– Kochałam kiedyś, dawno temu – rzekła miękko Dolly. – Ale temu związkowi nie było pisane przetrwać. A potem nigdy już nie spotkałam odpowiedniego mężczyzny. Prawdę mówiąc, nie szukałam też nazbyt gorliwie. Ale niczego nie żałuję, może tylko jednego: nie mam dzieci. Chcesz, żebym ci się zwierzała? W takim razie powiedz też coś o sobie. Miałaś przecież dwóch mężów, przeżyłaś kilka romansów, powinnaś dużo wiedzieć o miłości. Żałuję tylko, że żaden z tych facetów nie był ciebie wart. Powiedz mi, czy to prawda, że kiedyś straciłaś kogoś, kogo bardzo kochałaś, a potem nie zdarzył się już nikt taki?

– Chciałabym…

– Które to życzenie na dzisiejszej liście?

– Drugie – odpowiedziała Ariel.

– Dwa to jeszcze nie tak źle. A na pewno lepiej niż sześć wczorajszych i pięć przedwczorajszych. Ta twoja lista życzeń powiększyła się znacznie przez ostatni rok, czy zdajesz sobie z tego sprawę?

– Oczywiście, ale to jest bez znaczenia. Taka tam pisanina. Czy odpowiedziałam już na twoje pytanie?

– Nie.

– Kiedyś, dawno temu kochałam pewnego chłopca, ale mój ojciec był przeciwny naszemu związkowi, nazwał to uczucie szczenięcą miłością, poza tym ani jemu, ani mojej matce nie podobał się mój narzeczony. A potem mój ojciec dostał rozkaz wyjazdu i cała rodzina musiała się przeprowadzić. Koniec historii.

Nie, to nie koniec historii. Któregoś dnia będziesz musiała porozmawiać z kimś na ten temat. Chciałabym…

– Zrobię ci herbatę, Ariel, wyglądasz marnie. Na pewno rozchorujesz się na grypę. Może nawet złapałaś jakiegoś pasożyta jelit? Najlepiej zdrzemnij się trochę. Obiad będzie dopiero około ósmej. Tu, przy kominku jest bardzo ciepło i przyjemnie. Na dworze pada deszcz i wieje wiatr. Zapowiada się paskudna noc.

– I jak tu cieszyć się życiem? – mruknęła Ariel, układając się między poduszkami.

Kiedy Dolly przyniosła herbatę, Ariel już spała głęboko. Dolly postawiła tacę na niskim stoliku przy sofie. Uklękła przy Ariel i przyłożyła rękę do jej czoła. Całe szczęście, nie ma gorączki. Ariel zawsze tak świetnie radziła sobie w życiu. Nic bez planu, każdy problem analizowała wnikliwie z każdej strony, by być pewną trafności swojej decyzji. Ileż to razy przesiadywały długo w nocy i rozważały do upadłego jakąś kwestię, popijając czarną herbatę z rumem i skubiąc uschniętego tosta! Ariel dzieliła się z Dolly swoimi problemami i bardzo liczyła się z jej opinią. Była wspaniała nie tylko dlatego, że stworzyła jej świetne warunki pracy, ale również dlatego, że była serdeczną przyjaciółką.

Dolly wstała i sięgnęła po tacę z herbatą. Pokręciła głową. Odrzucenie kandydatury to szczególnie dla aktorki ciężkie przeżycie. Ariel ostatnio przestała się zwierzać, a przecież przez te wszystkie miesiące, gdy wytwórnie odmawiały jej angażu, wybierając młodsze i ładniejsze aktorki, musiała się bardzo dręczyć. Właściwie to już od ponad roku nikt nie zaproponował Ariel żadnej poważniejszej roli. Kiedyś mogła przebierać w scenariuszach jak w ulęgałkach, a teraz… nic. Dzisiejszy dzień musiał być dla niej czymś w rodzaju niewidzialnej granicy, kresu jej dążeń i ambicji. Dolly nie pamiętała dokładnie, ile prób angażu skończyło się fiaskiem dla Ariel w bieżącym roku. Sid pewnie by wiedział…

Dolly odłożyła jeszcze raz tacę na stolik i, pochyliwszy się nieco, zaczęła przypatrywać się twarzy Ariel. Małe krostki, które były powodem wielkiego jej zmartwienia, nie wyglądały jak normalne pryszcze ani brodawki. Dolly poczuła, jak ze zdenerwowania krew napływa jej do głowy, i czym prędzej wybiegła z pokoju. Herbata rozchlapała się na tacę i spływała kropelkami na wypastowaną drewnianą podłogę. Z twarzą Ariel działo się coś naprawdę niedobrego… i z każdym dniem wyglądało to coraz gorzej.


