Rosalind stanęła przed furtką i patrzyła na dom inaczej niż przed miesiącem. Zdenerwowana jeszcze raz powtórzyła przemowę, którą przygotowała podczas jazdy taksówką z Yorku. Nie wiedziała, co zrobi, jeśli Michael nie zechce jej wysłuchać i bała się, że powie jej, iż spóźniła się z wyznaniem o pięć lat. Zresztą, dlaczego miałby ją kochać, skoro własna matka jej nie kochała?

Teraz zdawało się jej, że popełniła głupstwo, przyjeżdżając do Askerby, a jeszcze większe, że się zakochała. Ogarnęło ją zwątpienie i chciała zawrócić, ale taksówkarz już odjechał, więc nie mogła uciec. Nerwowym ruchem otworzyła furtkę, podeszła do drzwi i zadzwoniła.

Maud Brooke w pierwszej chwili nie poznała eleganckiej młodej kobiety.

– Rosalind? – zdziwiła się.

– Tak, to ja.

Zapomniała, co chciała powiedzieć i z niepokojem patrzyła na starszą panią, która wpatrywała się w nią świdrującym wzrokiem.

– Pewno masz jakąś sprawę do Michaela? Czy chcesz wyznać mu miłość?

– Tak – szepnęła drżącym głosem.

– Wobec tego możesz wejść. Dlaczego nie przywiozłaś Jamiego?

– Jest z Emmą… – Zawahała się. – Nie wiedziałam, jak zostanę przyjęta i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby ciocia… pani zamknęła mi drzwi przed nosem. Oszukałam panią i przeze mnie Michael też musiał kłamać. Bardzo przepraszam. Postąpiliśmy nieuczciwie, mówiąc, że jesteśmy rodziną.

– Gdy mi Michael o tym powiedział, w pierwszej chwili byłam zła – przyznała się pani Brooke. – Zabolało mnie, że nie mieliście do mnie zaufania i ukryliście prawdę. Ale gdy wyjaśnił, przez co przeszłaś, zrozumiałam, dlaczego woleliście utrzymać wszystko w tajemnicy. A skoro wróciłaś, to już nie ma znaczenia. Zostaniesz do jutra?

– To zależy od Michaela… Jest… w domu?

– Nie, na spacerze. Od twojego wyjazdu stale chodzi na długie spacery.

– Dokąd poszedł?

– Chyba do lasu. Powinien niedługo wrócić, więc może tu zaczekasz?

– Nie mogę dłużej czekać.

Poszła ścieżką, którą tyle razy chodziła z Michaelem i Jamiem. Było ciepło, w powietrzu unosił się zapach dzikiego czosnku.

Czuła się dziwnie spokojna, nawet gdy skręciła za starym rozłożystym dębem i zobaczyła ukochanego. Szedł powoli, zgarbiony, ze zwieszoną głową. Zawahała się przez moment, ale jednak podeszła i cicho powiedziała:

– Dzień dobry.

Michael stanął jak wryty, uniósł głowę i patrzył z niedowierzaniem.

– Ros? Ty tutaj?

– Musiałam zobaczyć się z tobą.

– Stało się coś? Jamie…?

– Nie.

Zapomniała wszystko, co tak starannie przygotowała i opuściła ją pewność, że dobrze postąpiła. Stała wpatrzona w niego i zastanawiała się, jakimi słowami ma zapewnić, że kocha go nad życie.

– Myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę. – Lekko musnął palcami jej włosy, jak gdyby chciał się przekonać, że nie jest zjawą. – Pożegnaliśmy się…

– Wiem – przyznała rozdygotana. – Twierdziliśmy, że mamy niewiele wspólnego, ale to nieprawda. Przed wyjazdem powinnam była ci coś wyznać, ale zabrakło mi odwagi. – Oblizała suche wargi. – Przez pięć lat żałowałam wszystkiego, co ci wtedy nagadałam, więc nie chcę przez pięć następnych żałować tego, czego teraz nie powiedziałam.

– A co to takiego?

– Wróciłam, żeby ci powiedzieć, że cię kocham – wyznała z prostotą.

Zrobiło się cicho. Gdzieś w dali śpiewały ptaki, lecz Rosalind słyszała jedynie łomot serca.

– Kochasz mnie? – zdumiał się Michael.

– Tak.

