– Jak to?
– Skoro Bryn wykreślił swoją biedną żonę i na jej miejsce wpisał Aisling, ty możesz zrobić to samo.
– A niby kogo miałbym wpisać na miejsce Aisling?
– Mnie – oświadczyła Bella.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Spojrzał zdziwiony.
– Ciebie?
– Jest wolny bilet na Seszele – tłumaczyła Bella. – Może nie masz ochoty spędzić tygodnia na plaży w tropikach, ale ja od dawna nie wyjeżdżałam na wakacje, a z wszelkich rodzajów kąpieli najbardziej lubię słoneczne.
Delikatnie badała grunt. Nie chciała wypłoszyć Josha swoją propozycją, ale zależało jej na wspólnym wyjeździe. Nie mogła znieść myśli, że będzie męczył się przez tydzień w samotności. Na pewno dałby sobie radę, ale byłoby mu ciężko. Codziennie musiałby widywać Aisłing i Bryna. Josh był twardy, ale nawet on czasem potrzebował wsparcia.
– Chętnie pojadę – tłumaczyła obojętnym tonem. – Jestem przemęczona, lecz nie stać mnie na wyjazd. Teraz trafia się okazja, żeby spędzić tydzień na plaży na cudzy koszt… – przerwała, a Josh odpowiedział uśmiechem.
– Wytrzymasz to?
– Jasne, a poza tym mogę ci się przydać. Sam mówiłeś, iż byłoby ci raźniej w towarzystwie. Kto będzie wiedział, że nie jestem twoją prawdziwą narzeczoną?
– Przede wszystkim Aisling i Bryn.
– Myślę, że po tym, jak postąpili wobec ciebie, będą trzymali dzioby na kłódkę. No i Bryn wymienił żonę na kochankę, więc mogą się z Aisling obawiać złośliwych komentarzy. Sądzę, że będzie im zależało na poprawnych stosunkach z nami. Natomiast, co do rozmów… Wprawdzie nie mam w tej branży takich znajomości jak Aisling, ale potrafię przekonywać ludzi, może nawet lepiej niż ona.
– Wiem, że potrafisz zagadać człowieka na śmierć – przyznał Josh.
– Więc jak?
Spojrzał na nią z zakłopotaniem.
– Staram się znaleźć jakiś wymówkę – przyznał. – Czuję, że nie powinniśmy jechać razem, choć nie rozumiem, skąd te moje opory.
– Wiem, że nie na tym ci zależało, ale w ten sposób uratujesz sytuację. Lubimy ze sobą przebywać, więc udawanie zakochanych nie powinno być trudne.
– Udawanie tak, a co ze wspólnym pokojem?
– Nie widzę problemu – powiedziała Bella. – Przecież już zdarzało się nam tak mieszkać.
– Bardzo dawno temu. Byliśmy studentami. Teraz jest inaczej.
Bella musiała przyznać, że miał rację. Josh był wtedy dobrym kumplem. Teraz nie wyobrażała sobie życia bez niego.
– Tak, jest inaczej – powiedziała powoli – ale wydaje mi się, że jeśli pojedziesz sam, będziesz cierpiał, codziennie spotykając wpatrzonych w siebie Bryna i Aisling. Nawiasem mówiąc, Bryn to wyjątkowo kretyńskie imię. Założę się, że naprawdę to zwykły Bryan, który ze snobizmu zgubił „a”.
Josh uśmiechnął się szeroko.
– Teraz już nigdy nie będę mógł traktować go poważnie – przyznał rozbawiony.
Bella zauważyła z satysfakcją, że wyraźnie poprawił mu się humor.
– Naprawdę przyda ci się tam życzliwa osoba – powiedziała.
– Jeśli ty masz być tą osobą, to byłoby miło, gdybyś mnie wspierała.
– Waśnie w tym celu chcę jechać. Mogę udawać narzeczoną, a wspólny pokój wcale mnie nie przeraża.
– A wspólne łóżko? – upewnił się. Bella zawahała się przez chwilę.
– Josh, oboje wiemy, co jest grane. Kochasz Aisling i wiesz o Willu. Trudno o jaśniejszą sytuację. – Sięgnęła po jego pustą szklankę. – Zastanów się jeszcze, a ja przyniosę drinki.
