– A to z jakiej przyczyny? – zapytał i nie słysząc odpowiedzi, dodał: – Dobrze więc, ponieważ nie zamierzam mieszkać na Wschodzie w bezżennym stanie, powiem Meredithowi i ministrowi spraw zagranicznych, że nie przyjmuję tego zaszczytu.

– Nie możesz tego robić! – zawołała Anona.

– Nie powinieneś odmawiać! Co mam zrobić, żebyś zrozumiał, że wyjść za ciebie nie mogę?

– Możesz mi po prostu wyjawić swoją tajemnicę – powiedział.

Zapanowało milczenie. Anona wyswobodziła się z jego objęć i stanęła pomiędzy filarami, wpatrując się w ogród. Choć lord Selwyn już jej nie obejmował, wciąż czuła jego obecność obok siebie, tak bardzo byli ze sobą związani niewidzialnymi więzami.

Czuła, że w żadnym razie nie może zrujnować mu życia, nie może zepsuć mu kariery z powodu przestępstw popełnionych przez jej ojca.

Zacisnęła ręce, jakby to miało dodać jej siły.

– Dobrze, powiem ci prawdę – rzekła ledwo dosłyszalnym głosem.

Lord Selwyn zbliżył się do niej.

– Nie chcę sprawiać ci przykrości, kochali nie – powiedział – lecz to dotyczy nas obojga i w końcu musisz mi powiedzieć, co się dręczy.

– Wiem o tym – odrzekła Anona – lecz kiedy się o tym dowiesz, sam zrozumiesz, że nie możemy być razem.

– Rzeczywiście tak myślisz? – zapytał.

– Wiem, że tak będzie – powiedziała.

Odwróciła się ku niemu i dostrzegł wielką rozpacz w jej twarzy.

– Moja ukochana – powiedział.

– Pocałuj mnie – wyszeptała. – Pocałuj mnie ostatni raz i pamiętaj, że kiedy mnie porzucisz, będę się za ciebie modliła i nie przestanę cię kochać do końca życia.

Podeszła ku niemu i rzuciła się w jego ramiona. Jego pocałunki były gorące i namiętne, a ona poddała się im całkowicie.

Oddawała mu w nich swoje ciało, serce i duszę. Kiedy już dla obojga napięcie stało się nie do zniesienia, lord Selwyn wypuścił ją z objęć. Oparła się o kamienną balustradę jakby w obawie, że może upaść.

– Moim ojcem jest kapitan Guy Ranson – zaczęła zmienionym, przestraszonym głosem.

– Ojciec służył wcześniej w Królewskiej Marynarce. Ponieważ brakowało mu pieniędzy na utrzymanie matki i moje został… piratem!

Mówiła szeptem, lecz wydało jej się, że ostatnie słowo zabrzmiało jak wystrzał, a ponieważ lord Selwyn milczał, kontynuowała opowieść: – Ojciec zdobył sporo pieniędzy, wymuszając okup od statków handlowych.

Domagał się od dowódców statków pieniędzy w zamian za to, że nie będzie napastował pasażerów ani nie tknie ładunku. – Odetchnęła głęboko, zanim zaczęła mówić dalej:

– Ojciec wraz z dwoma przyjaciółmi, którzy pracowali z nim razem, dostał się pewnej nocy na statek, na którego pokładzie spotkał Anglika – znajomego z Marynarki – i był przekonany, że ten go rozpoznał. – Z jej piersi wyrwało się westchnienie: – Żeby mnie ratować przed hańbą, jaka by padła na córkę pirata zasługującego na powieszenie… ojciec postanowił posłać mnie do swego przyjaciela Lin Kuan Tenga… który nadal nie ma pojęcia, kim jestem naprawdę. – Wykonała ręką bezradny gest: – I to wszystko… resztę już znasz!

Gdy skończyła, przymknęła oczy oczekując, że lord Selwyn odwróci się od niej i odejdzie z obrzydzeniem. Lecz niespodzianie jego ramiona objęły ją, a jego usta dotknęły jej oczu, policzków i warg. Wydało jej się, jakby z wrót piekła wróciła z powrotem do raju.

