– Znalazłaś się w domu zamieszkanym przez samych mężczyzn. Jestem pewien, że nie wiedzieli, jak się tobą zająć.
– Być może… Prawda była taka, że czułam się niechciana. Dużo czytałam o historii Bahanii, rozmawiałam ze służbą. A kiedy wreszcie jakoś się zadomawiałam, musiałam wracać do Kalifornii. Moi przyjaciele opowiadali o wakacyjnych przygodach, a ja co? Miałam się chwalić, że całe lato spędziłam w pałacu i uczyłam się, jak być księżniczką? – Sabrina skrzywiła się. – Dla wielu brzmiałoby to fantastycznie, ale nie dla mnie. Zresztą ukrywałam prawdę, kim jestem. Znajomi wiedzieli, że odwiedzam ojca, który mieszka w krajach arabskich, i to wszystko. – Spostrzegła, że Kardal wpatruje się w nią nieruchomym wzrokiem. – Czy to cię nudzi?
– Wręcz przeciwnie. Jakbym słuchał o sobie, bo również dorastałem uwięziony między dwoma światami i wiem, jakie to trudne. – Zamyślił się na chwilę. – Byłem dzieckiem pustyni. Ledwie zacząłem chodzić, wsadzono mnie na konia. – Uśmiechnął się. – Z rówieśnikami przeżywałem wspaniałe przygody. Uczono nas kochać pustynię, bać się jej i rozumieć. Polowania, ucieczki, pogonie… Do tego każdego roku przez kilka miesięcy wędrowałem po pustyni z koczownikami.
– Brzmi to wspaniale…
– I tak było. Kiedy jednak skończyłem dziesięć lat, matka wysłała mnie do szkoły w Nowej Anglii, bym przygotował się do egzaminów do szkoły średniej. – Już się nie uśmiechał. – Byłem inny niż pozostali chłopcy. Kompletnie do nich nie pasowałem.
– Wyobrażam to sobie.
– Nie znałem tamtejszych zwyczajów, prawie nie znałem języka, miałem też okropne braki w edukacji. Prawdę mówiąc, podczas pierwszego roku wciąż karano mnie za bójki.
– Już to widzę. Zjawił się obcy, to trzeba się z nim podrażnić. A że małego Kardala szkolono dotąd na wojownika…
– Właśnie. Potem jednak zmieniłem się.
– Co się stało?
– Kiedy w lecie przyjechałem do domu, dziadek wytłumaczył mi, po co ta cała nauka. By zostać w przyszłości mądrym i dobrym władcą Miasta Złodziei, musiałem zdobyć gruntowne wykształcenie. Wróciłem więc do szkoły i ostro zabrałem się do pracy.
– Czyli dałeś się przystrzyc na jankeską modłę!
– Poniekąd… A kiedy skończyłem piętnaście lat, zrobiło się jeszcze ciekawiej, ponieważ niektóre zajęcia zaczęliśmy odbywać wspólnie z dziewczętami z sąsiedniej szkoły.
– Już sobie to wyobrażam. Musiałeś mieć straszne powodzenie. – Roześmiała się.
– Szło mi całkiem nieźle. – Też się uśmiechnął. – Poza tym nauczyłem się żyć po amerykańsku, dopasowałem się do reszty. Ale tak jak ty, każdego lata wracałem na pustynię i uczyłem się jej od nowa. A potem znów do Stanów… Kiedy wreszcie skończyłem studia, z radością na stałe wróciłem do swojego miasta.
– Mamy więc podobne doświadczenia… – Mimowolnie dotknęła niewolniczych kajdan i wzdrygnęła się. – Naprawdę zamierzasz mnie tu trzymać jako swoją niewolnicę?
– Oczywiście. Nie zdarzyło się nic takiego, bym zmienił zdanie.
– Przecież wiesz, że nie wolno ci tego robić. Jestem księżniczką, córką króla, który jest również twoim nominalnym władcą. Wprawdzie mój ojciec zbytnio o mnie nie dba, ale nie pozwoli, by ktokolwiek przetrzymywał mnie wbrew mojej woli.
– Powiadomiłem go, że jesteś moim więźniem, i zażądałem okupu.
– Co?! – Była równie zdumiona, co wściekła. – To jakiś głupi żart…
– Jesteś pewna?
– Król Bahanii nie będzie z tobą negocjował. On cię rozgniecie jak robaka!
