– Tak mi się wydaje.

Zaskoczona Angela wyraziła to, co ona i jej mąż roztrząsali przez ostatnie kilka godzin.

– Och, Clay, dzisiaj nawet jej nie poznałeś. Jakże może to być prawda?

– Spotkałem ją tylko raz, dlatego w pierwszej chwili jej nie poznałem.

– Jak widać, raz wystarczyło! – rzucił oschłym tonem Claiborne.

– Zasługuję na to, wiem.

Nagle jednak Claiborne Forrester ojciec stał się Claiborne'em Forresterem adwokatem. Przez chwilę chodził tam i z powrotem po pokoju, a następnie zatrzymał się tuż przed synem, machając kieliszkiem, jak często wymachiwał palcem na klienta, zbyt szybko przyznającego się do winy.

– Clay, chcę, żebyś był zupełnie pewny, że jesteś odpowiedzialny za to, zanim pójdziemy krok dalej, rozumiesz?

Clay westchnął, wstał i przeczesał włosy szczupłymi palcami.

– Ojcze, doceniam twoją troskę i… uwierz mi… kiedy dowiedziałem się, po co ona tutaj przyszła, byłem równie zaskoczony jak ty. Dlatego zabrałem ją na przejażdżkę. Pomyślałem, że jest może dziewczyną szukającą żyły złota, która próbuje mnie przypisać winę, ale wydaje mi się, że tak nie jest. Catherine nic ode mnie nie chce, ani od ciebie, jeśli o to chodzi.

– Dlaczego wobec tego przyszła?

– Twierdzi, że to był wyłącznie pomysł jej ojca.

– Co?! I ty w to wierzysz?

– Bez względu na to, czy jej wierzę czy nie, nie chce ode mnie złamanego centa.

Jego matka powiedziała z nadzieją:

– Może nagle poczuła wyrzuty sumienia, że niesłusznie cię obwinia.

– Mamo – westchnął Clay, spoglądając na nią. Bez makijażu robiła wrażenie takiej bezbronnej. Clayowi serce się krajało, że musi ją zranić. Podszedł do niej i schylił się, ujmując jej dłonie. – Mamo, nie byłby ze mnie dobry prawnik, gdybym nie potrafił dobrze przeegzaminować świadka, prawda? – zapytał łagodnie. – Gdybym mógł uczciwie powiedzieć, że dziecko nie jest moje, zrobiłbym to. Nie mogę tego jednak powiedzieć. Mam pewne powody, by sądzić, że jest moje.

Jej przestraszone oczy wpatrywały się błagalnie w syna.

– Ależ, Clay, nic nie wiesz o tej dziewczynie. Jak możesz być pewny? Mogli… – Usta jej zadrżały. – Mogli być inni.

Ścisnął jej dłonie, spojrzał w pełne rozpaczy oczy, po czym powiedział najłagodniejszym tonem:

– Mamo, ona była dziewicą. Angela chciała krzyknąć: „Dlaczego, Clay, dlaczego?”

Wiedziała jednak, że to nie ma sensu. On teraz również cierpiał – widziała to po jego oczach – dodała więc tylko uścisk. Niespodziewanie po jej policzkach potoczyły się dwie łzy. Pociągnęła go ku sobie, zmuszając, by przy niej klęknął. Clay poczuł ból, że tak ją zawiódł, i przypływ miłości, że tak zareagowała.

– Och, Clay – powiedziała, gdy już mogła mówić – gdybyś znowu miał sześć lat, wszystko byłoby łatwiejsze. Mogłabym cię po prostu ukarać i odesłać do twojego pokoju.

Uśmiechnął się smutno.

– Gdybym miał sześć lat, tobyś nie musiała tego robić. Jej łobuzerski uśmiech zniknął.

– Nie rozśmieszaj mnie, Clay. Głęboko mnie zawiodłeś. Daj mi chusteczkę. – Wyciągnął ją z kieszeni. – Myślałam, że nauczyłam cię – wytarła oczy, szukając eleganckiego wyrażenia – szacunku dla kobiet.

– Tak, nauczyłaś. Oboje mnie tego nauczyliście. – Clay wstał gwałtownie, wsunął ręce do kieszeni i odwrócił się.

