Niecierpliwie wyskoczyła z łóżka, zdecydowana natychmiast wcielić swoje postanowienie w życie. Zarzuciła na siebie peniuar od Bianki, zeszła na dół, otworzyła drzwi biblioteki i zamarła na progu.

Jej mąż nie pracował. Siedział zgarbiony nad biurkiem, z pochyloną głową, zatopiony w ponurych rozmyślaniach. Usłyszawszy odgłos otwieranych drzwi, odwrócił się, a wtedy Hope ujrzała ze zdumieniem, że trzymał w dłoniach jej fotografię.

– Nie mogłam zasnąć. Przyszłam porozmawiać – zaczęła niepewnie.

– Wyglądasz, jakbyś miała czternaście lat, gdy tak stoisz boso i z rozpuszczonymi włosami. – W jego głosie zabrzmiała melancholia. – Wejdź i zamknij drzwi. Wolałbym, żebyś wybrała inny moment. Jestem w podłym nastroju, cźuję się przegrany i bezradny. Wszystko zepsułem. Najpierw chciałem cię użyć jako narzędzia mojej zemsty, w dodatku postawiłem się w roli nauczyciela, twórcy niemal, próbowałem cię ukształtować na mój obraz i podobieństwo… – uśmiechnął się z taką goryczą, że serce Hope ścisnęło się z bólu. – Na Karaibach zrozumiałem swój błąd. Stało się dla mnie jasne, że nie dotrzymam moich obietnic i nie pozwolę ci odejść. A wtedy wynikła sprawa z tym chłopakiem…

Hope postanowiła mu przerwać. Jeśli znowu zaczną rozdrapywać stare rany, to opuści ją cała odwaga i nie powie mu tego, co zamierzała.

_ Aleksiej, proszę… Chciałam ci coś powiedzieć.

Uważasz, że nie poinformowałam cię o mojej ciąży, ponieważ chciałam cię ukarać, pozbawić syna. To nie tak. Widzisz… – Spojrzała mu głęboko w oczy, starając się wytrzymać jego wyczekujące spojrzenie. Pomyślała, że to on ją nauczył odwagi bycia sobą· Nie wolno jej się teraz wycofać. – Na Karaibach zrozumiałam, jak bardzo cię kocham. Wiedziałam jednak, że ty mnie nie kochasz, ale pewnie ożenisz się ze mną ze względu na dobro naszego dziecka. Nie mogłam na to pozwolić. Powtarzałeś, że powinnam się szanować, a to byłoby niemożliwe, gdybym zgodziła się na nasze małżeństwo jedynie z wygody. Pragnęłam być kochana, nie chciałam żadnej narriiastki, związku zawartego z rozsądku.

– A teraz? – zapytał.

Odwrócił od niej głowę, Hope widziała więc jedynie ciemną skórę jego szyi i kruczoczame włosy.

_ Teraz? – powtórzyła, nic nie pojmując. Z jednej strony Aleksiej prezentował zupełną obojętność, a z drugiej dawało się wyczuć w powietrzu jakieś dziwne, bardzo intensywne napięcie.

– Co teraz do mnie czujesz? Czy mam rozumieć, że już się wyleczyłaś z miłości do mnie? Może to było tylko zauroczenie i już jestem ci zupełnie obojętny? Czy tak?

Usłyszała ślad kpiny w jego głosie i zrozumiała, jak bardzo się pomyliła. Jej szczere wyznanie jedynie rozśmieszyło Aleksieja. Nadal traktował ją jak dziecko, które nie jest pewne swoich uczuć. Nagle ogarnęła ją złość.

– Przykro mi niezmiernie, ale ty nic nie rozumiesz – zareplikowała gniewnie. – Domyślam się, że nie wziąłeś tego pod uwagę w swoich planach, ale niestety, moje uczucie do ciebie to nie żadna drobna przypadłość, którą może uleczyć kilka dni spędzonych w łóżku!

– Och, nie byłbym tego taki pewien… – skwitował tak uwodzicielskim tonem, że Hope straciła kontenans i tylko wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. – Kilka dni w łóżku to najlepsze lekarstwo na twoją chorobę. Pod warunkiem, że spędzisz je tam ze mną… – dodał zmysłowo, ale zauważywszy nagły błysk furii w jej oczach, pośpiesznie zmienił ton: – Ponieważ ja potrzebuję tego lekarstwa bardziej niż ty. Ale mnie i sto lat by nie wyleczyło z gorączki, w jaką mnie wpędzasz samym swoim widokiem. – Zacisnął powieki, a oszołomiona Hope spostrzegła, że Aleksiej drży. – Czy naprawdę niczego nie zauważyłaś? Dziesiątki razy zdradziłem się przed tobą. Byłem zazdrosny jak sztubak o tego smarkacza, Dale' a miałem ochotę zabić…

_ Jak to? A Elise? Przecież kochałeś Elise! Tym razem to on był zaskoczony.

