– Najpierw powiedział, że wzięliśmy ślub, tylko byłam zbyt pijana, żeby to zapamiętać, a potem przyznał, że jeszcze nie. Mieliśmy pobrać się w Paryżu, ale on był bez przerwy pijany. – Alexis płakała, Edwina zaś śmiała się radośnie, spoglądając triumfująco na Patricka.

– Nie możecie jej zabrać – nie dawał za wygraną Stone. – Według prawa zwyczajowego Alexis jest moją żoną. Nie pozwolę, żebyście mi ją zabrali!… – I po chwili dodał z nadzieją, widząc, że rozwiewają się jego nadzieje na beztroskie życie: – Niewykluczone, że jest w ciąży.

– Nie jestem – natychmiast oświadczyła Alexis ku uldze Edwiny. Przynajmniej tego mogła być pewna! Podeszła do siostry i ze smutkiem spojrzała na Malcolma. – Nigdy mnie nie kochałeś prawda? Nigdy nie byłam twoją małą dziewczynką…

– Ależ tak. – Był zmieszany, słuchając wyrzutów w obecności Edwiny i Patricka. Z uczuciem popatrzył na Alexis. – Wiesz, jeszcze moglibyśmy się pobrać, nie musisz z nimi iść. Chyba że chcesz.

Edwina wszakże wzięła sprawy w swoje ręce.

– Jeżeli będę musiała, zabiorę ją siłą – powiedziała zdecydowanie.

– Tego nie może pani zrobić. – Oburzony Malcolm postąpił krok do przodu. – A to kto? – zapytał, jakby dopiero teraz ujrzał Patricka.

Edwina chciała mu odpowiedzieć, ale przyjaciel ją uprzedził. Popatrzywszy groźnie na Malcolma oświadczył:

– Jestem sędzią. Jeżeli będzie pan dalej przetrzymywał to dziecko, aresztujemy pana i postaramy się o deportację.

Na te słowa Stone wyraźnie stracił pewność siebie. W milczeniu patrzył, jak Patrick otwiera drzwi, a Edwina wyprowadza Alexis, która obejrzała się, zanim wyszła bez słowa. Po chwili byli na dole. Koszmar się skończył.

Edwina dziękowała Bogu, że Alexis nie wzięła z Malcolmem ślubu. Teraz chciała jak najszybciej odwieźć ją do San Francisco, by nikt się nie połapał, co się wydarzyło. A z karierą filmową, postanowiła, Alexis może się na zawsze pożegnać! Edwina przyrzekła sobie, że odtąd jej siostra będzie siedzieć w domu z Fannie, ucząc się pieczenia chleba i ciastek. Najsmutniejsze było jednak to, że choć tyle miłości okazywała jej przez wszystkie te lata, Alexis to nie wystarczało i sprzedała się pierwszemu mężczyźnie, w którym dostrzegła namiastkę ojca.

Tego wieczoru, gdy Alexis spała już w hotelowym łóżku, Edwina długo rozmawiała z Patrickiem o nieszczęśliwym dzieciństwie siostry pozbawionej ojcowskiego uczucia i o tym, jak później wręcz obsesyjnie poszukiwała go u innych mężczyzn. Wcześniej Alexis histerycznie przepraszała Edwinę, błagając ją o wybaczenie. Ale ona wybaczyła siostrze już dawno, kiedy ujrzała ją w pokoju podrzędnego hoteliku ze Stone'em. Teraz utuliła Alexis w ramionach, obydwie sobie popłakały i w końcu dziewczyna usnęła, a Edwina mogła przejść do saloniku, by nareszcie spokojnie porozmawiać z Patrickiem.

– Jak ona się czuje? – zapytał zaniepokojony. Mieli za sobą wyczerpujący wieczór, choć poszło im łatwiej, niż się spodziewali. Alexis była cała i zdrowa, ze Stone'em zaś uporali się zadziwiająco gładko.

– Dzięki Bogu zasnęła – odparła Edwina opadając na krzesło. – Co za dzień! – westchnęła.

Patrick podał jej kieliszek szampana.

– Co za typ! Myślisz, że będzie was jeszcze nachodził? – zapytał.

