– Ale jak w tych okolicznościach ma odbyć tę podróż? – rzuciła Bess z obawą.

Charlie zaśmiał się.

– Gwarantuję ci, że znajdzie jakiś sposób. Kiedy mama czegoś pragnie, nic nie ośmieli się jej stanąć na drodze. Martwi mnie tylko Autumn. Mogłaby się nawet porwać na życie Cromwella. Musimy odwieść ją od pomysłu pomszczenia śmierci ojca.

– Ale jak to uczynić?

– Autumn jest przede wszystkim lojalna wobec rodziny. Powiem jej, że jakikolwiek niemądry ruch z jej strony może mieć wpływ na losy nas wszystkich, cały ród Leslie z Glenkirk, mój i mojej rodziny, Indii i Oxtona, rodziny z Southwoods, kuzynostwa z Clearfield i Blackthorne oraz biednej starej ciotki Willow i jej najbliższych, na los nas wszystkich. Przełknie gniew, nawet gdyby miało ją to zabić. Zrobi to dla nas. Tyle mogę zagwarantować. Kiedy wróci mama, będzie wiedziała, jak odwieść ją od myśli o zemście. Mama zawsze dobrze sobie radziła z takimi sprawami – rzekł książę. – Tylko ona potrafi zapanować nad młodszą siostrą. Papa, niech Bóg ma go w swojej opiece, uwielbiał ją i straszliwie rozpieszczał.

Autumn nie wychodziła z sypialni przez kilka kolejnych dni. Jej służka, Lily, przynosiła posiłki, które dziewczyna przez pierwsze dwa dni odsyłała nietknięte. Trzeciego dnia Autumn skubnęła co nieco, a pod koniec tygodnia jadła jak zwykle. Wyszła ze swej komnaty, by rozmówić się z łanem More, kiedy wyruszał w podróż do Glenkirk.

– Byłeś pod Dunbar? – zapytała, gdy oboje siedzieli przy kominku w salonie.

– Byłem, milady – odparł ponuro.

– Ilu wyszło, a ilu wróciło do domu?

– Wyjechało stu pięćdziesięciu. Wróciło trzydziestu sześciu, milady – odparł. – To szczęście, że ktokolwiek ocalał.

– Mój ojciec nie miał tyle szczęścia tego dnia – stwierdziła głośno.

– Stuartowie nie przynosili nam szczęścia, milady. Co gorsza, ten nowy król nie wyglądał nawet jak Stuart. To ciemnowłosy chłopak, milady, ale ma ten sam co oni urok. Ojciec panienki niechętnie szedł za nim do boju, ale był człowiekiem honoru, o tak. Niech Bóg ma w opiece duszę Jemmiego Leslie!

Autumn skinęła głową i podała łanowi More zapieczętowaną paczkę.

– Oddaj to mojej matce, kiedy wrócisz. Będę oczekiwała jej przybycia tutaj, w Queen's Malvern.

– Czy wróci panienka jeszcze kiedyś do Glenkirk? – zapytał z niepokojem.

Autumn potrząsnęła niepewnie głową.

– Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Nie przyszło mi nawet na myśl, kiedy wyjeżdżałam z Glenkirk w kwietniu, że już nigdy nie ujrzę tego miejsca. Nie wiem, co się ze mną stanie po śmierci ojca.

– Nowy książę zajmie się tobą, milady – powiedział stanowczo łan.

– Patrick? – Autumn roześmiała się po raz pierwszy od dnia, gdy dowiedziała się o śmierci ojca. – Patrick będzie miał dość własnych kłopotów, musi zająć się sobą i Glenkirk. Nagła śmierć papy na pewno wstrząsnęła moim bratem, ale jeszcze straszniejsze będzie dla niego przejęcie obowiązków i wielka odpowiedzialność za Glenkirk. Patrick nie będzie miał dla mnie czasu. Nie cieszy mnie to, ale chyba lepiej będzie mi w Anglii z Charliem i Henrym.

