– To nie ma nic wspólnego z nią – odepchnęła go od siebie. – Niech cię szlag trafi z całą tą łzawą historyjką. I pomyśleć, że w nią uwierzyłam. Jestem skończoną idiotką! Okłamałeś mnie. Jak mogłeś?

– Ashley, o co ci chodzi? Rzuciła mu piorunujące spojrzenie.

– Jestem w ciąży.

Rozdział 14

Ashley mówiła dalej, ale Jeff jej nie słuchał. Nie mógł uwierzyć w to, co oznajmiła przed chwilą.

Była w ciąży?

Miał wrażenie, że przestał mu pracować mózg. Ashley jest w ciąży. Powtarzał w kółko te słowa, zastanawiając się, jak to w ogóle możliwe.

– Nie waż się tylko zareagować w jakiś idiotyczny sposób. Na przykład zapytać: „Kto jest ojcem?" – powiedziała, przeszywając go wzrokiem. – Doskonale wiesz, gdzie spędzałam noce. To jest twoje dziecko.

Dziecko. Zabrzmiało to jeszcze bardziej realnie niż ciąża. Czyżby naprawdę poczęli maleństwo? Rozwijała się w niej żywa istota, która miała stać się noworodkiem, a potem małym dzieckiem.

Przypomniał sobie, co powiedział lekarz, kiedy Nicole miała problemy z zajściem w ciążę. Uznał, że winien jest Jeff, gdyż ma za niską koncentrację plemników w spermie. W każdym razie poniżej optymalnej liczby. Twierdził, że zapłodnienie normalną drogą jest raczej mało prawdopodobne, istnieją jednak różne alternatywne rozwiązania, z których w razie potrzeby mogą skorzystać. Nicole nie była jednak nimi zainteresowana. Powiedziała, że Jeff nie może zostać ojcem wcale nie dlatego, że ma za niską koncentrację plemników, tylko dlatego, że przestał być człowiekiem.

Jak widać, myliła się.

Jeffowi nie przyszło do głowy, aby zasięgnąć gdzie indziej porady lekarskiej. Do czasu, kiedy w jego życiu pojawiła się Ashley, używał prezerwatywy ze względów zdrowotnych. Przy Ashley uznał to za zbędne. Wiedział, że sam jest zdrowy, dlatego nie obawiał się, że może ją zarazić jakąś paskudną chorobą. Nigdy nie brał pod uwagę tego, że może zajść z nim w ciążę.

– Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – niecierpliwiła się Ashley.

Zrobiło mu się dziwnie ciepło na sercu. Nie umiał nazwać tego uczucia i dopiero po kilku chwilach zorientował się, co to znaczy.

Ogarnęła go radość. Prawdziwa, bezgraniczna radość.

Chwycił ją i zakręcił dookoła w powietrzu. Zapiszczała, trzymając się kurczowo jego ramion.

– Jeff! Puść mnie natychmiast. Wcale mnie to nie cieszy. Wiedział o tym, ale nie potrafił powstrzymać uśmiechu.

– Będziemy mieć dziecko.

– Zdaje się, że wiesz o tym ode mnie. Przestać rżeć z radości, bo to wcale nie jest dobra nowina.

Próbował się opanować.

– Wiem. Przepraszam. Wierz mi, że nie prowadzę żadnej gry, Ashley. Nie wiedziałem, że możesz zajść ze mną w ciążę. Opierając się na tym, co mi powiedział kiedyś lekarz, sądziłem, że jestem bezpłodny. Naprawdę mam niską koncentrację plemników w spermie. Jeśli chcesz, dam ci nazwisko i numer telefonu tego lekarza. Okazuje się, że zachowywałem się nieodpowiedzialnie, ale zupełnie nieumyślnie.

Ashley odwróciła się na pięcie i podeszłą do stojącej pod ścianą kanapy. Opadła na poduszki i ukryła twarz w dłoniach.

– Wiem o tym – powiedziała niemal szeptem. – Nie podejrzewam cię, że zaplanowałeś moją ciążę. Po prostu przeżyłam szok, a do tego mam impulsywny charakter i to wszystko. – Uniosła głowę i spojrzała na Jeffa. – Może i nie masz zbyt dużo plemników w spermie, ale te, które masz, jak się okazuje, są wystarczająco żywotne – stwierdziła. Zaklęła cicho i rozpłakała się.

