– A gdzie pies – spytała, żeby odwrócić jego uwagę.

– Nie wiem, dopiero wstałem – odpowiedział niezbyt przytomnie, jakby dopiero, co wrócił do rzeczywistości.

– Co to za hałasy – odezwał się starannie modulowany kobiecy glos.

Po chwili Serena ujrzała w drzwiach sypialni wysoką, smukłą piękność w różowym peniuarze. Uśmiechnęła się leniwie jak modetka z okładki i wystudiowanym gestem poprawiła długie brązowe włosy. Nick westchnął ciężko.

– Szukamy Cleo, Justine. Pani… ta pani zabiera ją do strzyżenia.

Oczywiście nie zapamiętał imienia ani nazwiska. Takie drobiazgi jak imiona nic nieznaczących ludzi łatwo wylatują z pamięci – pomyślała Serena z goryczą.

– Szkoda, że nie do uśpieni! – prychnęła piękność – Że też wczoraj nie utopiłeś tego potwora!

– Siostra nigdy by mi tego nie wybaczyła – odperł oschłym tonem i obrzucił kobietę karcącym spojrzeniem.

– Zamknęłam sukę w pralni – poinformowała Justine z urażoną miną – Ty sobie smacznie spałeś, ale mnie to ciągłe szczekanie doprowadzało do szalu. Musiałam ją podnieść za obrożę, żeby mnie nie pogryzła.

– Gdybyś mnie obudziła, uspokoiłbym ją – powiedział z dezaprobatą.

Serena była pewna, że męki przyduszonego zwierzątka nie wzruszyły go w najmniejszym stopniu. Ludzie tego pokroju nie znają litóści. A jego kochanka wolałaby raczej zabić psinę niż pozwolić, żeby ktokolwiek prócz niej znalazł się w centrum zainteresowania.

– Nie chciałam, żebyś zostawił mnie samą i niańczył sukę, skarbie. Wolałam zamknąć ją w pralni, przynajmniej miałam cię wyłącznie dla siebie. Rzuciłam jej resztki nogi kurczaka – powie ziała Justine.

– Nie wolno tego robić – wykrzyknęła Serena spontanicznie – Kości drobiu pękają wzdłuż, odłamki mogą utkwić w gardle.

– Idziemy – zarządził gospodarz, coraz bardziej zdegustowany zachowaniem kochanki.

Serena odetchnęła z ulgą i podążyła za nim bez słowa. Dalsze pouczanie wiedźmy nie miało żadnego sensu. Lepiej nie podsuwać takiej sposobu zabójstwa. Weszli do kuchni, wypełnionej super nowoczesnym sprzętem z nierdzewnej stali. Nick roztaczał wokół siebie aurę siły i władzy, jednak, gdy wołał psa, wyczuła w jego głosie niepokój. Widocznie obawiał się, że ulubienica siostry doznała uszczerbku na zdrowiu. Odpowiedziało mu zajadłe szczekanie. Odetchnął z ulgą. Szybkim krokiem przemierzył składzik z kaloszami, parasolami i szeregiem wieszaków na płaszcze. Otworzył drzwi do pomieszczenia gospodarczego. Zanim którekolwiek z nich zdążyło zareagować, srebrny, australijski terier wyskoczył z więzienia i przemknął jak strzała do kuchni. W pralni panował nieopisany bałagan, świadczący o rozpaczy uwięzionej suczki.

– Cholera Jasna – zaklął Nick na ten widok.

– Obrzydliwa kreatura – zawtórowała mu Justine z kuchni.

Serena natychmiast pobiegła w tamtym kierunku, w samą porę, aby ujrzeć, jak rozsierdzona piękność wymierza żwierzakowi kopniaka, lecz za późno, by interweniować. Przysiadła na piętach, żeby zniwelować różnicę wzrostu i uspokoić maleństwo. Zawołała Cleo śpiewnym, wabiącym głosem i rzuciła plaster boczku na podłogę. Suczka wciągnęła w nozdrza powietrze, pochyliła łebek i przyjęła poczęstunek. Następny kawałek przy smaku wylądował bliżej Sereny, a kolejny prawie u jej kolan. Cleo podchodziła do nich powoli, ze zjeżoną sierścią, gotowa do natychmiastowej ucieczki. Maleńkie ciałko wciąż drżało ze strachu, gdy brała ostatni plasterek z ręki. Serena podrapała ją za uszami i pogłaskała po łebku, cały czas czule przemawiając. Poskutkowało. Cleo wspięła się na tylne łapki i polizała ją po twarzy.

