– A ty uznałaś, że to mogło spowodować jego atak serca – dokończył łagodnie. Przytaknęła.

– Wiedziałam, że nie mogę iść z tobą na randkę, dopóki ci nie powiem. A gdybym to zrobiła, ty i tak nie chciałbyś się ze mną spotkać.

– No tak, teraz wszystko rozumiem.

– Tyle razy ci chciałam powiedzieć. Choć, szczerze mówiąc, zastanawiałam się, czy nie odwołać randki jeszcze przed wizytą mamy.

– Nie chciałaś się ze mną spotkać? – zapytał, marszcząc brwi.

– Nie o to chodzi – odparła szybko. – Byłam zdener wowana. Ktoś taki jak ty wydawał mi się nieosiągalny. Zmarszczki znikły. Nawet się uśmiechnął.

– Nie masz zbyt wiele doświadczenia w kontaktach z mężczyznami, prawda, skarbie? – Jej serce znowu mocniej zabiło. – Gdy przekonałem się, że odwołałaś randkę z powodu jakiegoś pijanego indywiduum, postanowiłem ci pomóc, choć dzielnie sobie dawałaś radę.

– Byłeś zły, że dałam ci kosza? Wcale nie byłeś – dodała szybko. – Nigdy nie byliśmy ze sobą… hm…

– Blisko – dokończył za nią. – Intrygowałaś mnie – przyznał. – Nie spotkałem dotąd kogoś takiego jak ty, więc nic dziwnego, że nie mogłem przestać o tobie myśleć.

Myślał o niej? Ona o nim bez przerwy!

– Och, Erin, Erin – powiedział miękko. – Powinienem pogodzić się z tym, co się że mną dzieje, ale nie chciałem.

– Co się z tobą dzieje? – zapytała cicho.

– Zakochałem się.

– We mnie? – szepnęła. Nie wierzyła własnym uszom. Zerwała się z miejsca i odwróciła do niego plecami. To niemożliwe, to jakaś gra. Ale z niej idiotka!


Pragnęła znaleźć się tysiące mil stąd. Albo raczej żeby to on zniknął i żeby nie musiała już nigdy więcej oglądać jego twarzy. Tymczasem Josh wstał, położył ręce na jej ramionach i delikatnie, lecz zdecydowanie odwrócił ją do siebie.

Nie spojrzała na niego, nawet kiedy pochylił głowę i powiedział cicho:

– Dlatego tu jestem, Erin, by ci powiedzieć, że cię kocham…

– To zemsta… Zaprzeczałeś, ale…

Urwała, kiedy Josh wziął ją w ramiona.


– Zapomnij o zemście – powiedział stanowczo. – Kochasz swoją matkę, a ja mojego ojca. Ale bez względu na to, co do nich czujemy, tu chodzi o ciebie i o mnie.

Odważyła się spojrzeć mu w twarz. Wytrzymał jej spojrzenie i odnalazła w jego oczach szczerość.

– O mnie i o ciebie? – zapytała zduszonym głosem.

– O nas – potwierdził. – Przyszedłem, bo przeżywałem piekło i po twoim ostatnim telefonie nie mogłem zwlekać ani chwili dłużej.

Musiałem się dowiedzieć, teraz zaraz, czy mam u ciebie jakiekolwiek szanse. – Szanse u niej? – Och, skarbie, ty drżysz – wymruczał i przytulił ją mocniej do siebie. – Przyszedłem powiedzieć, jak bardzo mi na tobie zależy i zapytać – zawahał się lekko – czy ty czujesz to samo do mnie?

– Zależy ci na mnie? – zapytała.

– Kocham cię całym sercem – oświadczył spokojnie i otwarcie. – Przeżywam przez ciebie męczarnie. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie zasłużyłem nawet na twoją sympatię, nie mówiąc o miłości. Powodowany zazdrością, pokazałem ci się od najgorszej strony. Jak mogłabyś mnie kochać? A gdy pomyślę o swoim niewybaczalnym zachowaniu…

– Byłeś trochę brutalny – przyznała delikatnie.

