Baptista jakby jej nie widziała, lecz całą uwagę skupiła na twarzy starszego pana. Łzy pociekły jej z oczu.

– Fede! – powiedziała z radością – Fede!

– Nie wierzę! – zawołała Heather. – To nie może być…

– Ale jest – uśmiechnął się Renato. – Naprawdę nazywa się Federico Marcello. M ó j dziadek był stanowczym człowiekiem, ale nie takim potworem, jak niektórzy sądzą. Groźbami zmusił Federica do opuszczenia Sycylii i zmiany nazwiska, żeby mamma nie mogła go odnaleźć, jednak potem pomógł mu założyć własny interes.

– A jak ty do niego dotarłeś?

– Wynająłem prywatnego detektywa i udało mu się go wyśledzić. Byłem prawie pewien, że to on, kiedy wysłałem cię do niego, a upewniłem się, gdy powtórzyłaś mi waszą rozmowę.

– Dlaczego mi nie powiedziałeś?

Renato spojrzał na nią dziwnie.

– Może i tobie chciałem zrobić niespodziankę.

– Myślałam, że cię znam – powiedziała powoli – ale nie wyobrażałam sobie, że pomyślisz o czymś takim.

Musnął delikatnie jej policzek.

– Potrzeba życia, by poznać drugą osobę.

– Mamy całe życie przed sobą – szepnęła. – Teraz już jestem tego pewna.

Renato był dumnym, niezależnym mężczyzną, z którym niełatwo będzie jej żyć, jednak miłość rozumiał lepiej, niż przypuszczała. Zawdzięczał to głównie matce, choć i sama Heather poważnie się do tego przyczyniła.

Coś ściskało ją za gardło na widok Baptisty i Federica, którzy siedzieli z boku, trzymając się za ręce. Podeszli z Renatem bliżej, by usłyszeć fragment rozmowy.

– Wróciłem na Sycylię, by być bliżej ciebie – mówił Fede. – Jednak nie śniłem, że mogłabyś mnie poznać.

– Poznałam cię od razu. – Baptista uśmiechała się przez łzy.

– I ja poznałbym cię zawsze. Jesteś taka, jaką pozostałaś w mym sercu przez te wszystkie lata.

– Te wszystkie lata – powtórzyła powoli. – Mam nadzieję, że nie byłeś sam, że nawet beze mnie ułożyłeś sobie życie.

– Owszem – odparł. – Moja żona była wspaniałą kobietą. Dała mi dwójkę dzieci, byliśmy sobie bardzo oddani. – Głos mu zadrżał. – Ale to nie to samo, co ty.

– Tak – mruknęła Baptista. – Znam to aż za dobrze.

– Spełniliśmy nasz obowiązek względem innych. – Pocałował ją w rękę. – Teraz czas pomyśleć o nas.

Wyszli ostatni goście. Dom był cichy, gdy Renato i Heather, objęci, wchodzili w półmroku po schodach.

– Oni mówili serio – zdumiała się Heather. – Kiedy patrzyli na siebie, wiedzieli, co należy zrobić.

– Raczej zobaczyli, że prawda – odparł Renato – w którą wierzyli przez lata, nie zmieniła się.

– Czy z nami też tak będzie?

– Mogę mówić tylko za siebie. Żadna inna kobieta nie zastąpiłaby cię w moim sercu. Gdyby cię zabrakło, spędziłbym resztę życia w samotności. Myślę, że mamma i Fede mieli prawo związać się z innymi partnerami. To rozsądne. Jednak nie potrafię być rozsądny, gdy chodzi o ciebie.

– A ja…

– Cicho, nic nie mów, dopóki nie będzie to prawdą.

– Dlaczego sądzisz, że moja miłość jest mniejsza?

– Nie pytaj, to bez znaczenia, dopóki kochasz mnie choć odrobinkę. Nie jestem już taki dumny, wystarczą mi okruszki.

To prawda, jego duma gdzieś znikła, zastąpiona przez wiarę w ukochaną żonę. Widziała to w jego oczach, słyszała w głosie.

– To nie okruszki – odszepnęła – tylko uczta. Wzięła go za rękę i otworzyła drzwi do sypialni.

– Chodź – pociągnęła go – opowiedz mi o tym.

Ostatni kawałek układanki trafił na swoje miejsce.

Leżąc cicho w łóżku, Baptista usłyszała, jak dwie osoby wspinają się po schodach, a potem oddalają korytarzem. Wreszcie para przystanęła przed pokojem Heather i Renata. Czujne ucho Baptisty podchwyciło szmer rozmów, potem otwieranie i zamykanie drzwi.

Uśmiechnęła się do siebie w ciemności. Miała rację. Kiedy wybije jej godzina, odejdzie w spokoju, bo jej syn odnalazł prawdziwą miłość.

Ale może nie nastąpi to tak szybko. Miała po co żyć, choćby dla dziecka, które nosiła pod sercem Heather. Może ona jeszcze nie wiedziała o tym, ale Baptista tak. Wnuk byłby wspaniały, lecz może lepsza okazałaby się mała dziewczynka, która zawładnie sercem ojca i jeszcze go czegoś nauczy o miłości.

Chociaż Renato już pokazał, że wie więcej o miłości, niż się jego żona i matka spodziewały. Kto mógłby przypuszczać, że to właśnie Renato zwróci jej Federica, że właśnie on ją zrozumie…?

Nieważne, ile czasu zostało, bo Fede odnalazł się! Obiecał codziennie ją odwiedzać. Będą siedzieć razem, rozmawiać, trzymać się za ręce.

To zawdzięcza Renato, którego ukochana kobieta wyleczyła z szorstkości i cynizmu.

Zdecydowanie błysnęło jej w oczach. Śmierć musi jeszcze poczekać. Jest tyle rzeczy do zrobienia. Z każdą chwilą czuła się coraz silniejsza…

Lucy Gordon

  • 1
  • 24
  • 25
  • 26
  • 27
  • 28