Josh miał już w sobie dwie spore whisky. Pomyślał, że pewnie z tego powodu pomysł Belli wydawał mu się bardzo rozsądny. Ostatecznie cóż w tym złego, że dwoje starych przyjaciół skorzysta z tego samego pokoju?
Czuł się przybity z powodu Aisling. Jednocześnie przyszła mu do głowy myśl, że żaden przyzwoity mężczyzna w kilka godzin po zerwanych zaręczynach nie powinien planować wspólnego loża z inną kobietą. Z drugiej strony zaproszenie Belli na tygodniowy wypoczynek na słonecznej plaży było jedyną dobrą stroną tego całego zamieszania, jakie wywołała Aisling. Musiał też przyznać, że pomoc Belli bardzo mogła się przydać. Niewątpliwie uda jej się wszystkich oczarować, oczywiście poza Aisling i Brynem. Tak, chciał, żeby pojechała. Z Bella na pewno będzie przyjemnie.
– I jak? Przemyślałeś wszystko? – spytała, podając mu kolejną dużą whisky.
– Tak. To dobry pomysł, żebyśmy pojechali razem – stwierdził i uśmiechnął się, słysząc jej radosny okrzyk. Jednak natychmiast przypomniał sobie, że nie powinien tak szybko rezygnować z roli porzuconego narzeczonego. Bella mogłaby pomyśleć, że nie będzie mu potrzebna na Seszelach. – Sądzę, że dzięki temu Aisling też będzie łatwiej, gdy nie będę się snuł samotnie – dodał pospiesznie.
Spojrzała na niego, mrużąc oczy.
– Jasne, też się martwię o jej zbolałą duszyczkę. Co tam ty, za to jak ona cierpi, że zrobiła ci świństwo!
– Bella…
– Josh, ta kobieta najpierw potraktowała cię instrumentalnie, udając, że jest w tobie zakochana, a po jednym telefonie Bryna po prostu sobie odeszła. Stało się to kilka godzin temu, a ty dwoisz się i troisz, żeby jej ułatwić życie. To wręcz niehigieniczne. Byłoby dużo zdrowiej, gdybyś rzucił parę przekleństw na jej głowę, poobijał pięściami ściany, ponarzekał na babską podłość!
– Problem w tym, że nie potrafię źle o niej myśleć. – Josh nagle zdał sobie sprawę, że gdyby naprawdę ją kochał, byłby teraz wściekły i załamany. Dużo bardziej rozzłościł go Will, kiedy zostawił Bellę. – Ty też nie wpadłaś w szał ani nie byłaś załamana z powodu Willa, a przecież i tak wiem, że cierpiałaś.
Bella już otwierała usta, ale powstrzymała się przed wyznaniem prawdy.
– Chyba nie muszę być miła dla Aisling? – spytała po chwili. – Nie jestem tak tolerancyjna jak ty.
– Lepiej, żebyś była. Nikomu z nas nie będzie łatwo, ale najważniejsza jest umowa z C. B. C. Tamtych ludzi mamy szkolić w nawiązywaniu kontaktów oraz w pracy zespołowej. Nie zrobimy najlepszego wrażenia, jeśli będziemy kłócić się między sobą.
– Słusznie – przyznała Bella męczeńskim tonem. – W takim razie będę milutka.
Josh uśmiechnął się i upił łyk whisky. Usadowił się wygodniej na kanapie i wyciągnął nogi daleko przed siebie. Jak na człowieka, któremu niedawno złamano serce, miał zaskakująco dobry humor. Przy Belli czuł się świetnie. W towarzystwie Aisling nigdy nie było mu tak dobrze.
– Czyli wszystko ustalone – stwierdziła Bella. Usiadła obok i skrzyżowała nogi. – Kiedy wyjazd?
– Odprawa na lotnisku jest w poniedziałek w południe. Przyjadę rano i razem pojedziemy na Heathrow.
Bella spojrzała na niego spod opuszczonych rzęs.
– Czy chcesz powiedzieć, że mogłabym się spóźnić?
– Cóż, na ile cię znam, zjawiłabyś się pięć minut przed odlotem – powiedział Josh. – Mam na to za słabe nerwy. Jeśli udajemy narzeczonych, mogłabyś też udawać normalnego człowieka, który przyjeżdża punktualnie.
