Potwierdził zeznania dziewczyny dotyczące strzałów w zatoce.
– Czy nawet przez moment nie widzieliście, kto strzelał?
– Nie, strzały dochodziły z zarośli na drugim brzegu.
– Powinniście wezwać mnie wczoraj wieczorem.
– Wiem o tym, ale nie było nikogo w majątku, a nie mogłem zostawić Helle samej. Doznała szoku i panicznie się bała.
Zamilkł.
Lund głęboko wciągnął powietrze.
– Racja. Czy możemy teraz wysłuchać opowieści dziedzica? Twierdzi pan, że wie, w jaki sposób te dramatyczne wydarzenia ze sobą się wiążą.
– Nie do końca. Ale coś niecoś podejrzewam.
– No to słuchamy!
Christian poprawił się na sofie.
– Do diabła, Thorn, przydałaby mi się teraz słodka dziewczyna, do której mógłbym się przytulić. Ale wygląda na to, że ona woli ciebie.
Helle szybko cofnęła rękę, zaskoczona, że przez cały czas trzymała ją w dłoni Petera.
– No więc, kiedy pan zaczął się czegoś domyślać? – spytał policjant.
– W bibliotece. Po odwiedzeniu wszystkich wydawnictw, gdzie pytałem o autorkę Helle Strøm, siedziałem w bibliotece i przeglądałem stare zapiski dotyczące zamku Vildehede, wierząc, że znajdę w nich jakąś wzmiankę o złotym ptaku. Tak się nie stało, ale przypadkiem odkryłem coś innego. Mamo, wiele wskazuje na to, że należą się nam jakieś pieniądze, spadek, który gdzieś przepadł.
– To byłoby wspaniale, Christianie, ale do rzeczy!
– No więc, kiedy tak tam siedziałem, do bibliotekarki podeszła kobieta i szeptem spytała, czy nie mają przypadkiem powieści „Elisabeth Engman” Bo Bernlanda.
Helle drgnęła. Dziwne, że nawet on jest w to zamieszany.
Christian mówił dalej:
– Owa kobieta właśnie przeczytała wspaniałe recenzje tej książki w szwedzkiej gazecie, którą trzymała w ręku. Miała to ponoć być świetnie napisana powieść, lecz mimo to wywołała skandal ze względu na drastyczność niektórych scen. Bibliotekarka odparła, że książka jeszcze nie dotarła ze Szwecji. Kobieta poszła, zostawiając gazetę, należącą do biblioteki. Ani bibliotekarka, ani ja nie wierzyliśmy w jej zapewnienia, że interesuje ją tylko wartość literacka utworu. Dlatego wziąłem gazetę i z wrodzonej ciekawości zacząłem czytać recenzję dzieła nieznanego mi Bernlanda. I co znajduję? Najpierw kilka słów o „zdumiewającej jakości, subtelnym portrecie kobiecej postaci groteskowo zeszpeconym najgorszego typu pornografią”. A więc jest to powieść dość szczególnie skomponowana, która świetnie się w Szwecji sprzedaje, prawdopodobnie ze względu na sceny pornograficzne. Ale, słuchajcie, dalej znajduję cytat z pierwszego rozdziału, jest to opis bohaterki. Nie pamiętam teraz dokładnie poszczególnych słów, ale rozpoznałem tekst od razu!
Przerwał. Wszyscy czekali w napięciu.
– Pochodził z powieści „Tęsknota”, którą napisała Helle.
– Co???
Trudno powiedzieć, kto zareagował tym pytaniem. Prawdopodobnie zawołali wszyscy naraz. Helle czuła w głowie pustkę, nie mogła zebrać myśli.
– Lecz ja nie pisałam żadnych scen pornograficznych – zauważyła cicho.
– Nie, oczywiście, że nie – potwierdził Peter. – Powieść Helle jest na wskroś subtelna.
– Nie przeczę – dodał Christian. – Lecz na wszelki wypadek zdobyłem dziś jeden egzemplarz. Nie było to łatwe, ale wykorzystałem wszystkie znajomości. Książka zostanie zresztą prawdopodobnie wycofana ze sprzedaży w Szwecji ze względu na zbyt odważną treść. Niestety jej autor zarobił już na niej fortunę.