– Nic nie rozumiesz – stwierdził spokojnie. – Bahania i Miasto Złodziei są sobie niezbędne i Hassan doskonale wie, że nie może mnie rozzłościć.
– A jeżeli to ty rozzłościsz jego? Jesteś szalony. Ojciec nie puści ci tego płazem.
– Jestem pewien, że puści. Od czasu do czasu muszę przypominać potężniejszym sąsiadom, w tym również memu nominalnemu władcy, że też mam siłę, i że potrzebują mnie tak samo jak ja ich.
– Z tego wniosek, że porwałeś mnie z powodów politycznych – powiedziała cicho. Ta informacja, w sumie tak oczywista i banalna, nie wiedzieć czemu sprawiła jej ogromną przykrość.
– Zabrałem cię z pustym, byś nie umarła, natomiast zatrzymałem w mieście z wielu powodów, w tym politycznych.
– A te pozostałe?
– Możliwe, że mi się spodobałaś.
Mimo że była odziana w zakrywającą wszystko suknię, poczuła się naga pod jego spojrzeniem.
– Żądam, byś jak najprędzej umożliwił mi powrót do pałacu mojego ojca.
– Mój pustynny ptaszku, przecież jesteś moją niewolnicą. Spojrzyj tylko na swoje nadgarstki.
– To jakieś szaleństwo. Nie możesz więzić królewskiej córki!
Stanął tuż przy niej. Gdy zaczęła się cofać, ruszył za nią, aż napotkała zimną kamienną ścianę. Kardal delikatnie dotknął jej policzka, czym wzbudził w niej dziwny dreszcz ni to strachu, ni to rozkoszy.
– Postanowiłem, że tu zostaniesz – powiedział cicho, schylając głowę. – A jeśli będziesz miała szczęście, to być może kiedyś pozwolę ci odejść.
Sabrina próbowała powoli przesunąć się wzdłuż ściany, ale Kardal mocno objął ją w talii.
– Strzeż się, Kardal – syknęła. – Zabiję cię. Zaśniesz i już się nie obudzisz. Nie znasz dnia ani godziny.
– Czekam niecierpliwie w mojej sypialni. Pragnę wreszcie się dowiedzieć, co wiesz o rozkoszach ciała i jak umiesz dogodzić mężczyźnie. – Zbliżył swe usta do jej warg.
– Szanuj mnie! – krzyknęła z pełną wściekłości rozpaczą. – Jestem dziewicą. Przestań traktować mnie jak dziwkę. Nic nie wiem o seksie!
– Przekonamy się. – Przycisnął wargi do jej ust.
Jeśli pocałunek będzie zbyt długi, zamierzała kopnąć Kardala w goleń i gryźć w usta tak długo, aż zacznie krzyczeć. Potem ucieknie z komnaty i znajdzie jakąś drogę ucieczki.
Jego usta musnęły jej wargi lekko niczym piórko. To było… bardzo miłe.
– Jak było? – zapytał.
– Okropnie.
– Do listy twoich grzechów dodaję kłamstwo – stwierdził ze śmiechem.
– Lista moich grzechów? Nie ma takiej. To ty grzeszysz pychą, przemocą i lubieżnością. Ja zaś jestem w każdym tego słowa znaczeniu niewinna.
– Udowodnij to. – Opadł ustami na jej wargi.
Tym razem całował inaczej. Też delikatnie, ale śmielej. Bała się jego brutalności i była gotowa z nią walczyć, ale to, jak czule muskał jej wargi, jak pieścił drobnymi ruchami…
Sabrina w nagłym błysku wspomniała swoje smutne życie. Skończyła dwadzieścia trzy lata, ale nadal była niewinna. Wcale tego nie chciała, lecz gdyby zdecydowała się na seks, mężczyzna, który pozbawiłby ją dziewictwa, naraziłby się na okrutną zemstę króla Hassana. Bo choć była niechcianym dzieckiem, to jako księżniczka bezwzględnie podlegała takim rygorom. Jej dziewictwo miało być darem dla męża, którego wybierze ojciec. Dwa razy jej serce zabiło żywiej, i dwa razy skończyło się tak samo. Mężczyźni, gdy tylko wyznała im prawdę, natychmiast rejterowali, bojąc się królewskiego gniewu, a na platoniczną miłość nie mieli ochoty.
