– On jest zupełnie inny niż ty! – zaprotestował gwałtownie Jack. – Anna sądzi, że wybrała kogoś podobnego do ciebie, i pozornie ma rację, ale wiedz, przyjacielu, że gdyby to tobie wypadło stacjonować w Ravensglass w okresie granicznych niepokojów, to bez namysłu byłbym gotów powierzyć ci i swoje życie i życie młodych ludzi, którzy pozostają pod moją komendą. Nie przesadzam. Innymi słowy, moim zdaniem można postępować tak jak Monterey, dopóki ma się szlachetne serce. A on go nie ma. – Po chwili milczenia, z niezwykłym dla niego wahaniem, powiedział: – Rzecz jasna nie rozumiesz, o co mi chodzi. To naturalne, że przyjmujesz Montereya, jest przecież dobrą partią dla Anny. Ale… – Hamilton nagle wydał się Harry'emu bardzo młody i bezbronny. – Ale czy on jest o tyle lepszy ode mnie?
– Lepszy? Nie, jest stanowczo gorszy. Tu bardziej chodzi o twoją… przeszłość.
– O jaką przeszłość? Ożeniłem się młodo z kobietą, którą uwielbiałem. Straciłem ją i nie umiałem się z tym pogodzić tak, jak inni ludzie godzą się z losem w podobnej sytuacji. Teraz jednak… moje uczucia się zmieniły. To jeszcze bardzo świeża sprawa i nie umiem o tym dobrze Opowiedzieć, ale w każdym razie… moje uczucia się zmieniły. – Po chwili dodał takim tonem, jakby pierwszy raz przyznawał się do tego przed sobą samym: – To Anna mnie odmieniła.
– Hm. – Harry poruszył się niespokojnie. Ten człowiek rzeczywiście się zmienił. Harry zbił fortunę na czytaniu w twarzach współgraczy, dzięki czemu przejmował ich sakiewki, a chociaż Jack był jak otwarta księga, kiedy siadał do karcianego stolika, to w innych sytuacjach zwykle nosił nieprzeniknioną maskę. Tego ranka jednak uczucia miał wymalowane na twarzy.
Harry bardzo lubił Marie Claire Hamilton i często myślał, że pod pewnymi względami przypomina Bess, choć brakowało jej błyskotliwości, no i naturalnie urody. W swoim czasie był jednak zachwycony szczęśliwym małżeństwem przyjaciela i głęboko przeżył tragiczny koniec tego związku. Jednak Jack darzył Marie Claire subtelnym, ciepłym uczuciem, które Harry'emu wydawało się zupełnie niepodobne do tego, czego jego przyjaciel ostatnio doświadczał.
Upił wina, bardzo nieszczęśliwy, że musi brać udział w tej rozmowie. A dzień dopiero się zaczynał!
– Byłbym ci wdzięczny za szczerość – powiedział Jack. – Chociaż – dodał z wisielczym humorem – szczerość i chęć oszczędzenia starego przyjaciela nie idą dzisiaj w parze.
Harry skubnął swój brylantowy kolczyk.
– Mogę tylko powtórzyć, Jack, że chociaż Ralphowi daleko do ideału, to oboje z Anną mogą przynajmniej zacząć małżeńskie życie na równych prawach. Nie myślę przy tym o wieku, bo zapewne przeżyjesz większość hulaków, którzy są teraz na dworze, jednak wydaje mi się, że nie umiałbyś się powstrzymać od nieustających i wszechstronnych porównań, a nie chciałbym, żeby moja córka musiała rywalizować z damą, która ma zbudowany pomnik w twoim sercu… Zresztą – podjął, gdy Jack nie zaprzeczył – sama sobie wybrała Montereya, a w każdym razie nie słyszałem od niej, by zmieniła zdanie. Nie sądzę też, by zdawała sobie sprawę z twojego zainteresowania jej osobą, naturalnie poza przyjaźnią.
– Masz rację – przyznał Jack – ale ponieważ prosiłem cię o szczerą odpowiedź na wszystko, co przed chwilą powiedziałem, słucham dalej.
Wobec tak wyrażonego życzenia Harry nie mógł stosować dyplomatycznych uników, zwłaszcza że rozmawiał z wypróbowanym przyjacielem.
