- Raczej nie. Zbadałem dwie ślepe uliczki, ale bez większego rezultatu. Napisałem nawet do Szymona z zapytaniem, czy nie wie nic o jakichś nowych śladach... Przyznaję, że zaczynam tracić nadzieję.
- A w sprawie Exton Manor nie ma nic nowego?
- Nie. Małżeństwo Killrenanów zdaje się żyć w doskonałej zgodzie. Słyszałem, że Yuan Chang miał jakieś drobne kłopoty, które pewnie opóźniły jego plany. Ale wszystko opowie ci sam pterodaktyl, bo zaprosiłem go na kolację. Ale właściwie dlaczego wróciłeś tak szybko?
Za całą odpowiedź Aldo podał mu list Anielki.
- No tak! - stwierdził Adalbert, oddając mu go po przeczytaniu. - Jej sprawy nie wyglądają najlepiej. Stanie przed sądem za jakieś dziesięć dni. Najpierw trochę żałowałem, że zaprosiłem Warrena, ale teraz myślę, że dobrze zrobiłem.
- Bardzo dobrze. Będę pilnie potrzebował przepustki do Brkton.
- Domyślam się. A teraz się rozpakuj, umyj i trochę odpocznij. Kolację podadzą o ósmej. * * *
Będąc policjantem, można być jednocześnie człowiekiem światowym, dlatego smoking komisarza w niczym nie ustępował smokingom gospodarzy.
- Cieszę się, że pana widzę! - powiedział Warren, ściskając dłoń Morosiniego. - Gdy dowiedziałem się, że przyjeżdża pan dzisiaj wieczór, zgodziłem się przyjąć zaproszenie na kolację. Lady Ferrals sprawia nam olbrzymie problemy.
- Sądziłem, że dowody na jej niewinność, które przedstawiłem, wyraźnie pokazywały, w jaki sposób jej małżonek został otruty.
- Wie pan dobrze, że te dowody nie są wystarczające. Jesteśmy prawie pewni, że była wspólniczką zabójcy, jeśli taki rzeczywiście istnieje. Poza tym jeden ze służących przysiągł, że kilkakrotnie widział lady Ferrals samą w biurze małżonka.
- Sądzę, że we własnym domu miała prawo wchodzić do wszystkich pomieszczeń.
- To dlaczego ciągle nam odmawia, ojcu, adwokatowi i policji, udzielenia pomocy w znalezieniu tego przeklętego Polaka?
- Może mnie zdecyduje się coś powiedzieć? Przyjechałem tu z powodu tego listu, proszę zobaczyć... .
Warren przeczytał go pospiesznie, a następnie zwrócił właścicielowi.
- Jutro otrzyma pan przepustkę. Przyniesie ją ordynans. Muszę wyznać, że pani Ferrals wpadła w depresję, kiedy dowiedziała się o pana wyjeździe do Wenecji.
- Wpadła w depresję?
- Niech pan spyta mecenasa Saint Albansa, z pewnością to potwierdzi. Dziękuję za szampana - dodał, zwracając się do Vidal-Pellicorne'a, który chciał podać mu kieliszek z trunkiem. - Przy jedzeniu piję tylko wino i to nie codziennie.
W rzeczywistości pił o wiele więcej, niż jadł. Aldo, który przez większość posiłku prawie się nie odzywał, dostrzegł, że w czasie jego nieobecności archeolog i policjant zaprzyjaźnili się. Ten fakt mógł okazać się bardzo użyteczny. Obaj mężczyźni rozmawiali o sprawie egipskiego grobowca, który, jak łatwo można było zauważyć, zawładnął umysłami Anglików. W obecności komisarza Aldo starał się nie okazywać frustracji.
Konwersacja była miła, uprzejma i fachowa nawet wtedy, gdy głos zabierał policjant, ale po jakimś czasie Aldo miał dość. Korzystając z okazji, że komisarz zaczął pastwić się nad pieczenia wołową, bez której nie mógłby się obejść posiłek żadnego Anglika, zapytał:
- Czy udało się panu odebrać Yuan Changowi diament Burgundczyka?