Edwina też się nad tym zastanawiała, na razie jednak musiała się zdać na bieg wydarzeń. W najgorszym razie postanowiła powiedzieć o wszystkim George'owi i prosić o dopilnowanie, aby Stone znalazł się w Hollywood na czarnej liście.

– Nie wiem. Mam nadzieję, że nie. Dotąd nie przejawiał zbytniej bojowości. Na szczęście był też za leniwy, żeby się z nią ożenić

– odrzekła. – Gdyby do tego doszło, moglibyśmy unieważnić ślub, ale nie obeszłoby się bez rozgłosu i na pewno sprawa trafiłaby do gazet.

– A co zrobisz teraz? – chciał wiedzieć Patrick.

– Przy odrobinie szczęścia przemycimy ją do kraju i nikt się o niczym nie dowie. Sądzisz, że mogłabym w Londynie wyrobić dla niej paszport?

– Jutro zapytam w ambasadzie.

Znał dobrze konsula amerykańskiego, liczył zatem, że uda mu się załatwić dla Alexis dokumenty i uniknąć kłopotliwych pytań. Ostatecznie tak jak przedtem Malcolm Stone, Alexis mogła mówić, że zgubiła dokumenty podróżując z siostrą.

– Czy mógłbyś coś jeszcze dla mnie zrobić? – Edwina chciała poprosić Patricka o te przysługę, odkąd się dowiedziała, że Charles był jego kuzynem. – Pozdrów ode mnie lady Fitzgerald. Jest już damą w podeszłym wieku. Gdyby chciała, mogłabym się z nią spotkać.

Patrick chwilę milczał, wreszcie skinął głową.

– Muszę się z nią pożegnać – dodała cicho Edwina. – Dotąd nie miałam okazji – wyjaśniła, nie dodając, że pragnie zarazem przy pomocy Patricka pożegnać na zawsze cień Charlesa, który przez te lata nie odstępował jej na krok.

– Zadzwonię do niej jutro – obiecał Patrick. Ociągał się z odejściem, wreszcie jednak pocałował ją na pożegnanie. – Zobaczymy się rano.

– Kocham cię – szepnęła, a on przytulił ją mocno.

– Ja też cię kocham.

Niestety, oboje wiedzieli, że zbliża się chwila rozstania. Chcąc utrzymać w tajemnicy eskapadę siostry, Edwina musiała wracać natychmiast. Wciąż jednak nie mogła pogodzić się z myślą o nieuchronnie nadchodzącej rozłące.

Rozdział trzydziesty ósmy

Następnego ranka Alexis okropnie się wystraszyła na widok Patricka. Otworzyła mu drzwi i zaraz pobiegła po Edwinę.

– Ten sędzia przyszedł! – szepnęła rozgorączkowana.

Edwina, nie zrozumiawszy, o kogo chodzi, poszła do drzwi, a ujrzawszy Patricka, wybuchnęła śmiechem.

– To nie sędzia – chichocząc wyjaśniła siostrze – to Patrick Sparks-Kelly, mój przyjaciel. Jest kuzynem Charlesa-dodała czując, że powinna wyjaśnić siostrze, skąd zna go tak dobrze.

– A ja myślałam… mówiłaś…

Bez makijażu, z wyszczotkowanymi i ułożonymi w prostą fryzurę włosami Alexis znów wyglądała jak dziecko. Uśmiechnęła się, jak dawniej ufna i śliczna, gdy Edwina wytłumaczyła jej, że Patrick udawał sędziego, by nastraszyć Malcolma.

– Na wypadek gdyby twój przyjaciel stwarzał jakieś trudności – dodał Patrick, po czym oznajmił Edwinie, że ma odebrać paszport siostry w ambasadzie przy Grosvenor Gardens pod numerem czwartym, ciszej zaś powiedział, iż lady Fitzgerald oczekuje ich o jedenastej.

– Zaskoczyła ją wiadomość ode mnie? – zaniepokoiła się Edwina. Obliczyła sobie, że starsza pani ma już dobrze po siedemdziesiątce.

Patrick pokręcił głową.

– Chyba bardziej zdziwiła się tym, że się znamy.

– Jak jej to wytłumaczyłeś? – Edwina spojrzała nań z obawą. Musieli ukrywać swoje uczucie, nawet przed Alexis!

– Powiedziałem, że spotkaliśmy się na statku – uśmiechnął się. – Przypadkiem… i na szczęście dla mnie.