* * *

– Dolly, co jemy dziś na śniadanie? – zapytała Ariel.

– Pół grejpfruta i jedną grzankę, ale dopiero za pięć minut, a kawę już mogę podać.

– Dolly, dziś proszę o jajecznicę z dwóch jaj, trzy grzanki obficie maczane w żółtku, dużo dżemu truskawkowego i prawdziwą śmietankę do kawy. Mam przed sobą cały długi dzień, przecież muszę mieć siły. Na początek chcę przejrzeć ogłoszenia o scenariuszach w „Variety”, potem skontaktuję się z adwokatem i Sidem. Mam zamiar zacząć realizować swoje plany o własnej firmie producenckiej. I powiem ci, że w przyszłości mam też zamiar zostać reżyserem, ale z tym poczekam na odpowiedni scenariusz. Po śniadaniu zadzwonię do swojego doradcy finansowego. Chcę, żeby mi powiedział, czy jest w stanie zorganizować fundusze na ten cel w myśl pierwszej zasady biznesu: „Własne pieniądze trzymaj z dala od inwestycji”. Nie wiadomo tylko, czy mi się to uda. Na początku pewnie będzie trudno dać sobie ze wszystkim radę, ale z czasem jakoś się ułoży. To zdumiewające, jak wiele nauczyłam się przez te wszystkie lata, nowe nawyki, przyzwyczajenia. Dopiero teraz mogę zrezygnować ze szpilek na rzecz wygodniejszych butów. W Hollywood kobiety reżyserzy nie są traktowane poważnie, ale ja dam sobie radę. Z czasem przejmę nad wszystkim kontrolę i stanę się jedyną właścicielką firmy. Jestem w stanie tego dokonać. Czuję to. A ty, co o tym sądzisz, Dolly?

– Jeśli czujesz, że dasz radę, zrób to.

– Oczywiście, że czuję – rozpromieniła się Ariel.

– Jak długo nosiłaś się z tym zamiarem?

– Od chwili gdy po raz pierwszy odrzucili moją kandydaturę. Przez trzydzieści lat pracy w moim zawodzie zawsze dostawałam rolę, po którą sięgałam, aż do tamtego pamiętnego dnia. Wtedy też znakomicie pasowałam do tamtej roli, tak uważali producent i reżyser, ale ci, którzy dawali pieniądze, byli innego zdania. Kiedy sytuacja powtórzyła się drugi i trzeci raz, przejrzałam wreszcie na oczy. Znasz mnie, nie należę do takich, którzy się łatwo poddają. Ale po dwunastu nieudanych próbach angażu nawet idiota zorientowałby się, co jest grane. A ja nie jestem idiotką.

Dolly postawiła śniadanie na stole.

– Nie jadłaś takiego śniadania przez ostatnie dziesięć lat, a może nawet piętnaście. Mam nadzieję, że twój żołądek da sobie z tym radę. Oprócz tych niezwykle wygodnych butów powinnaś sobie od razu zakupić opaskę na biodra – powiedziała drwiąco.

Ale Ariel, nie zwracając na jej słowa uwagi, ochoczo zabrała się do jedzenia.

Dolly nalała sobie filiżankę kawy. Dodała cztery łyżeczki cukru i śmietanki akurat tyle, aby kawa zmieniła kolor na biały. Usiadła po przeciwnej stronie stołu i popatrzyła na Ariel z namysłem.

– Czy kiedykolwiek myślałaś o tym, by wyprowadzić się z Hollywood?

– I co robić?