A oto teraz inny mężczyzna, pustynny książę i porywacz, nie bacząc na jej książęcą godność i dziewiczy stan, próbował ją uwieść. Powinna się bronić do upadłego, lecz jego czułe pieszczoty odbierały jej siłę. Było jej coraz przyjemniej, a złość gdzieś ulatywała…
Kardal nie zmuszał jej, nie napierał, tylko delikatnie muskał usta, palcami wodził po twarzy, uchu, szyi. A kiedy cofnął głowę, instynktownie pochyliła się w jego kierunku, dążąc za jego ustami.
– Sabrina…
Kiedy usłyszała swe imię wymówione tym ochrypłym głosem, stało się z nią coś dziwnego. Jakby jej ciało zaczęło się czegoś domagać…
Kardal znów ją pocałował, tym razem dużo odważniej. Sabrina drgnęła zaskoczona, ale nie cofnęła głowy. Naprawdę działo się z nią cos niesamowitego, zarazem jednak czuła się kompletnie zagubiona. Zupełnie nie wiedziała, co powinna zrobić. Wtedy Kardal przesunął rękę z jej talii na ramię, a ona odważyła się oprzeć prawą dłoń na jego boku.
Wyczuła, że Kardal chce pogłębić pocałunek, i przystała na to z ochotą. I zaraz doznała niesamowitych wręcz wrażeń. Całowała się już przedtem, ale to było po prostu nic. Teraz jej ciało zareagowało wprost niesamowicie, i było to cudowne uczucie. Pragnienie, pożądanie, i ten niesłychany żar… Była przekonana, że zaraz umrze w ramionach Kardala.
Objęła go mocno i przyciągnęła do siebie. Chciała czuć jego ciepło, smak jego ust. Ich ciała przywarły do siebie. Sabrina pragnęła, by… W każdym razie nigdy dotąd niczego tak nie pragnęła.
Nagle Kardal przerwał pocałunek. Gdy otworzyła oczy, zobaczyła, że badawczo się w nią wpatruje rozognionym wzrokiem.
– Jak tam, mój pustynny ptaszku? W dalszym ciągu chcesz uciekać?
Oczywiście, że chcę, pomyślała, ale nie w tej chwili. Bo teraz wolałaby, żeby Kardal jeszcze raz ją pocałował. Gdy tak się rozmarzyła, poczuła jego ręce na swych piersiach. Sabrinę ogarnęło dzikie pożądanie… i siła tego doznania otrzeźwiła ją. Natychmiast powrócił rozsądek. Gwałtownie zaczęła odpychać Kardala. Zdumiony, chwilę trwał w miejscu, wreszcie cofnął się o krok.
– Nie wolno ci tego robić – wyrzuciła z siebie. – Rozumiesz? Nie wolno! I tak drogo zapłacisz za to, że mnie porwałeś i uwięziłeś, ale za pozbawienie dziewictwa królewskiej córki jest tylko jednak kara: obcięcie głowy. Jeśli mnie tkniesz, zyskasz dwóch śmiertelnych wrogów, mojego ojca i księcia trolli, który spodziewa się żony dziewicy.
Kardal zmarszczył brwi.
– To niemożliwe. Nie możesz być dziewicą.
– Czyżbyś wiedział o tym lepiej ode mnie?! – krzyknęła w ostatecznej desperacji.
– Nie przypuszczałem… Nie wiedziałem…
– Ile razy ci to mówiłam? Gadać potrafisz, pora wreszcie nauczyć się słuchać – warknęła wściekle.
Kardal spojrzał na nią, coś mruknął do siebie, potem odwrócił się na pięcie i wielkimi krokami wyszedł z pokoju. Rozdygotana Sabrina została sama.
Długo nasłuchiwała, czy ktoś się nie zbliża. Po raz pierwszy, odkąd przybyła tu pięć dni temu, drzwi jej komnaty zostawiono otwarte. Być może Adiva po przyniesieniu śniadania zrobiła to przez przeoczenie lub też od tej pory wolno jej było wychodzić z pokoju. Bez względu na to, jaki był powód, postanowiła wykorzystać sytuację. Nie obchodziło jej, czy zostanie złapana i czy Kardal będzie wściekły. Nie mogła już dłużej siedzieć zamknięta w czterech ścianach i tylko to się liczyło.
"Uprowadzenie księżniczki" отзывы
Отзывы читателей о книге "Uprowadzenie księżniczki". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Uprowadzenie księżniczki" друзьям в соцсетях.