– Nie mogę uwierzyć, że mi się przydarzyło coś takiego. Myślałam, że nareszcie uporządkowałam swoje życie. Miałam tyle planów, dla Maggie i dla siebie, a teraz okazuje się, że będę miała dziecko…

Zaniosła się szlochem. Jeff przyklęknął przy niej. Już kiedyś rozpłakała się przy nim, a więc tak jak poprzednio, otarł z jej twarzy łzy.

– Zdaję sobie sprawę, że czujesz się zakłopotana i głęboko poruszona – próbował ją pocieszyć. Sam nie podzielał jej uczuć. Dla niego sprawa była oczywista. Czuł się winien temu, co się stało, i musiał ponieść konsekwencje. – Nie musisz się jednak martwić. Twoje plany oczywiście ulegną teraz zmianie, ale niekoniecznie na gorsze. Ty, Maggie oraz niemowlę będziecie na moim utrzymaniu. Tylko od ciebie zależy, czy zdecydujesz się skończyć studia i zrobić dyplom, czy też nie.

Zamrugała, a kilka łez spłynęło jej znowu po policzkach.

– To czyste szaleństwo, Jeff. Nie musisz się czuć za nas odpowiedzialny. No, może jedynie za niemowlę.

– Kiedy ja sam tego chcę. Pragnę troszczyć się o was. Chcę, żebyś wyszła za mnie.

Wyszła za mąż?! Za Jeffa? Spojrzała na niego zdumiona. Tak ją zaskoczyły jego słowa, że poczuła nagle pustkę w głowie. Czyżby naprawdę proponował jej małżeństwo?

– Chcesz się ze mną ożenić? – spytała, nie bardzo mogąc w to uwierzyć.

– Owszem. Tak szybko jak to możliwe.

Pokręciła głową. Nigdy nie miała regularnych miesiączek, dlatego nie zwróciła uwagi, że od dłuższego czasu nie krwawi.

Dopiero po kilku tygodniach zaczęła zastanawiać się, co się dzieje. Wczoraj wpadła do drogerii, żeby kupić dla Maggie witaminy. Nie wiedzieć kiedy znalazła się w dziale z artykułami dla przyszłych matek i zaczęła oglądać stroje dla ciężarnych. Choć wiedziała, że to niemożliwe, aby była w ciąży, kupiła sobie sukienkę. Dwie godziny temu sprawdziły się jej przeczucia.

W pierwszej chwili wściekła się na Jeffa, że naopowiadał jej kłamstw, ale przede wszystkim była zła na siebie. Za swoją głupotę. Uważała się za osobę inteligentną i odpowiedzialną. Jak to możliwe, że okazała się taka nieostrożna i zbagatelizowała kwestię antykoncepcji? Zawsze chciała mieć więcej dzieci, ale nie w ten sposób.

– Nie musisz się dla nas poświęcać – odparta. – Chętnie przyjmę twoją pomoc, do momentu aż uzyskam dyplom. Nie widzę jednak powodu, żeby brać ślub.

Nie miała ochoty rozmawiać dłużej na ten temat. Nie wyobrażała sobie, że może wyjść za mąż za człowieka, któremu na niej nie zależy. Nie chciała być dla nikogo ciężarem.

Ujął w dłonie jej twarz. Miał takie duże i silne ręce. Zdawała sobie sprawę, że powinna się wziąć w garść. Otarła się policzkiem o jego dłoń. Skoro zaszła nieoczekiwanie w ciążę, powinna się cieszyć, że ojcem jej dziecka jest Jeff. Przynajmniej urodzi silnego, inteligentnego potomka, sądząc z genów.

– Chcę się z tobą ożenić nie z poczucia obowiązku, ale dlatego, żeby cię nie stracić – wyznał, zaglądając jej głęboko w oczy. – Nie chcę stracić ani ciebie, ani Maggie, ani naszego dziecka.

Ogarnęła ją fala wzruszenia. Zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła go bliżej siebie.

