Nagle przyłapała się na tym, że w zamyśleniu obraca w dłoni główkę czosnku. Czosnek stanowił nieodzowną przyprawę tej potrawy, Marie – Louise zawsze najpierw nacierała nim garnek…
Zauważyła, że drży jej ręka. Chyba nie była tak głupia? Oczywiście powinna go kupić. Już wyciągała rękę, żeby podać czosnek sprzedawcy, lecz nagle odłożyła go z powrotem do skrzynki. Później, kiedy szła przez targ, czyniła sobie z tego powodu wymówki.
– Tchórz, tchórz, Marie – Louise, jesteś chyba niespełna rozumu!
Wiedziała jednak, że nie zniosłaby tego, gdyby Andrej nie chciał z powodu użycia czosnku spróbować jedzenia…
Wściekła na siebie poszła prosto do dużego gmachu, w którym mieściła się biblioteka.
Drżącymi z niecierpliwości rękami szukała w leksykonie hasła „Wampir”.
Serce waliło jej młotem. Jednak nie znalazła w książce niczego szczególnego. Poza informacją, że czasem używa się tej nazwy na określenie nietoperza czy lichwiarza, było tam tylko napisane: „W wielu wierzeniach ludowych występują niezwykłe istoty, które wysysają krew z żywych organizmów, aby same mogły żyć”.
Niewiele jej to mówiło. Gorączkowo zaczęła szukać innych źródeł. W bibliotece panowała cisza. Tylko dwoje brzdąców, obserwowanych przez matkę, rozmawiało cicho w kąciku dla dzieci. Bibliotekarz siedział z nosem utkwionym w jakimś protokole.
Wreszcie znalazła coś interesującego, książkę etnograficzną o wierzeniach ludowych w Europie.
Bez trudu znalazła rozdział o wampirach. Był długi i szczegółowy. Zaczęła czytać, czując, jak ze strachu dreszcz przebiega jej po plecach.
Przytoczono tu przeróżne makabryczne historie o wampirach, pochodzące z Bałkanów lub Środkowej Europy. Wymieniono zwłaszcza takie kraje, jak Rumunia, Węgry, Morawy, Czechy i Słowacja. Centrum, z którego wywodziły się owe wierzenia, stanowiła Transylwania w – Rumunii.
Marie – Louise uniosła głowę i zamyśliła się. Morawy i Słowacja?
Wampir to duch zmarłego lub upiór. Przeważnie stawał się nim jakiś zły człowiek, który został zaatakowany przez innego wampira. Mógł żyć nawet kilkaset lat. Nocą wstawaj z grobu i wysysał krew istot żywych, aby sam mógł dalej krążyć jako upiór. Czasem również prowadził swe życie wśród zwykłych ludzi, którzy nie byli w stanie rozpoznać, kim naprawdę był. Wyróżniał się jedynie bladością twarzy, zmysłowym pięknem i ostrymi zębami. Poszukiwał zwłaszcza krwi młodych kobiet lub jeżeli wampirem była kobieta – młodych mężczyzn. Z wampiryzmem wiąże się bowiem silny pociąg erotyczny. Należy również zwrócić uwagę, czy dany osobnik ma cień i odbicie w lustrze i czy w jakiś szczególny sposób lubi cmentarze…
Bzdury! mruknęła Marie – Louise do siebie. Jak ludzie mogli wymyślić coś tak bezsensownego?
Istnieje wiele sposobów zabezpieczenia się przed tymi upiorami. Przede wszystkim zawieszanie czosnku w oknach i na drzwiach, w kominie i innych miejscach, którędy mogłyby się dostać do środka. Wampiry nie znoszą bowiem czosnku. Można im pokazać krucyfiks, wtedy znikają.
Wymieniano tu jeszcze mnóstwo innych środków bezpieczeństwa, ale czosnek i krucyfiks to najbardziej znane ze wszystkich.
Ażeby unieszkodliwić wampira, należy odnaleźć jego grób i za dnia, kiedy śpi, odkopać go i przebić mu serce osikowym kołkiem aż do ziemi. Wtedy wampir, który wygląda jak żywy, wyda z siebie potężny krzyk i zamieni się w grudkę ziemi.
