Spojrzałam na jego włosy, regularne rysy, zdziwione oczy, trochę niekształtną, z tyłu nadmiernie spłaszczoną czaszkę, która teraz jeszcze bardziej się zapadła…

Kopałam z nadzieją na odratowanie Erika, tymczasem pod zwałami piachu odkryłam zwłoki Oskara.

Zbliżała się dziesiąta. Zgodnie z wcześniejszym zaleceniem Magnussena zgromadziliśmy się w domu zmarłego kapitana. Tego dnia miał zostać odczytany testament. Oboje z Grimem czuliśmy się mocno zakłopotani i nadal nie bardzo wiedzieliśmy, dlaczego nas również wezwano. Z drugiego pokoju dochodził donośny głos rozmawiającego przez telefon lensmanna.

– Pan rozumie, że musimy odwołać dzisiejsze spotkanie. Właściwie nawet nie ma na to czasu Tak, rzeczywiście, zdarzyło się coś jeszcze. Tak, no właśnie, trzecia ofiara… To bardzo przykre.

Lensmann zniżył głos prawie do szeptu.

– Kari, pewnie jesteś zmęczona – zauważył Grim, nie patrząc mi jednak w oczy.

– Rzeczywiście, padam z nóg. Ale nie ruszę się stąd, dopóki się nie dowiem, gdzie jest Erik.

– Nie martw się, na pewno się znajdzie. Cały szwadron policji go poszukuje.

Grim jednak nie bardzo wierzył w to, co sam mówi.

Stałam przy oknie, wpatrując się bezmyślnie w roztaczające się wokół przestrzenie pól. Po chwili zapytałam:

– Czy ostatnio pracowałeś przy wykopach?

– Niewiele, bo ciągle coś się działo. Właściwie mój sprzęt stoi od jakiegoś czasu bezczynnie i tylko rdzewieje.

– A skąd się dowiedziałeś o wypadku?

– Od Magnussena. To on kazał mi się tu zjawić. Adwokat kapitana odnalazł w szufladzie zmarłego list, który był zaadresowany do mnie. Oprócz tego na kopercie widniała adnotacja: „Otworzyć w dniu odczytania testamentu”. Lensmann uważa, że ten list został napisany niedługo przed śmiercią kapitana. Magnussen chce, żebym go dzisiaj przeczytał. W tej samej szufladzie adwokat znalazł jeszcze inne dokumenty, których wcześniej nie widział. Wszystkie zatrzymał.

– Grim, możesz mi powiedzieć, o co prosił cię kapitan przed śmiercią? A może to jakaś tajemnica? – zapytałam z wahaniem.

– Nie, wcale nie. Chciał, żebym pomógł Erikowi, gdy jego zabraknie. Mówił, że ma poważne kłopoty z sercem i obawia się o swoje zdrowie. Chciał mi nawet przekazać część swoich gruntów. Miało to być podziękowanie za dotychczasową opiekę nad Erikiem. Kategorycznie odmówiłem.

– Dlaczego to zrobiłeś?

– Chętnie odkupiłbym od niego to pole, ale za nic w świecie nie chciałem go za darmo. A poza tym i tak mam zamiar się stąd wyprowadzić.

Spojrzałam na niego zaskoczona.

– Naprawdę chcesz się wyprowadzić?

Grim żachnął się:

– A ty myślisz, że będę się spokojnie przyglądał, jak wychodzisz za mąż za mojego pracodawcę? Przecież Erik oświadczył niedawno, że zamierzacie się pobrać. Czyżbyś się już rozmyśliła?

– Widzę, że za nic masz moje wyjaśnienia. Mówiłam już raz, że to wierutne kłamstwo, i nie mam zamiaru więcej tego powtarzać. Ale skoro moje słowa nie mają dla ciebie żadnego znaczenia, lepiej dajmy spokój tej sprawie

Po raz kolejny Grim sprawił mi ból. Było mi tak okropnie przykro, że omal się nie rozpłakałam.

Grim przez chwilę popatrzył na mnie uważnie, po czym odwrócił wzrok.

– Czy kapitan miał prawo przyznać ci część pola bez zgody żony? – zapytałam po chwili, żeby zmienić temat.

