– Ale ludzie Cromwella zajęli Edynburg – zauważył lord Moreland, wypijając resztę wina ze swojego kielicha.

– Uroczystość koronowania na króla Szkocji odbywa się tradycyjnie w Scone, a tam są nasze siły – odparł książę.

– A kiedy król zostanie już oficjalnie koronowany, cała Szkocja ruszy mu z pomocą? – zapytał lord Plympton.

– Nie wiem – odparł cicho Charlie i napełnił własny kielich winem. – Szkocja od lat jest miejscem sporów religijnych. Nie zdziwiłbym się, gdyby ludzie tam mieli dość wojny i pragnęli wreszcie żyć w spokoju. Jeśli to pragnienie okaże się silniejsze niż ich patriotyzm i lojalność wobec króla Karola II, wtedy to Anglia będzie musiała chwycić za chorągiew i pozbyć się okrągłogłowych i purytanów.

W powietrzu unosił się niebieskawy dym z fajek. Mężczyźni popijali wino, mocne piwo i rozmawiali. Wiedzieli, że Anglicy są również zmęczeni wojną. Czy komukolwiek wystarczy sił, by obalić rządy Cromwella i parlamentarzystów? Większość z nich nie ufała szkockim Stuartom, królom wywodzącym się z rodu Elżbiety. Jednakże Karol II urodził się w Anglii i był tam bardzo popularny. Dla nich był pierwszym naprawdę angielskim królem. Niektórzy spośród zebranych zauważyli, że gdyby zmarłemu księciu Henrykowi, najstarszemu synowi Jakuba I pozwolono ożenić się z piękną wdową, markizą Westleigh, obecnie Jasmine Leslie, to obecny wśród nich Charles Fryderyk Stuart byłby ich królem. On nie zraziłby do siebie Parlamentu, jak to uczynił jego wuj Karol I. Charles Fryderyk Stuart nie zostałby ścięty.

– Tak więc – mruknął lord Plympton – musimy tu siedzieć bezczynnie i dać sobą rządzić Izbie Gminu, która miała czelność rozwiązać Izbę Lordów i obalić monarchię. Niech ich diabli!

Jego kompani roześmiali się. Czuli się równie bezradni jak on i na razie zmuszeni byli czekać na króla. Nagle otworzyły się drzwi sali, w której siedzieli, i dysząc ciężko wpadł do środka lord Billingsly.

– Kto może, niech wraca do domu! – dyszał. – Ponoć widziano oddziały okrągłogłowych w okolicy. Mówi się, że dowodzi nimi sir Simon Bates, zimnokrwisty diabeł, który wymordował w Oxfordshire całą rodzinę sir Geralda Crofta.

– Kto ci to powiedział, Billingsly? – zapytał lord Moreland.

– Sam widziałem okrągłogłowych, kiedy jechałem w stronę miasta. Wierzcie mi, uciekałem w krzaki najszybciej jak mogłem – przyznał szczerze. – Nie mam zamiaru uczynić z mojej żony wdowy, panowie.

– Byłaby najweselszą wdówką w Anglii, mimo rządów purytanów – mruknął lord Moreland do księcia Lundy.

– Niech to wszyscy diabli! – zaklął Charlie. – Nie mogę ruszyć do Queen's Malvern przed świtem. Noc jest pochmurna i nie ma dość światła na drogach. Bess jest w domu tylko z Autumn i dziećmi.

– Może Billingsly się myli – pocieszał przyjaciela lord Moreland.

– Nie mylę się! – usłyszeli oburzony głos. – Ruszaj do domu najszybciej jak możesz, książę. Zdaje się, że nie podróżowali w tę stronę, a mimo to wolałbym być z rodziną, kiedy pojawi się wojsko.

– Ruszę o brzasku – rzekł Charlie.

– A co z twoim synkiem? – zapytał Moreland.

– Freddie pojedzie ze mną – odparł książę. – Jego matka oszalałaby, gdybym go tu zostawił nawet ze względów bezpieczeństwa. Jezu! Mam nadzieję, że te gadziny nie dotrą do Queen's Malvern. Moja siostra nie powstrzyma języka, zwłaszcza po tym, jak jej ojciec zginął z rąk ludzi Cromwella. Niech nas Bóg ma w opiece, panowie. Spotkamy się, gdy tylko nadarzy się okazja, choć Bóg raczy wiedzieć, kiedy to będzie.

