Zaproponowałem, że go przyjmę. Mógłby zamieszkać ze swoją matką; miejsca jest dosyć. Ale nie, poszedł mieszkać u przyjaciół. I najwidoczniej – dowiedziałem się o tym zresztą dużo później – najwidoczniej ogarniał go gniew, bardzo silny gniew. Chodził tam późną nocą i krzyczał, dopóki go nie wpuściła. Krzykliwy. Pijany. Denerwował dziecko. Zrobił się uciążliwy.

Jak dobrze to znamy.

Pewnego dnia – żeby wreszcie skrócić opowieść – poszedł tam wkurzony i narobił gnoju. O tak. Pobił ją i skopał. Aż tak bardzo nie ucierpiała. Żadnych podbitych oczu ani rozwalonej wargi. Ale nie to jest istotne. Istotne jest to, że ją uderzył.

Oczywiście nie powiedział mi o tym. Gemma przyszła do mnie, kiedy opuścił Minely, i znam to głównie z jej relacji. Od dawna nie miałem o nim żadnej wiadomości. Nie wiem nawet, czy żyje.

Długi czas czekałem, żeby się odezwał. Chciałem z nim o tym pogadać. To znaczy, chciałem, żeby sam mi o tym opowiedział. Myślałem czasami: co masz teraz do powiedzenia o sobie, mój panie? Wreszcie miałem nadzieję, że być może w tych okolicznościach spojrzy na mnie inaczej. Wówczas sądziłem, że nasze wzajemne podobieństwo stało się zbyt wyraźne, aby mógł je zignorować. Miło by było dzielić z kimś swoje słabości. W gruncie rzeczy miałem złośliwą satysfakcję. Tyle czasu stracił, mówiąc mi, jakim to jestem sukinsynem, a teraz… ho, ho, ho.

No cóż, wiem, że nie jestem uczciwy. Z nim było inaczej. Jemu zdarzyło się to jeden raz. Przyszedł przeprosić następnego dnia. Może to ja robię z tego za dużą sprawę – każdemu mogą puścić nerwy, a on przecież tyle przeżył. Założę się, że miał stracha. Myślał, że przeobraża się w swojego starego – w potwora!

Obaj utraciliśmy nasze związki rodzinne, obaj straciliśmy dzieci. Obaj byliśmy od czegoś uzależnieni. Wiem, że nasze życiorysy były odmienne. Ja byłem szacownym nauczycielem, z hipoteką na dom i życiem rodzinnym w granicach prawa, a on ćpunem koczującym na dziko i żyjącym poza prawem. Ale sądziłem – raczej miałem nadzieję – że istnieje coś, co nas łączy. Odszedł jednak i nigdyśmy się już nie spotkali. Jakiś czas potem przyszła pocztówka z Herefordu. Najwidoczniej miał tam przyjaciół; miał zamiar zaliczyć pierwszy poziom egzaminów w college’u. Miał dziewczynę. Wyglądało, że jest dość szczęśliwy. Tak opowiada Gemma. Obecnie są przyjaciółmi. Bardziej niż ja i Jane.

„Naprawdę dobrze sobie radzi. Ma uroczą przyjaciółkę. Nie, jest bez zarzutu. Jest czysty. Naprawdę stosunki między nami są dobre” – mówi. Przyjeżdża zobaczyć się z nią i Ooną od czasu do czasu. W wolne dni zabiera Oonę, dzięki czemu Gemma ma trochę chwil dla siebie. Brzmi to tak, jakby wszystko się ułożyło. Nigdy mnie nie odwiedza, mimo że bywa w Minely czasami. Jestem cierpliwy. Pewnego dnia, mam nadzieję, zadzwoni telefon albo ktoś zapuka do drzwi. To dobry chłopak, dobry człowiek. Ma instynktowną potrzebę niesienia pomocy. Wierzę, że jest zdolny do wielkiej miłości i oddania. Wiem, że nigdy nie otrzymam od niego tych rzeczy, ale lubię myśleć, że okazałem się użyteczny – kiedy jeszcze był mały, zanim sprawy przybrały zły obrót – jako ktoś, kto zaszczepił w nim te uczucia.

Pewnego dnia, mój chłopcze, to wszystko będzie twoje.

