– Myślę, że nie powinieneś rezygnować z Aisling – zaczęła od niechcenia. – Widać, iż nadal bardzo cię lubi. Teraz zadurzyła się w Brynie, ale przyznasz, że jest żałosny. Rozmawiałam z nim tylko przez kilka minut i już zaczął mnie irytować. Pamiętasz, jak na lotnisku zgrywał się na wielką osobistość? Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby po tygodniu Aisling przejrzała na oczy i odesłała go do żony, która pewnie teraz podskakuje z radości, że wreszcie się go pozbyła. – Odrzuciła włosy do tyłu. – Wtedy Aisling na pewno do ciebie wróci.

Josh spoglądał na gwałtownie zapadający zmierzch.

– Powinienem tylko cierpliwie czekać?

– Cóż, jeśli ci zależy… Odwrócił się gwałtownie.

– Bella, mam wyrzuty sumienia, że ostatnio tak rzadko się widywaliśmy. Przepraszam.

– Nie przejmuj się. Naprawdę nie ma sprawy – zapewniła z uśmiechem i zajęła się rozpakowywaniem walizki.

– Podoba mi się tu. Większość ludzi jest sympatyczna, mieszkam za darmo w drogim hotelu i czeka mnie tydzień na plaży z książką w ręku. Czego mogłabym chcieć więcej?

– Może brakuje ci Willa?

Bella zamarła na chwilę i szybko zajęła się wieszaniem ubrań w szafie. Dzięki temu nie musiała patrzeć Joshowi w oczy.

– Nie można mieć wszystkiego – stwierdziła. – Trzeba cieszyć się tym, co jest.

Tej nocy Josh nie mógł zasnąć. Myślał o tym, co powiedziała Bella. Spała obok z włosami szeroko rozsypanymi na poduszce. Delikatnie błyszczały w świetle księżyca, którego blask sączył się przez szparę w zasłonach. Wcześniej, w czasie powitalnego przyjęcia, Bella wyglądała oszałamiająco, jednak zbyt wiele osób kręciło się wokół niej, by Josh mógł nacieszyć oczy jej widokiem. Miała na sobie czerwoną suknię bez rękawów i delikatne pantofelki. Choć Josh nie znał się na damskich ciuchach, musiał przyznać, że jaskrawy kolor kreacji wyróżniał ją w tłumie i natychmiast przyciągał wzrok. Na tle ciemnych, stonowanych ubrań wyglądała jak płomień.

Josh obserwował z dumą i zazdrością, jak flirtując i rozdając urocze uśmiechy, Bella przemierzała salę. Trudno było jej nie podziwiać. W towarzystwie tych ludzi nie spędziła nawet doby, a już zdążyła poznać niemal wszystkich. Zaprzyjaźniła się z najważniejszymi osobami, które miały zadecydować, czy właśnie z Joshem zostanie podpisany kontrakt. Dzięki niej co chwila któryś z owych prominentów podchodził do niego, by powiedzieć, że Bella jest miła, ładna i ma wspaniałe poczucie humoru. Jakby o tym nie wiedział.

Powinien być zadowolony, wdzięczny i zachęcać ją, żeby nadal się starała, jednak tak naprawdę miał ochotę odepchnąć facetów, którzy kręcili się wokół niej, chwycić ją za rękę i zabrać do pokoju. Tymczasem musiał uśmiechać się i wysłuchiwać komplementów na temat Belli.

Gdy wrócili do pokoju, było jeszcze gorzej. Najpierw chwilę pożartowali, przy czym Bella tradycyjnie skrytykowała stroje innych pań. Potem zapadła niezręczna cisza. Szybko przebrali się do snu. Josh przywiózł ze sobą jakieś stare spodnie od piżamy, a ona starannie wybrała koszulę nocną pozbawioną jakichkolwiek kobiecych akcentów.

Gdy Bella w nieskończoność zajmowała łazienkę, Josh wyszedł na werandę. Słuchał szumu morza i nocnego hałasowania egzotycznych owadów. Kiedy wreszcie udało mu się dostać do łazienki, spędził tam tylko krótką „chwilę. W tym czasie Bella zajęła swoją część łóżka i przykryła się po szyję.

