Ale teraz, kiedy Henryk nie żył, musiała poświęcić własne ciało, by bronić córkę przed popędliwym sir Jasperem. Nikt nie mógł jej teraz obronić. Podczas szczęśliwych dni spędzonych u kuzynki Anny nie spodziewała się nawet, że przyjdzie jej robić coś takiego.

Westchnęła głęboko, usłyszawszy kroki za drzwiami. Zamknęła oczy i udawała, że śpi.

Jasper cicho wszedł do jej sypialni, choć nie wynikało to z onieśmielenia. Wszedł tu jak do własnej alkowy, wiedząc, że jest oczekiwany. Obserwowała spod oka, jak się rozbierał. Oddychała płytko, obserwując ciało, które okazało się równie piękne jak twarz. Miał długie nogi, szczupły tors z gęstym, znacznie ciemniejszym niż na głowie owłosieniem. Ułożył odzienie równo w pobliżu łóżka, jak gdyby chciał mieć je w razie czego w zasięgu ręki. Podszedł do łóżka i odsłonił kołdrę. Pociągnął Rowenę ku sobie. Złapał za dekolt koszuli nocnej i rozdarł ją jednym ruchem, rozrzucając niedbale obie połowy.

– W przyszłości, ma petite - szepnął miłym głosem – będziesz spała, jak cię Bóg stworzył. – Po chwili, bez zbędnych wstępów, pocałował ją namiętnie w usta. Kiedy ją w końcu puścił, powiedział: – Całujesz jak dziewczynka, Roweno. Otwórz usta, bym mógł posmakować twego języka.

Posłusznie to uczyniła i przyjęła jego język, czując jednocześnie na pośladkach dłonie, które przyciskały ją do jego ciała.

Poczuła powracające znajome uczucie. Kolana się pod nią ugięły. Kiedy była z Henrykiem, uczucie to nie było tak silne. Jęknęła, kiedy przestał ją całować i zaczął lizać jej skórę. Odchyliła głowę do tyłu i z całych sił próbowała nie krzyczeć. Język Jaspera przesunął się po jej piersi.

Zaśmiał się, kiedy zobaczył, jak całe jej ciało sztywnieje, a potem zaczyna drżeć z rozkoszy. Objął ją, a potem zaczął badać jej wnętrze. Gdy znalazł dowody jej podniecenia, uśmiechnął się szeroko i powiedział:

– Namiętna z ciebie turkawka – odwrócił ją na brzuch i przez chwilę podziwiał piękne, krągłe pośladki. Rowena krzyknęła głośno, kiedy ciężka dłoń z łoskotem spoczęła na jej pośladku.

– Dyskretnie, moja droga – ostrzegał ją. – Nie chcemy, by wszyscy wiedzieli o naszym spotkaniu. Połóż dłoń na ustach, jeśli musisz.

Potem na jej pośladki posypał się deszcz razów. Kobieta wierciła się i popiskiwała pod karzącymi razami, trzymana mocno za kark. Kiedy skóra na jej pośladkach stała się mocno różowa i gorąca, Jasper znów zbadał jej wnętrze, a kiedy poczuł lepką wilgoć na palcach, roześmiał się zadowolony.

Przycisnął ją do łóżka i wszedł w nią gwałtownie. Ku jego zadowoleniu natychmiast podniosła się na kolana i zaczęła pchać biodrami w przeciwną stronę.

– Wspaniale, moja droga – mruczał jej do ucha. – Naprawdę, bardzo dobrze – dodał przewracając ją powoli na plecy i odwodząc jej nogi na boki.

Rowena czuła, że umiera. Wiedziała, że zasłużyła na śmierć za to, że zdradziła Arabellę. Ale nie miała prawa czerpać przyjemności z pożądliwości tego człowieka. Nie umiała jednak powstrzymać się przed odczuwaniem rozkoszy. Tym razem było jej lepiej niż kiedykolwiek z Henrykiem, a przecież nie mogła narzekać na swojego zmarłego męża. Jasper Keane był chyba mistrzem tej sztuki, a jeśli robiła to tylko po to, by bronić córkę, to przecież mogła mieć odrobinę rozkoszy. Sama tego nie zaczęła. To nie jej wina. Dlaczego miała się za to karać. Wbiła mu palce w skórę na plecach, a on wszedł w nią brutalnie.