– Ohyda – skrzywiła się Justine.

– Zamknij się, przeszkadzasz pani w pracy – ofuknął ją Nick…

Serena prawie go za to polubiła. Zarozumiała piękność wytrzeszczyła oczy i zaniemówiła z oburzenia. Najwyraźniej pierwszy raz w życiu dostała burę.

Serena w milczeniu wzięła pieska na ręce, przytuliła i wyszła na podwórze.

Nick wyprzedził ją i otworzył drzwi ciężarówki.

– Posadzę Cleo na miejscu dla pasażera. Zamontowałyśmy specjalną uprząż do pasa bezpieczeństwa. Przypnę ją i dojedziemy na miejsce bez kłopotu – wyjaśniła. – Wrócimy o pierwszej. Czy pańska przyjaciółka jeszcze tu będzie?

Gospodarz popatrzył na Serenę badawczo. Chmurna mina aż nadto dobitnie wyrażała potępienie dla bezdusznej piękności.

– Cóż, muszę przyznać, że Justine nie ma podejścia do zwierząt – mruknął.

– Powinien jej pan dać nauczkę – odparła z gniewną miną, zatrzasnęła drzwi i wychyliła głowę przez otwarte okno.

Nie widziała powodu, żeby udawać sympatię czy choćby obojętność wobec złych ludzi.

Nick zacisnął zęby.

– Obiecuję, że jej pani me zastanie po południu – zapewnił zdecydowanym tonem.

– Świetnie, w takim razie do zobaczenia – pożegnała go już pogodnie, usatysfakcjonowana zwycięstwem.

ROZDZIAŁ DRUGI

Nick stał przed bramą, póki samochód nie zniknął mu z oczu. Kąśliwe uwagi psiej fryzjerki nadal dźwięczały mu w uszach. Najwyraźniej wolała towarzystwo zwierząt niż ludzi. Jednak rzuciła mu w twarz parę słów gorzkiej prawdy. Zraniła jego dumę, ale też zmusiła do refleksji. Do tej pory automatycznie utożsamiał wyższe klasy społeczne z wysokim poziomem kultury. Tak było wygodniej. Odpowiednie znajomości gwarantowały sukces towarzyski i zamożną klientelę. Teraz doszedł do wniosku, że powinien wnikliwiej obserwować otoczenie i wybierać znajomych nie według zasobności portfela, lecz cech charakteru. Pokręcił głową zdumiony, że kobieta, której nazwiska nawet nie zapamiętał, zmusiła go do zrobienia rachunku sumienia. Odnosił wrażenie, że już kiedyś ją widział. Najprawdopodobniej tylko w wyobraźni. Wydatne usteczka. i ponętne krągłości wyglądały jak ucieleśnienie najskrytszych męskich fantazji, a on nie miewał przyjaciół wśród fryzjerów, zwłaszcza psich.

Raczej nie mógł jej wcześniej spotkać. Mieszkał na stałe w Sydney, a ona na Środkowym Wybrzeżu. Przemknęło mu przez głowę, że wartoby było podtrzymać znajomość z tą nieco bezczelną, lecz wielce pociągającą kobietką. Na razie jednak musiał stawić czoło Justine. Zadała tyle cierpień ulubienicy siostry, że poczuł do niej wstręt. Widok przerażonej suczki na pochylni rozśmieszył ją do łez. On sam nie był bez winy. Zamiast przepędzić bezmyślną okrutnicę, zbeształ Cleo, że go podrapała.

Poszedł do kuchni. Justine parzyła właśnie kawę. Po raz pierwszy popatrzył na nią z pewnym dystansem i podsumował dotychczasową znajomość. Zajmowali tę samą pozycję społeczną, dawali sobie wiele rozkoszy w łóżku i… nic poza tym. Nawet wspomnienie upojnych nocy nie sprawiało już Nickowi przyjemności.

