– Och, Andreju, pomóż mi! To spotka nas wszystkich. Następnym razem przyjdzie kolej na mnie!

Andrej odsunął ją na bok.

– Joseph, zadzwoń po lekarza – polecił. – Szybko!

Joseph zniknął. Andrej podniósł głowę Stefana, aby rozluźnić mu kołnierzyk.

Wszyscy jednak widzieli, że było już za późno.

– Ale ty obudziłeś się do życia, Andrej – zaszczebiotała Svetla. – To Stefanowi pewnie też się uda.

Andrej podniósł głowę. Jego twarz wydała się nagle postarzała i zmęczona.

– Mnie się udało, ponieważ z powodu uszkodzenia systemu nerwowego regularnie zażywam specjalne lekarstwo.

– Czy nie możesz go dać Stefanowi?

– W jaki sposób? To tabletki. Widzisz chyba, że już nic go nie uratuje. Możemy zastosować sztuczne od dychanie, ale…

Tymczasem wrócił Joseph.

– Lekarz wyjechał do chorego i wróci najwcześniej jutro rano.

– A doktor Monier? – odezwała się hrabina. – Wezwijmy doktora Monier!

– Nie bądź głupia – ofuknął ją mąż. – Nie wiemy nawet, gdzie go szukać. – Stał pochylony nad Stefanem. Był głęboko wstrząśnięty. – Nie rozumiem, jak to się mogło stać. Dlaczego właśnie on?

– Czy nie powinniśmy także zadzwonić na policję? – spytał Andrej chłodnym tonem.

– Nie! – przerwał mu hrabia. – Nie, zabraniam. W każdym razie jeszcze nie teraz. Czy nie widzicie, że miał zawał? Właśnie. Zawał, jak Jan. To rodzinne.

– Cicho! – rzucił ostro Andrej. – Nie ma czasu na histerię.

Zbadał Stefana, na ile potrafił.

– Żadnych oznak życia. Hrabia westchnął.

– Musimy go znieść do piwnicy. Katafalk jeszcze tam stoi.

Andrej zwrócił się do Svetli.

– Tym razem ty możesz przy nim posiedzieć. Jesteś przecież pielęgniarką, prawda?

Zdumiona hrabina spytała:

– Czy Svetla naprawdę jest pielęgniarką?

– Och, cicho bądź – syknął zirytowany hrabia.

– Jeżeli myślicie, że zostanę sama ze zmarłym w ciemnej piwnicy, to się… – zaczęła Svetla.

– Skończmy z tym próżnym gadaniem – przerwał jej Andrej. – Tu trzeba działać.

Godzinę później w domu zapanował względny spokój. Joseph zobowiązał się czuwać przy zmarłym, na wypadek, gdyby się obudził, na co, jak sądził Andrej, nadzieja była nikła.

Nagle wszyscy spostrzegli, że jest już późny wieczór. Andrej, mimo protestów hrabiego, zadzwonił po policję, ale na posterunku nie było nikogo poza młodym funkcjonariuszem, któremu zabroniono opuszczać budynek. Nie mówiąc, o co chodzi, Andrej obiecał zadzwonić ponownie następnego dnia.

– Nie chciałbym, abyś to robił – powiedział hrabia niezadowolony. – W każdym razie do chwili, kiedy otworzymy skarbiec. Byłoby to dla mnie bardzo kłopotliwe, gdyby przyjechali wcześniej. Stefanowi i tak nie pomożemy, a jestem pewien, że zmarł na atak serca. To samo stało się z twoim bratem, Janem. A że ty straciłeś przytomność, to zupełnie inna sprawa. To na pewno z powodu twojej wady mózgu. Nie ma powodu, by mieszać w to policję. Absolutnie żadnego powodu.

– Czyżby? Zobaczymy – odparł Andrej, żeby uniknąć dalszej dyskusji. – Teraz niech każdy pójdzie do swego pokoju i dobrze zamknie za sobą drzwi.

Svetla, która wyglądała na bardzo poruszoną z powodu śmierci Stefana, uchwyciła się ramienia Andreja.

– Andrej, boję się zostać sama dziś w nocy – szepnęła i zatrzepotała długimi rzęsami.

