– Nasz mały cud – westchnęła matka z czułością.

– Nasz kłębek utrapień – powiedział ojciec surowym tonem, choć z nie mniejszą czułością. – Christine, tam w kościele on nie był po prostu zły, ale wręcz wściekły. Chyba będziemy mieć z nim mnóstwo kłopotów.

Markiz Lindsey spał tak mocno, że nie czuł palców głaszczących go po policzku.

– Taką mam nadzieję, Wulfricu – oznajmiła matka z zachwytem. – I chciałabym, żeby miał siostry i braci, z którymi będziemy mieli jeszcze więcej kłopotów.

– Cóż, kochanie, jeśli mogę jakoś pomóc w spełnieniu akurat tego życzenia, to z rozkoszą się tym zajmę – powiedział książę Bewcastle.

Księżna Bewcastle roześmiała się cicho. Markiz nawet nie wiedział, co to brat czy siostra. Ale się dowie…

Mary Balogh

  • 1
  • 50
  • 51
  • 52
  • 53
  • 54