Zamarła w pół gestu.
– Słucham?
– Skoro i tak mamy oboje przed nią udawać, to połączmy siły. Ona może podejrzewać, że zełgałem, ale jak cię zobaczy, będzie musiała dać mi spokój.
– Przecież będzie wiedziała, że to nie ja – zaoponowała, nie potrafiąc odgadnąć, czy Rhys mówi serio, czy tylko żartuje.
– Skąd? Nie wchodziłem w takie szczegóły, jak imię, wygląd, zawód… Ograniczyłem się do stwierdzenia, że kogoś mam. Nie byli świadkami twojego przyjazdu i naszego pierwszego spotkania. Z samego rana wyjechali na całodniową wycieczkę, nie mają pojęcia, kto wynajął trzeci domek.
Minę miał poważną, lecz oczy mu się śmiały, więc Thea doszła do wniosku, że to tylko żarty. Napiła się retsiny i postanowiła dla zabawy pociągnąć ten żart dalej.
– Kate nie uwierzy. Przecież uprzedziłbyś ją o moim przyjeździe.
– Może sam nie wiedziałem? Postanowiłaś zrobić mi niespodziankę.
– Zwalając ci się na głowę podczas wyjazdu, który chciałeś spędzić tylko z córką? Naprawdę chciałbyś mieć tak nietaktowną dziewczynę?
Wciąż starał się zachowywać kamienny wyraz twarzy, lecz kącik ust zadrgał mu podejrzanie.
– Moja dziewczyna ma bardzo dużo wyczucia. Pierwotnie mieliśmy spędzić wakacje razem, lecz tobie coś wypadło i nie mogłaś przyjechać. Dopiero teraz ci się udało.
– Czemu jednak wynajęłam osobny domek? Bo przecież sypiamy ze sobą, prawda? – zażartowała.
Spojrzał na jej szerokie usta, wiecznie skłonne do uśmiechu, z trudem powstrzymał się od zerknięcia jej w dekolt.
– O, zdecydowanie.
Thea zarumieniła się po same uszy.
– To świetnie – skwitowała, chociaż nie tak lekkim tonem, jak zamierzała. – Nie chcę, by Kate pomyślała, że nie masz na mnie ochoty.
– Bez obawy.
Thea nakazała sobie odwrócić wzrok. Bezskutecznie.
Natychmiast przestań patrzeć mu w oczy, powtórzyła sobie surowo i z największym trudem posłuchała samej siebie. Przecież tylko żartowali, więc skąd te nagłe trudności z oddychaniem?
– Aha, więc chodzi ci tylko o seks! – Z dezaprobatą potrząsnęła głową, a nieposłuszne włosy zawirowały wokół jej twarzy. – Myślałam, że mnie kochasz!
– Bo cię kocham. Do szaleństwa. Czekałem na ciebie przez całe życie.
Jak mógł mówić podobne rzeczy z taką łatwością i tak spokojnie? Wcale jej się to nie podobało. Wcale a wcale. Ona nie słuchała podobnych słów z równym spokojem.
– To czemu muszę mieszkać w innym domku, skoro tak mnie kochasz? – spytała nieco ostro.
– Ponieważ z powodu wypadku siostry musiałaś zabrać ze sobą Clarę i bałaś się, że się nie pomieścimy we czwórkę.
Zmarszczyła nos.
– Po pierwsze, jest dość miejsca, a ja wiedziałam, co wynajmuję. Po drugie, wystarczyłyby nam w sumie tylko dwa pokoje, bo dziewczynki mogłyby dzielić sypialnię. Trzeba by znaleźć inny powód… Mam! – Dramatycznie zawiesiła głos.
Rhys z rozbawieniem uniósł brew.
– Dawaj.
– Nie powiedziałeś o mnie Sophie, bo przecież chcesz ją do siebie przekonać, a bałeś się, jak ona zareaguje na wiadomość, że masz kogoś.
Skinął głową.
– To by mogło być… Mów dalej. Zastanowiła się głęboko.
– Mam dość tej sytuacji. Jeśli naprawdę tak mnie kochasz, jak mówisz, czemu nie miałbyś wreszcie poznać mnie ze swoją córką? Ale ty ciągle powtarzasz, że to za wcześnie.
