– Dobranoc, Dani.
Daniela uśmiecha się do siostry.
– Dobranoc.
Babi już nawet nie próbuje powtarzać, żeby nazbyt długo nie blokowała telefonu. I tak na nic się to zda. Myje zęby. Układa na krześle mundurek na dzień następny, przygotowuje teczkę i wsuwa się do łóżka. Patrząc w sufit, odmawia modlitwę. Czuje się trochę rozproszona. Gasi światło. Przewraca się na łóżku, usiłując zasnąć. Nic z tego. A jeśli Pallina przyjedzie bezpośrednio do szkoły? Tę stać na wszystko. Po jakiejś szalonej nocy każe Pollowi odwieźć się do Falconieri, gdy tymczasem jej matka zjawi się tu po córkę. Niech licho porwie tę dziewuchę! Czy nie mogłaby się zakochać jakoś tak prościej? Dwie godziny przy telefonie i spokój. Jak jej siostra. Niewiele kłopotów, tylko rachunek za rozmowy nieco zbyt słony. A ta nic, ona musi lecieć na jakieś wyścigi. Musi być kobietą twardziela. Niech ją licho… Babi wstaje z łóżka i ubiera się. Wkłada oczywiście cieplejszą bluzkę i dżinsy. Potem idzie do pokoju Danieli i zakłada swoje granatowe supergi. Przechodzi koło siostry, która wciąż sterczy przy telefonie.
– Jadę uprzedzić Pallinę. Daniela patrzy za nią zdumiona.
– Pojedziesz na tę oranżerię? To ja też!
– Na oranżerię? Jadę na Olimpikę. Tam, gdzie robią wyścigi.
– To właśnie nazywają oranżerią.
– Dlaczego?
– Z powodu kwiatów składanych wzdłuż drogi. Dla tych, którzy tam zginęli…
Babi przeciera czoło.
– Tylko tego brakowało… Oranżeria!
Wkłada kurtkę wiszącą w korytarzu i zmierza ku wyjściu.
– Proszę cię, Babi, weź mnie ze sobą!
– Co jest, wszystkim wam odbiło? Ty, ja, Pallina, co się z nami dzieje? Czego my szukamy? My też chcemy się pościgać w tej oranżerii?
– Jeśli założysz pasek tej firmy Rumianek, to wiesz, to oni cię na pewno wezmą. Weź mój… Przyczepią cię na nim z tyłu i jazda! Pomyśl, co za siła, a ty jak rumianek…
Babi myśli o tym rumianku, jaki wypiła przed pójściem do łóżka. Ale bez skutku. Wydaje się jej, że ktoś ją przepytuje podczas quizu w telewizji. Czego oczekujesz, jadąc tam? Tego ścigania się szalonych motocyklistów, którzy narażają życie nie tylko swoje? Podnosi kołnierz kurtki. Odpowiedź wydaje się łatwa. Chodzi o Pallinę, która ma wrócić przed siódmą, a kocha przebywać w miejscach ryzykownych. I której ona, Babi, musi podpowiadać z łaciny, choć płaci za to wpisem uwagi do dzienniczka. Tak, ona jedzie tam przede wszystkim dla swojej przyjaciółki Palliny. A przynajmniej chce być o tym przekonana.
– Daniela, nie będę ci więcej powtarzać, odłóż ten telefon! – Wybiega z domu z kolorowym grzebykiem we włosach i sercem, które bije jej dziwnie szybko.
23
Na poboczach szerokiej drogi od strony rozległego zakrętu jest mnóstwo ludzi. Kilka dżipów patroli z otwartymi drzwiczkami wprost eksploduje muzyką na cały regulator Chłopcy z e sztucznie rozjaśnianymi włosami, w amerykańskich koszulkach i czapeczkach, szczupli, posągowo zgrabni jak surfiści, serwują dietetyczne piwa. Nieco dalej, obok odkrytego maggiolona. młodzieńcy realistyczniej traktujący świat ćwiczą ma motorach stójkę.
Jeszcze dalej kilku gości szykuje się do wieczornych emocji, wysiadając ze swojego jaguara. Obok nich inna para gapiów z rozbawieniem obserwuje turniejowe zabiegi narwańców.