– Na pewno jakoś sobie poradzisz. Marie – Louise jest w trudniejszej sytuacji. Dziś w nocy zostanę z nią.

Svetla puściła rękę Andreja i spojrzała na niego oburzona.

– Co ty powiedziałeś? Zarok przenocuje u pomocy domowej?

– Tak, i wykorzystam każdą sekundę – odparł Andrej zaczepnie.

Jeżeli zamierzał ją rozzłościć, to mu się udało.

– No wiesz co! – syknęła. – W takim razie nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!

– Sądzę, że dobrze zrobisz, bo może Malou i ja będziemy mogli wreszcie żyć w spokoju. Zamierzam bowiem poprosić ją o rękę. I mam nadzieję, że się zgodzi.

– Na pewno – rzuciła Svetla z ironią. – Pieniądze i tytuł przydadzą się tej prostej dziewce. Żeby przyjmować mężczyzn u siebie w pokoju! Dobrze, że twoja matka tego nie widzi – rzekła z udanym oburzeniem. – Cieszę się, że nie dożyła dzisiejszego dnia.

– Metoda obciążania mojego sumienia jest już nieskuteczna, Svetlo. Oszczędzaj więc struny głosowe! Chodź, Malou!

Jego spojrzenie było łagodne i czułe, kiedy podawał jej rękę. Svetla westchnęła tylko i ostentacyjnie odwróciła się na pięcie.

Kiedy znaleźli się na górze w maleńkim pokoiku, Marie – Louise poczuła się nagle niezręcznie. Żeby uwolnić się od tego wrażenia, powiedziała szybko:

– Nie rozumiem czegoś, Andrej. Byłam pewna, że to Stefan kryje się za tym wszystkim.

– Ja także. Hrabia z pewnością maczał również palce w tej grze. Jest przecież jak najbardziej zainteresowany spadkiem.

– A Svetla? Co o niej myślisz?

– Nie wiem, ale sprawia wrażenie śmiertelnie przerażonej.

– To prawda. Czy jednak nadal zamierzasz oddać jej swoją część?

– Nie, oszalałaś? Teraz wreszcie chcę żyć, zamierzam odłożyć te pieniądze dla rodziny, którą pragnę założyć. Czy mi w tym pomożesz?

W jego głosie krył się lęk.

– Wiele już sobie pomogliśmy – odparła Marie – Louise na pozór beztrosko, lecz serce biło jej mocno. – Po mogę ci więc także w założeniu rodziny.

Powiedziała to żartobliwie, ale nie dał się zwieść. Usiadł na jej łóżku, zrzucił buty i podciągnął kolana do brody, opierając się jednocześnie o ścianę.

– Malou… Przechwalałem się trochę przed Svetla, mówiąc o tym, że przenocuję u ciebie i że będzie wspaniale. Nie sądzę, żeby mi się to udało.

Usiadła obok niego, poczuła się znowu oszukana.

– Nikt cię nie zmusza, wiesz o tym – powiedziała cicho.

Objął ją ramieniem, przyciągnął do siebie i musnął ustami jej włosy.

– Moim największym pragnieniem jest… zostać z tobą. Ale boję się. Boję się, że mi się nie uda i że…

Przerwał w pół zdania.

– Trochę zbyt wiele rzeczy naraz – zauważyła. – Wyjaśnijmy wszystko po kolei. Dlaczego sądzisz, że ci się nie uda?

Wiedziała, że jest mu potwornie trudno o tym mówić, ale się przemógł, ponieważ jej ufał.

– Czy możesz sobie wyobrazić, jak to jest, kiedy dzień w dzień słucha się o tym, że kobiety są grzeszne.

Seksualizm jest zły i wstrętny. Pamiętam, że oglądałem zdjęcie gwiazdy filmowej w jakimś czasopiśmie, miałem wtedy chyba czternaście lat. Całkiem przyzwoite zdjęcie, nic poza uwodzicielskim spojrzeniem. Aktorka była piękna. Matka wyrwała mi to pismo. „Mój syn nie będzie oglądał takich rozpustnych kobiet!” krzyczała. „To szkodliwe dla ciebie, Andrej, zostaniesz na zawsze ze swoją mamusią, prawda? Wiesz, jaka jestem słaba i… Ty i ja nie potrzebujemy nikogo innego”. Zohydziła wszystko, co najpiękniejsze między kobietą i mężczyzną, a ja nigdy się nie wyzbyłem tego obrazu. Dlatego Svetla stała się moim ideałem. Ona była w pewnym sensie bezpłciowa. Wyniesiona ponad potrzeby fizyczne. Jesteś pierwszą kobietą, która mnie pociąga. Zarówno duchowo, jak i… fizycznie. Jednak bardzo się boję, że dawne uprzedzenia wedrą się pomiędzy nas.

