Powoli, jakby ważył każde słowo, jakie nasuwało mu się na usta, zapytał:

– A co zrobisz, Delfino, jeśli odmówimy?

– Jeśli wskutek waszej odmowy stracę względy księcia, będę was nienawidzić i przeklinać do końca życia! – odparła Delfina. – On chciał zobaczyć mój elżbietański dom, który opisywałam mu w samych superlatywach, oraz poznać mego ojca naukowca. Chyba nie ma w tym nic złego?

– Owszem, jest, i ty wiesz co – powiedział prędko Harry. – Mianowicie to, że chcesz zamienić siostrę w kucharkę, a brata w lokaja! Ale myślę, że możemy zabawić się w tę maskaradę, w Bogu nadzieja, że książę nigdy nie domyśli się oszustwa.

Delfina zawołała ze zgrozą.

– Jeśli tak się stanie, to przez waszą głupotę! Ale gdy się uda, będę księżną Lynchester.

Błysk w jej oczach uświadomił Nerissie, że siostra z góry uważała tę batalię za wygraną.

Lecz miała dziwne, niewytłumaczalne przeczucie, że Delfina nigdy nie założy książęcej korony. ozdobionej motywem liści truskawki.

Rozdział drugi

Delfina z pewnością pomyślała o wszystkim – powiedziała Nerissa podchodząc do kuchennego stołu.

– Na pewno o wszystkim, co jej dotyczy – zapewnił Harry.

Jednak nie silił się zbytnio na ironię, podekscytowany zbliżającym się wydarzeniem.

Widział już konia, który by mu odpowiadał, choć, jak zwierzył się Nerissie, trzeba oszczędzać, wszak jego sto pięćdziesiąt funtów ma wystarczyć na długo. To on nalegał, aby Delfina wręczyła im pieniądze przed wyjazdem.

– Może postąpiłabym rozważniej upewniając się najpierw, że wykonaliście należycie moje polecenia – oponowała.

Harry roześmiał się.

– Jeśli myślisz, że ci ufamy, to się mylisz! – Delfina rzuciła mu gniewne spojrzenie, lecz on ciągnął dalej: – Jesteś mi jeszcze winna parę butów jeździeckich, które obiecałaś przed ślubem z Bramwellem za pomoc przy weselu.

Delfina wydawała się nieco zakłopotana.

– Przyznaję, że zapomniałam o nich – powiedziała po chwili, widocznie nie chcąc drażnić brata.

– Więc wiemy, ile są warte twoje obietnice – Harry nie spuścił z tonu. – Dlatego też Nerissa i ja wolelibyśmy dostać pieniądze z góry.

Nerissa chciała się sprzeciwić, zakłopotana targowaniem się z siostrą. Lecz Delfina, widać po trosze rozumiejąc jego nieufność, roześmiała się i wyjęła z torebki kopertę.

Ku zdumieniu Nerissy znaleźli w niej obiecaną kwotę w banknotach. Dziewczyna przemówiła prędko:

– Musimy je schować w jakimś bezpiecznym miejscu, a potem jak najszybciej wpłacić do banku.

– To rozsądne z twojej strony – zgodziła się Delfina – bo jeśli zostaną zgubione lub skradzione, nie będę wam płacić po raz drugi.

Harry wziął pieniądze i powiedział:

– Dziękuję, Delfino, zapewniam cię, że każdy grosz przeznaczymy na niezbędne wydatki.

– O ile tylko wykonacie to, o co proszę, nie zgłoszę reklamacji – oświadczyła Delfina ostro. – Ale będę bardzo zła, jeśli wszystko popsujecie.

Dawało się odczuć, jak bardzo zależy jej na tej kolacji, kiedy to będzie mogła zachwycić księcia znakomitością swojego domu. Ale Nerissie serce się krajało, że nie zasługują z bratem na przedstawienie przyszłemu szwagrowi.

Po wyjściu Delfiny Harry powiedział:

– Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pomyśl tylko, ile możemy zdziałać z tymi pieniędzmi.

– Szkoda, że nie mogliśmy odmówić – żałowała Nerissa.

