„To nie są żadne dziury, tylko zwykłe ślady po nacięciach, które staną się mniej widoczne, jeśli tylko choć odrobinę przybierze pani na wadze” – przypomniała sobie słowa chirurga. – „To, co panią spotkało, to nie żadna katastrofa, musi się pani z tym pogodzić i zacząć normalnie żyć”.

Łatwo mu mówić, bo to nie jego twarz.

– Ależ ja próbuję z całych sił – odpowiedziała. – A jutro i pojutrze jeszcze bardziej będę się starać.

Była akurat przy bramie, gdy zadzwonił dzwonek. Przycisnęła guzik zwalniający blokadę i niebieski mercedes 560, własność Kena Lamantii, wjechał na posesję.

– To doprawdy wielka przyjemność być witanym osobiście przez gospodynię domu już przy wjeździe. Wskakuj, Ariel, zaparkuję z tyłu domu i przemknę się kuchennym wejściem. Zobaczymy przy okazji, co tam Dolly przygotowuje na lunch, i może uda mi się zwędzić kilka słodkich, pulchniutkich ciasteczek z waszych zapasów.

Ken był wysokim, szczupłym mężczyzną z czarnymi włosami, które już lekko siwiały na skroniach, i z wąsami także lekko przyprószonymi siwizną. Ariel popatrzyła mu w oczy ukryte za szkłami w metalowych oprawkach. To niezwykle miły człowiek i dobry, zaufany przyjaciel, a przy tym wierny, co było niezwykle rzadką cechą w Hollywood. Ariel zawsze z przyjemnością słuchała jego niskiego głosu; spokojny, opanowany i troskliwy ton dodawał otuchy i wiary w przyszłość. Poczuła, że humor jej się poprawia.

– Ładny dziś dzień, nieprawdaż?

– O, widzę, że pozbyłaś się wreszcie tego rachitycznego drzewka. Jeśli przy tej okazji wolno mi jeszcze coś dodać, sądzę, że nadeszła odpowiednia pora, abyś pozbyła się również kilku ciężarów z przeszłości, zarówno fizycznych, jak i emocjonalnych. Znalazłem ci wspaniały dom. Dory twierdzi, że to dom marzeń i że ci go zazdrości. Ale ona tak nie myśli, prawda, Ariel? Przecież też mamy piękny dom. To prawda, że czasami zastanawiam się, czy nie poszukać sobie czegoś nowego, ale przecież moje życie jest tutaj, no i w pobliskim kanionie mieszka rodzina Dory.

– Dory ubóstwia swój dom i nie sądzę, by kiedykolwiek chciała opuścić to miejsce. Jest najszczęśliwszą osobą, która znakomicie potrafiła się przystosować do życia w tym miasteczku, podobnie zresztą jak ty. A że zazdrości, powiedziała to tylko dlatego, żeby mi było przyjemniej. Wiedziała, że mi to powtórzysz. Wciąż jeszcze nie mogę uwierzyć, że poprosiłam cię, abyś kupił mi nowy dom.

– Dlaczego? Ten także ja kupowałem. I tylko mi nie mów, że był to zły interes. Dowiedziałem się od Maksa, że chce go od ciebie odkupić. Dobrze ci radzę, nie odrzucaj jego propozycji, a nigdy tego nie pożałujesz.

– Ale wartość tego domu jest dwukrotnie niższa niż jego oferta kupna. To nie jest w porządku, poza tym ja nie potrzebuję jego litości – powiedziała lekko poirytowana, choć wcale nie chciała, aby Ken to odczuł.

– Ty nie masz pojęcia o tym, co się w tej chwili dzieje na rynku nieruchomości. Mówię ci, przyjmij jego ofertę, a Maks na zawsze pozostanie twoim dłużnikiem. Poza tym on chce, aby jego teściowa miała się dokąd wyprowadzić, więc wyświadczysz mu dodatkową przysługę. No to jak, mogę do niego zadzwonić i powiedzieć, że interes ubity?

– Niech będzie. A teraz opowiedz mi o domu, w którym wkrótce zamieszkam. – Ariel wzięła go pod rękę i poprowadziła w stronę kuchennego wejścia.

– O nie. Najpierw muszę dostać coś do jedzenia. I lepiej, żebyś ty także najadła się do syta, w ten sposób lepiej zniesiesz to, co ci powiem, jasne?