Książę, jego syn i zbrojni wyjechali z Worcester o brzasku. W tym samym czasie pastuch w Queen's Malvern dostrzegł oddział wojska zmierzający w ich stronę. Przybiegł do domu jak najszybciej potrafił, krzycząc do wszystkich, którzy mogli go usłyszeć.

– Okrągłogłowi! Okrągłogłowi! Okrągłogłowi są tuż za wzgórzem!

Wbiegł do spiżarni przez drzwi wychodzące na ogród i podzielił się wiadomością ze służącą, która natychmiast pobiegła ostrzec pozostałych. Księżna wybiegła ze swojej sypialni i ruszyła do pokoju dziecinnego. Nianie obudziły już Sabrinę i małego Willy'ego. Pośpiesznie ubierały dzieci.

– Zabierzcie dzieci do ogrodu i ukryjcie – rzekła Bess.

– Nie, mamo! – krzyknęła Sabrina. – Chcę zostać z tobą!

– Pójdziesz do ogrodu z Mavis i Klarą – rzuciła stanowczo księżna i odeszła.

– Co się stało? – Autumn wybiegła z pokoju za Lily.

– Okrągłogłowi – odparła Bess.

– W Worcester?

– Od czasu do czasu wysyłają oddziały, które mają wystraszyć rojalistów. Może powinnaś ukryć się z dziećmi.

– Nie, Bess, zostanę z tobą. Co z kosztownościami?

– Wiele miesięcy temu zakopaliśmy je w rosarium – odparła z uśmiechem Bess. Pewnie ukradną wszystko, co znajdą w domu, ale niech zabierają co chcą. Nie będę ryzykowała zdrowiem i życiem ludzi w obronie przedmiotów.

Usłyszały dudnienie w drzwi i obie zbiegły po schodach. Smythe, majordomus, usłyszawszy gwałtowne, nieznoszące sprzeciwu pukanie poszedł otworzyć.

– Nie śpieszyło ci się – rzekł żołnierz, odsuwając Smythe'a na bok. Uniósł muszkiet i zdzieli! nim majordomusa w głowę.

Księżna Lundy krzyknęła z przerażeniem, gdy jej wierny sługa upadł na podłogę z zakrwawioną głową. Podbiegła do niego.

– Co wyprawiasz? – krzyknęła. – On nie zrobił nic złego! Kto wami dowodzi? Zaraz mu opowiem o twoim barbarzyńskim zachowaniu!

Żołnierz podniósł muszkiet i wypalił. Szkarłatna plama krwi pojawiła się tuż nad sercem Bess i kobieta opadła na podłogę martwa. Autumn zamarła. Stała w holu, ukryta w cieniu. Instynktownie rozumiała, że tylko jeśli będzie cicho, uda jej się pozostać przy życiu. Czuła, że stojąca za nią Lily trzęsie się ze strachu. Żołnierz przyklęknął przy ciele Bess i zaczął zdejmować z jej palców pierścienie.

Drugi mężczyzna stanął w drzwiach wejściowych. Był elegancko, acz skromnie odziany.

– Co ty wyprawiasz, Watkins? – zapytał.

Nowo przybyły był wysoki i miał chłodne spojrzenie.

– Zabieram, co popadnie, sir. Wolno nam przecież łupić.

Autumn podeszła bliżej.

– Czy pan jest dowódcą tego człowieka? – zapytała odważnie.

Dżentelmen skłonił się i zdjął kapelusz.

– Tak jest, madame.

– Zamordował dwoje ludzi z zimną krwią! – krzyknęła. Pochyliła się i wyrwała z dłoni zaskoczonego żołnierza pierścienie Bess. – Oddawaj to, morderco i złodzieju! – Wyprostowała się i spojrzała na dżentelmena. – To jest księżna Lundy, którą zamordowała ta bestia, gdy zaprotestowała przeciwko zabiciu jej sługi. Smythe otworzył drzwi, a ta kreatura wepchnęła go do środka i zabiła jednym uderzeniem. Jak pan może pozwalać, by pańscy ludzie nachodzili mieszkańców spokojnego domu i wszczynali takie burdy!

