– No, chodź do cioci, łobuziaku! – zawołała Erin. Dziewczynka bez wahania podbiegła do niej i zaczęła wdrapywać się jej na ręce. Co za cudowne uczucie, pomyślała Erin, przytulając małą. I znowu poczuła w sobie tak silne pragnienie posiadania własnego dziecka, że z trudnością powstrzymała łzy.

– Takie maleństwo to szalenie absorbująca istotka – zaśmiał się Nathan.

– O tak, masz całkowitą rację – przytaknęła mu siostra. – Ale ile dostarcza radości!

– Ciekawe, dlaczego niektóre kobiety decydują się na samotne macierzyństwo. To przecież poważna decyzja.

Erin rzuciła mu ostre spojrzenie.

– Też tego nie rozumiem. – Sally pokręciła głową. – To szaleństwo! Gdyby wcześniej wiedziały, jakie to trudne, z pewnością nigdy by się tego nie podjęły. Nawet gdy ma się kochającą rodzinę i wsparcie, nieprawdopodobnie ciężko jest przejść przez to wszystko. Bezsenne noce, niepokój, zmęczenie…

– No, a na życie też trzeba jakoś zarobić – dodał Nath. – Najczęściej nie mogą zostać ze swoim dzieckiem w domu, tylko muszą wracać do pracy.

– Pozostają jeszcze alimenty – przypomniała Sally.

– Jeżeli dziecko ma ojca – skwitował Nathan. – W dzisiejszych czasach to żadna sztuka mieć dziecko bez ojca.

Erin odwróciła się, czując, że jej policzki płoną. Jak śmiał poruszać teraz ten temat. Była oburzona.

– Czasem jednak lepiej jest mieć tylko jedno z rodziców – powiedziała niby mimochodem. – Sally wie najlepiej, jak to u nas wyglądało, jak nieustannie kłócili się o nas. Ich wieczne wojny doprowadzały mnie do szału.

Sally uśmiechnęła się, jednak jej nie poparła.

– Przepraszam was kochani, ale kuchnia mnie wzywa. Posiedźcie sobie chwilę i podyskutujcie o trudnych rodzinnych sprawach. – Wyszła, lecz po chwili ponownie zajrzała do salonu. – A tak swoją drogą, najwyższa pora, żeby choć jedno z was postarało się o towarzystwo dla naszej Natalie – rzuciła i natychmiast znikła za drzwiami.

Nathan uśmiechnął się i zmarszczył brwi, po czym usiadł obok Erin. Mała Natalie przytulała się do cioci. Nathan położył rękę na ramieniu Erin i zapytał:

– Czy w nowym roku spełni się życzenie mojej siostry?

– Mam nadzieję, że tak – odpowiedziała niepewnie Erin. Dłoń Nathana parzyła jej ciało poprzez materiał bluzki.

– Brakuje mi ciebie – szepnął.

Jego ciepły głos wywołał w pamięci Erin wszystkie cudowne chwile wpędzone wspólnie w tym domu, na tej sofie. Zadrżała.

– To niemożliwe. Nie możesz uważać, że nic między nami nie było. Tak trudno mi żyć bez ciebie, bez twoich spojrzeń, uśmiechów, a nawet zrzędzenia, że buty stoją nie tak, że kubek nie umyty…

Erin zacisnęła powieki.

– Proszę, nie rób mi tego, Nathan, bardzo cię proszę.

W odpowiedzi pogładził ją po policzku, a potem obrócił jej twarz ku sobie. Nadal miała zamknięte oczy. Nie potrafiłaby spokojnie na niego patrzeć. Nienawidziła wprost swojej słabości do niego, uległości ogarniającej ją bez reszty zawsze, kiedy znalazła się w jego ramionach.

– Tęsknisz za mną?

