– Wobec tego, co mam robić? Całe życie byłem uwodzicielem i teraz nie bardzo wiem, jak mam się zachować.
Ellie uśmiechnęła się radośnie.
– Powinieneś podejść tu do łóżka i uściskać mnie, najmocniej jak potrafisz.
Charles usiadł przy niej.
– A teraz – podjęła Ellie z uśmiechem na twarzy, w oczach, we włosach i w palcach. – Teraz powinieneś mnie pocałować.
Delikatnie musnął jej wargi.
– Tak?
Ellie pokręciła głową.
– Nie, to za skromnie. A poza tym wcale mnie nie objąłeś.
Charles wziął ją w ramiona i wciągnął ją sobie na kolana.
– Mógłbym cię tak trzymać przez całe życie – szepnął,
– Obejmij mnie mocniej!
Roześmiał się.
– Ale twój żołądek… Nie chcę…
– Mojemu żołądkowi już nic nie dolega – odparła Ellie. -Widocznie zadziałała siła miłości.
– Naprawdę tak sądzisz? – spytał, chichocząc, Ellie skrzywiła się.
– To była najbardziej ckliwa rzecz, jaką w życiu powiedziałam, prawda?
– Chyba nie znam cię dostatecznie długo, żeby móc wydać taką opinię, zważywszy jednak na twoją gadatliwość, raczej bym się z tym zgodził.
– Och, wszystko jedno! Powiedziałam szczerze, co myślę.
Zarzuciła mu ręce na szyję i mocno uścisnęła.
– Nie wiem, jak do tego doszło, ponieważ nie spodziewałam się, że kiedykolwiek cię pokocham, ale tak się stało i przez to lżej mi na żołądku.
Charles zatrząsł się od śmiechu.
– Czy miłość powinna być taka wesoła? – spytała Ellie. – Nie zamierzam się na nic skarżyć, lecz sądziłam, że zakochana osoba powinna cierpieć udręki.
Charles ujął jej twarz w dłonie i popatrzył na nią z powagą.
– Odkąd zostałaś moją żoną, poważnie się poparzyłaś, ciężko się zatrułaś, a przecież nie wyliczam wszystkich ataków Claire. Wydaje mi się, że jeśli chodzi o udręki, to doświadczyłaś ich już dostatecznie dużo.
– Cóż, prawdziwych udręk doznałam raz albo dwa – przyznała Ellie.
– Tak? A kiedy?
– Kiedy uświadomiłam sobie, że cię kocham.
– To było takie nieznośne?
Ellie popatrzyła na swoje ręce.
– Pamiętałam tę okropną listę, którą sporządziłeś, zanim się pobraliśmy. I to, że pragniesz mieć żonę, która przymykałaby oczy na twoje zdrady.
– Byłem szalony – westchnął Charles. – A właściwie wcale nie szalony, tylko po prostu głupi. No i nie znałem ciebie.
– Myślałam jedynie o tym, że nigdy nie potrafię być taką bierną, godzącą się na wszystko żoną, jakiej chciałeś, i jak bardzo będzie mnie boleć twoja zdrada. – Pokręciła głową. – Przysięgam, że słyszałam, jak mi serce pęka.
– Taka sytuacja nigdy nie będzie miała miejsca – zapewnił. Nagle na jego twarzy pojawiła się podejrzliwość. – Chwileczkę! Dlaczego przyprawiło cię to zaledwie o jeden czy dwa momenty udręki? Wydaje mi się, że moja niewierność jest godna przynajmniej całego dnia cierpień.
Ellie roześmiała się.
– Cierpiałam tylko do chwili, w której uświadomiłam sobie, kim jestem. Widzisz, zawsze dostawałam to, czego chcę, jeśli tylko odpowiednio się postarałam. Stwierdziłam więc, że muszę się po prostu o ciebie starać.
Jej słowa nie były poezją, lecz Charlesowi serce i tak śpiewało w piersiach.
– Ach! – wykrzyknęła Ellie. – Ja nawet sporządziłam listę!
– Próbowałaś mnie pokonać moją własną bronią?