Na twarzy posłańca pojawił się nieznaczny uśmiech. Lady Autumn Leslie okazała się znacznie bardziej rozgarnięta, niżby wcześniej przypuszczał. Była wprawdzie dziewczyną, ale z rodu Leslie. Kobiety w tej rodzinie znane były ze sprytu i inteligencji, łan doszedł do wniosku, że wyrosła już widocznie na kobietę. Wstał i skłonił się nisko.

– Zawiozę przesyłkę mamie panienki najszybciej, jak będę mógł. Czy mam coś przekazać bratu?

– Powiedz mu tylko, że życzę mu szczęścia i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.

Ian czuł, że łzy napływają mu do oczu. Przeklęci prezbiterianie! – pomyślał z irytacją. Dlaczego chcą zmieniać dotychczasowe porządki, walczyć i wciąż tracić kolejne pokolenia synów Szkocji? To przez nich jego ukochana księżna i jej córka nie mogą żyć we własnym domu. Niech piekło pochłonie zwolenników Kowenantu Narodowego! Niech piekło pochłonie purytanów i nawet królewski ród Stuartów! Przełknął ślinę i powiedział:

– Przekażę słowa panienki księciu Patrickowi. Niech pani na siebie uważa, milady.

– Ty też, lanie More – odparła Autumn. – Niech Bóg ma cię w opiece podczas podróży. Nie ryzykuj niepotrzebnie.

– Nie będę, milady.

Oboje wiedzieli, że skłamał i zrobi wszystko, co konieczne, by jak najprędzej dotrzeć do Glenkirk z wiadomością.

Był już prawie koniec października, kiedy książę Lundy i jego najstarszy syn w końcu wyruszyli w podróż do Worcester, położonego o dzień drogi od Queen's Malvern.

– Zdążymy wrócić na twoje urodziny. Obiecuję przywieźć ci prezent – rzekł książę do siostry.

– Nie będę już obchodziła urodzin – rzuciła żałośnie Autumn. – Przynajmniej dopóki nie wyjdę za mąż. Do tego czasu będę miała ciągle osiemnaście lat. Gdybyś jednak chciał podarować mi coś dlatego tylko, że mnie kochasz, na pewno przyjmę – dodała z błyskiem w oku.

– Więc przywiozę ci prezent tylko dlatego, że cię kocham – zapewnił.

Ucieszył się, że początkowy żal po śmierci ojca nieco się zmniejszył. Wiedział, że Autumn nigdy nie zapomni Jemmiego Leslie, ale rozumie, iż życie musi toczyć się dalej. Miał tylko nadzieję, że matka przybędzie przed zimą i kiedy obie kobiety będą razem, łatwiej uporają się z bólem. Charles Fryderyk Stuart nie mógł sobie nawet wyobrazić żalu, jaki odczuwała po stracie męża księżna Glenkirk. Nim skończyła dwadzieścia lat, straciła dwóch mężów. Jego ojciec, książę Henryk Stuart, którego bardzo kochała, umarł dwa miesiące po jego narodzinach. Niechętnie zgodziła się po raz kolejny wyjść za mąż, ale Jemmie Leslie nie przyjmował odmowy. Byli małżeństwem trzydzieści pięć lat. Jak miała teraz żyć bez niego?

Charlie jechał do Worcester z siedmioletnim synem, otoczony swoimi zbrojnymi. Hrabstwo Worcester zamieszkiwali głównie rojaliści, ale ostrożności nigdy nie za wiele. Wszędzie wokół było spokojnie, a jesienne słońce rzucało złote promienie na wiejskie okolice. Pola były już dawno skoszone. Teraz pieczołowicie zbierano pokłosie. Na drzewach w sadach nie pozostało już ani jedno jabłko, ani gruszka. Bydło i owce wciąż pasły się na tle blednącej zieleni łąk. Do miasta dotarli tuż przed zmierzchem, wzięli pokoje w gospodzie “Pod Koroną i Jeleniem". Miejsce było wygodne i obszerne, a księcia dobrze w nim znano.

