podziw, zgarnął chłopaka na treningi judo. Dla Sebastiana zaczęło się nowe życie i nikt mu już nigdy nie podskoczył.

Bezmózgowiec, ale jaki tyłek! Sebastian ćwiczył swoje dziesięć najważniejszych mięśni pośladkowych oraz inne mięśnie na siłowni we wtorki i czwartki od godziny siedemnastej do dziewiętnastej.

W czwartek, pewnej wiosny, spotkał tam Różę.


*

Oto Julia.

Właściwie jeszcze jej nie ma. Jeszcze siedzi na lotnisku Heathrow i płacze. Ma na koncie sześć tysięcy funtów i złamane serce. Serce zostało złamane przez pewnego Davida, Anglika, którego Julia poznała w Krakowie, dwa lata wcześniej. David Childhood nie przypominał Anglików z powieści, nie był chłodnym angielskim draniem, był gorącym angielskim draniem. Po dwutygodniowym romantycznym związku w okolicach Jagiellońskiej, David wyjechał urzeczony Julią, a Julia pozostała w Krakowie, urzeczona angielskim kochankiem. Po następnych dwóch miesiącach gorącej wymiany e-mailowej Julia wylądowała wraz z samolotem Boeing 737 na Heathrow i padła w ramiona Davida. Nieco później okazało się, że David ma dwuletnią córeczkę, a jeszcze później okazało się, że do córeczki Davida dołączona jest jej mama, Mandy, prawowita małżonka, która nie słyszała nic o rozwodzie ze swoim mężem Davidem Childhoodem.

Dla Julii rozmowa w języku angielskim z żoną Davida.

Mandy, była niezmiernie ważna nie tylko dlatego, że okazało się, że angielski Julii jest zupełnie OK, ale z zupełnie innych przyczyn, których skutkiem jest to, że Julia właśnie siedzi na lotnisku i płacze, choć jeszcze wczoraj strasznie klęła i krzyczała. Również niezłym angielskim.


*

Oto Roman.

Właśnie zbiega po schodach. Jest tych schodów dużo, bo Roman wynajmuje mieszkanie na strychu. Lub wynajmuje podrasowany strych na mieszkanie. Płaci niedużo, ale za to musi wysłuchiwać wszystkiego, co pan Jan, z drugiego mieszkania na strychu, ma do powiedzenia na temat świata, pieniędzy, Żydów, rządów oraz seriali telewizyjnych. Pan Jan bowiem jest właścicielem strychu i człowiekiem, który lubi kontakt z ludźmi, ale nie lubi rządu, Żydów oraz seriali telewizyjnych. A wie o nich wszystko, ponieważ wroga trzeba poznać, panie Romanie. Pan Jan jest rencistą.

Roman jest malarzem.

Przepraszam bardzo, a co pan maluje?

Przepraszam, a co to jest?

Od czasu do czasu udaje mu się sprzedać jakiś obraz, ale ponieważ nie może się całkiem odzwyczaić od jedzenia, zarabia na życie, pomagając przy remontach. Umie kłaść kafelki, klepkę podłogową, malować ściany i kłaść gładź gipsową. Robi to częściowo w tajemnicy przed przyjaciółmi, bo trochę się wstydzi.

Mam niezłe zlecenie.

Teraz dłubię jakiś projekt dla FORKERS.

Aaa… takie zamówienie… Niewielkie, ale zawsze…

Poza tym, że maluje ściany i płótna, Roman leczy obolałą duszę.

Dusza Romana ucierpiała bardzo, kiedy pewna kobieta, której imienia Roman nie wymienia, pewnego dnia wyprowadziła się z jego strychopracowni i powiedziała, że musi wszystko przemyśleć na spokojnie, skoro mają być razem.

Myślała intensywnie w towarzystwie innego pana.

Roman natknął się na nich w okolicach Piwnicy pod Baranami. Byli tak zajęci sobą, że nie zwrócili na niego uwagi. A towarzysz pani, której imienia od tego czasu Roman nigdy nie wymówił, nie wyglądał na faceta, który próbuje jej pomóc w myśleniu nad związkiem z Romanem. W związku z czym Roman stracił serce i zaufanie do kobiet.

Bywa i tak.


*

Oto Buba.

Buba ma dwadzieścia dwa lata, niewyparzony ozór i włosy albo czarne, albo blond, albo rude, albo jasnorude, albo marchewkowe, albo złoty blond, albo kasztan, albo itd.

Buba, co ty robisz, włosy ci wypadną od tego farbowania.

Zobaczysz, jak będziesz wyglądać za dziesięć lat!

Wrzuć luz, kochana.

Buba nosi buty ciężkie, wiązane do kolan, mimo że już nie są modne. Buba nazywa rzeczy po imieniu. Buba klnie. Buba wiesza w oknach kryształki, bo Buba lubi tęczę. Ma dzwonki rurowe, bo one odpędzają złą energię.

Jej drzwi są pomalowane na zielono, ponieważ to dobre z punktu widzenia feng-shui.

Róża lubi koty, a Piotr, Roman. Sebastian i Róża lubią Bubę. Traktują ją trochę jak maskotkę, po trosze czują się za nią odpowiedzialni. Buba długo mieszkała z ciotką i była trudnym dzieckiem, czasem ciotka ją gdzieś ekspediowała, ale nie wiadomo gdzie i dlaczego. Potem Buba pojawiała się znowu, a potem została sama, bo ciotka umarła, zostawiając Bubie w spadku dwupokojowe mieszkanie, na końcu korytarza, po lewej stronie.