Rozdział trzydziesty siódmy

Czas upływał niepostrzeżenie, gdy Patrick i Edwina wędrowali wśród wzgórz, wiosłowali po niewielkim jeziorku, zrywali polne kwiaty. Robili mnóstwo zdjęć, jakby chcieli zatrzymać na kliszy ulotne chwile. Noce mijały im na miłosnych uniesieniach. Ich szczęście nie trwało jednak długo.

Wracali do Londynu pogrążeni w milczeniu pragnąc, by droga trwała w nieskończoność. Udało im się przedłużyć pobyt w Irlandii o dwa dni, ale rzeczywistość była nieubłagana – musieli wracać, by odszukać Alexis. Edwina czuła się odrobinę nieswojo, teraz bowiem miała powody przypuszczać, że siostra nie chce, aby ją odnaleziono. W liście, który zostawiła w Nowym Jorku, Alexis wielokrotnie powtarzała, że wyszła za mąż. Czytając te słowa Edwina chwilami jej zazdrościła, ponieważ odnosiła wrażenie, że jej siostra osiągnęła to, czego ona pragnęła. Chociaż trudno jej było sobie wyobrazić, że Malcolm Stone jest miłym mężczyzną, nie wykluczała, iż Alexis naprawdę go kocha.

Edwina wciąż nie wiedziała, co powie George'owi po powrocie do domu, jeśli będzie musiała mu wyjawić postępek siostry. Tymczasem jednak nie myślała ani o Alexis, ani o George'u, jej myślami całkowicie zawładnął Patrick. Wsunęła dłoń w rękę ukochanego i zapragnęła, by mieli przed sobą długie i szczęśliwe życie, ale rozumiała równocześnie, że jej marzenia nigdy się nie spełnią. Wytłumaczył jej to zaraz na początku znajomości, pogodziła się więc z myślą, że wróci do Stanów i będzie żyła jak dotąd. Na krótko wszakże przeniosła się w świat wyimaginowany i wiedziała, że oboje zachowają w pamięci swoje przeżycia jako coś drogocennego i wyjątkowego.

Kiedy szli do hotelu, gdzie mieszkała Alexis, na ręce Edwiny lśniła brylantowa bransoletka – pamiątka wspólnych dni i miłości, która ich połączyła.

Tym razem Patrick zapytał wprost o Malcolma Stone'a. Inny niż poprzednio recepcjonista powiadomił go, że państwo Stone są u siebie. Patrick wsunął mu banknot prosząc, by nie dzwonił na górę.

– Chcesz iść ze mną czy najpierw mam porozmawiać z nim sam? – zwrócił się do Edwiny.

– Lepiej pójdę z tobą, bo Alexis może się wystraszyć – szepnęła, aczkolwiek nie potrafiła sobie wyobrazić, co by mogło przerazić Alexis po przejściach ostatnich czterech tygodni. Od jej ucieczki z Malcolmem Stone'em upłynął miesiąc, za dwa tygodnie George wraca do domu! Jeżeli wszystko ma pozostać w tajemnicy, musi jak najszybciej sprowadzić siostrę do San Francisco.

Edwinie drżały ręce, gdy czekała, aż Patrick zastuka w drzwi, które im wskazano. Nie wiedzieli, co zastaną wewnątrz, toteż Patrick uśmiechnął się, by dodać Edwinie otuchy, i energicznie zapukał. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich wysoki przystojny mężczyzna, bez butów, za to z cygarem w zębach i butelką whisky w ręce. Zza jego ramienia wyglądała śliczna młoda dziewczyna w atłasowej koszulce. Dopiero po chwili Edwina się zorientowała, że to jej siostra. Długie blond włosy Alexis zostały ostrzyżone i poddane ondulacji, jej twarz pokrywała gruba warstwa białego pudru, oczy miała mocno podkreślone czarną kredką, usta uszminkowane na jaskrawy kolor. Ale nawet poprzez tę maskę Patrick dostrzegł, że Edwina miała rację – ta dziewczyna była pięknością.

Na ich widok Alexis wybuchnęła płaczem, Stone natomiast skłonił się nisko i zaprosił gości do środka, wyraźnie rozbawiony tym, że dziewicza siostra ukochanej przyprowadziła na odsiecz rycerza.