Jak to mówią: wszystkie moje dobra i długi, takie jakie są. Nie ma nikogo innego. No cóż, pozostawia się swoim dzieciom jeszcze coś… jest to swoje własne życie -jego przykład. Pewnego dnia. Mój chłopcze…

A więc – pod twoją nieobecność, Davidzie – wznoszę do ciebie kielich (w istocie filiżankę herbaty) i powiadam: Za ciebie! Powodzenia! Zrób z życia jak najlepszy użytek.

I nie skończ tak jak ja.

ROZDZIAŁ 32

Smółka


ZAWSZE W KIMŚ ZAKOCHANY

ZAWSZE ZAKOCHANY

ZAKOCHANY W KIMŚ

ZAWSZE ZAKOCHANY

W KIMŚ, KOGO NIE POWINIENEŚ KOCHAĆ

The Buzzcocks


To była love story. Ja, Gemma i hera. Myślałem, że to będzie trwało wiecznie. To była największa przygoda mojego życia, rozumiesz. Gemma jest kimś wyjątkowym, prawda? I hera też.

Lubię być zakochany. To jakby oddawać część samego siebie. Miłość jest na zawsze! Tak, no cóż, już w to nie wierzę. To jedynie coś, co ci się przytrafia, jak wszystko inne. Zaczyna się i kończy. Uzależnienie… tak, to jest na zawsze. Jak mówili w ośrodku – uzależniasz się tylko raz. Nie odważysz się wziąć znowu, niezależnie od tego, jak bardzo czujesz się bezpieczny. Tego zresztą należy żałować, bo heroina to koncentrat miłości. Żeby kochać inną osobę, musisz czuć się bezpieczny, musisz być na to gotowy. To nie jest łatwe. A z heroiną wszystko, co musisz zrobić, to wcisnąć tłoczek strzykawki – czary-mary bęc! I to jest takie realne.

Nie chcę jednak mówić o starych sprawach. Trzeba myśleć pozytywnie. Przyszłość rysuje się przede mną całkiem dobrze. Przeprowadzam się. Mam teraz nową dziewczynę. Nazywa się Carol i jest dla mnie o wiele lepsza niż Gemma. Stąpa obiema nogami po ziemi. Gemma była trochę zwichrowana, nie? Myślałem, że wie wszystko. Kiedy jest się w takim stanie jak ja wtedy, nawet ktoś taki jak Gemma wydaje się rozsądny.

Poznałem Carol u kumpla, a reszta potoczyła się sama. Przeprowadziłem się do niej po kilku miesiącach. To duży dom. Dzielimy go z kilkorgiem innych ludzi. Jest dobrze. Jestem czysty. Mam wspaniałą dziewczynę. Pracuję… ja i praca! Tak, w magazynie. Wiesz, układanie towaru na półkach i takie sprawy. Nie uczę się w college’u w tym roku. Zaliczyłem pierwszy poziom w Minely. Miałem dobre oceny. Tu w Herefordzie zapisałem się do technikum, ale w tym roku zamierzam zrezygnować z drugiego poziomu. Czeka na mnie college, wiem, że pójdę tam któregoś dnia, kiedy będę gotowy. Prowadzimy z Carol miłe, spokojne życie i to jest właśnie to, czego teraz potrzebuję.

Odwiedzam Gemmę co kilka miesięcy… z powodu Oony. Ja i Gems… tak czy inaczej oczekiwałem, że będziemy w kontakcie. Chociaż to jest trochę jak przeszłość, gdy się spotykamy… rozumiesz; są pewne złe wspomnienia. Rozstanie. Naprawdę nie chcę o tym mówić, tamto już minęło. Oona jest przyszłością. To dla niej chcę być czysty… i dla Carol oczywiście. I dla siebie. Ale Oona jest najukochańsza. Zabieram ją tutaj w wolne dni. To daje Gemmie trochę odpoczynku. Ja i Carol stajemy się tacy opiekuńczy, kiedy Oona jest tutaj.

– Czy to nie sprawia, że też byś chciała? – zapytałem kiedyś.

– Nie – odparła.

Cała Carol! Zna mnie. Ma głowę na swoim miejscu. Za dobrze mnie zna, żeby mieć ze mną dzieci. Rozśmiesza mnie czasem ta Carol.