Jak uciec przed jego badawczym wzrokiem? Czy powinna teraz wstać i wyjść, czy może się rozpłakać? Łzy i tak cisnęły się jej do oczu i powstrzymywała je z największym trudem. Milczała więc. To wychodziło jej najlepiej. Gdybyś wiedział, jak bardzo mi ciebie brakuje, gdybyś tylko wiedział…

– A, tutaj jest moja siostrzyczka!

To głos Eriki, nie mogła się mylić. Skoczyła na równe nogi, by uścisnąć siostrę. Jakże była jej wdzięczna za to, że przerwała tę niebezpieczną rozmowę.

Nathan przywitał się szarmancko i przeprosił obie panie, bo z kuchni wołała go Sally.

– Jest zniewalający, miałaś rację – szepnęła Erika. – Jeśli go nie chcesz, to ja go biorę.

– A co z Richardem? – spytała Erin, starając się zignorować dotkliwe ukłucie w sercu.

– On nie ma na mnie wyłączności, nic mu do tego. No, to jak z wami jest? Mów, bo nie wytrzymam. Bierzesz go czy nie?

– Biorę – powiedziała cicho Erin, nawet nie podejrzewając, że siostra blefuje. Sama myśl o tym, że Nathan mógłby należeć do innej kobiety, sprawiała jej nieprawdopodobny ból. – Trzymaj więc ręce przy sobie, on jest mój, rozumiesz?

– Miło to słyszeć i muszę wyznać, że czuję dokładnie tak samo – odezwał się Nathan, który niepostrzeżenie wszedł do pokoju.

Erin najchętniej zapadłaby się pod ziemię.

– No proszę, to naprawdę wspaniale! – zawołała Erika. – Chodź no tu – pociągnęła Nathana za rękę. – Chciałabym choć raz zobaczyć, jak moja siostra całuje się z mężczyzną.

– Daj spokój, Erika, nie będę tu odstawiać żadnej szopki! – żachnęła się Erin.

– Nathan, bądź facetem, zobacz, co tu mam! – Nad głową Erin pojawiła się, nie wiadomo skąd, duża gałąź jemioły.

Chciała zaprotestować, ale nagle poczuła, że jej stopy nie dotykają już podłogi, a głowa spoczywa na silnym, męskim ramieniu. Nie wiedziała, jak to się stało, ale już po chwili zarzuciła Nathanowi ręce na szyję, a ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Zapomniała o bożym świecie, o swoich planach na przyszłość, które wykluczały przecież znajomość z jakimkolwiek mężczyzną. Otaczała ją jego siła i, jakże dobrze znany, zapach.

Nie wypowiedziała ani słowa, a jednak Nath wszystko zrozumiał. Jej oczy wszystko mu wyznały.

– No, to rozumiem! To było naprawdę coś! – zawołała Erika, wachlując się przy tym teatralnie książką.

– Spójrz tylko, kogo ci prowadzę! – Roześmiana Sally wbiegła do pokoju.

– Richard?

Erika stanęła jak wryta. Patrzyła na swojego chłopaka, jakby nigdy wcześniej go nie widziała.

– Przepraszam – powiedział wysoki, szczupły blondyn o niebieskich oczach. – Nie chciałem przeszkadzać, ale zostawiłaś u mnie swoje klucze.

– Wcale nie przeszkadzasz, będzie nam miło, jeśli zostaniesz z nami – zaproponowała z entuzjazmem w głosie Sally.

– Bardzo dziękuję, z ogromną przyjemnością – odparł zakłopotany Richard.

Erin dobrze wiedziała, jak bardzo siostra bała się takich sytuacji. Zawsze wychodziła z założenia, że należy unikać zbytnich zbliżeń i nadmiernej zażyłości z partnerem, a wspólna Wigilia w żadnym wypadku nie wchodziła w grę.

– Wcale nie jesteście aż tak do siebie podobne – przerwał milczenie Richard.

– Teraz rzeczywiście już nie, kiedyś było inaczej – wyjaśniła Erin. – Miło cię poznać – podała mu rękę.

– Mnie też jest miło – odparł z uśmiechem. – A to zapewne Nathan?