– A to drugie? – spytała cicho. – Obawiałeś się jeszcze czegoś innego.

– Tak. Nie wiemy jeszcze, czy ulegam jakimś dziwnym skłonnościom. Wiesz, co mam na myśli?

– Wampiryzm? Tego się nie boję.

Jednak w tej samej chwili, gdy wypowiadała te słowa, przeszył ją dreszcz strachu, którego nie była w stanie opanować.

– Ale ja się boję! – rzekł stanowczo. – Tkwi we mnie tak silny lęk, że czasem budzę się w środku nocy i zastanawiam, gdzie przed chwilą byłem? Kim jestem? Czy to prawda, że żyje we mnie ktoś nieśmiertelny? Czy pamiętam coś z innych epok? Wiesz, widziałem portret mego przodka z siedemnastego wieku. Dostrzegłem pewne podobieństwo. Nawet duże.

– Ale Andrej! Chyba nie wierzysz, że jesteś…? Westchnął ciężko.

– Sam już nie wiem!

Marie – Louise wzięła Andreja za rękę.

– Czy nie rozumiesz, że byłeś dręczony psychicznie? Najpierw przez swoją matkę, a potem przez Svetle, która jest kobietą tego samego pokroju. A także przez twoje rodzeństwo. To był ich pomysł z tym wampirem, prawda?

– Któż może wiedzieć, gdzie się zrodziły te plotki? Och, Malou, mogłabyś sobie znaleźć kogoś mniej skomplikowanego.

– Ale ja pragnę ciebie. Jednak czy musimy od razu iść z sobą do łóżka? Któreś z nas może spać na podłodze. W takim razie ja zostaję w łóżku.

Rozśmieszył go ten stary żart, który rozładował sytuację.

Uścisnął ją pospiesznie na dobranoc. W pokoju zapadła cisza. Marie – Louise siedziała z czołem opartym o brodę Andreja i myślała: Jeszcze mnie nie pocałował. Raz zamierzał to zrobić, ale przeraziłam się, gdy dotknął wargami mojej szyi. Teraz z kolei on nie może się pozbyć strachu.

Czuła, jaki jest spięty, jak drży na całym ciele. Usta, którymi musnął jej skroń, były parząco gorące.

– Jutro zostanie otworzony skarbiec – odezwała się, gdy napięcie stało się zbyt silne.

– Tak – usłyszała jego ochrypły głos.

– Czy dostałeś jakieś instrukcje?

– Mnóstwo.

Był jej wdzięczny, że przerwała kłopotliwą ciszę. Zaczął szukać czegoś w kieszeni.

– Mam przy sobie list, który dziadek napisał przed śmiercią. Zaraz ci go pokażę.

Lecz zanim zdążył rozwinąć kartkę, zgasło światło.

– Do licha – mruknął. – Pójdę wymienić bezpiecznik. To potrwa tylko chwilę. Poczekaj tu.

– Czy mogę iść z tobą?

– Nie. Nic nie może ci się stać. Zamknę za sobą drzwi na klucz.

– Jak chcesz. Tylko bądź ostrożny.

Zniknął, a Marie – Louise została sama, pogrążona w zadumie. W jaki sposób wyzwolić Andreja od obsesyjnych myśli?

Nagle znieruchomiała, poczuła na plecach lodowaty dreszcz strachu.

W pokoju ktoś był.

ROZDZIAŁ XI

Tej nocy księżyc przykrywały chmury, w pomieszczeniu panowała więc zupełna ciemność. Marie – Louise nie mogła zobaczyć postaci znajdującej się gdzieś w pobliżu szafy, słyszała jednak szelest ubrania i cichutkie kroki po podłodze…