Następnego ranka udali się do katedry nad rzeką. Freddie wytrzeszczył oczy, oglądając wielki ołtarz, wysokie łuki sklepienia i piękne witraże. Później wyruszyli na poszukiwanie nici, o które poprosiła księcia żona. Okazało się to jednak trudniejsze, niż się spodziewali, ale w końcu w niewielkim kramiku mało znanego kupca znaleźli to, czego szukali. Najwięcej, jak przewidziała Bess, było nici czarnych, ale na szczęście znalazły się też białe i w innych kolorach. Książę Lundy kupił ich tyle, ile się dało i zapłacił kupcowi z nawiązką. Nie był pewien, kiedy znów przyjedzie do miasta, ani czy kupiec będzie jeszcze miał nici.

Pozostałą część dnia spędził zwiedzając z synem piękne miasto. Fryderyk Stuart nigdy wcześniej nie był w Worcester. Właściwie nie był nigdzie poza domami krewnych. Charlie dopilnował, aby syn zjadł obfitą kolację i położył się spać. Potem udał się do swoich przyjaciół. Wizyta ta była prawdziwym powodem jego przyjazdu. Miejscowi dżentelmeni spotykali się, gdy tylko mogli, by przekazywać sobie wieści i plotki dotyczące wojny domowej oraz dyskutować o nowych edyktach Cromwella. Mężczyźni zasiedli w zamkniętej sali w gospodzie, by uniknąć szpiegów. Ich prywatności pilnował gospodarz, gorliwy rojalista.

– Mówi się, że pod Dunbar ponieśliśmy znaczną klęskę, a armia królewska została pobita przez trzykrotnie mniejsze siły wroga – stwierdził lord Hailey. – Jak, do diaska, to możliwe? Podobno król ma opuścić Szkocję i dołączyć do dworu siostry w Niderlandach albo udać się na dwór matki w Paryżu.

– Co do twojego pierwszego pytania, Hailey, ponoć Szkoci opuścili bezpieczne pozycje na wzgórzach i zeszli w dolinę. Tak samo zrobili w czasie pierwszej bitwy pod Dunbar kilkaset lat temu. Chyba nie potrafią uczyć się na własnych błędach. Z tego samego powodu przegrali pierwszą bitwę – wyjaśnił książę Lundy.

– Skąd wiesz o wszystkim, Charlie? – zapytał jego przyjaciel, lord Moreland.

– Matka posłała umyślnego ze Szkocji, by przekazał mojej siostrze, że pod Dunbar zginął jej ojciec. Posłaniec był jednym z ludzi mego ojczyma, którzy przeżyli bitwę. Opowiedział mi o wszystkim. Gdy poległ Jemmie Leslie, jego ludzie zabrali ciało i wycofali się. Sami wiecie, że żołnierze Cromwella dobijają rannych i okradają zmarłych. Ludzie z Glenkirk nie chcieli narażać zmarłego księcia na takie nieprzyjemności. Zabrali jego ciało, odszukali konie i udali się do domu.

– Jemmie Leslie nie żyje. Nie mogę w to uwierzyć – rzekł lord Moreland.

– Niech Bóg ma w opiece jego duszę – odparł lord Hailey, rówieśnik księcia Glenkirk. – Pamiętam go jeszcze z czasów, kiedy zalecał się do twojej matki i kiedy polował z twoim dziadem i wujem. Był dobrym człowiekiem! Niech szlag trafi Cromwella i jego przewrót!

– Mówisz jak moja siostra – zaśmiał się Charlie. – Tylko że ona nazywa ludzi Cromwella zgrzybiałymi okrągłogłowymi.

– Mam nadzieję, że nie robi tego publicznie – zaniepokoił się lord Hailey.

– Wiele razy ją ostrzegałem, żeby trzymała język za zębami – przyznał książę. – Ucichnie, kiedy zjawi się tu nasza matka.

– Przyjedzie ze Szkocji? Na rany Chrystusa, człowieku! Nigdy jej się to nie uda. Wojska Cromwella przeczesują cały kraj. Nie możesz jej powstrzymać?

– Nie – odparł po prostu Charlie. – Na pewno będzie podróżowała ze zbrojnymi. Co się zaś tyczy plotek, że mój kuzyn Karol uciekł ze Szkocji, nie przywiązujcie do nich wagi. Karol nie został jeszcze koronowany. Pozostanie więc tam, gdzie jest, przynajmniej póki nie odbędzie się to ważne dla niego wydarzenie.