Marie – Louise wydawało się to niesamowite i bezsensowne, mimo że przykłady pochodzące z siedemnastego i dziewiętnastego wieku opisano bardzo realistycznie. Ale naprawdę przeraził ją ostatni fragment. Włosy zjeżyły się jej na karku ze strachu, kiedy go czytała, i wtedy dopiero zrozumiała, co miał na myśli Andrej, mówiąc o „naszych ukrytych skłonnościach”.
Fragment ów traktował o ludziach, którzy w kryminalistyce nazywani są „żywymi wampirami”. Do tej kategorii należy wielu morderców na tle seksualnym, których fascynuje widok krwi. Marie – Louise poczuła się nieswojo.
Najbardziej znanymi spośród nich byli węgierska hrabina, Elisabeth Batory, urodzona w 1560 roku, i Anglik, John Haigh. Hrabina, pochodząca z okolic Karpat, w rytualny sposób mordowała młode dziewczęta i kąpała się w ich krwi, aby zachować młodość i urodę.
W jej zamku znaleziono ponad sto ludzkich zwłok. I nie był to bynajmniej przypadek znany jedynie z ustnego przekazu, lecz historycznie udokumentowany. John Haigh wsławił się tym, że używał kwasu, by pozbyć się ciał swoich ofiar. Mniej rozpowszechniona jest informacja, że przed popełnieniem morderstwa dawał upust swoim wampirycznym skłonnościom. W artykule przytaczano jeszcze kilka innych historii, ale Marie – Louise miała już dość. Zamknęła książkę i na chwilę zastygła w bezruchu.
Potem podniosła głowę i odetchnęła głęboko.
Andrej wychował się na tych przerażających przesądach. Być może nieustannie karmiony był takimi makabrycznymi opowieściami. Nie można też zapominać o tym, że cierpiał na wrodzoną wadę mózgu. Może nie tylko jego system nerwowy był uszkodzony? Może miał również zaburzenia umysłowe? Podświadomie wierzył, że jest wampirem? Może działał automatycznie, nie zdając sobie z tego sprawy?
Nie, to zbyt okropne!
Wszystko się zgadzało. Jego upodobanie do cmentarzy. Frapujący wygląd. Stany utraty przytomności do złudzenia przypominające śmierć. Krótkotrwałe w dzieciństwie, dłuższe i bardziej przerażające w życiu dorosłym. Czy ataki katalepsji nie są symptomem choroby umysłu? Czy jednak mają zwykle taki przebieg? Nie wiedziała.
Ale co do jednego się nie mylił: w dużej mierze winę ponosiła jego matka, która zaraziła go swym histerycznym lękiem. Na pewno jej wpływ nadal głęboko tkwi w jego psychice, mimo że Andrej za wszelką cenę usiłuje się od tego uwolnić.
Przez głowę Marie – Louise przemknęła nieprzyjemna myśl: kiedy właściwie żyła jego matka? Tego rodzaju kobiety nie pasowały do współczesnych czasów. Podobnie jak mężczyźni z takim podejściem do kobiet, jakie reprezentował Andrej. Uznać za swój ideał tak egzaltowaną kobietę jak Svetla…
Nagle Marie – Louise intensywnie zatęskniła za dającym poczucie bezpieczeństwa doktorem Charlesem Monier. Dlaczego uciekła od niego do tego szalonego człowieka z kompleksem wampira?
Dobrze jednak wiedziała, dlaczego. Była całkowicie oczarowana i zafascynowana osobowością Andreja.
Andrej musiał dawno już słyszeć odgłos zbliżającego się roweru, lecz nie wyszedł jej na spotkanie. Kiedy trochę naburmuszona weszła do kuchni, objuczona torbami z zakupami, zrozumiała przyczynę jego zachowania.
Podłoga, krzesła i stół były pokryte starymi gazetami, Andrej zaś stał na krześle i bielił ściany wapnem.
Kiedy usłyszał, że przyszła, zwrócił ku niej promieniejącą ze szczęścia twarz.
– Cześć! Już jesteś? Kupiłem to wszystko wczoraj, chciałem ci zrobić niespodziankę i pomalować dom także na zewnątrz, ale nawet w środku jeszcze nie skończyłem.