- Nie, pomimo dokładnej rewizji przeprowadzonej przez moich ludzi w Czerwonej Chryzantemie i w jego sklepie. Ale udało nam się zatrzymać Yuan Changa. Dzięki zeznaniom pewnej kobiety, przyjaciółki jednego z braci Wu, zdołaliśmy zastawić na niego pułapkę. Schwytaliśmy go na statku w czasie przejmowania dużej ilości opium i kokainy. Stracił zimną krew i dwóch policjantów zostało rannych. Zatrzymano go z grupą jego ludzi.
- A lady Mary?
- Grzeczna jak aniołek. Osobiście przesłuchałem Chińczyka i nie wchodząc w szczegóły, powiedziałem, iż wiem, że diament jest w jego posiadaniu, ale nie udało mi się go zmusić, by sypnął wspólniczkę. To człowiek bardzo cierpliwy i nie chce stracić atutu, który ukrywa w rękawie.
- W jakim stopniu lady Mary jest zamieszana w morderstwo Harrisona?
- Myślę, że odegrała rolę starej księżnej. Jest jej kuzynką i często ją odwiedzała, więc może znalazła sprzymierzeńców wśród ludzi, którzy usługiwali tej znanej ze skąpstwa staruszce; stąd kobieta, która jej towarzyszyła, i samochód. Chyba że był wynajęty. Pointer starał się coś ustalić, ale bez skutku. Tak więc nasza czarująca lady Mary wiedzie światowe życie, korzystając z rozgłosu, jaki przyniósł jej mężowi proces lady Ferrals. Prawie w każdy weekend organizuje przyjęcia w Exton Manor, który my nadal otaczamy dyskretnym nadzorem.
- A sir Desmond wciąż o niczym nie wie?
- Na temat działalności żony? Nie. Już panu mówiłem, że chciałbym ją złapać na gorącym uczynku. Ale o niebezpieczeństwie, jakie mu groziło ze strony Yuan Changa, tak. Po aresztowaniu Chińczyka powiedziałem mu, że według informacji, jakie posiadam, Chang ma chrapkę na kolekcję cesarskich jaspisów. Sir Desmond został więc ostrzeżony i powinien podjąć konieczne środki ostrożności.
- Nie przydadzą się na nic, jeśli nie podejrzewa żony, gdyż to na nią liczył Yuan Chang.
- Nie podejrzewa również, że jego dom jest nadzorowany. Szef bandy siedzi wprawdzie w więzieniu, ale to nie wystarczy. Wcześniej czy później przecież wyjdzie. Nie wiemy też, ilu ludzi zatrudnia. Obawiam się, że wielu. Więc...
- Wydaje się, że w tych warunkach pozostaje nam tylko czekać.
- Tym bardziej - dodał Vidal-Pellicorne, kiedy komisarz już sobie poszedł - że jest nam obojętne, czy znajdą ten fałszywy diament. Nas interesuje prawdziwy i zadaję sobie pytanie, czy któregoś dnia wpadniemy na jego ślad.
- Skoro pisałeś w tej sprawie do Aronowa, to poczekaj na odpowiedź. Może będzie miał jakiś pomysł, bo przecież zawsze wie o wszystkim najlepiej - odparł Aldo z lekką urazą, przypominając sobie spacer wokół Hyde Parku, kiedy to Szymon kazał mu obiecać, że zostawi sprawę Anielki w rękach Solmańskiego i adwokatów. - A teraz chciałbym już położyć się spać. Ciężka przeprawa przez kanał La Manche i zaniepokojony policjant to zbyt wiele dla takiego starego, zmęczonego człowieka jak ja...
Wsunąwszy się głęboko w fotel, Adalbert wyciągnął nogi w stronę ognia buzującego w kominku i zaczął szarpać niesforny kosmyk, który po raz kolejny spadł mu na brew.
- Jeszcze jedno małe pytanko, które cię nie zmęczy: co czujesz do lady Ferrals? Nadal ją kochasz, czy też może, przybywając jej na ratunek, jesteś jedynie posłuszny swemu słynnemu instynktowi rycerskiemu?