– Nie boisz się, że moja wizyta może ją zdenerwować? – zapytała z troską.

– Na pewno nie. Myślę, że już dawno pogodziła się ze śmiercią syna, o wiele wcześniej niż ty.

Istotnie, na spotkaniu Edwina przekonała się, że Patrick miał słuszność. Lady Fitzgerald powitała ją serdecznie, potem usiadły w fotelach i długo rozmawiały. W tym czasie Patrick i Alexis spacerowali po wypielęgnowanym ogrodzie.

– Zawsze miałam nadzieję, że któregoś dnia wyjdziesz za mąż, Edwino – rzekła ze smutkiem matka Charlesa i przyjrzała jej się uważnie. Pomyślała, że ta niegdyś młoda i śliczna dziewczyna jest obecnie piękną kobietą. Jej zdaniem Edwina zmarnowała życie. -Mając pod opieką gromadkę dzieci, pewno nie miałaś okazji poznać odpowiedniego kawalera. Jakie to straszne, że twoi rodzice utonęli!… Potworne… Tyle straconych istnień, tyle zmarnowanych nadziei tylko dlatego, że linie oceaniczne były lekkomyślne i nie zapewniły wystarczająco dużo łodzi ratunkowych. A kapitan z uporem maniaka utrzymywał dużą prędkość statku w okolicy, gdzie występują góry lodowe… Długo mnie to dręczyło, ale w końcu pojęłam, że taki los był nam pisany i że mój syn nie mógł się uratować. Takie było przeznaczenie. Dziękuj Bogu, kochanie, że żyjesz, i wykorzystaj każdą chwilę, jaką darował ci Stwórca.

Edwina uśmiechnęła się, powstrzymując łzy. Wspomniała chwilę, gdy w obecności Charlesa spotkały się po raz pierwszy, oraz welon ślubny, który lady Fitzgerald posłała do Stanów, gdy był gotowy, choć jej syna już dawno nie było wśród żyjących i Edwina nie miała go dla kogo włożyć. Jeszcze raz jej za to podziękowała.

– Czułam, że nie wolno mi go zatrzymać – wyjaśniła matka Charlesa. – I choć wiedziałam, że przypomnę ci straszne chwile, uważałam, że powinnaś go mieć.

– W zeszłym miesiącu dałam go mojej bratowej. Wyglądała na ślubie przepięknie – powiedziała Edwina i obiecała przysłać fotografie ze ślubu brata.

Lady Fitzgerald, która pochowała męża przed rokiem, uśmiechała się, choć wyglądała na zmęczoną rozmową. Zdrowie już jej niezbyt dopisywało, ale wizyta Edwiny bardzo ją ucieszyła.

– Twoja młodsza siostra jest śliczną panną, kochanie. Wygląda jak ty w jej wieku, tyle że ma o wiele jaśniejsze włosy.

– Tylko że ja chyba nie byłam równie lekkomyślna – zauważyła Edwina mile połechtana komplementem.

– Ty nigdy nie byłaś lekkomyślna. Dowiodłaś w życiu wielkiego hartu ducha… Może teraz i ty znajdziesz swoje szczęście i kogoś, kto cię pokocha? Przez te wszystkie lata myślałaś tylko o moim synu, prawda? – Starsza pani wyczuła to od pierwszej chwili. Edwina z oczami pełnymi łez skinęła głową. – Nadeszła pora, żeby zapomnieć – szepnęła lady Fitzgerald, serdecznie całując ją w policzek. W tym momencie Edwina dostrzegła jej uderzające podobieństwo do Charlesa i z największym trudem zdołała się opanować. – Gdziekolwiek Charles się teraz znajduje, jest szczęśliwszy, tak jak i twoi rodzice. Teraz twoja kolej na szczęście, Edwino. Oni by tego pragnęli. Wszyscy troje.

– Jestem zadowolona z życia – zaprotestowała Edwina, wycierając nos chusteczką Patricka i zastanowiła się, czy lady Fitzgerald poznała herb na niej wyszyty. Dama jednak była zbyt wiekowa, aby zwracać uwagę na takie drobiazgi. – Byłam szczęśliwa z dziećmi przez te wszystkie lata – podkreśliła z naciskiem.