– Czy to coś zmieni, jeśli powiem, że nie jestem szczęśliwy. gdy myślę o twoich ewentualnych zalotach do Anny?
– Nie – zapewnił ze śmiertelną powagą Jack. – Gdyby jednak zdarzył się następny cud i Anną spojrzałaby na mnie łaskawie, to nie powstrzyma mnie ani to, co myślisz, ani to, co mówisz, ani nawet to, co mógłbyś zrobić.
Harry odstawił pusty kielich. Z wielkiej sali dobiegły go odgłosy zastawiania stołu. Otworzył drzwi na korytarz.
– Teraz już wiem – zniżył głos i odwrócił się do Jacka – ale zajrzyj najpierw do swojego serca. Jesteś doświadczonym mężczyzną, a Anna, wbrew pozorom, to jeszcze naiwna panna. Jak wiele z tego, co czujesz, należy przypisać twym nagle odrodzonym… potrzebom ciała? Inaczej mówiąc, jeśli nie możesz uczciwie powiedzieć, że miłość, którą darzysz Annę, istnieje również w twojej duszy, to idąc za głosem swoich namiętności, wyrządzisz mojej córce wielką krzywdę, a tego ci nie wybaczę. Chodźmy na śniadanie.
Atmosfera przy stole była napięta już przed zejściem Anny i Bess na dół, a potem w niczym się nie zmieniła. Na szczęście nikt z dorosłych nie miał okazji się odezwać, nawet gdyby bardzo chciał, bo mały Hal Latimar, który dopiero niedawno odkrył cud porozumiewania się za pomocą słów, zdominował wszystkich. Buzia mu się nie zamykała. Ponieważ zaś, wzorem pozostałych Latimarów, szybko wyrabiał sobie opinię o poznanych osobach, prawie natychmiast uznał, że Jack należy do jego ulubieńców.
Hamilton cierpliwie znosił objawy zachwytu malca, a nawet przez większą część posiłku trzymał go na kolanach, i tylko Anna zastanawiała się, czy pamięta, co jej powiedział o swoim nie narodzonym dziecku.
Była trochę przygaszona i zawstydzona, z samego rana dostała bowiem burę od matki za opuszczenie bez pozwolenia pałacu w Greenwich. Broniła się tym, że poczuła nieodpartą potrzebę odwiedzenia domu, ale matka wytoczyła ciężką artylerię, wspomniała o obowiązkach, honorze i o wstydzie, który stanie się udziałem rodziny, jeśli Anna nie podporządkuje się zasadom.
Mimo to dziewczyna miała poczucie, że najchętniej machnęłaby ręką na wszystkie konwencje i została w domu na stałe. Nie powiedziała jednak tego głośno i w ogóle niewiele się odzywała, przede wszystkim bowiem obserwowała, jak rozwija się znajomość Hala z Jackiem.
Milczała również Bess, która zeszła na dół ze stanowczym postanowieniem zbesztania Jacka za to, że wiał udział w tej awanturze. Podczas rozmowy z Anną powiedziała wszystko, co powinna powiedzieć troskliwa matka, przez cały czas jednak intensywnie myślała. Ależ jej córka się zmieniła!
Jeszcze niedawno Anna koniecznie chciała poznać dworskie życie i łudzi, których podziwiała, a teraz nagłe zdawała się mieć to wszystko za nic. Podczas zaledwie kilku miesięcy niezwykle dojrzała i Bess przerażała myśl, że stało się to tak szybko. Do Greenwich wyjeżdżała zwykła trzpiotka, a teraz w wielkiej sali siedziała piękna, lecz jakby obca dama, wprowadzona we wszystkie tajniki eleganckiego życia, jakie Bess mogła sobie przypomnieć, a jednocześnie pełna wewnętrznej siły.
Harry przez cały posiłek rozpamiętywał ze smutkiem rozmowę z Hamiltonem. Dobrze znał Jacka i wiedział, że w tym znamienitym i śmiertelnie dla wrogów groźnym oficerze drzemie serce pełnego liryzmu poety. Jeśli Jack zdecyduje, że chce mieć Annę, to za nic nie ustąpi. Ralph Monterey, jakże stosowny kandydat, zostanie odsunięty na bok, skończy się też służba córki u Jej Wysokości, a powód tego wszystkiego może okazać się nadto prozaiczny.