– Bo jeszcze nie przywykła do mnie, nie można jej bombardować taką ilością nowych wyzwań w tak krótkim czasie.
– W porządku, lecz ja postrzegam trzymanie mnie z dala od Sophie jako typowo męskie uchylanie się od wejścia w naprawdę poważny związek. Chcę ją poznać, chcę stać się częścią twojego życia. Postanowiłam cię przycisnąć, żebyś się wreszcie zdecydował. Ponieważ jednak nie jestem pewna twojej reakcji, na wszelki wypadek wynajęłam sąsiedni domek. Zmarszczył brwi.
– Nie boisz się, że będę wściekły?
– Postanowiłam zaryzykować. Gdybyś nawet się rozzłościł, nie będziesz mógł mnie zignorować i będziesz musiał przedstawić mnie córce, choćby jako twoją znajomą. – Do tego stopnia wciągnęła się w wymyślaną historię, że prawie poczuła do Rhysa żal o takie trzymanie jej na dystans. – Kiedy zaś dopnę swego, nie będę ci się wcale narzucać, zamierzam chodzić z Clarą na plażę i być zupełnie niezależna. Nie czując dłużej presji, szybko przestaniesz się na mnie złościć. – Popatrzyła na niego z satysfakcją, całkiem dumna ze swej pomysłowości. – I co ty na to?
We wzroku Rhysa wyczytała niekłamany podziw.
– Moim zdaniem Kate da się nabrać. A jak ona da się nabrać, inni to już małe piwo!
Wybuchnęli śmiechem, lecz nagle Thea spostrzegła, jak on poważnieje i przygląda jej się dziwnym wzrokiem. Śmiech zamarł jej na ustach.
– Chyba nie mówiłeś tego wszystkiego serio?
ROZDZIAŁ TRZECI
Rhys ocknął się z zapatrzenia.
– Nie, coś ty – zapewnił. – Jak mógłbym cię prosić o coś podobnego? Czekaj, naleję ci jeszcze.
Powinna była zaprotestować, gdyż chyba wypiła już wystarczająco dużo. Pewnie to przez alkohol wciąż siedziała z zupełnie obcym człowiekiem przy stoliku, żartując sobie w podobny sposób.
W milczeniu sączyli retsinę, zastanawiając się nad tym zwariowanym pomysłem. Musieliby naprawdę upaść na głowę, zadając sobie tyle trudu tylko po to, by uniknąć nieznośnych uwag osoby, która nic dla nich nie znaczyła.
– Byłoby strasznie głupio, gdyby się wydało, że tylko udajemy – mruknęła Thea, jakby kontynuując na głos rozmowę prowadzoną w myślach.
– Pewnie, ale inaczej trzeba będzie spędzić cale wakacje, kombinując, jak się wykręcić od kolejnego wspólnego obiadu.
– I jak wytłumaczyć, czemu nie mam faceta – dodała ponuro.
Znowu zapadła cisza.
– Naprawdę sądzisz, że dałoby się ich nabrać? – spytała Thea.
– Czemu miałoby się nie udać?
– Musielibyśmy udawać zakochanych.
– No, musielibyśmy.
Spojrzeli na siebie i jednocześnie odwrócili wzrok.
– Właściwie nie jest to chyba aż taki wielki problem – rzekła, starając się przekonać samą siebie. – Nawet gdybyśmy naprawdę byli parą, nie całowalibyśmy się namiętnie przy wszystkich.
– Pewnie, że nie. – Odchrząknął. – Ale od czasu do czasu musiałbym cię objąć albo coś. Nie masz nic przeciw temu?
Thea wzruszyła ramionami, by ukryć nagły dreszcz.
– Jakoś to zniosę – rzuciła z udawaną nonszalancją. Nie, nie miała nic przeciw temu. Nawet była za.
– To co robimy?
– Jeśli jesteś zdecydowany, to ja też.
– Na pewno?
– Tak. W końcu to niewinne łgarstwo, nawet jeśli się wyda, nikomu nie będzie przykro. Chyba, że jest jakaś dziewczyna…? – zawiesiła głos.
– Nie, nie ma. A czy jest jakiś facet, który może się znienacka zjawić i zrobić scenę zazdrości?