Motorki na jednym kole, motory, które przelatują z hukiem, to hamując, to gazując, młodzież rozglądająca się wokół w poszukiwaniu znajomych twarzy lub przyjaciół.
Babi na swojej podrasowanej vespie pokonuje łagodny podjazd. Gdy wjeżdża na górę, aż ją zatyka. Klaksony w różnych tonacjach grają jak oszalałe. Przemykające obok motory odpowiadają rykiem. Światła reflektorów, pomalowanych na różne kolory, oświetlają jezdnię niczym jakąś ogromną dyskotekę.
W małej zatoczce ktoś rozłożył niewielki kiosk, w którym sprzedaje napoje i gorące bułki. Robi złoty interes. Babi zatrzymuje się tam i ustawia vespę na podpórce. Wyjmuje kluczyk ze stacyjki. Jakiś free śmiga przed nią na jednym kole tak blisko, że dziewczyna omal nie traci równowagi. Chłopak. najwyżej piętnastoletni, opada na przednie koło, rechocąc z uciechy. Ostro hamuje, zmieniając poślizgiem kierunek, i pędzi z powrotem. Znowu stójka, nogi rozrzucone, lekkie rozkołysanie
Babi niepewnie rozgląda się wokół. Rusza przed siebie. Zderza się z jakimś facetem z włosami na jeża, w czarnej skórzanej kurtce i z kolczykiem w prawym uchu. Bardzo gdzieś się spieszy.
– Patrz, kurwa, jak idziesz!
Babi przeprasza. Znowu zastanawia się, co ona tu robi. W pewnej chwili dostrzega Glorię, córkę państwa Accado. Siedzi na rozłożonej na ziemi dżinsowej kurtce. A obok niej jest Dario, jej chłopak. Babi podchodzi do nich.
– Cześć, Gloria.
– Cześć, jak się masz?
– Dobrze.
– Znasz Daria?
– Tak, spotkaliśmy się już.
Wymieniają uśmiechy, chcąc dojść, gdzie i kiedy.
– Muszę ci powiedzieć, że jest mi przykro z powodu tego, co się przydarzyło twojemu ojcu.
– Tak? A mnie to nic nie obchodzi. Dobrze mu tak. Niech się uczy pilnować swoich spraw. Wszędzie się wtrąca, zawsze chce być górą. Nareszcie znalazł się ktoś, kto pokazał mu jego miejsce.
– Ale to przecież twój ojciec!
– Owszem, ale też wredna małpa. Dario zapala papierosa.
– Podzielam to zdanie. A Stepowi przekaż moje podziękowanie. Czy wiesz, że on nie pozwala mi wejść do Glorii? Muszę czekać na dole, aż ona zejdzie. Nie żeby mi zależało na tym, aby go oglądać. Ale chodzi o zasadę, nie?
Babi zastanawia się, do jakiej zasady on się odwołuje. Dario przekazuje papierosa Glorii.
– No, pewno, gdybym to jak tak zagłówkował, byłyby już gorzkie żale.
Dario wybucha śmiechem.
Gloria zaciąga się papierosem i pyta z uśmieszkiem Babi.
– Ale co słyszę, czyżbyś związała się ze Stepem?
– Ja? Zwariowałaś? Żegnam was, muszę znaleźć Pallinę.
Odchodzi. Pomyliła się, oni oboje zwariowali. Córka, która jest szczęśliwa, że jej ojcu złamano nos. Jej chłopiec, któremu jest przykro, że to nie on go tak załatwił. Nie do wiary. Na małym wzgórku za podziurawioną siatką siedzi Pollo. Siedzi na swoim dużym motorze i gawędzi wesoło z dziewczyną, którą obejmuje, trzymając między nogami. Dziewczyna ma na głowie granatową czapkę z daszkiem i napisem NY. Czarne włosy zebrane w koński ogon wysuwają się spod czapki pomiędzy zapięciem z tyłu a obszytą krawędzią. Ma na sobie kurtkę z plastikowymi białymi rękawami, jak typowa amerykańska cheerleaderka. Podwójny pasek firmowy Camomilla, ciemnogranatowe legginsy i kolorowe supergi czynią ją trochę bardziej włoską. Ta niezrównoważona dziewczyna, co śmieje się bez przerwy, rzucając głową to w prawo, to w lewo, i co chwila całuje Polla, to Pallina. Babi podchodzi do nich. Pallina ją spostrzega.