– Ale… przecież… nie wierzysz w miłość.

– Nie wierzyłam – sprostowała. – Nie chciałam uwierzyć. Własna matka mnie porzuciła, więc bałam się uczuć i bólu, jaki często niosą. Ale po spotkaniu ciebie przekonałam się, że miłość przychodzi wbrew naszej woli. Nie wiem, czy przed laty cię kochałam, ale teraz na pewno darzę cię szczerym uczuciem. Próbowałam się okłamywać, walczyć z sobą, zapomnieć, ale nic z tego.

Patrzył na nią trochę nieufnie, ale słuchał z uwagą.

– Twierdziłeś, że to tylko fizyczny pociąg, więc zgodziłam się z tobą, bo myślałam, że jedynie tego chcesz. Ale to za mało. Przynajmniej dla mnie.

– A czym to było dla ciebie?

Nie od razu odpowiedziała. Doskonale wiedziała, lecz nie mogła znaleźć słów, którymi przekonałaby Michaela, że mówi o prawdziwym uczuciu.

– Chciałam być z tobą zawsze, we dnie i w nocy. Przy tobie naprawdę żyłam, byłam szczęśliwa i bezpieczna. Gdy wychodziłeś, dom stawał się pusty. Miałam wrażenie, że bez ciebie nie jestem sobą, czegoś mi brak… Teraz też tak czuję. Wiem, że nie ma powodu, byś mi uwierzył, ale to prawda. Pokochałam cię i musiałam ci to wyznać. – Uśmiechnęła się nieśmiało. – Teraz masz okazję potraktować mnie tak, jak ja ciebie przed laty i sprawiedliwości stanie się zadość.

– Naprawdę myślisz, że tak postąpię?

– Wcale bym się nie zdziwiła. Ujął jej ręce w swoje.

– Och, Ros, Ros! Nie wyobrażasz sobie, ile twoje wyznanie dla mnie znaczy. Nie masz pojęcia, jak bardzo cię kocham, jak zawsze kochałem.

– Mimo że tak okropnie cię potraktowałam?

– Tak. Widziałem cię, gdy byłaś zimna, zła i okrutna, ale widziałem również, gdy jesteś ciepła, dobra, kochająca. Kocham cię.

– Mocniej zacisnął pałce na jej ręce. – Ja też broniłem się przed miłością, ale byłem bezradny wobec uczucia. Pięć lat temu zakochałem się w tobie beznadziejnie i na zawsze.

– Powiedziałeś, że przedtem to była obsesja, zadurzenie – wypomniała mu. – Mówiłeś, że tylko pociągamy się fizycznie.

– Mówiłem dużo nieprawdziwych rzeczy, bo nie chciałem, żebyś się domyśliła, że przez pięć lat o tobie marzyłem. Powtarzałem sobie, że wyrzuciłem cię z pamięci i kobieta taka jak Kathy jest dla mnie odpowiedniejsza, ale wszystko na nic.

– Och, jaka straszna zazdrość mnie ogarnęła, gdy Emma o niej opowiadała – przyznała się Rosalind. – Wyglądało na to, że Kathy jest idealna dla ciebie.

– Była. – Objął ją. – Posiadała wszystkie cechy, które cenię u kobiety, ale jej dotyk nie rozpalał mnie tak jak twój, a jej uśmiechu już nawet nie pamiętam. – Zajrzał jej głęboko w oczy.

– Po prostu nie jest tobą.

Pocałował ją. Rosalind ogarnęła radość, która przyćmiła przygnębienie i wątpliwości, a zostawiła oczarowanie. Oddała pocałunek równie gorąco.

– Kochałem tylko ciebie, jedną jedyną – szepnął Michael. – I zawsze będziesz tylko ty.

– Jaka szkoda, że nie pobraliśmy się pięć lat temu. Tyle czasu zmarnowaliśmy.