– Brutalny? Powinni mnie zamknąć! – Pocałował ją w policzek. – Szukałem pretekstu, by rano pójść do ośrodka badawczego, ale załatwiałem sprawy ojca i zabrakło mi czasu. Poza tym byłem w takim stanie, że pewnie bym cię zignorował, jak podczas spotkania z profesorem.

– Charlotta wspomniała, że pracujesz u nas i… – uśmiechnął się lekko. – Nie jestem przyzwyczajony, by kobiety odwoływały ze mną randki, więc nie zamierzałem ponownie do ciebie dzwonić. Owszem, podnosiłem parę razy słuchawkę, ale zaraz ją odkładałem. – Przytulił ją mocniej. – Ceniłem sobie wysoko swoją wolność. Wmawiałem sobie, że będzie lepiej, jeśli zaczniesz ostrzyć ząbki na kogoś innego. Tylko że przeżywałem piekielne męki zazdrości, gdy umawiałaś się na randki.

Erin wiedziała co nieco o piekielnych mękach. Zaczynała wierzyć w to, co mówił, i powoli przepełniało ją szczęście. Przestała dygotać i nabrała pewności siebie.

– Przyjechałeś do ośrodka badawczego w sprawie przeprowadzki – urwała, gdy zobaczyła jego ironiczny uśmieszek.

– Nic podobnego. Chciałem zamienić parę słów z profesorem, ale tak naprawdę gnało mnie nieprzeparte pragnienie zobaczenia ciebie. – Delikatnie musnął jej usta. – Potem wymyśliłem, jak sprawić, by widywać cię codziennie.

– Prosiłeś specjalnie o mnie?

– Jasne – przyznał. – Podobałaś ml się, byłem tobą oczarowany, ale nie miałem zamiaru tego okazywać. Odrzuciłaś mnie, pamiętasz?

– Wcale nie! – zaprotestowała. – Nie mogłam do ciebie zadzwonić…

– Wiem – przerwał łagodnie, rozumiejąc doskonale jej sytuację. – Potem pracowałaś w moim biurze i znowu zrobiłem się zielony z zazdrości, kiedy zjawił się twój były chłopak Mark.


Roześmiała się. Och, Josh ją kocha! Naprawdę.

– Nawiasem mówiąc, Mark jest bardzo przystojny.

– Nie musiałem o tym wiedzieć. – Z zachwytem słuchał jej śmiechu. – Ixdwo się dowiedziałem, że Mark dostał kosza, na horyzoncie pojawił się Stephen.

Stephen! Czy dlatego byłeś taki… hm… zgryźliwy?

– Byłem zazdrosny – przyznał. – I zły, że odrzuciłaś moje drugie zaproszenie na kolację.

– To: „Lepiej zabiorę cię na jakąś przekąskę” było zaproszeniem na kolację?

– Pamiętasz?

– Każde słowo.

Znieruchomiał.

– Tak jak ja każde twoje zdanie? – zapytał cicho.


Straciła na chwilę oddech. Przeżywał to samo! Była zbyt wzruszona, by odpowiedzieć.

– Kochasz mnie odrobinę? – zapytał niecierpliwie.

– Tak – wyszeptała.

– Kochanie! – Pocałował ją. Odpowiedziała na pieszczotę delikatnie, jakby śniła i chciała, by ten sen nigdy się nie skończył.

Potem usiedli na kanapie, wpatrzeni w siebie i trwali tak przez długą chwilę.

– Och, moje kochanie – wyszeptał. – No i ja – przerwał, by pocałować kącik jej ust – facet, który nigdy nie prosi dwa razy, a już z pewnością nie trzy, chciałem cię zobaczyć, ale udało mi się wytrzymać do ślubu Robina i Charlotty.

– Wiedziałeś, że tam będę?

– Upewniłem się – przyznał. – Ale znowu zżerała mnie zazdrość, na moje nieszczęście, bo wszyscy cholerni faceci na weselu uganiali się za tobą.

– Przesada.

– Niewielu było takich, z którymi nie zatańczyłaś.

– Nie tańczyłam z tobą.

– Byłem zbyt zajęty wmawianiem sobie, że nie obchodzi mnie, z kim się bawisz.

– Byłeś zbyt zajęty zabawianiem druhny.

– Ja… – urwał nagle i na jego twarzy pojawił się niesamowity zachwyt. – Byłaś zazdrosna! Musiała się uśmiechnąć.

