Franciszka słaniała się już na nogach ze zmęczenia i przez ostatnią godzinę leda-ie szła, ale widząc Mira tak się ucieszyła, że ruszyła mu na spotkanie tanecznym krokiem.

Siergiej kochał ich oboje i nie chciał pozbawiać ich tej odrobiny romantyzmu. Franciszka jednak nie była zwykłą dziewczyną. Brakowało jej doświadczenia niemal w każdej dziedzinie życia. A w tej szczególnej sferze?

Siergiej nie mógł przewidzieć, czy jego brat okaże się odpowiedzialnym młodzieńcem, czy draniem.

ROZDZIAŁ IV

Po tej wyprawie stosunek Franciszki do Siergieja zmienił się całkowicie. Zwykle po obiedzie kapitan Rodan odpoczywał na szerokiej ławie. Któregoś popołudnia dziewczynka przyszła do niego wyraźnie spłoszona i nieśmiało poprosiła o chwilę rozmowy.

Siergiej przesunął się i wyciągnął ramię, by mogła się wygodnie oprzeć. Zadowolona, z uśmiechem ulokowała się obok niego. Rozmawiali spokojnie jak dorośli. Z czasem przyzwyczaili się do tych popołudniowych rozmów i oboje bardzo je sobie cenili. Co prawd… nie zawsze prowadzili je z równą powagą. Czasami po prostu żartowali sobie i przekomarzali się. Siergiej jakby odmłodniał, Miro nigdy dotąd nie widział brata tak radosnego.

Tej jesieni Miro znowu nie wyjechał do szkoły. Był potrzebny Siergiejowi przy przeprowadzaniu uciekinierów przez zieloną granicę.

Pierwsza wyprawa Franciszki nie okazała się bynajmniej ostatnią. Bracia przekonali się, że dziewczyna dobrze sobie radzi, i wielokrotnie zabierali ją ze sobą. Wkrótce przemieniła się w doświadczonego pomocnika.W tym czasie w kraju wiele się działo. Radosne wydarzenia przeplatały się z wielkimi tragediami. W ciągu kilku miesięcy nielegalnie przeszły przez granicę tłumy uchodźców, co pozwoliło Siergiejowi zgromadzić okrągłą sumkę. Kiedyś jednak usłyszał przypadkiem dyskusję Franciszki i Mira i przeżył prawdziwy szok.

Jego podopieczni mówili o wyprawie zaplanowanej na następny dzień.

– Przecież to bez znaczenia, że przeprowadzimy zbiegłego przestępcę – tłumaczyła cynicznie Franciszka. – Najważniejsze, że nam dobrze zapłaci. Reszta nas nie obchodzi!

Siergiej zrozumiał wówczas, że powinien głębiej zastanowić się nad sobą i nad tym, czym się zajmuje. Następnego dnia zostali w domu. Wyprawa została odwołana, a Siergiej oznajmił, że zamierza znaleźć sobie inną pracę. Wygłosił przy tym „młodszemu rodzeństwu” obszerne i nieco pokrętne kazanie na temat godności ludzkiej, co w jego ustach brzmiało mało przekonująco.

Wkrótce po tym zdarzeniu Siergiej przeżył kolejny wstrząs. Wprawdzie przez kilka dni Franciszka dąsała się na niego za to, że zarzucił jej cynizm, ale potem przyszła i pokornie poprosiła, by kupił jej lusterko. Siergiej poczuł ból w sercu. Zaczyna się, pomyślał, sama to odkryła. Dorasta i chce być piękna. Dorasta, a ja nie mogę powstrzymać tego procesu. O mój Boże! Już wkrótce ją stracę… Niebawem przestanie być dzieckiem. Ale spełnił jej prośbę.

Z równym niepokojem Siergiej obserwował pogłębiającą się zażyłość pomiędzy Mirem a dziewczyną. Ich dłonie nieświadomie splatały się w uścisku. Brata nie potrzebował nawet pytać o uczucia, miał je wypisane na twarzy, ale co z Franciszką? Czy jednak nie rozjaśniała się za każdym razem, gdy Miro pojawiał się w izbie? Czy nie wstawiała się za nim, ilekroć na niego krzyczał albo był wobec niego nazbyt surowy? Wielu znajomych z miasta przejrzało ich tajemnicę. Zorientowali się, że Franciszka jest dziewczyną, i coraz częściej zaglądali do ich chaty. Siergiej nie znosił tych wizyt, ale nie mógł przecież nic zrobić, póki zachowywali się bez zarzutu. Miro bez przerwy musiał wysłuchiwać upomnień i ostrzeżeń starszego brata.