– Tak, ma petite - jęknął cicho – możesz mnie drapać. To mi się podoba.

Ledwie usłyszała jego słowa. Nie pamiętała zresztą zbyt dokładnie pozostałych wydarzeń tej nocy pełnej gwałtownego pożądania. Wcześnie rano obudziła się sama w splątanej pościeli. Zaspokojona i obolała przypomniała sobie, że męskość Jaspera była znacznie większa niż Henryka, a mimo to jej ciało z łatwością przystosowało się do jego rozmiarów.

Miała ochotę zostać w łóżku, była zmęczona po nocy pełnej energii, podczas której jego miecz ani razu nie stał się bezużyteczny. A teraz, gdy ona leżała w łożu zmęczona, Jasper wstał i wyszedł. Z ociąganiem Rowena również wstała z łóżka, by Elżbieta i inne służące nie zaczęły czegoś podejrzewać. Wzięła podartą koszulę nocną i wrzuciła ją do pozostałego jeszcze w kominku żaru. Dowody jej wstydu spłonęły natychmiast, rozjaśniając przez chwilę komnatę żarliwym płomieniem. Od tej pory będzie spała nago, by nie stracić więcej koszul.

Wzięła spod kominka dzbanek z ciepłą wodą, nalała trochę do miski, po czym umyła się dokładnie miękką ściereczką. Wyjęła z kufra czystą suknię i pośpiesznie się ubrała. Usiadła przed lustrem, by uczesać włosy, zaplotła je w warkocz i upięła wysoko. Właśnie kończyła, kiedy Elżbieta weszła do jej komnaty.

– Milady! Wybacz mi, proszę, że tak późno przyszłam, ale zaspałam – powiedziała.

– Już tak późno? – zapytała Rowena.

– Nie, pani, jeszcze wcześnie – odparła.

– Nic się nie stało, Elżbieto. Czy ktoś już wstał?

– Sir Jasper i jego człowiek, Seger – powiedziała Elżbieta, unikając wzroku pani, ale Rowena i tak nic nie zauważyła, bo starała się ukryć własne zawstydzenie.

– Najpierw muszę zobaczyć, jak się miewa moja córka – powiedziała sama do siebie i pośpieszyła do komnaty Arabelli.

Dziewczynce nic nie było. Rzadko chorowała i niechętnie leżała w łóżku. Wstała, a Lona pomagała jej uczesać włosy.

– Chcę, żeby Lona została moją służącą, mamo – powiedziała na powitanie, i utkwiła w matce przenikliwe spojrzenie, jakby chciała powstrzymać ją przed odmową.

– To doskonały pomysł – zgodziła się Rowena. – Jestem pewna, że Rozamunda może oddać jedną z córek. Zgadzam się z tobą. Potrzebna ci młoda służąca; stara niania Ora już nie wystarczy. Zresztą ona traktuje cię wciąż jak dziecko. Odeślemy ją, póki nie będziesz miała własnych dzieci, a Lona nauczy się od Elżbiety, jak powinno się dbać o damę.

– Och, dziękuję, lady Roweno! – zakrzyknęła Lona.


Pod koniec kwietnia przyszedł list od królowej, w którym donosiła, że mały książę Edward zmarł w Middleham. Rowena chciała przyjechać i pocieszyć kuzynkę, ale sir Jasper nie pozwolił jej na to. Soczyste uwagi na temat Arabelli nie pozwalały jej uciec, a jego podboje miłosne na granicy budziły w niej złość.

– Więc przynajmniej niech Arabella pojedzie, panie. Nie chcę, by moja kuzynka królowa pomyślała, iż jej nie współczujemy.

Zastanowił się, a potem, ku jej zaskoczeniu, zgodził się.