- Mój dobry człowieku, odpowiem ci na to pytanie po wizycie u niej.
* * *
Następnego dnia Aldo znalazł się ponownie w małym, szarym i źle oświetlonym pomieszczeniu, przy drewnianym stole, przy którym stały dwa krzesła. Drzwi się otworzyły, stanęła w nich strażniczka w uniformie i przepuściła przed sobą młodą wdowę. Aldo ukłonił się, tłumiąc westchnienie ulgi.
Przez całą drogę bardzo się obawiał tego, tak upragnionego, spotkania. Obawiał się, gdyż wiedział, że Anielka jest chora, i spodziewał się zobaczyć cień tej czarującej istoty.
Lękał się, że zobaczy bladą twarz naznaczoną trwogą i cierpieniem, podkrążone i zmęczone oczy. Ale Anielka wyglądała podobnie jak wtedy, gdy widział ją po raz ostatni: ta sama czarna sukienka opinała drobne i wdzięczne ciało, włosy kręciły się, tworząc aureolę wokół delikatnej twarzy o jasnej cerze, ale przede wszystkim w jej złocistych źrenicach dostrzegł iskierkę radości. Na jego widok uśmiechnęła się może niezbyt wyraźnie, ale jednak.
- Więc przyjechał pan? - szepnęła, jakby jeszcze w to nie wierząc.
- Czyż nie wezwała mnie pani?
- Tak... ale nie wierzyłam, że pan przyjedzie. Wanda mogła się pomylić, pisząc adres, list mógł nie dojść, a przede wszystkim mógł pan być nieobecny... Dlaczego pan wyjechał?
- Z banalnego powodu, byłem potrzebny w domu, ale jak pani widzi, nie wahałem się, aby przyjechać na wezwanie. Jak się pani czuje? Kiedy liczyłem na spotkanie ostatnim razem, leżała pani chora w więziennym szpitalu.
- Tak. Przez chwilę myślałam nawet, że umrę, i byłam z tego powodu zadowolona, ale teraz czuję się już lepiej, bo pan mi pomoże, nieprawdaż?
- Od dawna chcę pani pomóc - powiedział łagodnie z lekkim wyrzutem - i przyzna pani, że to nie z mojej winy nie jestem w stanie tego uczynić.
W nagłym porywie rzucił się w stronę jej wyciągniętych dłoni. Ujął je i przycisnął do siebie, zatroskany, że są takie chłodne.
- Mój Boże! Pani jest zimno!
Chciał wziąć ją w ramiona, ale przeszkodził mu w tym głos strażniczki:
- Musicie siedzieć po przeciwnych stronach stołu. Taki jest przepis.
- Cóż za głupi przepis! - jęknął Morosini i nie wypuszczając jej rąk, usadowił Anielkę na krześle, a sam usiadł naprzeciw niej. - No dobrze! Spróbujmy teraz popracować - powiedział z uśmiechem tak sugestywnym, że musiała mu odpowiedzieć tym samym.
Jednak był bardzo zaniepokojony. Czuł, że jest poruszona i zdenerwowana. Jej rozbiegane spojrzenie było spojrzeniem istoty wystraszonej, a wręcz zaszczutej. Czy w takiej sytuacji uda się mu skłonić ją do wyznań?
- Sądzę - niemal szepnął - że chce mi pani coś powiedzieć.
- Tak, i wydaje mi się, że jest pan jedyną osobą, której mogę to powiedzieć bez ryzyka i to z prostego powodu: Władysław nigdy pana nie widział i nie zna. Podobnie jak jego przyjaciele.
- Ale ja go znam - odparł Aldo, przywołując w pamięci obraz młodego człowieka w czerni, widzianego w parku w Wilanowie. - Jeśli ktoś mnie zainteresuje, nie zapominam jego twarzy. Może wie pani, gdzie można go znaleźć?
"Róża Yorku" отзывы
Отзывы читателей о книге "Róża Yorku". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Róża Yorku" друзьям в соцсетях.