Jednak największy szok, który omal nie doprowadził go do utraty zmysłów, Siergiej przeżył pewnego popołudnia, gdy Miro pojechał do miasta, by w końcu zapisać się do szkoły. Franciszka od kilku dni była przygaszona. Spoglądała na Siergieja blada i zalękniona jak za dawnych dni. Wieczorami słyszał, jak pochlipywała w poduszkę.

W końcu zebrał się na odwagę i zawołał ją do siebie. Stanęła w drzwiach swego pokoiku, spoglądając na niego oczami wielkimi jak spodki. Siergiej siedział przy stole, a gdy odwrócił się do niej, po raz kolejny uderzyło go, jaka jest delikatna i eteryczna. Przypominała elfa i pewnie dlatego tak trudno było dokładnie ustalić, ile ma lat. Przy tym zachowała w spojrzeniu naiwność, która zupełnie już nie pasowała do jej wieku. Ale jak zwykle, kiedy na nią patrzył, Siergiej odczuł cichą radość, że oto została stworzona istota tak doskonale piękna. Jej widok stanowił prawdziwą ucztę dla oczu. Teraz jednak nawet kompletny ślepiec dostrzegłby, że przeżywa ciężkie chwile.

– Franciszko, co się stało? Źle się czujesz? Przełknęła ślinę i wpatrywała się w niego bez słowa. – No… – zachęcał ją łagodnie – Powiedz, co cię trapi! W desperackim postanowieniu odrzekła:

– Będę miała dziecko.

Siergiej poczuł, jak krew odpływa mu z głowy. Nowina niemal zwaliła go z nóg. Zabrakło mu odwagi, by zapytać, czy to Miro jest ojcem. To tak się nią opiekował? Nie upilnował jej! Przeszył go taki ból, że aż się przeraził. Jego mała Franciszka… Sama jeszcze dziecko… Taka drobna i słaba. Niedawno zasnęła mu na rękach, ufna i niewinna.

Nie był w stanie wydobyć z siebie słowa. Pragnął tylko jednego: uciec jak najdalej.

– Jesteś pewna? – zapytał. Potwierdziła z płaczem.

– Poprosiłam, żeby Anuśka opowiedziała mi wszystko o… miłości. Sam mi kazałeś. I teraz już wiem na pewno, będę miała dziecko.

Głos drżał mu z rozpaczy, gdy pytał: – Z kim?

Spojrzała na niego zdumiona. – Z tobą!

Wpatrywał się w nią osłupiały. Dopiero po dłuższej chwili udało mu się wykrztusić:

– Co ty opowiadasz?

– Chyba wiesz! – odpowiedziała rozgniewana. – Byłeś przy tym.

– Rzeczywiście powinienem wiedzieć – rzekł już spokojniej. – Powiedz, Franciszko, co ta Anuśka ci właściwie naopowiadała?

– Kapitanie Rodan, ty się śmiejesz! – wybuchnęła płaczem, zdruzgotana.

Zerwał się i pomógł jej podejść do ła~~•.

– Dobrze, już dobrze… – powtarzał ze skruchą. Opowiedz wszystko!

Oparłszy głowę na jego ramieniu, zaczęła mówić, raz po raz pociągając nosem.

– Anuśka kazała mi się strzec mężczyzn. Powiedziała, że jeśli się leży z nimi w tej samej izbie albo śpi się z nimi, to będzie się miało dziecko. Ale ja dowiedziałam się o tym za późno! Spalam z tobą w lesie, pamiętasz? Przed kilkoma laty, kiedy pierwszy raz pojechałam z wami na granicę. Kapitanie Rodan, tak się boję!