– Nie jest ci, chłodno? – spytał Josh. – Mogę podregulować klimatyzację.

– Nie trzeba, dziękuję.

Josh zawahał się i po chwili wyłączył światło. W pokoju zapanowała ciemność.

– Dziwaczna sytuacja – mruknął Josh.

– Phoebe i Gib prawie zupełnie się nie znali, gdy musieli skorzystać ze wspólnego łóżka – powiedziała Bella. – Na pewno czuli się bardzo głupio. Mamy szczęście, że jesteśmy starymi kumplami.

– Tak, mamy szczęście – przyznał Josh bez przekonania.

ROZDZIAŁ ÓSMY

Josh miał nadzieję, że następne dni okażą się łatwiejsze do zniesienia. Wolny czas spędzał na nurkowaniu, a wieczorami starał się nie zostawać z Bella sam na sam. Zresztą, zwykle przewodziła jakiejś grupie, więc nie miał z tym problemu. Pozostawały tylko noce, które Josh uznał za najtrudniejsze w swym pełnym niebezpiecznych przygód życiu wyzwanie.

Żeby ukryć, co naprawdę czuje do Belli, spędzał dużo czasu w towarzystwie Aisling. Bryn nie zwracał na nic uwagi, gdyż okazał się zapalonym wędkarzem. Codziennie wypływał w morze na jachcie przypięty do fotela, z którego dzielnie walczył z morskimi potworami. Tak przynajmniej wynikało z jego opowieści, którymi raczył wszystkiej wokół.

Josh zauważył, że Aisling coraz częściej zagryzała usta ze złości. Sprawa musiała być poważna, bo dużo chętniej przysiadała się do stolika, przy którym siedział z Bełlą, niż do tego, przy którym królował Bryn. Josh zaczął się zastanawiać, czy Bella rzeczywiście przewidziała rozwój wypadków i burzliwy romans Aisling zbliżał się do końca. – Mówiłam ci – stwierdziła Bella, gdy wspomniał jej o tym. – Cóż, spędzasz z Aisling tyle godzin, że w końcu zaczyna to dawać jakieś efekty. Bardzo się cieszę.

– Czyżby? Wydaje mi się, że nie jesteś tym zachwycona.

– Są dwie strony medalu, twoja i moja. A z mojej wygląda to tak: codziennie z Aisling znikasz, a ja zostaję sama na plaży i wszyscy mi współczują.

Josh spojrzał zaskoczony.

– Przecież nie chciałaś nurkować.

– To fakt, ale mógłbyś pomyśleć, jak ja się czuję w takiej sytuacji. Ludzie myślą, że chcemy się rozstać – powiedziała bliska łez. Starała się nie przejmować Aisling, ale wszystko wskazywało na to, że lada dzień dotrze do niej, co naprawdę straciła, porzucając Josha. Bella nie mogła przestać myśleć, jakie będą tego konsekwencje. Cały dzień kręciła się wśród ludzi, a w nocy leżała sztywno obok Josha, marząc o tym, by przytulić się do niego. Coraz bardziej czuła się samotna.

– Jutro kończy się kurs nurkowania – poinformował nagle. – Może w piątek pojedziemy gdzieś razem?

– Jasne – ucieszyła się. Nareszcie miała szansę pobyć z nim tylko we dwoje. Będą mogli wynająć samochód terenowy i pokręcić się po okolicy, żeby znaleźć jakąś ukrytą plażę czy uroczą knajpkę.

– Aisling mówiła, że w programie jest wycieczka na bezludne wysepki – powiedział Josh. – Będzie okazja, żeby trochę ponurkować. Mogłabyś spróbować.

Bella poczuła się, jakby ktoś wymierzył jej kopniaka.

Ten facet nie wyobrażał sobie dnia bez Aisling! Cóż, mimo wszystko nie wypadało odmówić. Nie miała zamiaru zachowywać się jak rozkapryszony bachor.

– Bardzo chętnie – oświadczyła przygaszonym głosem.

