– Tobie też brakuje mamy! – zauważył.
– Okropnie! Bez niej życie już nie jest takie samo. Gdy ciebie nie ma, a tata nie widzi, że ja w ogóle istnieję, jest mi bardzo trudno!
– Bardzo mi przykro – współczuł Harry. – Nie miałem pojęcia, że tak się czujesz. To chyba samolubne z mojej strony, że bawię się beztrosko w Oksfordzie, podczas gdy ty się zapracowujesz.
– Nie chodzi mi o zapracowywanie się. Po prostu czasem całymi dniami nie widuję żywej duszy, chyba że wybiorę się do miasteczka. Wszyscy są dla mnie mili, ale to nie to samo, co być z mamą i podejmować jej znajomych.
– Nie, oczywiście, że nie – zgodził się Harry. – Czy już nas nie odwiedzają?
– Okazali pewną sympatię po śmierci mamy, ale przecież przyjeżdżali do niej, a nie do siedemnastolatki, jaką wtedy byłam, a nawet kiedy wspaniałomyślnie zapraszali mnie na rozmaite przyjęcia, nie było czym na nie pojechać ani co na siebie włożyć.
Harry milczał chwilę. Potem powiedział:
– Został mi tylko rok studiów, dopiero potem będę mógł zarobić trochę pieniędzy. Chyba nie byłoby zbyt rozsądne rezygnować nie otrzymawszy dyplomu.
Nerissa zawołała ze zgrozą.
– Nie, oczywiście, że nie! Nie wolno ci rezygnować ze studiów. Przecież dyplom jest najważniejszy.
– Zdaję sobie z tego sprawę – przytaknął Harry – a w ostatnim semestrze bardzo się starałem. Wykładowcy są ze mnie bardzo zadowoleni.
Nerissa obeszła stół, by objąć i pocałować brata.
– Jestem z ciebie bardzo, bardzo dumna – powiedziała. – Nie zwracaj na mnie uwagi, gdy zrzędzę. To moje szczęście, że mam cię w domu, tak jak i tatę, oczywiście w chwilach, gdy mnie zauważa! Nie mam prawa rozczulać się nad sobą jak pani Withers.
Ubawiła Harry’ego aluzją do sąsiadki. Otoczył ją ramieniem i powiedział:
– Pomyśl o nowej sukni, bo postaram się, abyś miała okazję ją włożyć.
– Nową suknię? – zawołała Nerissa. – Skąd miałabym wziąć tyle pieniędzy?
– Dla chcącego nic trudnego, jak mawiała niania. Chyba najlepiej zrobimy, jeśli poświęcimy jeden dzień na post, a za to wystroimy cię jak królową Saby!
– Znakomity pomysł – roześmiała się Nerissa. – Już wyobrażam sobie, jaką sukienkę kupię kosztem takich wyrzeczeń.
– Ja proponuję tylko… – zaczął Harry.
Jego propozycja nie została jednakże wypowiedziana, gdyż w tej chwili rozległo się nieoczekiwane, donośne pukanie do drzwi. Spojrzeli po sobie.
– Kto to może być? – zastanawiał się Harry. – Skądkolwiek przybywa, zdaje się niecierpliwy. Czy spodziewasz się wierzycieli albo komornika z nie zapłaconym rachunkiem?
– Nie, oczywiście, że nie.
Zdjęła fartuszek, który nosiła przy pracach kuchennych, i ruszyła korytarzem do drzwi
Harry pozostał w jadalni, sięgnął po duży okruch ze stołu i czym prędzej włożył go do ust.
Potem jego uszu dobiegł okrzyk zdziwienia. Gdy tylko zdążył wstać, usłyszał:
– To niemożliwe! A jednak! Delfino, to ty!
– Wiedziałam, że cię zaskoczę! – sądząc po głosie, jej rozmówczyni musiała być kobietą światową.
Harry podszedł do drzwi, by przyjrzeć się gościowi. Delfina była ubrana zgodnie z najnowszą modą w wysoki kapelusz z drobnymi strusimi piórami, kolorem dobranymi do sukienki. Na ramiona miała narzuconą obszytą futrem pelerynkę. Postąpiła dwa kroki i zawołała:
– Już zapomniałam, jak tu ciasno!