Bella pokazała mu język. Nigdy nie spóźniła się na samolot, chociaż kilka razy niewiele brakowało.
– Domyślam się, że będziesz chciał wyjechać na lotnisko o bladym świcie, żeby dotrzeć cztery godziny przed odlotem. Dopiero wtedy będziesz pewien, że sienie spóźnisz – zaczęła zrzędzić. – Nie potrzebuję dużo czasu, żeby się przygotować i niewiele mam rzeczy do spakowania.
Przypomniała sobie nagle, że dawno nie była na prawdziwych wakacjach i jej letnie stroje zdążyły już wyjść z mody. Powinna jutro zrobić zakupy. Do walki z Aisling należało się przygotować. Ta kobieta musi zrozumieć, że nie zna się na modnych ciuchach.
– Bella, a co powiedzą w pracy? – spytał nagle Josh.
– Dostaniesz urlop tak na zawołanie?
Co go obchodzi moja praca? Są ważniejsze sprawy!
– pomyślała, niechętnie porzucając rozważania na temat garderoby, która powinna codziennie psuć humor Aisling.
– Zadzwonię do szefowej – powiedziała. – Nie będzie zachwycona, ale teraz mamy trochę luzu i uzbierało mi się sporo nadgodzin. Należy mi się urlop. Na dodatek Louise jest prawdziwą romantyczką i jeśli jej powiem, że zdecydowaliśmy się na ślub pod wpływem nagłego zauroczenia, a ty porywasz mnie na Seszele, żeby to uczcić, z miejsca wpadnie w zachwyt.
Josh uśmiechnął się kpiąco.
– Tylko nie mów jej, że znamy się od czternastu lat. Nawet niepoprawna romantyczka nie uwierzy, że to miłość od pierwszego wejrzenia!
– No, nie wiem – zastanawiała się Bella. – Louise wie, że przyjaźnimy się od dawna. Powiem jej, że nagle wszystko się zmieniło. Zdaliśmy sobie sprawę, że łączy nas o wiele więcej niż przyjaźń.
– Myślisz, że uwierzy?
– Przecież tak się zdarza. Ludzie zakochują się zupełnie niespodziewanie.
– Brzmi to całkiem przekonująco – przyznał Josh.
Znów zapadła cisza. Bella czuła, że serce bije jej mocno. Starała się unikać wzroku Josha. Rozejrzała się po pokoju, ale w końcu ich oczy spotkały się na dłuższą chwilę. Bella pierwsza odwróciła wzrok.
– Najważniejsze, żeby przekonać Louise – powiedziała niepewnie i cisza zaległa po raz kolejny.
– Bella, na pewno masz ochotę na ten wyjazd? – spytał Josh, zakłopotany niezręczną atmosferą.
– Tak, darmowy tydzień na Seszelach to bardzo uciążliwa sprawa – powiedziała z uśmiechem. – Ale niech będzie, poświęcę się dla ciebie.
– Kiedy Aisling mówiła o tym wyjeździe, nie byłaś zachwycona.
– Mówiła o różnych dziwnych zajęciach, które, mam nadzieję, nie są obowiązkowe. Będę musiała nurkować? – spytała, marszcząc brwi.
– Obowiązkowo. Przecież będziesz narzeczoną samego Josha Kingstona! – powiedział, puszczając do niej oko.
– Powiem wszystkim, że jesteśmy ze sobą na zasadzie przeciwieństw – poświadczyła stanowczo. – I dzięki temu jako jedyna będę rano gnać prosto na plażę, mając w nosie te wszystkie tortury zwane czynną rekreacją. Przygotuję się w ten sposób do zasadniczego zadania, czyli do oczarowania wszystkich. Po kilku dniach cudownej medytacji na leżaku, przerywanej jedynie krótkimi kąpielami w oceanie, w błogosławionej ciszy, mąconej jedynie spadającymi kokosami, wprowadzę się w tak cudowny nastrój, że będę w stanie uśmiechać się nawet do Aisling!
"Uroki przyjaźni" отзывы
Отзывы читателей о книге "Uroki przyjaźni". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Uroki przyjaźni" друзьям в соцсетях.