W piątek Bella zapomniała o rozczarowaniu. Postanowiła cieszyć się z wyprawy, mimo że nie mogli być sami. Na pomoście zebrało się jedenaście osób. Była też Aisling w towarzystwie Bryna. Z niechęcią dał się przekonać, że na jeden dzień może zrezygnować z mordowania bezbronnych ryb. Zjawiła się nawet Cassandra. Uznała, że po tygodniu organizowania rozrywki dla innych, też ma prawo do chwili wytchnienia.

– Mamy płynąć tym czymś? – Josh uniósł brwi.

– A cóż tej łodzi brakuje? – spytała Cassandra.

– Jest płaska i ma niskie burty. Zanurzy się jeszcze bardziej, gdy do niej wsiądziemy. Co będzie, jeśli pojawi się wysoka fala? – Spojrzał na linię horyzontu. Była tam ledwo widoczna, ciemna kreska, przypominająca nieudolny ślad pędzla. Josha ogarnął niepokój. Jako wytrawny traper był wyczulony na aurę. – Mam złe przeczucia co do pogody.

– Człowieku, na litość boską, to tylko mgła. Morze jest gładkie jak stół – stwierdził Bryn z wyżyn swego niebotycznego autorytetu.

– Chwileczkę. – Josh mówił cicho, ale zdecydowanie. – Kto odpowiada za łódź?

– Ron. Zawsze można na nim polegać – powiedziała Cassandra. – Dziś co prawda nie mógł przyjść, więc przysłał Ems-a. – Wskazała na chłopca przy sterze. – Ma tylko trzynaście lat, ale pływa z ojcem prawie od pieluch.

– Na pewno zna się na tym, ale czułbym się pewniej, gdyby tu były kamizelki ratunkowe – nie ustępował Josh.

– Przestań narzekać jak stara baba! – z ironią rzucił Bryn. – Żadne kamizelki nie będą nam potrzebne.

– Josh, przestań robić tyle zamieszania – wtrąciła Aisling. – Jeśli teraz zaczniemy szukać kamizelek, to nigdy nie wypłyniemy.

Natychmiast poparł ją zgodny chór. Josh został przegłosowany. Wszyscy zaczęli wciskać się do łodzi, która głęboko zanurzyła się w wodzie. Bella jak zwykle była tak pochłonięta plotkowaniem, że nie zwróciła uwagi na toczący się spór, i zajęła miejsce, nim Josh zdążył zaprotestować. Zrezygnowany zdecydował, że w takim razie też popłynie. Odwiązał cumę, rzucił ją Elvisowi i jeszcze raz zerknął na horyzont.

Dzień był wyjątkowo upalny, na szczęście daszek rozpostarty nad łódką rzucał trochę cienia. W końcu zatrzymali się przy odsłoniętym atolu, gdzie obok ściany koralowca uwijały się zachwycające, wielobarwne ryby.

– Widzicie? – zaczął Bryn z szyderczym uśmiechem. – Gdybyśmy posłuchali Josha, nie zobaczylibyśmy tych cudów.

Bella pospiesznie wstała z miejsca.

– Gdzie są maski i płetwy? – spytała, żeby zmienić temat, nim kolejne osoby zaczną prawić Joshowi złośliwości. – Nie wiem, jak wy, ale chcę zanurkować jeszcze przed lunchem.

Jednak Josh, mimo beztroskiej postawy innych, instynktownie czuł coraz większy niepokój. Znów spojrzał na odległą smugę zasłaniającą czyste niebo, potem na Bellę, która zanurzała się w przejrzystej wodzie. Założył maskę. Pomyślał o rekinach i podwodnych prądach. Wolał mieć Bellę na oku. Nie miała doświadczenia, dotychczas nurkowała tylko raz. Szybko ją dogonił. Przez chwilę płynęli razem. Minęli ogromnego żółwia, który w wodzie poruszał się z wielką gracją, okrążyli rafę i w końcu wrócili do łodzi.

– Widziałeś, jaki był fantastyczny? – zawołała zachwycona Bella, gdy tylko zrzuciła maskę. – Co to były za ryby? Te w niebieskie i żółte paski? – dopytywała się. – Umieram z głodu. Zjedzmy lunch i potem znów popływamy – mówiła, gdy Josh kolejny raz zerknął na horyzont. Zesztywniał. Odległa smuga stała się czarna i wyraźnie się powiększyła.