– Chciałam cię w ten sposób pozyskać! Ta lista jest w górnej szufladzie mojego biurka. Przynieś ją, żebym ci mogła ją odczytać.
Charles zeskoczył z łóżka, dziwnie wzruszony na wieść, że Ellie przejęła od niego zwyczaj sporządzania list i spisów.
– Mam ją sam przeczytać, czy chcesz mi odczytać na głos?
– Ach, mogę… – urwała i nagle się zaczerwieniła. – A właściwie przeczytaj po cichu.
Charles znalazł listę i wrócił do Ellie. Ciekawe, czy napisała tam coś tak śmiałego, że teraz się tego wstydziła? Spojrzał na równiutkie rządki liter i starannie ponumerowane zdania i postanowił, że trochę ją pomęczy. Podał jej kartkę i powiedział:
– Uważam, że powinnaś to przeczytać sama. Przecież to mimo wszystko twój debiut.
Ellie zaczerwieniła się jeszcze mocniej, chociaż Charles uważał, że to niemożliwe, lecz tym bardziej go to rozbawiło.
– Dobrze – szepnęła, biorąc kartkę. – Tylko się ze mnie nie śmiej.
– Nie składam obietnic, których nie będę mógł dotrzymać.
– Podły!
Charles ułożył się na poduszkach z rękami pod głową.
– No, zaczynaj! Ellie odchrząknęła.
– Ta lista jest zatytułowana: „W jaki sposób uświadomić Charlesowi, że mnie kocha".
– O dziwo, tępak zdołał to wymyślić sam.
– Rzeczywiście, tępakowi się udało.
– Już więcej nie będę ci przerywał.
– Wydawało mi się, że nie składasz obietnic, których nie będziesz mógł dotrzymać.
– Dobrze, postaram ci się nie przerywać – poprawił się. Ellie popatrzyła na niego z powątpiewaniem i przeczytała:
– Punkt pierwszy. Zrobić na nim wrażenie swoją znajomością finansów.
– Już ją podziwiam.
– Punkt drugi. Pokazać, jak świetnie potrafię prowadzić gospodarstwo.
Charles przekrzywił głowę.
– Wprawdzie bardzo cenię twoje praktyczne umiejętności, to jednak mimo wszystko muszę przyznać, że nie są one zbyt romantyczne.
– To dopiero początek – wyjaśniła Ellie. – Upłynęło trochę czasu, nim zdołałam wczuć się w ducha tego zadania. No dobrze, punkt trzeci. Poprosić panią Smithson o to, by przysłała jeszcze więcej jedwabnej bielizny.
– Co do tego nie mam żadnych wątpliwości.
Ellie popatrzyła na niego z ukosa.
– Sądziłam, że nie będziesz mi przerywał?
– Mówiłem, że się postaram. A poza tym tego nie można uznać za przerwanie. Skończyłaś zdanie.
– Zdumiewa mnie twoja bystrość w dobieraniu wykrętów.
– Ogromnie się cieszę, że to słyszę.
– Punkt czwarty. Doprowadzić do tego, żeby uświadomił sobie, jak świetnie radzę sobie z Judith, i uznaj, że będę świetną matką. – Popatrzyła na niego z zatroskaniem. – Nie chcę, żebyś pomyślał, że to jedyny powód, dla którego spędzam z Judith tyle czasu. Naprawdę ogromnie ją kocham.
Nakrył jej rękę dłonią.
– Wiem. I wiem, że będziesz wspaniałą matką. Już na samą myśl robi mi się cieplej.
Ellie uśmiechnęła się, idiotycznie zadowolona z jego komplementu.
– A ty będziesz wspaniałym ojcem. Jestem tego pewna.
– Muszę przyznać, że nigdy zbyt dużo się nad tym nie zastanawiałem, oprócz oczywiście tego, że będę potrzebował dziedzica, ale teraz… – Oczy mu się zamgliły. – Teraz zdaję sobie sprawę z tego, że to coś więcej, że to może być niezwykłe i piękne.
Ellie przytuliła się do niego.
– Ach, Charles, jestem taka szczęśliwa, że spadłeś z tego drzewa!