Jack z uśmiechem na twarzy zajmował się najmłodszym Latimarem, ale i on miał chwile zwątpienia. Harry dotknął sedna sprawy. W jakim stopniu jego uczucie jest hołdem dla kobiety, którą Anna szybko się staje, a w jakim wynika z dręczących marzeń i snów o fizycznym zespoleniu, które ostatnio nawiedzają, go coraz częściej? Nie znał odpowiedzi na to pytanie.
– Są na mnie źli – westchnęła Anna, gdy Maiden Court znikł jej z oczu, a przed nią wiła się droga do stolicy.
– Naturalnie – potwierdził Jack. – Znają dworskie życie i obawiają się wstydu.
– Wiem. – Anna osłoniła głowę kapturem peleryny. Powietrze było chłodne, ale rzeźwiące, a droga, choć błotnista, nie stanowiła problemu dla podkutych koni. – Mimo to naprawdę chciałam zostać w domu.
Jack ocenił wprawnym okiem jej klacz. Jenny już doszła do siebie po kontuzji odniesionej w Transmere, podobnie jak jej pani, ale i tak obie wymagały jego czujnej troskliwości.
– Tak mi się zdawało. Musisz jednak wrócić, pani, do królowej, spuścić głowę i tańczyć tak, jak ci zagrają.
– Pfuj! Nie znoszę tego wyrażenia, zwłaszcza od czasu, gdy odkryłam, że na dworze jest mnóstwo ludzi, którzy uważają się za mistrzów w tańcu, chociaż nie mają o tym pojęcia.
Jack wybuchnął śmiechem. Ostatnio wchodziło mu to w nawyk, chociaż przedtem nie śmiał się latami. Z niepokojem uświadomił sobie, że i on chciałby zostać w Maiden Court, choć powinien myśleć tylko o powrocie do Ravensglass. Od dziesięciu lat, gdy tylko musiał opuścić twierdzę, zawsze dokładnie obliczał, jak szybko będzie mógł wrócić.
Bez głębszego namysłu nagle zapytał:
– Czy obawiasz się, pani, reakcji Ralpha na swoją eskapadę?
– Och, nie – odrzekła niezbyt przytomnie Anna. – On na pewno nie zauważył mojej nieobecności.
– Nie zauważył…
Jack ugryzł się w język, zanim wymsknęły mu się kompromitujące słowa: „Gdybyś była moja, zauważałbym wszystko, co robisz od rana do wieczora! Doskonale widziałbym nawet najzwyczajniejsze, codzienne czynności. A gdybyś w taką pogodę wyjechała, nie zaznałbym spokoju, póki nie wróciłabyś cała i zdrowa”.
Spojrzał w niebo. Dobry Boże, pomyślał, czy to jest miłość? Jeśli tak, to nigdy dotąd nie zaznał tego uczucia. Z pewnością nie jest podobne do czci, jaką otaczał Marie Claire, jak również nie przypominało tego, o czym wspominał Harry, to znaczy czysto cielesnej żądzy.
Najtrudniej mi się pogodzić z tym, myślał dalej, że z prostej drogi sprowadziło mnie nie pożądanie, lecz coś o wiele głębszego. Poczytywał to sobie za zwykłą zdradę wobec Marie Claire, której tak długo dochował wierności.
– To dobrze – powiedział beztrosko – bo nie chciałbym się znaleźć drugi raz w tej samej sytuacji, co przed świętami.
– Jak to się skończyło, Jack? W jaki sposób się z tego wykręciłeś?
Właściwie mógł jej streścić fakty. Poszedł do Montereya i bez ogródek powiedział:
– Nie jestem żółtodziobem i nie dam się tak łatwo wyprosić na tamten świat, jak twoi poprzedni przeciwnicy. Możesz wybrać dowolną broń, i tak będę górą, na pewno sam to wiesz, bo radziłem sobie z lepszymi. Co wolisz, Ralph? Zawieramy przyjacielską umowę, że szanujemy naszą różnicę zdań, czy spotykamy się o świcie w jakimś ustronnym miejscu, którego najpewniej nie opuścisz żywy?
"Za Głosem Serca" отзывы
Отзывы читателей о книге "Za Głosem Serca". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Za Głosem Serca" друзьям в соцсетях.