– No, no, kto by pomyślał. Rodzinna wizyta. – Rozgrzany irlandzką whisky, patrzył na Edwinę drwiąco. – Nie spodziewałem się, że będzie pani tak miła i odwiedzi nas w Londynie, panno Winfield.

Niewiele brakowało, a Patrick postąpiłby tak samo jak George w Rosita Beach przed kilkoma miesiącami, opanował się jednak w porę i puścił mimo uszu szyderczą uwagę.

Edwina spojrzała z powagą na siostrę. Patrick zauważył, że jej łagodność gdzieś uleciała. Niespodziewanie stała się stanowcza i wyniosła.

– Alexis, proszę grzecznie spakować rzeczy – powiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu, po czym pełen pogardy wzrok zwróciła na Stone'a. Cuchnęło od niego alkoholem i tanim tytoniem. Przeszedł ją dreszcz, gdy sobie uzmysłowiła, jak niskie życie musiała wieść z nim jej siostra. Odkąd weszli z Patrickiem do środka, Alexis ani drgnęła.

– Chce pani zabrać moją żonę? – zapytał drwiąco Malcolm.

– Pańska "żona" przypadkiem ma zaledwie siedemnaście lat i jeżeli nie chce pan odpowiadać za kidnaping i gwałt, proszę pozwolić jej wrócić ze mną, panie Stone – odparła chłodno Edwina.

– To nie Kalifornia, panno Winfield, tylko Anglia, a Alexis jest moją żoną. Nie ma pani nic do gadania.

Edwina popatrzyła na niego jak na powietrze i zwróciła się wprost do siostry.

– Idziesz, Alexis?

– A muszę, Edwino? Ja go kocham…

Słowa te uderzyły Edwinę jak obuchem. Patrick to wyczuł, niczego bowiem po sobie nie dała poznać. Jego podziw dla niej rósł z każdą chwilą. Jakże wspaniale radziła sobie z tym najwyraźniej zepsutym dzieckiem! I nie gorzej z tym obrzydliwym rozpustnikiem.

Choć Edwina była niezwykle zdenerwowana, nie traciła panowania nad sobą.

– I co? Tak zamierzasz żyć? – zapytała łagodnie. Zdążyła się rozejrzeć po pokoju i nic nie umknęło jej uwadze: zobaczyła otwarte drzwi toalety, ubrania leżące w nieładzie na podłodze, puste butelki po whisky, porozrzucane na stole niedopałki cygar… Na końcu zatrzymała wzrok na Malcolmie. – Czy właśnie tego pragnęłaś? – spytała z wyrzutem. Jej słowa zawstydziłyby każdego, zawstydziły więc także siedemnastoletnią dziewczynę. Edwina mówiła takim tonem, że nawet Patrick poczuł się nieswojo, nie mówiąc już o Stonie, który z trudem krył zmieszanie. – Tak ma wyglądać spełnienie twoich marzeń, Alexis? A co z resztą? Gdzie się podziała gwiazda filmowa, jej wyśniony dom?… Gdzie ta miłość, którą była otoczona? W kogoś ty się zmieniła?

Alexis odwróciła głowę i cicho zapłakała. Edwinie zrobiło się żal siostry, której sprawiła przykrość. Przecież ona nie przypadkiem uciekła z domu w dzień po ślubie starszego brata! Szukała ojca, którego George jej zastępował i którego właśnie wtedy utraciła. Podobnie wcześniej chciała uciec po wyjeździe Filipa do Harvardu. Alexis potrzebowała po prostu opieki mężczyzny – jakiegokolwiek. Nie kochanka albo męża, szukała bowiem miłości ojcowskiej. Świadoma tego Edwina, patrząc na siostrę, bliska była łez.