To było tak dawno? Kilka lat temu? Jak ten czas leci! – Moja dziecino – rzekł czule, a wszystko w nim śpiewało z doznanej ulgi i radości. Z trudem powstrzymywał się od śmiechu. – Kochana dziecino, do tego trzeba czegoś więcej. A poza tym, jak sądzisz, jak długo kobieta oczekuje dziecka? Nie, nie martw się, to ci nie grozi, mogę cię zapewnić! Anuśka nie powiedziała ci nawet połowy tego, co powinnaś wiedzieć, i zamiast pomóc, tylko namieszała ci w głowie.

Nieco spokojniejsza wytarła nos rękawem i rzekła: – W takim razie ty wytłumaczysz mi wszystko. Przerażony zesztywniał. Jak mógł wpaść w taką pułapkę! Na moment odjęło mu mowę. Gorączkowo szukał w myślach sposobu, jakby się wykpić. Może opowiedzieć o zwierzętach? Ale przecież nie mieli takich, które mogłyby posłużyć za przykład. Zerwał się gwałtownie i rzucił ostro:

– Jesteś jeszcze za młoda. Niewiele rozumiesz! Wyszedł, a Franciszka patrzyła za nim przez okno. Chwycił siekierę, żeby narąbać drew, ale naraz zamyślił się. Nie zwracał uwagi na siąpiący deszcz, który zmoczył mu włosy i nadał im ciemniejszą o ton barwę.

Franciszka także odczuła ulgę, a życie znów wydało się jej piękne. Jednak tak bardzo pragnęła dowiedzieć się więcej o tym, co było dla niej nie znane. Tynr czasem wszyscy, do których zwracała się ze swymi wątpliwościami, odpowiadali niejasno. Teraz zrozumiała, że kiedy próbowała połączyć ze sobą elementy układanki, powstał obraz cokolwiek wypaczony.

Czuła, że zachowała się głupio, i uśmiechnęła się zawstydzona. Ale jak lekko było jej znów na sercu! Kapitan Rodan naraz odłoż5•ł siekierę na pieniek i zdecydowanym krokiem wszedł do chaty. Usiadł obok dziewczyny i wyrzucił z siebie:

– Franciszko, na razie nie mogę ci wyjaśnić wszystkiego, bo jeszcze nie dojrzałaś do takiej rozmowy. Miłość wiąże się z uczuciami, których nie dane było ci poznać w dzieciństwie. Ale spróbuję przygotować cię na niebezpieczeństwa czyhające na młode dziewczyny w kontaktach z mężczyznami. To mój obowiązek jako opiekuna! Musisz zdawać sobie sprawę, na jakie ataki będziesz narażona!

Nabrał powietrza, a ona zachęcająco pokiwała głową. – Po pierwsze, czy Miro cię całował?

– Nie, nie pozwoliłam mu.

– Dobrze. Pocałunek może być niebezpieczny – orzekł Siergiej, ale nie wyjaśnił, na czym to niebezpieczeństwo polega. – Jesteś damą. Zależy mi na tym, byś zawsze była prawdziwą damą. Musisz się więc nauczyć, jak utrzymywać mężczyzn na dystans, bo wielu się będzie do ciebie zalecać. Znajdą się wśród nich uczciwi szlachcice i nędzne dranie. Niestety, moi druhowie raczej należą do tej drugiej kategorii.

Słuchała z uwagą.

– Mężczyzn, którzy biorą cię w ramiona i są zbyt nachalni, możesz potraktować w ten sposób… Udzielił jej lekcji skutecznej, choć brutalnej techniki obronnej. – A jeśli to nie pomoże, krzycz na pomoc. Gdyby nikt cię nie uslyszał, użyj noża!

– Ależ, kapitanie!

– Nie musisz od razu zabijać natręta, wystarczy, jak go ranisz w dłoń albo w jakieś inne miejsce. Byleby go powstrzymać.

– Powstrzymać? Przed czym?

Siergiej jęknął załamany, ale ciągnął dalej:

– Bywają jeszcze inni mężczyźni, równie niebezpieczni! Powoli i niezauważalnie potrafią wywieść dziewczynę na grząski grunt. Cokolwiek taki mężczyzna uczyni, na przykład jeśli położy ci rękę na kolanie, wycofuj się natychmiast!

Franciszka spoglądała zafascynowana, jak śniada dłoń Siergieja, na której lśniły jeszcze krople deszczu, posuwa się wolno po jej udzie.