– Ale na Boga, mam dwadzieścia pięć lat. Czy rzeczywiście sądziliście, że w tym wieku nie miałem do czynienia z kobietami?

– Matka o tym nie myśli.

– Byłbym nienormalny, gdybym do tej pory był nieskalany jak świeży śnieg. Cóż, ty i ojciec byliście już po ślubie, zanim on skończył dwadzieścia pięć lat.

– Właśnie – wpadł mu w słowo Claiborne. – Byliśmy na tyle odpowiedzialni, że wszystko widzieliśmy we właściwej perspektywie. Najpierw ożeniłem się z twoją matką, nie bacząc na to, co mi podszeptywały niskie instynkty, kiedy się spotykaliśmy.

– Przypuszczam, że wygłosisz mi kazanie, gdy ci powiem, że dzisiaj rzeczy mają się inaczej.

– Oczywiście, że tak. Clay, jak mogłeś pozwolić, żeby przydarzyło ci się coś takiego jak randka w ciemno, i to z taką dziewczyną! Można by to wytłumaczyć, gdybyś był z dziewczyną zaręczony lub widywał się z nią od jakiegoś czasu. Gdybyś… gdybyś ją kochał. Nie stój tak i nie proś, żebym tłumaczył twój nierozsądny krok, bo tego nie zrobię!

– Nie oczekuję tego.

– Powinieneś był wykazać więcej rozsądku! – krzyknął starszy pan, przechadzając się gorączkowo po pokoju.

– Tamtego wieczoru zdrowy rozsądek nie wchodził w rachubę – odparł sucho Clay.

Oczy Claiborne'a zabłysły.

– To się samo przez się rozumie, bo jak widać, nie miałeś dość rozumu, żeby przy tej okazji nie zaszła w ciążę!

– Claiborne!

– Cóż, do licha, Angelo, on jest dorosłym człowiekiem, który zachował się jak dziecko pozwalając, żeby doszło do czegoś takiego. Mam prawo oczekiwać, żeby mężczyzna, który ma dwadzieścia pięć lat, wykazywał zdrowy rozsądek dwudziestopięcioletniego mężczyzny!

– Oboje założyliśmy, że drugie się zabezpieczyło – wyjaśnił Clay ze znużeniem.

– Założyliśmy! Założyliśmy! Tak, założyłeś i przez swoją głupotę wpadłeś prosto w ręce tego jej odrażającego, chciwego ojca! Ten człowiek to skończony idiota, ale przebiegły. Ma zamiar nas oskubać!

Clay nie mógł temu zaprzeczyć, nawet Catherine powiedziała, że to prawda.

– Nie odpowiadasz za moje czyny.

– Nie, nie odpowiadam. Ale czy uważasz, że taki człowiek jak Anderson rozumuje podobnie? Żąda rekompensaty za uwiedzenie jego dziewczynki i nie spocznie, dopóki nie uzyska sumy, o jaką mu chodzi.

– Czy powiedział, ile ma na myśli? – zapytał Clay, bojąc się usłyszeć odpowiedź.

– Nie musiał. Domyśliłem się sam, że jego mózg lepiej podlicza duże, okrągłe liczby. No i, Clay, wyszło coś, co warto wziąć pod uwagę. – Spojrzenie, jakie rzucił swojej żonie, powiedziało ich synowi, że jest to coś, o czym Angela wie również. – Członkowie miejscowej Rady Adwokackiej zwrócili się do mnie z pytaniem, czybym nie rozważył propozycji ubiegania się o stanowisko prokuratora okręgowego. Nie mówiłem ci o tym, bo sądziłem, że najlepiej będzie poczekać do czasu, aż zdasz egzaminy adwokackie i zaczniesz pracować w firmie. Nie muszę ci mówić, jak zgubna dla potencjalnego kandydata może być zszargana opinia. Dla głosujących nie będzie mieć znaczenia, gdzie bije źródło.

– Catherine powiedziała, że ma pewne plany, chociaż nie chciała mi powiedzieć jakie. Kiedy jednak opuści dom, jej ojciec nie będzie miał argumentu, żeby mi wytoczyć proces o ojcostwo. Ona odmawia udziału w tym spisku.