– A my myśleliśmy, że zapomniałaś o nas! – stwierdził bez ogródek Harry. – Jak się masz, Delfino, choć może to zbyteczne pytanie.
Przybyłe zjawisko zamarło w bezruchu, wpatrując się bystrymi oczkami w jego wysoką, przystojną postać i niestarannie zawiązany krawat.
– Jak ty urosłeś, Harry!
– No wiesz, nie widziałaś mnie od sześciu lat! – odparł. – Ale muszę przyznać, że wyglądasz jak z żurnala!
– Dziękuję – odparła Delfina z lekką ironią. – Potem zmieniła ton. – Chcę z wami porozmawiać, chyba jest tu gdzie usiąść? – powiedziała nieco obcesowo.
– Chodź do salonu – zaprosiła Nerissa. – Nic tam nie zmienialiśmy, więc pozostał taki, jakim go chyba pamiętasz.
Otworzyła drzwi w końcu korytarza. Weszli do niskiego pokoju, w którym matka zawsze podejmowała szczególnych gości. Był najlepiej umeblowany, tam też umieszczono najcenniejsze przedmioty, jakie posiadali, a na wybitej boazerią ścianie wisiały najpiękniejsze portrety przodków.
Delfina weszła z szelestem drogich, sztywnych halek.
Potem zdjęła pelerynkę obszytą drogim futrem, wręczyła ją Nerissie, i usiadła w fotelu przy kominku. Ani nie spojrzała na siostrę, za to rozejrzała się po pokoju.
– Takim go pamiętam – powiedziała. – Najlepiej wygląda wieczorem, w blasku świec.
– Po śmierci mamy rzadko tu przesiadujemy – opowiadała Nerissa. – Wolimy gabinet taty, a Harry upodobał sobie pokój poranny.
Jednak siostra najwyraźniej jej nie słuchała. Nerissa zastanawiała się, co ją sprowadza i to tak nagle, bez ostrzeżenia. Starsza o cztery lata od Harry’ego, a o pięć od Nerissy, Dellfina w wieku osiemnastu lat wyszła za mąż za lorda Bramwella, który przez przypadek zobaczył ją na przyjęciu w ogrodzie namiestnika hrabstwa i zakochał się bez pamięci. Był od niej o wiele starszy i matka sądziła, że nie należy przyjmować jego oświadczyn.
– Kwestię małżeństwa trzeba przemyśleć bardzo starannie – mawiała – a przecież poznałaś w życiu tak niewielu mężczyzn. Poza tym lord Bramwell jest już bardzo leciwy!
– Ale za to majętny i wysoko postawiony, więc chcę za niego wyjść, mamo! – upierała się Delfina.
Nie słuchała błagań matki, aby ze spokojem rozważyła, czy to rozsądne posunięcie, nie chciała też długiego narzeczeństwa. A ponieważ nie było innych przyczyn, dla których państwo Stanley mieliby odmówić zgody na ten związek, Delfina dopięła swego i czym prędzej oddała swą rękę lordowi Bramwellowi.
Gdy tylko zniknęła w eleganckiej karocy zaprzężonej w cztery starannie dobrane konie czystej krwi, nie pojawiła się więcej w ich życiu. Sięgając pamięcią wstecz Nerissa wciąż nie mogła w to uwierzyć.
Delfina wydawała się szczęśliwa na łonie rodziny, w ich zabytkowym, elżbietańskim domu znanym jako Queen’s Rest. A potem przepadła bez wieści, jakby w ogóle nie istniała.
Cztery lata później, gdy zmarła pani Stanley, córka bawiła akurat w Paryżu i nie przyjechała na pogrzeb. Napisała do ojca krótki, dość chłodny list kondolencyjny, po czym znów ślad po niej zaginął.
Nerissie, która kochała siostrę, jak wszystkich swoich bliskich, wydawało się to nieprawdopodobne.
Nawet świadomość, że lord Bramwell mieszka w Londynie, a jego wiejska rezydencja znajduje się w odległym hrabstwie, nie pocieszała jej. Delfina była przecież jedną z nich.
– Wysłałam jej życzenia urodzinowe – zwierzyła się kiedyś Harry’emu – ale nie odpowiedziała.