– Cleo wróci o pierwszej – poinformował chłodnym tonem.

– Liczyłam na więcej spokoju. To śmieszne, żeby pies rządził dorosłym mężczyzną. Oddaj tę bestię do schroniska na przechowanie. Ty zyskasz sporo czasu, a ona fachową opiekę. Może tam ją utemperują.

– Obiecałem Angelime, że osobiście zadbam o Cleo, i dotrzymam słowa – odrzekł twardo.

– Twoja siostra nie musi o niczym wiedzieć. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.

– Zawsze stosujesz tę zasadę – spytał z ironią W głosie.

– To oszczędza wielu kłopotów.

– Dopóki kłamstwa nie wyjdą na jaw – wpadł jej w słowo, odwrócił głowę i nalał sobie kawy.

Łyk gorącego napoju nieco złagodzil skutki wczorajszego pijaństwa, ale niesmak pozostał. Justine wręcz szczyciła się swoją obłudą. Nawet nie miał ochoty dociekać, co i kiedy przed nim ukrywała.

Kochanka stanęła naprzeciwko niego z zawziętą miną i założonymi rękami.

– Radzę ci, podejmij męską decyzję, inaczej będziesz tu tkwił całe dwa miesiące, uwiązany do wrednej suki.

– Mam zamiar dotrzymać danego słowa – powiedział z naciskiem.

– Ale ja nie chcę spędzać kolejnych nocy, słuchając szczekania i wycia.

– Wobec tego spakuj rzeczy i opuść ten dom, bo Cleo pozostanie u siebie – odrzekł obojętnym tonem. – Jeżeli się pospieszysz, zdążysz przed pierwszą.

Justine pobladła i zachwiała się, jakby otrzyma ła potężny cios.

– Naprawdę chcesz mnie wypędzić z tak głupiego powodu?

– Ależ skąd. Odchodzisz z własnej woli. Nie pasujemy do siebie. Pakuj walizki, a ja idę po sprzątać pralnię. Gdybyś zostawiła otwarte drzwi, Cleo by nie nabrudziła – rzucił na odchodnym przez ramię.

Miał serdecznie dość kłótni. Przysiągł sobie, że jeśli Justine pójdzie za nim, wręczy jej ścierkę, żeby usunęła skutki własnej bezmyślności. Nie miał wątpliwości, że wybierze wyprowadzkę, a nie szorowanie podłogi na kolanach. Nie zniesie takiego poniżenia. Oczekiwała przecież hołdów, księżniczka – myślał z odrazą. Przemknęło mu też przez głowę, że śmiała panienka z salonu fryzjerskiego z pewnością nie robiłaby fochów. Zaimponowała mu szczerością i prostolinijnym sposobem bycia.

Justine nie poszła za nim. Znikła bez śladu, zanim skończył sprzątanie. Usłyszał tylko trzaśnięcie drzwi i wściekły ryk silnika napodwórzu. Odetchnął z ulgą. Dolał sobie kawy i Usiadł przy stole. Kiedy ochłonął, pożałował, że nie wyjaśnił w bardziej kulturalny sposób motywów swego postępowania.

– Jego siostra przez całe lata bez skutku usiłowała zajść w ciążę. Badania wykazały, że nasienie Warda zawiera za mało plemników, by mogło dojść do zapłodnienia. Był zrozpaczony, nawet zaproponował rozwód, żeby mogła, z kim innym spełnić marzenie o macierzyństwie. Odmówiła stanowczo, za bardzo go kochała. Kupił jej, więc szczeniaka, srebrzystą, puchatą kulkę, którą pokochała jak własne dziecko i rozpieszczałajak królewnę. Gdyby Nick oddał Cleo na przechowanie, Michelle natychmiast doniosłaby, Angeliie, że Cleo nie przyjeżdżała na zabiegi. Jeśli Justine nie rozumiała,jak wielkie znaczenie ma uczciwość, lepiej, że odeszła. Tym bardziej, że, od kiedy zauważył okrutny błysk w pięknych, zielonych oczach, poczuł do niej niechęć.

Baba z wozu, koniom lżej – westchnął z ulgą. Ogolił się, wziął prysznic i zasiadł do pracy nad projektem, całkowicie odprężony.