– Potwornie, jeśli chcesz wiedzieć.

– Spełniałem swój obowiązek, nic więcej! Słowo. Przyznam jednak, że pilnie obserwowałem ciebie i Grega Williamsa. Potem miałaś kolizję z filarem, a ja zrozumiałem, co jest ze mną nie tak. To nie była tylko zazdrość.

– Nie?

Potrząsnął głową.


– Walnęło mnie jak obuchem w głowę, kiedy z uporem nie dopuszczałem do ciebie nikogo poza lekarzem – uśmiechnął się czule. – Dotarło to do mnie, kiedy zasnęłaś, a ja się na ciebie gapiłem. Zdałem sobie wreszcie sprawę, że zakochałem się w tej śpiącej królewnie. Zrozumiałem, że cię kocham i nigdy nie przestanę…

– Och, Josh! – krzyknęła i nagle poczuła, że może powierzyć mu swoje najskrytsze myśli. – Tamtej nocy zrozumiałam, ile dla mnie znaczysz.

– Kochałaś mnie już wtedy?

Przytaknęła uszczęśliwiona.


– Zakochałam się w tobie już tamtej nocy, kiedy ode słałeś Gavina taksówką do domu. Spojrzał na nią z niedowierzaniem.

– To było tak dawno!

– I przez ten czas ta odrobinka miłości nieco urosła – przyznała nieśmiało.

– Wyznaję, że ogrom miłości do ciebie nieco mnie przytłoczył. Jedyne, czego pragnąłem, to być z tobą.

– Ale po weselu nie widziałam cię przez cały tydzień!

– To powinno ci uzmysłowić, jakim jestem tchórzem.

– Jak to? – Był najbardziej pewnym siebie człowiekiem, jakiego znała.

– Straszliwie pragnąłem cię zobaczyć, czasami wpadałem w desperację – wyjaśnił. – Zacząłem nerwowo zadawać sobie pytanie, co ty czujesz do mnie? Wiedziałem, że fizycznie cię pociągam, ale to jeszcze nic nie znaczy. Nie zadzwoniłaś. Ani razu! W ostatni poniedziałek miałem już dość koszmarnej niepewności i postanowiłem się przekonać, co do mnie czujesz. Następnego dnia leciałem do Nowego Jorku…

– To było, nim zobaczyłeś mnie z mamą?

– W pierwszej chwili pomyślałem, że wyobraźnia płata mi figla.

– Miałeś mord w oczach!

– Wybacz, skarbie. Ojciec załamał się, kiedy Nina Woodward nie tylko dała mu kosza, ale nie chciała go więcej widzieć. Wkrótce potem dostał ataku serca.

– Tak mi przykro.

– To przecież nie twoja wina – powiedział czule. – Ale wściekłem się.

– Byłeś ciągle wściekły, kiedy tu przyszedłeś tamtego wieczoru.

– Nie przypominaj mi! – jęknął. – Zachowałem się obrzydliwie. Kiedy pomyślę, jak cię potraktowałem, co powiedziałem…

– Proszę, przestań – przerwała. Wydawał się tak przygnębiony, że nie mogła tego znieść. – To już bez znaczenia. Teraz jesteś tu i…

– To ma znaczenie – zaprzeczył. – Wyrwałaś mi serce. Kochałem cię i nienawidziłem jednocześnie, bo robiłaś ze mną to samo, co twoja matka z moim ojcem. Nie mogłem na to pozwolić. – Po prostu musiała go pocałować. – Och, moje kochanie – wymruczał ochryple. – Nie spałem całą noc, wiedząc, że nie tylko zachowałem się podle, ale zaprzepaściłem ostatnią szansę.

– Zadzwoniłeś z Nowego Jorku, żeby przeprosić.

– I niewiele mi z tego przyszło. Po powrocie wcale nie było lepiej. Zobaczyłem, jak całowałaś Richarda. To wyglądało na czułe pożegnanie.

– Właśnie mi powiedział, jak zakończyła się jego znajomość z Niną. Było mi go żal.

– Z pewnością – przyznał czule.

– Uderzyłam cię – powiedziała, nadal zawstydzona z tego powodu. – Tak bardzo mi przykro…