Ku jej zaskoczeniu Harry zgodził się:

– O niczym bardziej nie marzyłem! Cóż może być przyjemniejszego niż powiedzieć Delfinie, że zrobimy to dla niej za darmo, gdyż jest naszą siostrą, krwią z naszej krwi i kością z naszej kości. – Mówił ostro i Nerissa wiedziała, że przemawia przez niego zraniona duma. Potem zakończył lekko: – Jestem gotów przebrać się za Hotentota lub udawać pawiana, o ile kupię sobie potem porządnego konia i ubranie, w którym, dla odmiany, nie będzie mi wstyd się pokazać.

Mówił jak mały chłopiec otrzymujący prezent gwiazdkowy, więc Nerissa zachowała dla siebie swoje spostrzeżenia, choć czuła, że Delfina poniża nie tylko ich dwoje, ale i całą rodzinę.

– Gdy tylko zostanie księżną, nigdy już jej nie zobaczymy – powiedziała sobie, pamiętając, jak siostra zachowała się po pierwszym zamążpójściu.

Jednak pozostało wiele do zrobienia, więc należało wziąć się do pracy. Delfina nie przesadzała mówiąc, że przywiozła wszystko, czego potrzeba do przyrządzenia posiłku. Gdy Nerissa ujrzała stos żywności, jaki ułożono na kuchennym stole, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Był tam udziec z jagnięcia, o jakim marzyła dla ojca i świeży łosoś, zapewne z rzeki płynącej nieopodal pałacu Sare.

Jakimiś chytrymi, sobie tylko znanymi argumentami Delfina zdołała namówić szefa kuchni markiza, aby zaopatrzył ją we wszystkie produkty: świeże osełki masła, ogromny garnek gęstej śmietany, przyprawy i młode warzywa prosto z ogrodu. Nie zabrakło też owoców, zapewne z oranżerii markiza. Można już było przygotować zupę, oraz drobne, świeże grzybki na przystawkę.

Nie mogła nie uśmiechnąć się na myśl, że choć Delfina w domu nigdy nie wyrażała uznania dla sztuki kulinarnej matki, znakomicie zapamiętała jej przepisy, chociaż raz wykorzystując swą pamięć w zbożnym celu.

Gdy uradowany Harry udał się na oględziny wszystkich koni w okolicy, Nerissa zabrała się fachowo do przygotowań. Zastawiła już stół w jadalni, w pokojach, idąc za radą Delfiny, wymieniła świece, znalazła też czas, aby zerwać wszystkie kwiaty kwitnące w ogrodzie i ułożyć z nich kompozycje w salonie, w sieni oraz w jadalni.

– Gdybym miała czas – myślała – wyszorowałabym meble, choć wątpię, aby Jego Książęca Mość to docenił.

Prosiła Harry’ego, by powiedział jej więcej o księciu Lynchester, a była niepomiernie zdziwiona, gdy okazało się, że brat sporo o nim słyszał.

– Jest znany nie tylko z racji swego wysokiego urodzenia. Szkoda, że nie słyszałaś, jak rozmawiali o nim moi koledzy w Oksfordzie. To jeden z najznakomitszych sportowców w całej Anglii. – W odpowiedzi na nieco żartobliwe spojrzenie Nerissy dodał: – Tak, to prawda, ma najwspanialsze konie, na jakie nie stać nikogo innego, ale jest przy tym wybornym jeźdźcem, żeglarzem i pięściarzem, a jak usłyszałem w ostatnim semestrze, znakomicie fechtuje.

Mówił z podnieceniem i nie spodziewał się, że siostra po prostu zaśmieje się.

– Nie wierzę! Musi mieć i wady.

Harry uśmiechnął się szeroko.

– Masz rację, ale nie powinienem ci o tym mówić.

– Powiedz, proszę – błagała Nerissa.

– Prawdę powiedziawszy to Casanova jakich mało i moim zdaniem jest nader wątpliwe, aby zechciał poślubić Delfinę.

– Ale ona jest taka pewna, że on poprosi ją o rękę!