– Moja ukochana! Moja słodka! – powiedział.

– Czy ty rzeczywiście wyobrażałaś sobie, że to, co zrobił twój ojciec, ma dla mnie jakiekolwiek znaczenie? Kocham cię i kochałbym cię nadal, nawet gdybyś to ty sama była piratem!

– Rzeczywiście tak myślisz? – zapytała Anona, patrząc na niego w oszołomieniu.

– Ależ tak! Z całą pewnością! – wypalił.

– Teraz dopiero rozumiem, czemu byłaś taka przerażona i czemu udawałaś, że straciłaś pamięć.

– Ale to przecież niemożliwe, żebyś… ożenił się z osobą bez nazwiska?

– Wymyślimy coś – uspokoił ją lord Selwyn.

– Jednego mogę być pewien, a to tego, że ludzie nie będą niczego podejrzewać ani węszyć, gdy chodzi o osobę gubernatora!

Mówił to żartobliwym tonem, a tymczasem Anona wybuchnęła płaczem i cała drżąca ukryła twarz na jego piersi.

– Wszystko będzie dobrze, kochanie – powiedział.

– Wiem, jak trudno było ci wyznać mi prawdę, lecz dla mnie ta wiadomość nie ma żadnego znaczenia. – Pocałował ją i mówił dalej: – Gdybyś to nawet ty popełniła jakieś przestępstwo i tak bym cię kochał i pragnąłbym pojąć za żonę.

– Czy mówisz prawdę? – wyrzekła z łkaniem.

– Żaden mężczyzna nie okazałby się tak wspaniałomyślny!

– Musisz mi zaufać, kochanie – rzekł. – Ubóstwiam cię i pragnę, żebyśmy się pobrali natychmiast!

– Popełniasz wielki błąd… Nie mogę pozwolić, żebyś uczynił jakiś fałszywy krok, który ci zaszkodzi w karierze.

– Jedynym powodem do cierpień byłby fakt, gdybyś mnie opuściła i przestała mnie kochać. – Spojrzał na nią czule. – Ja nie żartowałem, kiedy mówiłem, że jeśli nie zechcesz wyjść za mnie, wrócę natychmiast do Anglii, czy się to komu będzie podobało, czy nie!

– Ale Singapur cię potrzebuje!

– A ja potrzebuję ciebie!

Pocałował ją, żeby złamać jej opór, i wkrótce obeschły jej łzy.

– Powiedz mi wreszcie, czy wyjdziesz za mnie?

– Co ja mam zrobić? Co ja mam ci odrzec?

– Tylko jedno słowo: powiedzieć „tak”.

– Popełniasz wielki błąd! – broniła się.

– Życie poświęcę na to, żeby cię przekonać, że nie miałaś racji – powiedział i znów ją pocałował, a potem dodał: – Chciałbym, kochanie, jeszcze z tobą porozmawiać, chodźmy więc nad morze, gdzie ujrzałem cię po raz pierwszy i gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał.

– Z przyjemnością – odrzekła Anona – tylko najpierw chciałabym pójść na górę przemyć oczy, żebym ładnie wyglądała, gdy na mnie spojrzysz.

– Za każdym razem, kiedy na ciebie patrzę, wydajesz mi się coraz piękniejsza – oświadczył.

– Z każdym dniem jestem coraz mocniej w tobie zakochany!

– I ja także – wyszeptała.

– Pospiesz się więc – powiedział – chciałbym być z tobą sam na sam, a nasz gospodarz wraz z rodziną może wkrótce nadejść.

Anona właśnie znalazła się w saloniku połączonym z werandą, kiedy usłyszała wołanie lorda Selwyna.

– Anono! Poczekaj!

Podbiegła ku niemu.

– Chodź tutaj! Chciałbym ci coś pokazać.

Gdy znalazła się obok niego objął ją, trzymając w ręku gazetę pozostawioną przez Adriana Mereditha. Pokazał ją Anonie, a ona przeczytała nagłówek:


ANGIELSKI BOHATER URATOWAŁ PASAŻERÓW PRZED PIRATAMI

Kapitan Guy Ranson – dzielny pogromca piratów.