– Hej, cześć, co za niespodzianka! – Biegnie jej naprzeciw i obejmuje ją. – Ach, jak się cieszę, że przyjechałaś!
– A ja wcale. Przeciwnie, chciałabym jak najprędzej stąd zniknąć.
– No to po coś przyszła? Czy to nie kretyni chodzą na takie zawody?
– Istotnie, jesteś właśnie kretynką. Dzwoniła twoja matka.
– Nie?… I co jej powiedziałaś?
– Że śpisz.
– I uwierzyła?
– Tak.
Pallina reaguje gwizdnięciem.
– Całe szczęście!
– Pewnie. Ale powiedziała, że jutro rano przyjedzie po ciebie wcześniej, bo masz wyznaczone badania i będziesz w szkole dopiero na drugą lekcję.
Pallina skacze z radości.
– Yahooo! – Ale jej entuzjazm szybko się kończy. – Ale jutro na pierwszej godzinie mamy religię, nie?
– Dokładnie.
– Ale jaja, nie mogli mi wyznaczyć tych badań na piątek, kiedy mamy włoski?
– Ba. W każdym razie przyjedzie po ciebie o siódmej, więc uważaj, żeby zdążyć…
– Dobra, ale zostań. – Pallina bierze przyjaciółkę pod rękę i podchodzą do Polla. – O której tu się kończy?
Pollo uśmiecha się do Babi, która go wita z pewną rezygnacją.
– Wcześnie, najdalej za dwie godziny będzie po wszystkim. Potem pojedziemy na jakąś dobrą pizzę, co?
Pallina znowu jest pełna entuzjazmu.
– No już, obudź się! – woła do Babi, a Pollo się uśmiecha, zapalając papierosa. – Zobaczysz, jest tu nawet Step… Na pewno się ucieszy na twój widok.
– Możliwe, ale ja nie! Pallina, ja wracam do domu. Pamiętaj, że masz zdążyć. Nic chcę mieć przez ciebie kłopotów z twoją matką!
Babi spostrzega tabliczkę, wbitą w ziemię na skraju drogi. Jest drewniana, a na środku przyklejono zdjęcie chłopca z czarno-białym krążkiem obok, symbolem życia. Tego życia, którego chłopiec już nie ma. I napis: „Był szybki, silny, ale Pan nie postąpił z nim, jak prawdziwy pan. Nie dał mu szansy na rewanż. Przyjaciele".
– No, piękni z was przyjaciele! Do tego poeci! Wolę już być sama niż mieć przyjaciół takich ja wy, gotowych pomóc mi, żebym mogła się zabić.
– Po coś tu, kurde, przyszła, jeśli nic ci nie odpowiada? – pyta Pollo, odrzucając papierosa. I jego glos:
– Czy to możliwe, żebyś nie umiała z nikim żyć w zgodzie? Masz niezły charakterek, co?
To Step. Stoi naprzeciwko niej z tym swoim wyzywającym uśmieszkiem.
– Tak się złożyło, że ja żyję w zgodzie ze wszystkimi. W moim życiu nigdy się o nic nie kłóciłam, może dlatego, że nie przebywałam w takim środowisku. To ostatnio moje znajomości pogorszyły się, może z czyjejś winy… – Babi znacząco spogląda na Pallinę, która niewinnie wznosi oczy do nieba.
– Jak to, nie przyszłaś tu dla mnie? – Step staje przed nią.
– Jestem pewien, że jesteś tu po to, żeby zobaczyć, jak się ścigam…
Podchodzi zbyt blisko, stają twarzą w twarz. Babi odsuwa się na bok.
– Nawet nie wiedziałam, że tu jesteś. – Czerwieni się.
– Wiedziałaś, wiedziałaś. Cała się zaczerwieniłaś. Widzisz, nie powinnaś kłamać, nie potrafisz.
Babi zacina się w milczeniu. Wścieka się na ten przeklęty rumieniec i na swoje serce, które tak nieposłusznie zaczyna łomotać.
"Trzy metry nad niebem" отзывы
Отзывы читателей о книге "Trzy metry nad niebem". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Trzy metry nad niebem" друзьям в соцсетях.