– Tak jak wiele kobiet przed nią – tłumaczył Harry. – Siostra mojego kolegi, której mąż zginął pod Waterloo, groziła, że odbierze sobie życie, jeśli on jej nie poślubi.

– Dlaczego?

– Widocznie dał powody, by przypuszczała, że ją naprawdę kocha, ale potem, widać znudzony, opuścił ją dla innej.

– To straszny i okrutny człowiek! – zawołała Nerissa.

– Nie mam powodu, by się za nim ujmować, ale właściwie to nie jest w porządku. Kobiety, które rozmyślnie umizgują się do mężczyzny, nie mają prawa skarżyć się, że on je zwodzi i porzuca.

Nerissa popatrzyła na niego nie rozumiejąc, a potem zapytała:

– A co twoim zdaniem powinny robić?

– Sprawiać, aby to on chciał je zdobyć. Mężczyzna powinien być myśliwym, a nie zwierzyną.

Mówił z takim zacięciem, że Nerissa zamrugała oczami.

– Czy ty taki jesteś?

– Oczywiście! – usłyszała w odpowiedzi. – Ale muszę przyznać, że żadna rozsądna kobieta nie uśmiechnie się nawet do młodzieńca bez grosza przy duszy, o ile oczywiście nie jest tak przystojny jak ja.

– Ależ to największe zarozumialstwo, jakie w życiu słyszałam – zawołała Nerissa rzucając w brata poduszką.

Harry odrzucił poduszkę i książę został na chwilę zapomniany pośród śmiechu.

Gdy na jakieś półtorej godziny przed obiadem Harry zszedł na dół z przewieszonymi przez ramię ubraniami, Nerissa zapytała ciekawie:

– Co przyniosłeś?

– Pomyślałem sobie, że skoro mamy zamienić się w służbę, moglibyśmy to zrobić dobrze. Wiedziałem, że mamy jeszcze na strychu jakieś stare liberie z czasów dziadka, a jedna nawet na mnie pasuje, choć jest nieco przyciasna. Znalazłem też białe spodnie zapinane pod kolanami i kamizelkę w paski, która ma guzikami z herbem.

– Zapomniałam, że to wszystko mamy! – zawołała Nerissa. – W takim stroju będziesz idealnym lokajem.

– Zostawiłem swoje ubranie wieczorowe w Oksfordzie. Wiesz przecież, że tutaj dla wygody zawsze noszę stary, aksamitny płaszcz, a nie sądzę, aby Delfina była zachwycona, jeśli tak zaprezentuje się służący jej rodziny.

Nerissa spojrzała na niego z wyrzutem.

– Jestem pewna, że przeraziłaby się, gdybyś pojawił się w tak nędznym, choć szlacheckim stroju.

– A teraz coś, z czego moja siostra będzie naprawdę dumna – zaśmiał się Harry i wyciągnął białą perukę, którą nosił lokaj jego dziadka.

Odczyściwszy srebrne guziki, poszedł na górę, by się przebrać, zaś Nerissa uznała, że należy jeszcze raz uprzedzić tatę, czego ma się spodziewać. Ojciec był zaskoczony na wieść o wizycie Delfiny, a tym bardziej księcia Lynchestera, który w dodatku ma przybyć specjalnie po to, aby go poznać.

– Lynchester! – zawołał ojciec. – Zanosi się na pasjonującą rozmowę. On ma niezmiernie ciekawy dom. Przyda mi się do rozdziału o architekturze elżbietańskiej. Uważam, że to najlepiej zachowana rezydencja w kraju.

– Będziemy bardzo się starali, bo książę jest naszym honorowym gościem, więc nie zdziw się, że podamy bardzo wystawny obiad, a przy stole będzie usługiwać służba.

– Służba? – wyszeptał ojciec. – Czyli kto?

– Najmłodszy syn Jacksonów, farmerów z sąsiedztwa. Ma na imię George – wyjaśniła prędko Nerissa. – Bardzo dobrze daje sobie radę, więc nie musisz się obawiać, że popełni jakiś błąd.