– O Boże! – westchnęła zdumiona. – Co za różnica!
– A belki na suficie i framugi zabejcuję na ciemny brąz.
– Ale nawet nie wiem, czy na długo tu zostanę – zmartwiła się.
– Nie szkodzi. Chciałbym, żeby było ładnie, póki tu mieszkasz, zasłużyłaś na to. A mnie to sprawia ogromną przyjemność.
Zszedł na dół. Jego poważna twarz, teraz cała w białych kropkach, wyglądała trochę komicznie.
– Chciałbym móc dać ci dom. Spokój i szczęście.
– Postaraj się więc jeszcze o jakiegoś chłopaka dla mnie – odparła pośpiesznie i zaczęła rozpakowywać torby.
Oniemiał zaskoczony jej nagłą przemianą. Zaczął bezwiednie wycierać ręcznikiem twarz, choć nie na wiele to się zdało.
– Tak – rzuciła agresywnie. – Nie miałam nikogo bliskiego przez pięć lat i czuję się trochę samotna. Te głupie młokosy już mnie nie interesują. Ale gdybyś znalazł mi silnego i dojrzałego mężczyznę, którego mogłabym pokochać, oddałbyś mi wielką przysługę. Nie, zresztą nie musisz. Mam przecież Charlesa Monier. Odnajdę go i poproszę o przebaczenie.
Andrej otrząsnął się trochę z oszołomienia i trącił ją delikatnie w ramię.
– Malou, co ci się stało? Dlaczego wygadujesz takie rzeczy?
Opanowała się.
– Nie wiem, Andrej. Czuję się taka zagubiona, a jednocześnie zmęczona i przygnębiona.
Objął ją ramieniem, a ona przytuliła się do niego, drżąc na całym ciele.
– Nie chcę, abyś wracała do tego lekarza – rzekł smutno. – Naprawdę tego nie chcę.
Przytuliła policzek do jego ciepłej szyi.
– Ja też nie chcę. Jestem tylko trochę oszołomiona. W mieście nie było przyjemnie. Nie powinnam tam jechać.
Zbyt wielu obcych, zajętych sobą ludzi.
Wiedział, za czym tęskniła. Zaczął ją czule gładzić po włosach. Przytulił twarz do jej twarzy.
– Droga Malou – szepnął zdumiony. – Tak przyjemnie jest stać blisko siebie. Wiesz, że nigdy nie przytulałem w ten sposób żadnej kobiety? Nie wiedziałem, że można to tak silnie odczuwać.
– Jak? – spytała bez tchu, nie mając odwagi się poruszyć.
– Nie wiem. Jestem taki bezwolny, serce bije mi jak oszalałe, a po całym ciele rozchodzi się miłe ciepło.
Teraz jego ręce były bardziej stanowcze, przyciągnął ją mocniej ku sobie. Westchnął, zdumiony nieznaną siłą, która go ogarnęła i odebrała rozsądek.
Również Marie – Louise odsunęła od siebie wszelkie uprzedzenia, czule dotykając ustami jego policzka.
Andrej odchylił głowę. Poczuła na swojej szyi jego ciepłe, wilgotne wargi…
– Nie! – krzyknęła nagle i wyrwała się.
Spojrzał na nią wystraszony. Jego oczy, wyrażające smutek i ból, teraz wydawały się zupełnie czarne.
– Marie – Louise! Co się stało? Nie chciałem ci zrobić nic złego.
Zrozumiała, jak musiał odebrać jej reakcję, i gorzko pożałowała swego zachowania. Ale nie mogła się powstrzymać. Zareagowała spontanicznie, czując na szyi jego usta.
Pragnęła szybko zatuszować swoją gafę.
– Nie chciałam, by całował mnie ktoś, kto myśli o innej kobiecie – powiedziała chłodnym tonem, choć czuła, że drży jej glos. – Czekałam tylko, kiedy nazwiesz mnie Svetla!
"W Cieniu Podejrzeń" отзывы
Отзывы читателей о книге "W Cieniu Podejrzeń". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "W Cieniu Podejrzeń" друзьям в соцсетях.