Schowała do kieszeni pierścionki szwagierki.

– Kim pani jest, madame? - zapytał surowym tonem dżentelmen.

– Lady Autumn Leslie, córka księcia Glenkirk, siostra księcia Lundy, do którego należy ten dom – odparła. – Czy do waszych zasad postępowania należy napadanie na domy spokojnych ludzi, grabież i zabijanie? Kim pan właściwie jest, skoro nie potrafi pan utrzymać swoich ludzi w ryzach? – krzyknęła.

– Sir Simon Bates, madame, do pani usług – odparł, przyglądając się uważniej młodej kobiecie.

Była bardzo piękna, jej ciemne włosy opadały na satynową suknię w kolorze burgunda.

– Co zamierza pan zrobić z tym zwierzęciem? – zapytała.

– Zostanie ukarany. Zapewniam panią, że tak będzie – odparł sir Simon.

– Oko za oko – rzuciła ponuro. – Chcę to zrobić sama, teraz! Proszę mi dać swój pistolet, a sama go zabiję!

– Naprawdę? – zapytał zaskoczony. Dziewczyna z pewnością oszalała. Na pewno nie była zdolna zabić Watkinsa z zimną krwią, ale sir Simon postanowił dać jej pistolet. Pewnie nie umiała nawet wystrzelić. Po chwili, ku jego wielkiemu zdziwieniu, Autumn odbezpieczyła pistolet, przystawiła do czoła żołnierza i zastrzeliła go. – Mój Boże! – jęknął zaskoczony, kiedy spokojnie oddała mu broń.

Ciało Watkinsa z głuchym łoskotem uderzyło o podłogę.

– Sądził pan, że tego nie zrobię? – zapytała cicho.

– Kto nauczył panią strzelać? – zapytał sir Simon, rozbawiony tym, co się stało.

– Mój ojciec, którego wasi ludzie zabili pod Dunbar – odparła chłodno Autumn. – Aresztuje mnie pan? Proszę, nic mnie to nie obchodzi!

– Powinienem – odparł spokojnie sir Simon. – Nie uczynię tego jednak. Jak to pani trafnie powiedziała: oko za oko. Poza tym Watkins nie był nikim ważnym, jedynie mięsem armatnim i tak pewnie niedługo by zginął. Jest jeszcze kwestia pistoletu, który przecież ja pani dałem. Naturalnie nie sądziłem, że zabije pani tego łotra, ale muszę przyjąć odpowiedzialność za jego egzekucję.

– Proszę go zabrać z tego domu – rzekła twardo Autumn. – Nie pozwolę, by pochowano go w tej samej ziemi, gdzie spocznie biedna Bess. Proszę wykopać mu grób przy drodze. To zwierzę uczyniło wdowca z porządnego człowieka i sieroty z trójki dzieci. Proszę go zabrać i wynosić się z Queen's Malvern!

Autumn czulą, że nogi zaczynają jej drżeć, ale trzymała się dzielnie. Żaden okrągłogłowy, nawet ten arogancki kapitan, nie zobaczy w jej oczach łez.

– Gdzie są srebra? – zapytał sir Simon.

– Skąd mam wiedzieć? – rzuciła ze złością. – Jestem w tym domu tylko gościem. Szwagierka gotowa była wam oddać co tylko zechcecie. Powiedziała, że nie warto narażać życia dla kilku przedmiotów, ale wy i tak zabiliście dwoje niewinnych ludzi. Teraz, kiedy już jest po wszystkim, chce pan jeszcze okradać zmarłych? Nie będę panu w tym pomagać.

– Madame, pani język ostrzejszy jest niż mój miecz – rzekł.

Patrzyła nań chłodnym wzrokiem i dopiero wtedy zauważył, że jedno oko miała zielone jak liście, a drugie turkusowe. Patrzył przez chwilę zafascynowany, żałując, że nie spotkali się w innych okolicznościach. Skłonił się uniżenie.