– Nieważne, ale wiem, o czym chcesz rozmawiać. Sądzę, że potrafimy poprowadzić razem jakąś małą restaurację. Gotowanie powierzymy Dolly, a ja będę dostarczać produktów i zajmę się planowaniem. Inny wariant to prowadzenie psiarni, wiesz, pielęgnacja i rozmnażanie. Może wybiorę jack russel terriery – podobają mi się. Jednak w tym przypadku istnieje zagrożenie, że będę chciała zatrzymać wszystkie szczenięta. Dolly wymyśliła pijalnię herbaty, w której serwowałybyśmy też małe przekąski. Carla natomiast zaproponowała kupno sklepu, w którym przez okrągły rok można handlować akcesoriami świątecznymi. Zobaczymy. Na razie potrzebuję trochę czasu, aby się zaaklimatyzować w nowym miejscu. Może napiszę swoją biografię, każdy to robi, więc dlaczego miałabym być inna? Chciałabym ładnie urządzić dom, kupić trochę nowych rzeczy. Ponieważ mam w nim spędzić resztę życia, musi on być moim odbiciem, stanowić odpowiednie tło dla Aggie Bixby, a nie dla Ariel Hart. Czy wiesz, o co mi chodzi?

– Tak, ale to bardzo niewiele. Możesz dać z siebie dużo więcej, przyjąć jakieś ambitne wyzwanie i służyć innym ludziom. Mogłabyś w ten sposób spłacić dług wdzięczności za szczęście, które dopisywało ci przez całe życie. Jeśli tylko zgadzasz się teraz ze mną, to mam już dla ciebie coś odpowiedniego.

Cóż to za zagadkowa wypowiedź, i co, u licha, znaczy to „ambitne wyzwanie”?

– Dolly, jestem głodna. – Ariel starała się ukryć zażenowanie. – Co dziś mamy na lunch?

Dolly uśmiechnęła się.

– To co lubisz, tościki na ostro i zupa jarzynowa ze świeżą białą fasolką. Ambrozja na deser.

– Nasza gosposia wszelkie desery przyrządza z dyni, a z dań obiadowych najlepiej robi wieprzowinę: kotlety schabowe i polędwicę z ziemniakami i marchewką. Callandra ciągle powtarza, że wieprzowina to taki drugi rodzaj białego mięsa. Nie narzekamy, bo przyrządza smakowite desery, ale ciebie, Dolly, od razu bym przyjął, jeśli tylko byś się zgodziła, i dałbym ci dwa razy tyle co Ariel. – Przy każdej wizycie robił jej podobną propozycję, ale czy coś takiego można traktować poważnie?


* * *

– Jedz! Pospiesz się, Dolly – ponaglała Ariel. – Już się nie mogę doczekać, chcę wreszcie wiedzieć, w jaki sposób będę od dzisiaj zarabiać na życie. Jeszcze kawy? Pij, byle szybko, no, mów.

Ken podparł rękami brodę i łokcie oparł na stole. W jego oczach migotały figlarne ogniki.

– Ariel, niedługo będziesz właścicielką największej firmy transportowej w okolicy San Diego. Prawda, że to ekscytująca wiadomość? To dochodowa firma. Jej dotychczasowy właściciel z powodu podeszłego wieku nie może jej dłużej prowadzić, a jego żona jak najszybciej pragnie się wyprowadzić na Hawaje. Ich jedyny syn, z zawodu muzyk rockowy, nie chce nawet słyszeć o prowadzeniu tej firmy. Sprzedają po rozsądnej cenie. Moim zdaniem, na prowadzeniu tej firmy możesz zbić fortunę, jeśli tylko dobrze się do tego zabierzesz. No, rzeknijcie coś, miłe panie.

– Zwariowałeś – powiedziała krótko Ariel.

– Ariel, poczekaj, zastanówmy się – dodała pospiesznie Dolly. – Może mogłabym gotować i sprzedawać kierowcom kosze zjedzeniem? Co ja mówię, masz rację, to wariat.