– A ja się cieszę, że akurat pode mną przechodziłaś. Najwyraźniej doskonale potrafię celować.
– Cóż za skromność!
– Przeczytaj mi, proszę, ostatni punkt na liście.
Ellie się zaczerwieniła.
– O, to nic takiego i tak naprawdę nie ma znaczenia, ponieważ wcale nie muszę ci uświadamiać, że mnie kochasz. Jak mówiłeś, sam do tego doszedłeś.
– Przeczytaj to, moja kochana, bo inaczej przywiążę cię do łóżka.
Ellie aż otworzyła usta.
– Nie patrz tak na mnie. Przecież nie przywiązałbym cię mocno.
– Charles!
Charles przewrócił oczami.
– Nie przypuszczałem, że wiesz o takich rzeczach.
– Och, nie o to chodzi. Ale może punkt piąty zobacz sam. -Podsunęła mu kartkę,
Charles popatrzył i przeczytał:
– Punkt piąty. Przywiązać go do… – wybuchnął śmiechem, zanim jeszcze odczytał słowo „łóżko".
– To wcale nie jest to, o czym myślisz.
– Kochanie, jeśli wiesz, o czym myślę, to znaczy, że jesteś o wiele mniej niewinna, niż sądziłem.
– Cóż, to z pewnością nie jest to, co masz na myśli. Przestań się śmiać, to ci powiem.
Charles być może coś odpowiedział, ale słowa zginęły wśród śmiechu.
– Chodziło mi o tylko o to – mruknęła Ellie – że sprawiasz wrażenie zakochanego, kiedy… no wiesz… więc pomyślałam, że mogłabym cię tu zatrzymać.
Charles wyciągał do niej ręce.
– Możesz mnie związać, milady.
– Mnie chodziło o przenośnię!
– Wiem – westchnął. – Tym bardziej szkoda.
Ellie starała się wstrzymać uśmiech.
– Powinnam oburzyć się na takie słowa.
– Ale jestem zbyt czarujący?
– Charles!
– Słucham?
– Żołądek.
Natychmiast spoważniał.
– Słucham?
– Już jest całkiem w porządku.
– Chcesz przez to powiedzieć, że…
Ellie uśmiechnęła się uwodzicielsko.
– Dokładnie to, o czym myślisz. A tym razem wiem. Jestem rzeczywiście mniej niewinna niż tydzień temu.
Nachylił się do jej ust. -I dzięki Bogu.
Ellie zarzuciła mu ręce na szyję i wtuliła się w ciepło jego ciała.
– Tęskniłam za tobą ostatniej nocy – szepnęła.
– Ostatniej nocy byłaś nieprzytomna – odparł, wysuwając się z jej objęć. – I będziesz musiała potęsknić za mną jeszcze przez jakiś czas.
– Co?
Charles stanął na podłodze.
– Naprawdę masz mnie za łotra, który próbowałby cię wykorzystać w takim stanie?
– Szczerze powiedziawszy, to ja zamierzałam wykorzystać ciebie.
– Bałaś się że będę złym mężem, ponieważ nie będę mógł poskromić pierwotnych instynktów – wyjaśnił. – A to, moim zdaniem, wyśmienita demonstracja kontroli.
– Ależ nie musisz się kontrolować przy mnie.
– Tak czy owak będziesz musiała poczekać przez kilka dni.
– Jesteś potworem.
– To tylko frustracja, Ellie. Przejdzie ci.
Z oczu Ellie strzeliły iskry.
– Wobec tego przyślij do mnie Judith, chyba wolę jej towarzystwo.
– Kocham cię – roześmiał się Charles.
– A ja ciebie. A teraz wyjdź stąd, zanim rzucę w ciebie czymś ciężkim.
21
Tymczasowa abstynencja Charlesa była właśnie tymczasowa i wkrótce razem z Ellie powrócili do zwyczajów młodych małżonków.
"Urodzinowy prezent" отзывы
Отзывы читателей о книге "Urodzinowy prezent". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Urodzinowy prezent" друзьям в соцсетях.