Anona przeczytawszy ten nagłówek wydała okrzyk:

– Tatko! Ależ to o moim tatku!

W jej oczach znów pojawił się strach, więc lord Selwyn podprowadził ją w stronę kanapy, a potem przeczytał, co było napisane. Z informacji wynikało, że jeden z przyjaciół kapitana Ransona zachorował i trzeba go było odwieźć do szpitala w Singapurze. Znajdując się na statku pasażerskim, zakotwiczonym pewnej nocy w spokojnej zatoczce, ujrzeli zbliżające się do nich pirackie łodzie. Kapitan Ranson zorientował się, że to ci groźni malajscy piraci, którzy zabijają wszystkich, zanim jeszcze zabiorą ich mienie. Z drugim Anglikiem i czterema członkami załogi postanowił stawić im opór. Udało im się zabić kilku napastników, a reszta uciekła. Przed przeczytaniem ostatniego akapitu lord Selwyn zatrzymał się na chwilę. Brzmiał on następująco:

Niestety, gdy już zwycięstwo było pewne, długi nóż napastnika przebił pierś kapitana Ransona i mimo starań, żeby jak najszybciej odstawić rannego do Singapuru, zmarł on na statku z powodu upływu krwi.

Świadkowie stwierdzają zgodnie, że były kapitan Królewskiej Marynarki zachował się bohatersko i ślą petycję do Londynu do Jej Królewskiej Mości, żeby nagrodziła odwagę kapitana Ransona i jego przyjaciela porucznika Hutchinsona. To ich szybka akcja uratowała życie trzydziestu pasażerom. Ludzie ci postanowili wystawić pomnik pamięci dzielnego kapitana, który stanie niebawem w Singapurze.

Skończywszy czytać, lord Selwyn odłożył gazetę i przytulił do siebie płaczącą Anonę.

Płacząc nad ojcem czuła jednocześnie ulgę.

Umarł bohatersko i takim chciała go zapamiętać.

Już nie musiała się obawiać, że go powieszą jak zwykłego przestępcę.

– Myślę, że twój ojciec chciał w taki sposób umrzeć – rzekł lord Selwyn. – Jestem przekonany, że on wie, iż jesteś pod moją opieką.

– Masz rację – wyszeptała Anona.

– Sądzę także, że twój ojciec będzie dumny, że będziesz pomagała zarządzać Singapurem.

Anona uśmiechnęła się przez łzy.

– Czy rzeczywiście mogę zostać twoją żoną…? – wyszeptała. – Czy chcesz tego naprawdę?

– Byłem na to zdecydowany – rzeki – niezależnie od tego, co za tajemnicę ukrywałaś przede mną. Teraz mogę być dumny, że będę miał za żonę córkę bohatera, człowieka, którego wszyscy będą podziwiać, dowiedziawszy się o jego bohaterskiej śmierci.

– Nawet gdyby tak się nie stało, nie muszę się już obawiać, że ojca powieszą.

– Nie mówmy o tym więcej – powiedział lord Selwyn. – Twój ojciec zachował się, jak na prawdziwego Anglika przystało. Trudno wprost o lepsze epitafium niż to. – Przytulił Anonę do siebie i dodał: – Teraz musimy wszystkim powiedzieć, kim jesteś, i stworzyć swój własny raj na ziemi.

– Kiedy ciebie poślubię, będę się czuła jak w raju – wyszeptała.

– Tym rajem będzie dla nas Pinang – oświadczył lord Selwyn. – Nasz miodowy miesiąc spędzimy w Durham House i będziemy tam przyjeżdżać, gdy tylko uda nam się uciec od obowiązków. – Pocałował ją i dodał: – Myślę, że również naszym dzieciom spodoba się Pinang. Nawet kiedy skończy się moja misja w tym kraju i wrócimy do Anglii, będziemy często powracać do naszego raju.

Anona patrzyła na niego oczami pełnymi blasku. Gdy ją znów pocałował, czuła, że odnalazł to, o czym marzy każdy mężczyzna – miłość czystą i doskonałą, która od Boga pochodzi.