– Tak, ponieważ ta ziemia przypadła Erikowi po jego własnej matce. Sam Erik bardzo nalegał, żebym ją przyjął. Może jako zabezpieczenie, że tu zostanę i będę mu pomagał. Chociaż czasami mam wątpliwości co do jego intencji Wydaje mi się, że zrobił to celowo, na złość. Wiedział dobrze, że ja… że ty jesteś mi bliska.

– Niewiele z tego rozumiem. Chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej.

– A po co ci to? Jeśli nie Erik jest twoim wybrankiem, to z pewnością ten drugi, doktorzyna, jak mu tam…

– Wcale nie – powiedziałam cicho. – Ale faktycznie to już nie ma żadnego znaczenia. Nie chcę o tym więcej mówić.

– Jak sobie życzysz. Na szczęście dla Erika przynajmniej macocha nie wyrwie mu gospodarstwa.

– Nie? – spojrzałam zdziwiona na Grima.

– Kiedy kapitan ożenił się po raz pierwszy, małżonkowie zdecydowali, że ziemia i lasy zostaną przepisane na żonę. Chodziło im, zdaje się, o uzyskanie jakichś korzyści podatkowych. Po jej śmierci wszystko od razu przeszło na dzieci. Lilly Moe ma jedynie prawo do zakładu i części rodzinnych pamiątek.

– Ale ja słyszałam od lensmanna o bankructwie?

– Ja też, ale myślę, że niewiele w tym prawdy.

Nadal nie mogłam zrozumieć, jak i kiedy został zamordowany Oskar, zapytałam więc:

– Czy ty masz jakieś podejrzenia w sprawie zabójstwa Oskara? Wiele osób było narażonych na niebezpieczeństwo, ale on?

– Właśnie, zupełnie tego nie pojmuję i tym bardziej mnie to przeraża – powiedział półgłosem Grim, po czym niespodziewanie spytał: – Kari, dlaczego mi to zrobiłaś? Chciałem powiedzieć… dlaczego w samochodzie…?

Doszłam do wniosku, że muszę to z siebie wyrzucić, więc odparłam:

– Grim, nie wiesz, z jakim trudem przychodzi mi to mówić – szepnęłam. – Mam do ciebie żal, że mnie okłamałeś. Nie powiedziałeś mi, że wtedy, w kwietniu, rozmawiałeś z Grethe…

Grim zaniemówił. Może dlatego, że czuł się niewinny, a może przeciwnie, był zaskoczony tym, że go zdemaskowałam. Niczego mi nie wyjaśnił, bo do pokoju wszedł właśnie lensmann Magnussen. Wyglądał na zmęczonego.

– No, jak tam, Karlsen, może zajrzymy wreszcie do tego listu? Proszę, otwieraj i czytaj.

– Czy ja mogę już sobie pójść? – zapytałam ostrożnie.

– Kari, nie musisz nas opuszczać, zostań – odparł Magnussen i ponownie zwrócił się do Grima: – Słuchamy.

List od kapitana Moe do Grima był obszerny. Chłopak zaczął czytać na głos, po chwili jednak umilkł, jedynie po ruchu jego oczu poznaliśmy, że czyta dalej. Nagle zmarszczył czoło, wziął głęboki oddech, po czym zapytał:

– Mam czytać wszystko?

– Oczywiście, czytaj, o ile nie uznasz, że kapitan miałby coś przeciwko temu.

– Nie, nie, wręcz przeciwnie – odparł Grim. – Ale proszę, nie zdradźcie się z tym, co tu usłyszycie. Przynajmniej jedna osoba nie może się dowiedzieć o treści tego listu.

Zgodnie obiecaliśmy, a Grim od nowa rozpoczął czytanie.

Drogi Grimie!

Dziś wieczór, po zakończeniu naszej rozmowy, wydarzyło się coś, co skłania mnie do sięgnięcia po pióro i napisania do ciebie.

Tu Grim podniósł wzrok i rzekł:

– Widać z tego, że kapitan pisał ów list na krótko przed śmiercią.

Mógłbym wprawdzie zwrócić się do mojego adwokata albo do lensmanna Magnussena, ale jakoś nie mam dziś głowy do oficjalnego tonu. Ponieważ uważam cię za bliskiego przyjaciela rodziny, poza tym doskonale znasz wszystkich, o których chcę ci napisać, wolę, żebyś ty o wszystkim wiedział.