Dziedzic cisnął „Elisabeth Engman” na stół.
Natychmiast wyciągnęło się po książkę wiele rąk, lecz pozwolono, by dostała się policjantowi. Wszyscy jednak skupili się za jego plecami, żeby zajrzeć do środka.
– Nigdy nie widziałam powieści Bo Bernlanda, ponieważ czytałam tylko te książki, które mi przynosił. Wiedziałam jedynie, że jego utwór wspaniale się sprzedaje. Dziwiło mnie co prawda nazwisko kobiety w tytule, sam przecież przyznał, że nie potrafi kreślić kobiecych postaci – Helle westchnęła. – Ale to przecież moja powieść! Podpisana innym nazwiskiem. Dlaczego…?
– Poczekaj – przerwał jej Christian. – Przyjaciel, od którego pożyczyłem książkę, polecił mi stronę sześćdziesiątą siódmą. Zajrzyjmy tam.
Niejasne uczucie bezsilnej rozpaczy budziło się powoli w skołatanym umyśle Helle, lecz jeszcze nie pojmowała rozmiaru tragedii.
Nastała cisza, wszyscy próbowali czytać jednocześnie.
– Ten pierwszy fragment jest autorstwa Helle – rzekł Peter. – Ale następnego nie poznaję. Nie, na Boga!
– Fe, co za obrzydliwa papka! – przerwał lekarz.
– Nie zamierzam tego czytać dalej – rzucił Peter wstrząśnięty, odwracając się ze wstrętem.
Jedynie Christian pochłaniał tekst z błyszczącymi oczami.
W końcu Helle uświadomiła sobie rozmiar katastrofy. Zaczęła cicho łkać.
– Moja powieść! Została całkiem zniszczona! Tyle nad nią pracowałam! I byłam z niej taka dumna! Nigdy już żadne wydawnictwo jej nie wyda! O Boże…
Dziewczyna bez sprzeciwu pozwoliła się ułożyć na sofie. Całym jej ciałem wstrząsał szloch. Peter usiadł obok, próbując ją jakoś pocieszyć, ale co miał powiedzieć?
Łzy Helle kapary na jedwabną poduszkę z wyszywanym rajskim ptakiem.
– Co za wstyd, Peter! – łkała. – W jaki sposób wyzwolę się z tej hańby?
Peter gładził dziewczynę po plecach i szeptał jej do ucha:
– Nie martw się, dorwiemy tego Bernlanda. Nie spoczniemy, póki ci wszystkiego nie wynagrodzi.
– Oczywiście – mruknął Lund. – Ale to nie będzie takie proste.
– Próbowałam ukazać w mojej książce kobietę jak najdelikatniej i z uczuciem – szlochała Helle niepocieszona. – Jak można było zrobić coś takiego?
Christian skończył czytanie.
– Teraz wiemy, dlaczego sam dobierał ci lektury. Zdemaskowanie tego drania i ukazanie ludziom prawdy nie powinno chyba sprawić problemu.
– Proste też nie będzie – zauważył policjant. – Podejrzewam, że Bernland będzie utrzymywał, że to jego utwór, a Helle Strøm jest tylko bezczelną oszustką.
Helle usiadła, zasłoniwszy usta ręką.
– O Boże! Moja nowa powieść, którą wczoraj ukończyłam, nadal znajduje się w mieszkaniu Belli!
Lund chciał zakląć, lecz w porę się opanował.
– Powiedz mi, czy jeszcze w jakieś twoje powieści ten człowiek wsadził swoje łapy?
– Dwie wcześniejsze – żałośnie pisnęła dziewczyna przez łzy. – Nie są wiele warte, ale nie dostałam ich z powrotem. Bernland powiedział, że zatrzymał je dyrektor wydawnictwa, ponieważ zamierza je przeczytać. On powinien znać moje nazwisko.
Policjant sceptycznie pokręcił głową.
– Czy w swoich poszukiwaniach nie ominął pan żadnego wydawnictwa w Kopenhadze, panie Wildehede?
– Pytałem we wszystkich. I w żadnym nikt nie przypomina sobie nazwiska Helle Strøm.