– Przestań się oszukiwać, Clay. Jesteś już prawie adwokatem, a ja nim jestem od dawna. Obaj wiemy, że proces o ojcostwo to najtrudniejszy orzech do zgryzienia. Nie tyle martwię się o wynik procesu, ile o to, jakie może wywołać reperkusje. Nie omówiliśmy jeszcze jednego tematu. – Spojrzał w głąb swego kieliszka, a następnie w oczy Claya. – Nawet jeśli ten człowiek zaniecha swoich żądań, pozostają nadal moralne zobowiązania, których nie możesz się wyprzeć. Gdybyś to zrobił, bardziej, o wiele bardziej bym się na tobie zawiódł, niż jestem zawiedziony teraz.

Clay gwałtownie podniósł głowę.

– Nie chcesz chyba powiedzieć, że oczekujesz, iż się z nią ożenię?

Ojciec przyglądał mu się uważnie, a w każdym rysie jego twarzy malowało się niezadowolenie.

– Nie wiem, Clay, nie wiem. Wiem jedynie, że zarówno przykładem, jak i słowem starałem się nauczyć cię uczciwości. Czy uważasz za uczciwe zostawienie kobiety w takiej sytuacji?

– Tak, jeśli ona tego chce.

– Clay, ta kobieta jest teraz prawie nieprzytomna ze strachu. Miota się pomiędzy człowiekiem, którego właściwie nie zna, a ojcem szaleńcem. Czy nie sądzisz, że zasługuje na wszelką pomoc, jaką może od ciebie uzyskać?

– Sam to powiedziałeś. Jestem dla niej obcy. Czy sądzisz, że chciałaby wyjść za mąż za obcego?

– Mogłoby ją spotkać coś gorszego. Pomimo bezmyślności i braku rozsądku, jaki ostatnio wykazałeś, uważam, że nie jesteś beznadziejnym przypadkiem.

– Byłbym, gdybym się z nią ożenił. Jezu, ta dziewczyna nawet mi się nie podoba.

– Po pierwsze, nie mów tego swojej matce; a po drugie, przestań nazywać ją dziewczyną. Jest dorosłą kobietą, co w namacalny sposób jest oczywiste. Jako kobieta powinna posłuchać głosu rozsądku.

– Nie mam pojęcia, do czego zmierzasz. Wiesz już, z jakiej rodziny ona pochodzi. Ojciec szalony, matka ogłupiała. Spójrz, jak się ubierają, jakie mają maniery. Z pewnością nie chciałbyś, żebym się wżenił w taką rodzinę.

– Powinieneś był zwrócić uwagę na jej pochodzenie, zanim zaszła z tobą w ciążę, Clay.

– Jak mogłem, skoro jej nawet wtedy nie znałem? Claiborne Forrester posiadał wrodzony dar wyczuwania czasu, charakterystyczny dla każdego prawnika odnoszącego sukcesy, teraz więc wykorzystał przedłużającą się chwilę ciszy, by przemówić dramatycznie.

– No właśnie. Co zamiast cię uniewinnić, jak sądzisz, czyni cię – w moim mniemaniu – jeszcze bardziej odpowiedzialnym za los jej i dziecka. Nie pomyślałeś w porę o skutkach swojego postępowania. Nawet teraz zdajesz się zapominać, że chodzi o twoje dziecko!

– To jej dziecko!

Ojciec zacisnął zęby, jego oczy zaś zrobiły się lodowate.

– Kiedy stałeś się tak cyniczny, Clay?

– Dzisiaj wieczorem, kiedy wszedłem tutaj, a te sępy rzuciły się na mnie.

– Przestańcie obaj – zażądała Angela, podnosząc się z krzesła. – Żaden z was nie mówi rozsądnie, a jeśli dalej będziecie się tak zachowywać, obaj tego pożałujecie. Clay, twój ojciec ma rację. Masz moralne zobowiązania w stosunku do tej kobiety, a o tym, czy rozciąga się ono na to, czy masz ją poprosić o rękę, nie powinniśmy decydować dzisiaj. – Podeszła do męża i położyła mu dłoń na ramieniu. – Kochanie, wszyscy musimy to przemyśleć. Clay powiedział też, że dziewczyna nie chce wychodzić za mąż i że nie przyjęła pieniędzy. Pozwólmy, żeby oni oboje załatwili to między sobą, kiedy już trochę ochłoną.