_ Nigdy! – Przecząco potrząsnął głową.

_ Sama słyszałam, jak komuś opowiadała, że rozmawialiście o małżeństwie.

_ Owszem, wymieniliśmy poglądy na ten temat, a każde z nas miało inne. Mnie chodziło o uczucie, jej o pieniądze. Łączył nas kiedyś przelotny romans, nic poza tym. Ty jesteś jedyną kobietą, którą chciałcm poślubić, zrozumiałem to jasno tego wieczoru, gdy stawiłaś czoło sir Henry' emu. Pomogłaś mi się ",C mścić, ocaliłaś mój honor. Tylko że ja wtedy już nic myślałem o zemście ani o mojej siostrze, tylko o lobie! Miałaś rację, Tania wcale by tego nie chciala. I miałaś rację, kiedy powiedziałaś, że poświęciłem cię żeby osiągnąć swój cel. Dopiero wtedy przejrzałem na oczy i zrozumiałem, że zaślepiła mnie pycha _ przyznał z bólem. – A potem znikłaś, a ja olllal nie oszalałem z rozpaczy.

Wstał, podszedł do Hope, ujął jej dłonie i podni6sł do ust.

Kocham cię – powiedział cicho. – Gdy pomyślę o tych wszystkich zmarnowanych miesiącach… Umierałem z tęsknoty za tobą, nie mogłem spać z bólu… – Ponownie ucałował jej palCe, a kiedy zerknął na nią sponad jej dłoni, niespodziewanie miała przed sobą dawnego Aleksieja, pełnego przekory i nieodpartego wdzięku. – Co ja mówiłem o tej kuracji w łóżku? Kilka dni? Nie, to na nic. – Pochylił się i leciuteńko musnął wargami jej usta. – Co byś powiedziała na kilka tygodni? A może kilka miesięcy?


Niespiesznie splotła palce na jego karku, udając, że się głęboko i poważnie zastanawia nad odpowiedzią·

– Chyba dwa dni wystarczą… Jak na początek zadecydowała, a jej oczy lśniły radosnym blaskiem.

– O? – zdziwił się, przesuwając dłońmi po jej szczupłej talii.

– Tak, muszę się przekonać, czy rzeczywistość dorasta do moich oczekiwań…


– Jeszcze je przerośnie – zapewnił ze śmiechem, porywając ją w ramiona. – Ale jeśli pani życzy sobie próbki, to chętnie służę. Nie sądzisz chyba jednak, że będę tracił czas na noszenie cię po schodach? Prawdę mówiąc, pewnie nie dałbym rady zanieść cię choćby do drzwi – wymruczał, pochylając głowę i obsypując pocałunkami szyję Hope.

– Aleksiej…

– Kocham cię – powtórzył z mocą. – Bez ciebie czułem się jak na pustyni.

_ Trafiła się jednak jakaś oaza czy dwie – przypomniała mu.

W mig pojął aluzję.

– I tak się nie napiłem, bo nie mogłem – przyznał otwarcie. – Nauczyłaś mnie, że samo pragnienie to nie wszystko, i odtąd już nie mogłem znaleźć zaspokojenia, bo żądza nie szła w parze z miłością· Kiedy drugi raz musiałem przepraszać, postanowiłem sobie, że trzeciego już nie będzie. To była wielka lekcja pokory! Hope, nie zasługuję na ciebie. Wiem, że to egoizm z mojej strony i nie powinienem tego robić, ale chcę, żebyś ze mną została. Kochaj mnie, kochaj – szeptał żarliwie, tuląc ją do siebie.

Tańczący w kominku ogień oświetlał ich twarze, ujawniając niepewność i obawę Aleksieja oraz głęhoki spokój Hope.

– Kocham cię – powiedziała pewnym, czystym głosem.

– I wiesz, że już nigdy nie pozwolę ci odejść? – dopytywał się.

_ Nigdy nie będę chciała odejść. Za to będę chciała, ż.ebyś nie przestawał mi udowadniać, że to nie jest kolejny sen!

Patrzyła mu prosto w oczy, spokojna i pewna siehit'. Wreszcie spotkali się naprawdę. Była wdzięczna losowi, że dał im szansę. Och, jak Bianka będzie triumfować! Na ustach Hope zaigrał lekki uśmiech, a chwilę potem Aleksiej musnął je w czułym pocałunku, szepcząc słowa, które kiedyś jej zacytował z Pieśni nad Pieśniami.

Pamiętała też, co wówczas jej powiedział. Przekonywał, że Hope spotka mężczyznę swojego życia, a wtedy to, o czym mówi ta biblijna księga, stanie się dla nich rzeczywistością. Miał rację, spotkała takiego mężczyznę.

Jordan Penny

  • 1
  • 45
  • 46
  • 47
  • 48
  • 49
  • 50