Kiedy przyjeżdżam do Minely, nie spędzam zbyt wiele czasu z Gemmą. Wszystko jest w porządku, gdy rozmawiam z nią przez telefon, czy spotykam się w pubie, ale jak widzę ją z Ooną, odczuwam ból. To jest moje miejsce. Chcę być z nimi, ale Gemma mi nie pozwala. To sprawia, że jestem zły, a nie chcę się złościć na Gemmę. Po co?

Skończyło się, w tym tkwi sedno sprawy. Ja i Gemma. Wszystko, co pozostało, to te małe pastylki – pięć miligramów metadonu, końcówka wszystkiego. Carol wie o przeszłości. Opowiedziałem jej. Wie, że jestem na receptach. Pięć miligramów to tyle co nic. Nawet tego nie czuję. Nie potrzebuję tego, nie w takim sensie, że można by mówić uzależnieniu. Miło jest wiedzieć, że się to ma – tylko tyle co tydzień odrobinę zmniejszam dawkę.

Teraz znam siebie o wiele lepiej. Wiem, że nie mogę tego zrobić sam. Potrzebuję pomocy. Tu w Herefordzie jest pełno hery. No cóż, wszędzie jest, ale tu widuję kilka znajomych twarzy. Kilka osób z Bristolu z jakichś powodów wylądowało tutaj. Mógłbym pójść i dostać to choćby teraz, gdybym chciał. Tego nie da się uniknąć.

Niesamowite, jak to cię szuka. Prawie trzy miesiące po przyjeździe – byłem już wtedy z Carol od paru tygodni – rozmawiałem z pewnym facetem na imprezie i w którymś momencie on powiedział: „Chcesz trochę?”. Śmieszna sprawa, ale ani ja go nie znałem, ani on mnie, a w jakiś sposób się domyślił. Potrząsnąłem głową i odmówiłem. Poszedł na górę z kimś innym.

To mnie prześladowało – myśl, że oni są na górze z herą, a ja tu na dole bez niej…

Znalazłem Carol.

– Musimy już iść – stwierdziłem.

– Dlaczego?

– Po prostu muszę wyjść.

Musiała spostrzec, że coś jest nie tak. Włożyła płaszcz i wyszliśmy, chociaż to była udana impreza. Skręciliśmy za blokiem, kiedy powiedziała: „W porządku. Co się dzieje?”. Więc jej opowiedziałem.

Znała już historię o herze, o Gemmie i o wszystkim. Zapytała: „Nie jesteś tak czysty, jak mówiłeś, prawda?”. To był atak z zasadzki.

Carol jest naprawdę dobra. Nie wiem, jak bym to wytrzymał, gdyby to nie było dla niej. Bez wątpienia byłbym już znowu na herze. Po tej ofercie na przyjęciu zacząłem odczuwać tę potworną ochotę, której nie doświadczałem od ponad roku. To coś wiedziało, że tam byłem, rozumiesz? Po raz pierwszy od czasu jeszcze przed zamknięciem wiedziałem, że mógłbym wyjść, przejść kawałek drogi i kupić. Nie potrafiłem przestać o tym myśleć. Poszedłem do lekarza i opowiedziałem mu, ale on nie chciał dać mi metadonu, bo nie brałem heroiny. Więc odszedłem stamtąd i przemyślałem sprawę. Byłem pewny, że nie poradzę sobie bez pomocy. Następnego dnia wróciłem, by mu powiedzieć, że skłamałem, że jednak brałem trochę. Co było właściwie prawdą, tyle że zdarzyło się kiedy indziej. Pojechałem odwiedzić Bristol. To się nie liczyło, coś w rodzaju wakacyjnego romansu, rozumiesz? Zapominasz o takich rzeczach, ledwie wrócisz do domu. Nie martwiłem się, ponieważ wszystko dało się kontrolować. No wiec wykorzystałem to teraz, sprzedałem mu parę kłamstw, powiedziałem, że to się wydarzyło tydzień wcześniej, podczas gdy minęły dwa miesiące. Ale zadziałało. Dostałem receptę. Wszystko w dobrej sprawie – bym znów był czysty.

Schodzę z dawki bardzo powoli. Po odrobinie. Chciałem odstawić naprawdę szybko, skończyć z tym raz na zawsze. Niecierpliwiłem się, chciałem, żeby już było po wszystkim, ale doktor powiedział, że to nie jest dobry sposób. „Musisz to bardzo spowolnić, tak byś prawie nie czuł zmian”.