Wybrała George’a dlatego, że wzrostem dorównywał Harry’emu, a liczyła, że ojciec, który nie grzeszył spostrzegawczością w tych sprawach, ani przez chwilę nie będzie podejrzewał, że w liberii lokaja występuje jego własny syn.
Zaraz po tej rozmowie, gdy do kuchni wszedł Harry w rodzinnej liberii i peruce, w pierwszej chwili stwierdziła, że wygląda zabawnie. Nie ulegało jednak wątpliwości, że jego strój jest nader stosowny dla lokaja w wielkim domu.
– Jak powiedziałeś, Delfina będzie z ciebie dumna! – zauważyła.
Roześmiała się, gdy Harry przemówił tutejszym dialektem:
– Rączki całuję, Wasia Ksiązięca Mość, mam nadzieję, że mile spędzi pan cias wśród wiejskich głombów.
– Nie rozśmieszaj mnie, Harry – poprosiła. – A jeśli naprawdę powiesz coś takiego, to możesz być pewien, że trzeba będzie zwrócić pieniądze.
– Chętnie spłatałbym jej tego figla, ale, jak to mądrze zauważyłaś, nie warto ryzykować utraty tych ślicznych banknocików i wyrzec się konia, na którym wygram następny wyścig w Sare.
– Ale jeśli weźmiesz w nim udział, musisz się pilnować, żeby markiz cię nie poznał – ostrzegła Nerissa. – Mógłby powiedzieć księciu, a przecież on ma nie wiedzieć o naszym istnieniu.
– Będę o tym pamiętał – obiecał Harry – chociaż nie pojmuję, dlaczego Delfina nie może zdobyć się na szczerość i wyjawić, że ma rodzeństwo.
Spojrzał na Nerissę, a baczny obserwator zauważyłby błysk olśnienia w jego oczach.
Siostry były bardzo podobne, ale po raz pierwszy Harry dostrzegł w Nerissie, najmłodszej i ciągle traktowanej jak dziecko, przepiękną kobietę. Nic nie powiedział, lecz w duchu przyznał, że Delfina powinna zapłacić za to oszustwo, które dla nich obojga było obelgą, a wobec księcia podstępem.
Powóz księcia przystanął przed frontowymi drzwiami dokładnie za dziesięć siódma. Harry na szczęście zdążył otworzyć na oścież drzwi i rozłożyć na schodkach bardzo stary czerwony dywan.
Wstrzymał dech w piersi na widok koni w zaprzęgu. Wiedział, że każdy z nich wart był więcej, niż zapłaciła im Delfina. Wiele by oddał, aby choć raz w życiu mieć okazję powozić zaprzęgiem tak czystej krwi, albo pogalopować na grzbiecie któregoś z wierzchowców.
Nie zapominał jednak o swojej roli i stał w otwartych drzwiach, podczas gdy lokaj we wspaniałej liberii zsiadł z kozła, by otworzyć drzwi powozu. Pierwszy wysiadł książę i Harry od razu wiedział, że wszystko, co słyszał o tym człowieku od przyjaciół, musi być prawdą. Nie widział jeszcze mężczyzny tak wysokiego, barczystego, w tak eleganckim i wyszukanym stroju, który wcale nie skrywał atletycznie męskiej figury.
– Tak chciałbym wyglądać – zamarzył Harry.
Potem wdzięcznie, z szelestem jedwabiu i powiewem egzotycznych perfum, wysiadła z powozu jego siostra, a gdy mijała go w progu, udało mu się skłonić głowę z szacunkiem i odebrać od księcia cylinder oraz pomóc mu zdjąć wytworną pelerynę. Delfina nie czekała, aż Harry ich zaanonsuje, lecz żwawo, niczym młoda dziewczyna, ruszyła ku otwartym drzwiom salonu.
– Jesteśmy nareszcie, tato! – zawołała udając spontaniczną wesołość.
Nerissa, zgodnie z instrukcją Delfiny, postarała się, by ojciec oczekiwał ich w przeciwnym krańcu salonu. Choć jego odświętny ubiór mógł wydawać się stary, Marcus Stanley wyglądał wyjątkowo dostojnie i godnie. Delfina złożyła lekki pocałunek na jego policzku, mówiąc:
– To cudowne znów cię widzieć, tato, i to w tak dobrym zdrowiu. Mam przyjemność przedstawić księcia Lynchestera, który mnie tu przywiózł.