– Nie jesteśmy już jej potrzebni – odparł Harry. – Ona jest teraz wielką panią, uznaną pięknością w pałacu St. James.
– Skąd wiesz?
– Mówili o niej koledzy na uczelni, a jej nazwisko często pojawia się w kolumnach plotkarskich. W zeszłym tygodniu ogłoszono, że jest najpiękniejszą kobietą w Devonshire House, gdzie na jednostkę powierzchni przypada najwięcej ślicznotek w kraju!
Harry roześmiał się, szczerze ubawiony. Ale Nerissa nie tylko nie dowierzała, ale i czuła się głęboko zraniona, że siostra nie dba już ani o nią, ani nawet o ojca.
A teraz patrząc na Delfinę wiedziała, dlaczego okrzyknięto ją najpiękniejszą kobietą w Londynie.
Siostra naprawdę była prześliczna. Jej włosy miały złocistą barwę dojrzewającego zboża, oczy błyszczały żywym błękitem, na cerze zaś nie sposób było dopatrzeć się choćby najmniejszej skazy.
Miała ten sam typ urody co Georgiana, księżna Devonshire, i inne piękne kobiety, wspominane przez Harry’ego, którymi zachwycali się młodzieńcy z otoczenia księcia regenta.
Od czasu, gdy się ostatnio widziały, Delfina wyszczuplała, a jak zauważyła Nerissa, ruchy jej rąk stały się posuwiste, uwodzicielskie, zaś łabędzia szyja miała w sobie coś bardzo delikatnego.
Gdy Harry usiadł z nimi, nastąpiło dłuższe milczenie. Wreszcie przemówiła Delfina:
– Spodziewałam się, że zaskoczę was moim przybyciem, ale przyjechałam, by prosić was o pomoc.
– Nas o pomoc? – Harry nie posiadał się ze zdumienia. – Nie wyobrażam sobie, co możemy ci zaoferować. Słyszałem o koniach twojego męża i wiem, że dwa lata temu wygrał na wyścigach fortunę.
Delfina dość długo milczała:
– Mój mąż nie żyje!
– Nie żyje?
Nerissa znieruchomiała.
– Czy chcesz przez to powiedzieć, Delfino, że owdowiałaś? – przemówiła wreszcie. – Dlaczego nikt nas nie powiadomił?
– Pewnie nie stać was na gazety – odparła zjadliwie Delfina. – On umarł rok temu i, jak widzicie, już zdjęłam żałobę.
– Tak mi przykro – ubolewała Nerissa. – Czy bardzo ci go brakuje?
– Ani trochę. Dlatego właśnie potrzebuję waszej pomocy.
– Na pewno nie zostawił cię bez grosza. Och, Delfino, jak mamy ci pomóc?
– Nie, oczywiście, że nie! – rzekła Delfina oschle. – Chyba nie przyjechałabym tu prosić o pieniądze. Prawdę powiedziawszy nieźle mi się powodzi. Chodzi o coś zupełnie innego.
– A więc o co? – zapytał Harry. – Bo tak się składa, że bardzo zraniłaś Nerissę i tatę zrywając z nami wszelki kontakt.
Delfina wykonała wdzięczny ruch rękami.
– Było mi trudno – powiedziała. – Mój mąż nie interesował się moją rodziną, bo właściwie cóż miałoby go do tego skłaniać?
– Miałaś więc okazję, by się nas pozbyć – Harry lubił nazywać rzeczy po imieniu.
– Niezupełnie. Rozpoczęłam nowe życie i chciałam zapomnieć o dawnych udrękach.
– Jakich udrękach? – dopytywała się Nerissa.
– Liczenia każdego grosza, chodzenia w starych sukniach i niedojadanie. – Nerissa wzięła głębszy oddech, lecz nic nie powiedziała. Siostra zaś ciągnęła dalej. – Ale to nie zmienia faktu, że płynie w nas ta sama krew, więc nie uwierzę, żebyście nie zrobili dla mnie tego, o co proszę.
"Nie Zapomnisz O Miłości" отзывы
Отзывы читателей о книге "Nie Zapomnisz O Miłości". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Nie Zapomnisz O Miłości" друзьям в соцсетях.