– Wiedziałem, że taka będzie wasza pierwsza reakcja. Moja żona, a nawet gosposia zachowały się podobnie. Pomyślcie tylko! Przewożenie towarów na terenie całego kraju! Ciężarówki to nasz znak. Firma nazywa się Able Body Trucking. Pan Able odziedziczył japo ojcu, a ten po swoim ojcu. To pewny interes. Fakt, że wygląd biur pozostawia wiele do życzenia, ale to nie jest problem. Cena zakupu obejmuje też dziewięć ciężarówek. Zdajesz sobie sprawę, ile kosztuje jedno takie cudeńko? Otóż sto tysięcy dolarów, a niektóre z nich nawet dwieście! Obie jesteście już zapisane na lekcje jazdy na ciężarówkach. No, co jest? Czyżbyście nie umiały wyobrazić sobie ciężarówki, która prowadzona waszą lekką ręką mknie po autostradzie życia? – zażartował. – Boże, to przecież jeden z najlepszych interesów, jakie zrobiłem w życiu!

– Zapisałeś nas na… co?! – pisnęła zdenerwowana Ariel.

– Na lekcje jazdy ciężarówkami. Kiedy interes się rozwinie, same będziecie mogły robić krótkie kursy. Co jest? Myślałem, że się ucieszysz, straciłem wiele czasu na rozmowach z panem Able’em, aby tylko dobić targu. Nie liczyłem, że z radości będziecie podskakiwać do góry, ale spodziewałem się co najmniej przychylnej postawy. Proszę, bądźcie obiektywne. Pomyślcie tylko o ciuchach, jakie będziecie mogły nosić: ciasne dżinsy firmy Levi, flanelowe koszule, czapki baseballówki i żółte, długie buty robocze sznurowane w kostkach. Co zaś do mężczyzn?… Ha! Do wyboru do koloru. Pod warunkiem, oczywiście, że w ogóle na mężczyzn zwracacie uwagę. Będziecie na ustach całego miasta. Wierzcie mi, pokochacie tę pracę całym sercem. Zresztą za późno na zmianę decyzji, bo transakcja została już zawarta. Sama upoważniłaś mnie do tego, Ariel. Kazałaś mi znaleźć interes zapewniający skromny byt, coś, z czym sobie dasz radę. To jest właśnie to! Ciężarówki mają swoje imiona, będziesz mogła je nazwać po swojemu. No wiesz, może być coś w stylu „Gorące Usteczka” albo „Słodka Dolly”. Nauczysz się obsługi CB i… – zająknął się przy ostatnich słowach, gdy zobaczył piorunujące spojrzenia obu kobiet. – Rusz głową, Ariel, to będzie wielka przygoda. Dolly, ty jej to powiedz. Pijalnia herbaty czy jakaś jadłodajnia to rzeczywiście nie to samo co firma transportowa. Musicie być obiektywne.

– Powtarzasz się. Czy chcesz powiedzieć, że poczułeś się upoważniony do kupienia firmy transportowej? Ja nie mam zielonego pojęcia o ciężarówkach i nie chcę się tego uczyć. To samo odnosi się do Dolly. Ciągle słyszy się o strajkach kierowców ciężarówek, którzy domagają się wciąż więcej i więcej. Ci faceci nigdy nie zaakceptują kobiety szefa, a tym bardziej eks-aktorki z oszpeconą twarzą. Będą zmuszać mnie do ustępstw. Wycofaj się z tej transakcji, nie chcę prowadzić firmy transportowej.

– Za późno, już wszystko załatwione.

– W takim razie poprowadź ją razem z Dory. Masz szansę podbić ten kraj u boku swojej maleńkiej, drobnej żoneczki. Dobrze wiesz, że te ciężarówki z czterema przyczepami to monstrum naszych szos. To robota dla mężczyzny. Moja odpowiedź brzmi: nie!

– Musisz ochłonąć, przemyśleć dokładnie i położyć się z tym spać. Ja dobrze wiem, chodzi ci o to, że ta praca zupełnie nie ma związku z tym, co robiłaś do tej pory. Ale przecież otwiera przed tobą szerokie perspektywy. Ariel, gdyby to nie był złoty interes, który trafia się człowiekowi raz w życiu, nie walczyłbym o niego. Moim zdaniem, ta praca postawi przed tobą wiele wyzwań, które ubóstwiasz, i w efekcie będziesz prowadzić styl życia, jakiego potrzebujesz. Na pewno dasz sobie radę. No, no, że to właśnie mnie udało się dokonać tak trafnej inwestycji… W porządku, wyjdę stąd, jeśli tylko Dolly zapakuje mi kilka tych waszych słodkich ciasteczek. Co za wyborny lunch. Ariel, pamiętaj, nigdy w życiu nie pozwoliłbym, byś z mojego powodu była nieszczęśliwa. Zadzwonię do ciebie pod koniec tygodnia.