– Zależy ci na mnie! – krzyknęła i rozpłakała się znowu, tym razem jednak były to łzy szczęścia. – Och, Jeff, miałam nadzieję, że ci choć troszkę na mnie zależy, nie byłam jednak pewna. Nie okazywałeś mi specjalnie swoich uczuć. Obawiałam się, że chodzi ci wyłącznie o seks.

Pociągnęła nosem, wyprostowała się i pocałowała go w usta, nos, policzki, a potem znowu przytuliła się do niego.

– Kocham cię – szepnęła mu do ucha żarliwie. – I to już od dłuższego czasu. W każdym razie na pewno od tamtego weekendu.

– Ashley!

Odsunął się od niej i otarł jej z twarzy łzy.

– Nie musisz mi tego mówić. I tak się chcę z tobą ożenić.

– Nie myśl sobie, że ci wyznałam miłość ze względu na ciążę. – Chwyciła go za ręce. – Albo ze względu na dyplom, który chcę zdobyć za wszelką cenę. Jestem z tobą szczera. Naprawdę bardzo cię kocham. Zawsze marzyłam o kimś takim jak ty. Nie mogę uwierzyć, że udało mi się spotkać mężczyznę swoich marzeń. Człowieka dobrego, a jednocześnie o silnym charakterze. Jesteś inny niż wszyscy, których dotychczas spotykałam.

Pociągnęła nosem i uśmiechnęła się.

– Zdaję sobie sprawę, że ciężko ci przychodzi okazywanie emocji, dlatego czuję się podwójnie zaszczycona, iż otworzyłeś przede mną swoje serce. Przysięgam ci, że nigdy ci nie dam powodu, abyś tego żałował. Będę cię kochać zawsze.

Jeff pochylił się nad nią i ją pocałował.

– Dzięki tobie czuję się taki szczęśliwy – wyznał.

– I pomyśleć, że do tego wszystkiego jestem całkiem niezłym kierowcą, zwłaszcza jeśli chodzi o jazdę z zastosowaniem uników – zażartowała i oddała mu pocałunek.

Wszystkie moje marzenia w końcu się spełniły, pomyślała, gdy Jeff przyciągnął ją do siebie i przytulił. W jego ramionach czuła się bezpieczna, kochana i swobodna.

– Mamusiu, masz jakiś sekret – narzekała Maggie wieczorem przy obiedzie. – Wiem o tym.

Jeffa był zdumiony, że mała zorientowała się, iż jej matka zachowuje się inaczej niż zwykle. Ashley wręcz promieniała. Uśmiechała się błogo, unosiła się niemal nad ziemią, rozmawiała cała podekscytowana.

– Sekret? – zapytała głosem, który zdradzał, że przekomarza się z córeczką. – Tak myślisz? – odwróciła się do niego, posyłając mu pełen uwielbienia uśmiech. – Co ty na to, Jeff? Wiesz coś na temat jakiegoś sekretu?

Wyraźnie robiła sobie żarty i chciała, żeby się do niej przyłączył. Jeff nie był jednak skłonny do żartobliwej rozmowy. Czuł się zakłopotany i miał wyrzuty sumienia, choć nie bardzo były ku temu powody. Przecież naprawdę pragnął ożenić się z Ashley. Kiedy jej o tym powiedział, doszła pewnie do wniosku, że on ją kocha.

Miłość. Jeff nie bardzo wiedział, co znaczy to słowo. Już dawno zatracił jego sens. Wierzył, że Ashley jest zdolna do miłości. Przekonał się na własne oczy, jaki ma stosunek do Maggie. Była nad wyraz cierpliwa oraz troskliwa. Poznała go od najgorszej strony, a mimo to nie zraziła się. Nadal chciała być z nim. Twierdziła, że go kocha.

– Mamusiu, powiedz mi! – Maggie wykrzywiła usta w podkówkę. – Ja też chcę wiedzieć!

Ashley wzięła córeczkę na kolana i przytuliła ją.

– W porządku. To naprawdę wielki sekret. Myślę, że będziesz bardzo szczęśliwa.

– Będziemy mieć kotki?

– Nie. To coś jeszcze fajniejszego.