W czasie naszej rozmowy sam pewnie zauważyłeś, że jestem w kiepskiej formie. Nie muszę przed tobą udawać, że stosunki, jakie łączą mnie z moją żoną, są wyjątkowo napięte. Dzisiejsza awantura tak wyprowadziła mnie z równowagi, że boję się o swoje serce. Dlatego wezwałem cię do siebie, by porozmawiać o przyszłości mojego gospodarstwa. Ogromnie się ucieszyłem, że pomożesz Erikowi uprawiać rolę. Jemu jest bardzo potrzebne czyjeś wsparcie, zarówno w pracy, jak i w rodzinie. Obawiam się podstępu ze strony Olsenów, a szczególnie Oskara, bo Andreas i Molly raczej nie są w stanie mu zaszkodzić. Wiem, że to będzie dla ciebie zaskoczeniem, ale wiedz, że Oskar tak naprawdę jest nieślubnym synem Lilly. Andreas i Molly tylko go wychowywali. Pamiętaj, że Lilly i Oskar nie mają prawa tu pozostać! Nie dajcie się. Niech zabierają pieniądze, które im się należą, i niech się wynoszą gdzie pieprz rośnie. Możecie im nawet przekazać fabrykę, ale pod żadnym pozorem nie pozwólcie, aby tknęli spadek po mojej pierwszej żonie. On przypada tylko i wyłącznie Erikowi. Pamiętaj jednak, że oni zrobią wszystko, aby wyrwać, co się da! Ja ich dobrze znam.

Moją obecną żonę przejrzałem na wskroś. To intrygantka jakich mało. Dlatego ten list kieruję do ciebie, ona już dostatecznie mnie zraniła. Po naszej rozmowie spotkałem się z Inger, moją małą, biedną dziewczynką. Ta żywa, wrażliwa osóbka nie potrafi, niestety, niczego ukryć. Wiem o wszystkim. Wiem, że chciała mi powiedzieć o swoim uczuciu do Arnsteina. Dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę, choć przecież nie raz widywałem ich razem, nawet ostatnio byli u nas w domu. Próbowali się nawzajem unikać, ale nie bardzo im się to udawało. Inger przez cały dzisiejszy wieczór była smutna, choć starała się to przede mną ukryć. Gdy od niechcenia zadałem jej zwyczajne pytanie, które dotyczyło Arnsteina, tak się żachnęła, jakbym wytoczył przeciwko niej potężną armatę.

Wtedy ostatecznie zrozumiałem, że nie mam już na co liczyć. Chciałem jej oszczędzić nieprzyjemnej rozmowy. Ja już swoje przeżyłem, pozostało mi jedynie umęczone, zbolałe serce i samotność, a i to nie na długo.

Skoro zdecydowałeś się pomóc Erikowi, już się o niego nie boję. Jeśli mnie zabraknie, wierze, że Lilly i Oskar wkrótce się stąd wyniosą. Niech zajmą moje mieszkanie w stolicy.

Doszedłem do wniosku, że będziecie mnie najlepiej wspominać, gdy się usunę. Zamierzam dokończyć ten list, włożyć do szuflady, po czym wezmę sporą dawkę środków nasennych. Mam nadzieję, że nie zdążycie mnie obudzić. Pozwólcie mi odejść w spokoju. I tak moje serce bije z trudem, zostało mi niewiele życia. Niech ludzie wierzą, że to właśnie ono zawiodło. Gdyby jednak ktoś się dziwił, dlaczego tak nagle odszedłem, ten list wszystko wyjaśni. Odchodzę z własnej woli

Zatrzymaj ten list, proszę. Może będziesz musiał go komuś pokazać. Ale błagam, pod żadnym pozorem nie mów nic Inger!

Przekazałem mojemu prawnikowi czeki. To podziękowanie za przyjaźń, jaką okazaliście Erikowi i Grethe. Na skromniejsze sumy dla Arnsteina, Terjego i Kari oraz nieco większą dla Inger, tak by mogła spłacić samochód. Zostaną wręczone w dniu odczytania testamentu. Ponadto, mimo że tak protestowałeś, prawnik przekaże ci dokumenty własności gospodarstwa. Tę darowiznę podpisaliśmy obaj, ja i mój syn Erik. Przyjmij ją i więcej nie marudź.