– Edwino… – Alexis rozszlochała się na dobre. – Tak mi przykro…

Sprawy potoczyły się zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażała. Sądziła, że będzie cudownie i zabawnie uciec z Malcolmem, szybko jednak uświadomiła sobie prawdę. On przecież wykorzystywał ją tylko w każdy możliwy sposób. Życie z nim stało się przygnębiające i smutne. Nawet Paryż okazał się ponury, Malcolm bowiem był na okrągło pijany. Nie raz wychodził z innymi kobietami, ale wtedy wiedziała przynajmniej, że ją zostawi w spokoju. Czuła do niego niechęć, mimo to w głębi ducha pragnęła, aby ją kochał. Kiedy mówił do niej: "dziecino", gotowa była zrobić dlań wszystko, o czym Stone, niestety, świetnie wiedział.

– Ubieraj się – powiedziała spokojnie Edwina. Patrick obserwował tę scenę pełen podziwu dla niej.

– Panno Winfield, nie może pani zabrać mojej żony. – Stone postąpił krok w jej kierunku, przybierając groźną minę.

Edwina kątem oka dostrzegła, że Patrick zbliża się z odsieczą, lecz powstrzymała go ruchem dłoni. Przyszła jej do głowy pewna myśl. Nie miała zamiaru opuścić tego pokoju, dopóki nie pozna całej prawdy. Stone nie należał do mężczyzn skłonnych do ożenku z kimkolwiek, a już na pewno nie z siedemnastoletnim dziewczątkiem jak Alexis.

– Czy ma pan jakiś dowód na to, że ożenił się z moją siostrą? – zapytała uprzejmie. – Chyba pan nie sądzi, że uwierzę w to, nie widząc świadectwa ślubu. A przy okazji… – odwróciła się do siostry i z ulgą ujrzała, że Alexis się ubiera. Wkładała na siebie jakieś obrzydlistwo z czerwonego atłasu, na którego widok Edwinę aż przeszedł dreszcz wstrętu. Tyle dobrze, że w ogóle w coś się przyodziewała! – A przy okazji, Alexis, jak ci się udało dostać do Anglii i Francji bez paszportu? Może wyrobiłaś go sobie w Nowym Jorku? – Edwina mówiła tonem wymagającym natychmiastowej odpowiedzi.

– Malcolm mówił zawsze, że zgubiłam paszport. Na statkach tak chorowałam, że nie chcieli mnie męczyć.

– Chorowałaś na statku? – zapytała Edwina ze współczuciem. Wyobraziła sobie, jak straszna musiała być ta podróż dla Alexis, i zdziwiła się, że siostra w ogóle się na nią zdecydowała.

– Na "Bremenie" przez całą podróż trzymali mnie na środkach uspokajających – odparła niewinnie, wkładając buty.

– Na środkach uspokajających? – Edwina uniosła brwi i popatrzyła na Malcolma. – I jak zamierza pan zawieźć ją do Stanów, panie Stone?… Środki uspokajające, porwanie, gwałt… A wszystko na siedemnastoletniej dziewczynie… na nieletniej!… To zabrzmi w sądzie nad wyraz interesująco.

– Czyżby? – Stone powoli otrząsał się z oszołomienia. – Naprawdę uważa pani, że wasz brat i jego luksusowa hollywoodzka żona będą chcieli, żeby wiadomość o przygodzie jego siostry stała się publiczną tajemnicą? Co będzie z jej reputacją?… O, nie, panno Winfield, ani on nie pójdzie do sądu, ani pani, ani sama Alexis. Wasz brat, a mój szwagier da mi pracę, ot co! A jeśli nie, to może po prostu jakąś okrągłą sumkę – powiedział i roześmiał się szyderczo.

Edwina z przerażeniem spojrzała na siostrę. Alexis płakała, ze wstydem słuchając słów człowieka, z którym nieopatrznie uciekła. Przez cały czas podejrzewała, że Malcolm jej nie kocha, teraz zaś, usłyszawszy, co powiedział, nie mogła dłużej udawać.

– Alexis, wyszłaś za niego? – Edwina spojrzała jej prosto w oczy. – Powiedz, jak było. Muszę to wiedzieć! Znasz już prawdę o panu Stonie, więc mów otwarcie – nalegała.

Ku uldze Edwiny i Patricka zapłakana Alexis pokręciła głową. Malcolm zaklął, wściekły, że zwlekał ze ślubem. Ale skąd mógł wiedzieć, że przyjadą po nią aż do Anglii!