Próbowała sobie wyobrazić Harry’ego, który mierzy Rhysa wściekłym spojrzeniem, widząc w nim rywala. Nie udało jej się. Harry w ogóle nie okazywał zazdrości o nią.
– Nie, nie zrobi tego. Rhys milczał przez chwilę.
– Czyli jednak masz chłopaka?
– Nie jestem pewna.
– Jak możesz nie być pewna? – spytał z niebotycznym zdumieniem.
Westchnęła, machinalnie powiodła palcem wzdłuż brzegu pustej już szklaneczki.
– Spotkałam Harry’ego rok temu i zakochałam się z miejsca. Mężczyzna jak marzenie. Niesamowicie przystojny, czarujący, bardzo modny, a do tego bezgranicznie wprost uczciwy i szczery. Opowiedział mi o tym, jak zerwał z poprzednią dziewczyną i jak wciąż czuje się z nią związany. Isabelle stanowi moje zupełne przeciwieństwo.
– Spotkałaś ją?
– Nie, ale wystarczająco często o niej słyszałam. Jest drobna i śliczna, ma stresującą pracę w wielkiej korporacji, co zresztą wcale jej dobrze nie robi, bo i tak jest kompletną neurotyczką. – Uśmiechnęła się krzywo. – Oczywiście Harry tak nie mówi, to moja diagnoza.
– Przy takiej osobie jak ty musiał więc odczuć ulgę – stwierdził Rhys, starannie dobierając słowa.
– Faktycznie, na samym początku powiedział mi coś podobnego, lecz podejrzewam, że tak naprawdę wydaję mu się trochę nudna po tych wszystkich scenach i histeriach, które serwowała mu Isabelle. Rozstali się w przyjaźni, obiecując sobie w razie potrzeby wzajemną pomoc, z czego ona cały czas korzysta. Gdy tylko ma jakieś problemy, dzwoni do Harry’ego, a on rzuca wszystko i leci ją ratować. – Wbiła wzrok w blat stołu.
– Na pewno nie jest to dla ciebie łatwe. Wzruszyła ramionami.
– Nie, ale co zrobić? Oni się przyjaźnią, więc Harry chce być w porządku wobec niej.
– Przede wszystkim powinien być w porządku wobec ciebie – zawyrokował stanowczo.
Zaskoczona, uniosła głowę.
– Jakbym słyszała Nell! – Westchnęła, znowu się zgarbiła. – Sama już nie wiem… Chyba wystarczało mi, że zawsze wracał i zapewniał mnie o swoim uczuciu. Dawałam się przekonać, bo chciałam w to wierzyć.
– Co się więc stało, że przestałaś być pewna, czy jesteście parą? – spytał ostrożnie.
– Mieliśmy jechać razem na wakacje, wyszukałam taki uroczy domek w Prowansji… Na miesiąc przed wyjazdem Harry zaczął mówić o przełożeniu go na inny termin. Co się stało? Otóż Isabelle miała mieć operację stopy. Nic poważnego, lecz zażądała, by podczas jej rekonwalescencji Harry podlewał jej kwiatki, karmił kotka, robił jej herbatkę i generalnie tańczył wokół niej. – Wydęła policzki i głośno wypuściła powietrze, dając ujście frustracji. – Przepraszam, nie chciałam być złośliwa. Na pewno nie zaplanowała sobie tej operacji specjalnie w terminie naszego wyjazdu. Mimo to była to kropla, która przepełniła czarę.
– Kazałaś Harry’emu wybrać między wami?
– Mniej więcej.
Wolałaby nie przypominać sobie tamtego koszmarnego dnia. Była śmiertelnie zdenerwowana czekającą ją rozmową. Miała wrażenie, że własnymi rękami niszczyła swoją jedyną szansę na prawdziwe szczęście.
– Harry powiedział, że jest nieustannie rozdarty między nami, czuje się winny oraz przytłoczony sytuacją. Zaproponowałam mu więc czas do namysłu. Przystał na to.
"Gwiazdkowi nowożeńcy" отзывы
Отзывы читателей о книге "Gwiazdkowi nowożeńcy". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Gwiazdkowi nowożeńcy" друзьям в соцсетях.