Helle jęknęła zrozpaczona.
– Jeżeli dobrze zrozumiałem – rzekł Lund – to dyrektor wydawnictwa nigdy nie słyszał o Helle Strøm ani o jej powieściach. Trafiły bezpośrednio do Bo Bernlanda, a on je zatrzymał. Nie mówiąc pani ani słowa o tym, jaką mają wartość.
– Czy możemy tę rozmowę przełożyć na później? – przerwał stanowczo doktor Jepsen. – Przede wszystkim trzeba dać dziewczynie odpocząć. Potrafię sobie wyobrazić, że czuje, jakby cały świat się zawalił. Dam jej coś na uspokojenie i może jechać do domu…
– Do domu?! – wykrzyknął Peter. – Do Bernlandów? Nigdy w życiu!
– Nie, oczywiście, że nie tam, ale ma chyba swój dom u rodziców?
– Nie, nie ma. To dlatego Bernland mógł ją bezkarnie wykorzystywać.
Na moment zapadła cisza. Wszyscy próbowali sobie wyobrazić, co Helle musiała przejść w ciągu ostatnich miesięcy.
Christian odezwał się pierwszy:
– Helle może oczywiście dostać pokój u nas na pierwszym piętrze, prawda, mamo?
– Naturalnie – odpowiedziała spokojnie pani Wildehede. – Ale nie sądzę, że byłoby to najlepsze rozwiązanie. Helle znajdzie się tym sposobem w kolejnym nowym miejscu, w którym zostanie sama, dręczona ponurymi myślami. Tego chyba ma już dość. Nie, wszyscy widzimy, do kogo lgnie i przy kim się czuje bezpieczna. Jak tam, Thorn, czy Helle mogłaby przenocować u ciebie jeszcze raz? Uważam cię za człowieka honoru.
– Oczywiście – odparł Peter tak ponuro, że Helle pomyślała z obawą, że pewnie nie życzy sobie jej obecności.
– To całkiem rozsądna propozycja – uznał lekarz. – Dziewczyna potrzebuje opieki.
– Ty szczęściarzu! – szepnął Christian do Petera.
– Czekajcie chwilę! – rzucił nagle policjant Lund. – Wiemy, że ktoś usiłuje Helle zabić. Czy w leśniczówce jest wystarczająco bezpiecznie?
– Tak, mam broń – odparł Peter. – I czujnego psa, który w porę ostrzega przed obcymi.
– To dobrze. W takim razie natychmiast jadę do miasta złożyć wizytę Belli Bernland. Helle, czy masz jakiś dowód na to, że napisałaś te powieści? Brudnopisy albo coś podobnego?
– Wszystko, co mam, jest u Belli.
– To niedobrze – westchnął.
– Poza rękopisem „Tęsknoty” – zauważył Peter. – Jest u mnie.
– Świetnie – rzucił policjant zadowolony. – Może stanowić bezcenną pomoc. Niech się pan pospieszy, Thorn, zabierze dziewczynę do domu i zabezpieczy rękopis, by nikt go nie ukradł!
Doktor Jepsen wręczył Peterowi kilka tabletek dla Helle, które powinny uspokoić jej nerwy i pozwolić zasnąć.
– Nie są to jednak pastylki miętowe – ostrzegł. – Więc pilnuj ich! Dziewczyna może wpaść w depresję.
Peter skinął głową.
Helle miała spuchnięty nos i zaczerwienione oczy.
– Ale kim jest ten drugi mężczyzna? – spytała pochlipując. – Ten, który…
– Spokojnie – odparł policjant. – Zostało jeszcze sporo zagadek. Na pewno je rozwiążemy. Nie kłopocz się tym, idź grzecznie z Peterem i rób, co ci każe!
– Teraz masz szansę, Thorn! – mrugnął porozumiewawczo Christian.
– Helle jest jak bezbronne dziecko znalezione w lesie i nigdy nie będzie dla mnie kimś innym!
Słowa te z niejasnych powodów jeszcze bardziej przygnębiły dziewczynę.
"Złoty Ptak" отзывы
Отзывы читателей о книге "Złoty Ptak". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Złoty Ptak" друзьям в соцсетях.