– Wiele rzeczy można robić, a ty powinnaś trochę zwolnić tempo. To… co się stało… to żadna katastrofa. Mogłabyś na przykład zająć się teraz modą. Masz doskonałe wyczucie kolorów i wzorów. A może mogłybyśmy założyć jakąś restauracją? Wyłącznie niskotłuszczowe dania. Ja zajęłabym się gotowaniem, a twoja figura byłaby moją najlepszą wizytówką, na pewno nie nudziłybyśmy się. Są też inne rozwiązania, mogłabyś rozpocząć jakąś działalność, w której udałoby się spożytkować talenty ludzi takich jak na przykład Carla. Chcę powiedzieć, że jest wiele możliwości i nie ma powodu do pośpiechu. Wszystko dobrze przemyśl, zanim podejmiesz ostateczną decyzję.

– Co za wspaniała przemowa! Nalej mi jeszcze kawy, proszę. Myślałam już o tym przez cały rok. Ale czy mnie tu czegoś brakuje? A ten interes, czy chciałaś go założyć z myślą o sobie? Jeśli tak, możesz zawsze na mnie liczyć. Jeśli zaś chodzi o mnie, wiem, że tu jest moje życie, mój dom. Nie umiałabym tak po prostu wstać i odejść. Zobaczmy najpierw, jak się sprawdzę jako właścicielka firmy producenckiej. Sądzę, że potrafię grać i reżyserować jednocześnie. Byli już tacy. W tym względzie, moja Dolly, pomaga mi moja niezachwiana wiara w siebie, a to już połowa sukcesu. Wiesz co? Powinnyśmy z okazji otwarcia nowej firmy urządzić tu wielkie przyjęcie, to zapewni powodzenie nowej firmie. Sama się przekonasz, zaczną do nas słać swoje scenariusze, będzie ich całe mnóstwo. A Kenneth Lamantia świetnie poradzi sobie ze wszystkim! Możemy czuć się już tak, jakby wszystko było załatwione. Urządzimy prawdziwą galę. Wyślemy zaproszenia dla całego miasteczka i będziemy się modlić, aby połowa nie przyszła. To przyjęcie powinno przewyższyć świetnością poprzednie, wydane z okazji przyznania mi Oscara. Zobaczysz, jak wszyscy zacznąmi schlebiać. Jak to będzie przyjemnie popatrzeć na świat z przeciwnej strony barykady…

Dolly skrzywiła się lekko w wymuszonym uśmiechu i pokręciła głową.

– Nie, nie chcę się sama tym zajmować. Myślałam o tobie. Nie mogę patrzeć, jak to miasteczko rani twoje uczucia, ono ma na ludzi zgubny wpływ. Sama dobrze o tym wiesz. Chciałam tego interesu dla nas obu. Ale co tam, rób co chcesz i pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć. Jak ma być przyjęcie, niech będzie przyjęcie. A w ogóle muszę przyznać, że nie najgorzej przechodzisz ten trudny dla ciebie okres. Bałam się, że popadniesz w… depresję.

– Było mi naprawdę ciężko. Nie zapominaj, że już od roku przeżywam swoje rozczarowania. Ale dam sobie radę. Odchodzę z własnego wyboru. Wiesz, jak to jest, pewnie od czasu do czasu dostawałabym jeszcze jakieś nieciekawe propozycje, a gdybym nie podjęła decyzji o odejściu, czułabym się zobowiązana je przyjmować. Nie mogę do tego dopuścić i dlatego uważam, że podjęłam słuszną decyzję.

Pospiesznie kończyła pić kawę.

– Już czas na mnie. Postanowiłam odnowić swój gabinet. Chcę, aby wyglądał bardziej kobieco. Zmienimy draperie, kupimy nowy dywan, pozbędziemy się tego potwornego biurka, a na jego miejsce kupimy nowe białe i dwa kolorowe fotele. Dostawimy kilka nowych krzeseł dla klientów, kupimy dużo kwiatów i może zamontujemy żaluzje w oknach, będzie przytulnie, tym bardziej że w pomieszczeniu znajduje się również kominek. Jakiś niski stolik i dwa krzesła, to także bardzo sympatyczny akcent. Jestem taka podekscytowana. Mam do ciebie prośbę, pobiegnij, proszę, do apteki i przynieś mi jakąś maść, muszę przykryć te kropki na twarzy.