– Tak, niech król zobaczy nasze współczucie dla jego żałoby. Poza tym – mruknął przymilnie, ściskając brodawki jej piersi – z ciebie mam teraz więcej pożytku niż z mojej przyszłej żony. Podczas jej nieobecności możemy razem jeździć na granicę i odwiedzać moje przyjaciółki. Zrobimy sobie małe menage a trois. Lubię, kiedy zabawiają mnie dwie kobiety naraz. Kiedy Arabella zostanie mi poślubiona i przyuczę ją do obowiązków, przyłączysz się do nas w łożu, Roweno. Spodoba ci się to, czy może będziesz zazdrosna, że musisz się mną dzielić?

– Milordzie! Zapominasz się! Nigdy nie wezmę udziału w takich bezeceństwach – krzyknęła oburzona.

Zaśmiał się.

– Och, Row, słodka Row. Zrobisz dokładnie to, co ci każę, bo jeśli nie, wiesz, że mam sposoby na to, byś cierpiała bardziej niż kiedykolwiek w życiu. – Delikatnie ujął palcami jej twarz i dodał. – Znasz mnie już na tyle.

Owszem, znała. Już pierwszej nocy wiedziała, że to niebezpieczny człowiek. Wiedziała o tym, ale podejrzewała również, iż król nie poznał ciemnych stron duszy sir Jaspera Keane’a. Ryszard był szlachetnym człowiekiem o złotym sercu. Niestety, Rowena nie mogła do niego pojechać, by wyjawić mu postępki Jaspera.

– Arabella musi wyjechać jutro – powiedziała, udając, że nie przestraszyła się jego pogróżek.

– Dam jej odpowiednią eskortę, złotko – odparł, widząc, jak bardzo się go boi. Wiedział, iż jako matka zrobi wszystko, by bronić dziecka. Chwilowo zadowalał się Rowena, ale ostatnio zauważył, jak pod sukienką Arabelli rosną pączki piersi. Była smakowitym daniem, które jednak postanowił zostawić sobie na później.

Arabelli nie było już kilka tygodni. Większość czasu spędziła w podróży, najpierw z Greyfaire do królewskiego zamku, a potem z powrotem. Kiedy wróciła, powiedziała matce, że królowa jest niepocieszona z powodu straty dziecka.

– Och, mamo – rzekła. – Pękłoby ci serce. Biedna kuzynka Anna bez przerwy płacze. Śmierć Neddiego zupełnie ją rozstroiła.

– Ucieszyła się z twojej wizyty, Arabello? – zapytał sir Jasper. – Mam nadzieję, że twój widok nie przysporzył jej więcej bólu, bo mogłaby źle o nas myśleć.

– Nie, panie – odparła Arabella trochę sztywno. – Kuzynka była szczęśliwa, że dotrzymałam jej towarzystwa. Powiedziała, że przynoszę jej ulgę w smutku, bo przypominam o dawnych, dobrych czasach.

– Cieszę się – rzekła łagodnie Rowena. – A co z królem? Na pewno jest równie zrozpaczony śmiercią małego Edwarda jak Anna.

– Tak, mamo – przyznała Arabella. – Czasem nie słyszy nawet, co się do niego mówi. Serce mu pękło, jak królowej, zwłaszcza, iż medycy powiedzieli mu, że kuzynka Anna nie może mieć więcej dzieci. Niektórzy mówią, że królowa umrze z żalu.

– Król może sobie wziąć młodszą, płodną żonę -zauważył sir Jasper.

Arabella nie umiała powstrzymać oburzenia:

– Milordzie! Gdzież jest twoje serce! A może to prawda, co mówią, iż nie masz go wcale?

Jasper Keane zamarł, zaskoczony jej słowami, ostrymi i mądrymi. Patrzył na dziewczynkę, jakby ją zobaczył po raz pierwszy. Była córką Roweny, ale jej wybuch uświadomił mu, że jest bardziej podobna do ojca, który miał opinię człowieka o gwałtownym charakterze i wielkim temperamencie.

– Cóż to, złotko? – spytał żartobliwym tonem, postanowiwszy nie gniewać się na dziewczynkę. Bawiło go nawet to buntownicze usposobienie, bo Rowena, choć przyjemnie posłuszna, zaczynała być odrobinę nudna. – Czyżbyś słuchała plotek, Arabello? Nie podejrzewałem cię o to.