– Z wielką radością pana widzę – Marcus Stanley wyciągnął rękę – a całe popołudnie czytałem o Lyn i pańskim przodku, który go zbudował.
Nieco surowa twarz księcia rozpogodziła się w uśmiechu.
– Wiem, o jakiej książce pan mówi, panie Stanley, choć obawiam się, że to ciężka lektura.
– Wręcz przeciwnie, jest fascynująca, a podane w niej informacje przydadzą mi się akurat przy pisaniu mojej własnej książki. Tak więc poznaję pana w bardzo szczęśliwej chwili.
– Zanim poruszysz swój ulubiony temat, tato – wtrąciła Delfina – nalej nam, proszę, szampana. Zdaję sobie sprawę, że gdy raz pogrążycie się w rozmowie o architekturze angielskiej, zapomnicie o mnie na cały wieczór.
Spojrzała na księcia, który czym prędzej odpowiedział:
– Wiesz przecież, że to nieprawda. Ale jeśli ci to sprawi przyjemność, obiecuję, że w trakcie najciekawszej nawet konwersacji będę o tobie pamiętał.
– Obym mogła konkurować ze świetnością elżbietańskiej architektury – westchnęła Delfina. – Pewnie zejdę na dalszy plan.
– Chyba lubisz słuchać komplementów – odparł książę.
Jego pełne podziwu spojrzenie nie uszło uwagi Delfiny. Zadała sobie wiele trudu, by wyglądać cudownie dziś wieczorem, a zarazem nie wystroić się zbytnio i nie dać księciu do zrozumienia, że chce wywrzeć na nim jak najlepsze wrażenie.
Włożyła więc suknię błękitną jak kwiat barwinka, która uwydatniała barwę jej oczu, a choć kreacja pochodziła z Bond Street i była wyjątkowo droga, wyglądała zwodniczo prosto. Długą szyję oplotła naszyjnikiem z turkusów i diamentów, a uszy i na nadgarstki zdobiły podobne turkusowe klejnoty.
Biżuteria, jaką dziś włożyła, była o wiele skromniejsza od tej, którą książę już miał okazję podziwiać.
Rozejrzała się po salonie, by z ulgą zauważyć, że w wątłym świetle świec wytarty dywan i wypłowiałe zasłony odzyskiwały dawną świetność.
– To cudownie znów być w domu – powiedziała miękkim, dziewczęcym głosem. – On znaczy dla mnie tyle, że nigdy nie sprawiało mi różnicy, czy zbudowano go trzysta lat temu, czy dopiero wczoraj. Liczy się tylko, że zawsze był pełen miłości.
Jej towarzysz nie odpowiedział, lecz Delfina była pewna, że jego surowy wzrok nieco złagodniał i spoczął na jej ustach, jakby książę pragnął je ucałować.
Gdy Harry nieco grubym, zmienionym ze względu na ojca głosem, oznajmił, że do stołu podano, Delfina powiedziała sobie z satysfakcją, że wieczór zaczyna się znakomicie. Co prawda ojciec dość niezręcznie rozprawiał o swojej książce i wyczerpujących badaniach nad architekturą okresu elżbietańskiego, lecz za to książę chętnie opowiadał nie tylko o swoim domu, ale i o pracy i trosce, jaką trzeba było włożyć w budowę jednej z najpiękniejszych rezydencji z czasu panowania królowej Elżbiety I.
– Teraz wydaje się dziwne – mówił książę, gdy zasiedli do stołu – że sprowadzano materiały z tak wielu odległych miejsc, co w tamtych czasach musiało być ogromnym przedsięwzięciem.
– Tak wiele słyszałem o niezwykłości tego domu – przyznał Marcus Stanley.
– Mogę szczerze powiedzieć, że nie ma równego sobie, jak Anglia długa i szeroka – chwalił się książę. – Mój ojciec powiedział kiedyś, że nigdy nie spotkał kobiety, która by go zachwyciła, urzekła i oczarowała na tak długo, jak Lyn. Gdy jestem w jego murach, mogę to samo powiedzieć o sobie.