– Może ten czas był potrzebny, żebyśmy zrozumieli szczególny dar losu i go docenili? Wtedy byliśmy za młodzi, żeby zdać sobie sprawę, że spotkaliśmy jedyną osobę, z którą możemy być szczęśliwi. Przez te lata wmawiałem sobie, że nienawidzę cię za to, że nie mogę o tobie zapomnieć, ale wystarczyło, że cię znowu zobaczyłem i miłość odżyła. – Odsunął się i popatrzył na nią rozświetlonym wzrokiem. – Tym razem pokochałem cię jeszcze bardziej i od twojego wyjazdu zżerała mnie porażająca tęsknota. Wtedy zakochałem się w twojej urodzie i nadal zachwycają mnie twoje oczy i rzęsy, uśmiech i włosy, piękne ciało, ale teraz kocham też Rosalind, której przedtem nie znałem. Nie wiedziałem, że jesteś taka wrażliwa i odważna. W samotności oczami wyobraźni widziałem, jak czule przytulasz Jamiego, jak niecierpliwym ruchem odgarniasz włosy, jak zaciskasz zęby, gdy zmuszasz się, by zrobić coś, czego nie cierpisz. Wszystko wspominałem i tęskniłem za tobą. Nie chcę więcej tęsknić.

– Więc nie pozwól mi odejść.

– Już nie pozwolę.

Znowu długo się całowali, a potem Rosalind z wyrzutem zapytała:

– Dlaczego wcześniej nic mi nie powiedziałeś?

– Bo nie wiedziałem, że mnie kochasz. Czasami zdawało mi się, że darzysz mnie cieplejszym uczuciem, ale bez zastrzeżeń zgodziłaś się, że spędzimy razem tylko kilka tygodni. No i ta historia z Hungerfordem… zastanawiałem się, czy przypadkiem. nie bierzesz na nim odwetu.

– Nigdy! – zawołała. – Musisz mi wierzyć.

– Wierzę, ale czasem podejrzewałem, że jednak ci na nim zależy. Zresztą za każdym razem, gdy zbierałem się na odwagę, żeby ci wyznać miłość, przypominało mi się, jak mnie przed laty potraktowałaś i stwierdziłaś kiedyś, że nie pasujemy do siebie, bo tyle nas dzieli. Te różnice nie zniknęły.

– Ale ja się zmieniłam. Wróciłam do dawnego trybu życia, ale już mi nie odpowiada. Tak bardzo chcę być z tobą, wszędzie i na zawsze.

– Wobec tego chyba znowu muszę zaryzykować i poprosić cię o rękę. – Ujął jej twarz w dłonie. – Powiedz, że mnie kochasz. Chcę to usłyszeć jeszcze raz.

– Kocham cię, najdroższy. Kocham nad życie.

– I wyjdziesz za mnie?

– Tak, tak. Ja chyba śnię – szepnęła między jednym pocałunkiem a drugim. – Rano byłam taka przybita, a teraz jestem najszczęśliwsza pod słońcem. Nie chce mi się wierzyć, że mnie kochasz.

– A jednak. Tylko ciebie.

Po pewnym czasie spojrzała na zegarek i zawołała:

– Musimy wracać, bo ciocia pewno martwi się o nas i zastanawia się, co się z nami dzieje.

– Jest bardzo spostrzegawcza, więc się domyśla. Ona też za wami tęskniła, bo bez was dom zrobił się pusty. I życie też.

Na skraju lasu stanęli i rozejrzeli się.

– Wiesz, wychodziłem z domu, ogarnięty czarną rozpaczą i godzinami chodziłem w kółko, zastanawiając się, co robić. Nie uśmiechał mi się wyjazd za morze, chciałem przynajmniej być w tym samym kraju, co ty. Zamierzałem poszukać pracy tutaj, ale bałem się, że będzie mi źle, gorzej niż tam. Bo byłbym bliżej, ale i tak nie przy tobie.

– To by było straszne!

– Jak dobrze, że nam to nie grozi.

– Czy naprawdę musisz wyjechać za dwa dni?

– Zmienię rezerwację biletu, bo nic się nie stanie, jeżeli przesunę wyjazd. Najpierw musimy się pobrać, bo już cię nie zostawię. – Zawahał się. – A może nie chcesz się spieszyć? Może wolisz spokojnie przygotować wszystko do ślubu? Może nie chcesz wywozić Jamiego na drugi koniec świata? Wolisz poczekać, aż wrócę do kraju?

– Nie. I Jamie, i ja chcemy być z tobą. Nie zależy mi na wystawnym weselu. Możemy pobrać się tutaj, dzięki czemu ciocia jednak będzie na twoim ślubie. Poprosimy Emmę, żeby jutro przyjechała. Będą przy nas najbliżsi, więc nic więcej nam nie trzeba, prawda?