Delfina wydała cichy okrzyk grozy, a wyrzut, jaki odmalował się w jej oczach, był bardzo wzruszający.
– Czy dalej tak myślisz? – zapytała.
– Czy muszę dodawać, że każda reguła ma wyjątek?
Uśmiech, jakim obdarzyła go w odpowiedzi, był promienny.
Nerissa przeszła samą siebie w sztuce kucharskiej, a Harry po odniesieniu kolejnego dania z kuchni powiedział:
– Jego Książęca Mość jak dotąd chwali każde danie i nic nie zostawia na talerzu, więc z pewnością znakomicie wywiązałaś się ze swojej roli.
– Czy tata cię poznał? – zapytała siostra.
– On wcale na mnie nie patrzy. Jest teraz w Lyn, i to trzy wieki temu. Nadzoruje budowę domu. Gdyby nawet mnie zauważył, to zapewne stwierdziłby, że jestem duchem.
Nerissa roześmiała się, a podając mu ostatnią potrawę powiedziała:
– Postaw to prędko, zanim ostygnie. Potem będzie już tylko kawa.
– Dzięki Bogu! – zawołał Harry.
Nerissa zaparzyła kawę w przygotowanym specjalnie srebrnym dzbanuszku, a do misternie wykonanego srebrnego naczynka od kompletu nalała nieco śmietanki.
Wreszcie Harry powrócił z salonu, usiadł na jednym ze stołków i powiedział:
– Dzięki Bogu już po wszystkim!
– Czy nie zapomniałeś postawić karafki porto przed tatą?
– Nie zapomniałem o niczym! – Harry zdjął perukę i rzucił ją na stół. – A teraz, jeśli pozwolisz, zdejmę tę liberię, bo uwiera mnie pod pachami i czuję się jak w kaftanie bezpieczeństwa.
– Ale znakomicie spełniłeś swą rolę. – Nerissa uśmiechnęła się. – Nawet Delfina nie będzie ci mogła nic zarzucić.
– Z pewnością nie – zgodził się Harry. – Dopięła swego, książę jest pod wrażeniem starego domu i ojca naukowca, a wątpię, abyśmy zobaczyli ją, zanim ten mąż umrze i ona będzie łapać innego.
– Och, Harry, nie mów takich rzeczy – protestowała Nerissa. – Książę jest młody, a biedny Lord Bramwell był już w podeszłym wieku.
– Jeśli się nad tym zastanowić – powiedział Harry – po księciu Delfina nie ma już potrzeby piąć się w górę, chyba że złowi jakiegoś przedstawiciela rodziny królewskiej.
Mówił tak zabawnie, że Nerissa roześmiała się i podnosząc się od stołu, powiedziała:
– A teraz twój obiad, zasłużyłeś sobie na niego! Na początek smakowity łosoś, potem jagnię, które zawsze chciałam dla was kupić.
– Zapewniam cię, że będę je spożywał z należnym szacunkiem – obiecywał Harry.
Nerissa podeszła do pieca, lecz w tej chwili gdzieś blisko rozległy się męskie głosy.
W pierwszej chwili sądziła, że to złudzenie, ale gdy panowie podeszli bliżej, wyraźnie usłyszała głos ojca i zaczęła się zastanawiać, co się stało. Wiedziała, że Delfina opuści popijających porto panów i pójdzie na górę, by się odświeżyć.
– Nie zapomnij zapalić świec w swojej sypialni – napominała ją ostro. – Nie chcę wejść do ciemnego pokoju.
– Nie zapomnę – uspokajała ją Nerissa. – Już o tym pomyślałam.
A skoro Delfina jest na górze, to dlaczego ojciec idzie do kuchni?
Byli już blisko i Nerissa była pewna, że miną kuchnię, lecz wtem drzwi otworzyły się szeroko i wszedł ojciec, a za nim książę. Oboje z Harrym na chwilę zamarli z zaskoczenia, zaś ojciec stanął na środku kuchni objaśniając:
"Nie Zapomnisz O Miłości" отзывы
Отзывы читателей о книге "Nie Zapomnisz O Miłości". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Nie Zapomnisz O Miłości" друзьям в соцсетях.