Panowie natychmiast wdali się w przyjacielską pogawędkę, wprawiając obie dziewczyny w osłupienie. Zerkały na siebie zaskoczone sytuacją.

– Może powinniśmy zapytać Sally, czy nie potrzebuje pomocy? – powiedział nagle Nath, czule obejmując Erin.

W pierwszym momencie nie wiedziała, czy może zostawić siostrę sam na sam z Richardem, ale już po chwili była pewna, że to jedyne dobre wyjście. Przerażenie w oczach Eriki przemieniło się w subtelną nutkę nadziei.

Ku zaskoczeniu Erin, Nath nie skręcił do kuchni, ale do gabinetu Toma.

– Koniec z wojną podjazdową i ucieczkami, Erin – powiedział, patrząc jej prosto w oczy. – Daj nam szansę, możesz przecież jeszcze trochę poczekać ze swoim planem, prawda?

Jej usta poruszyły się, ale nie zdołała wypowiedzieć ani słowa. Skinęła tylko głową. Te kilka dni do jego wyjazdu może zaryzykować. A potem będzie się dalej martwić, zwłaszcza że Nathan pewnie wcale nie wróci po trzech tygodniach.

– Wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko, wszystko, żebyś była szczęśliwa.

Poczuła się zakłopotana. Kochała go przecież, kochała całym sercem i tylko strach powodował, że nie chciała się z nim wiązać; strach przed niewiadomą przyszłością. Pragnęła, by wziął ją w ramiona i kochał się z nią, by ją całował i pieścił. Ale nie mogła popełnić takiego szaleństwa i zajść z nim w ciążę. Za bardzo się tego obawiała.

– Tylko nie mów nic Thomasowi i Sally, proszę cię, wtedy wszystko będzie prostsze. Po prostu wyjedziesz i już.

– Ale ja wkrótce wracam…

– Nie mówmy o tym, żyjmy teraźniejszością i nie zastanawiajmy się dziś, co będzie potem. Każdy z nas ma jakieś plany na przyszłość.

– Moim planem jesteś ty, ale zgoda, będziemy się martwić, jak wrócę.

Jak wrócisz, będę już w ciąży, pomyślała Erin, ale nie powiedziała tego na głos.

– Uprzedzam jednak, że przez te dni, które zostały do mojego wyjazdu, będę robił wszystko, byś usychała za mną z tęsknoty.

Uśmiechnęła się, ale nie wierzyła, że zobaczy go po kilku tygodniach. Nie zjawiał się przez całe lata, dlaczego więc miałby nagle zmieniać swoje życie i swoje przyzwyczajenia? Miłość też ma granice i trudno było oczekiwać, że on, niestrudzony podróżnik, osiądzie gdzieś na stałe z powodu kobiety. Kilka dni bez przyszłości, pomyślała ze smutkiem.

– Pojedziesz dziś do mnie? – zapytała cicho.

– Jesteś pewna, że tego chcesz?

Kiwnęła głową i choć przeraziły ją jej własne słowa, to jednak nie żałowała, że padły. Wiedziała, czego chce. Oboje zasługiwali na odrobinę miłości.

– Myślę, że powinniśmy jeszcze porozmawiać. – Na twarzy Nathana widoczne było wahanie.

– Mam dosyć rozmów, myślenia i analiz. Chciałabym poczuć, że żyję. – Erin słyszała, jak jego serce łomocze w piersi.

– Więc jednak lubisz mnie trochę bardziej, urocza bibliotekarko?

– No cóż, udało ci się złamać to, co niezłomne – odparła z zalotnym uśmiechem. – Lubię bardziej. – Zarzuciła mu ręce na szyję i przypieczętowała swoje słowa słodkim pocałunkiem.

– Tyle rzeczy mamy jeszcze dziś przed sobą – szepnął jej do ucha.

Jego szept był tak seksowny, że po plecach Erin przebiegł silny dreszcz.


Wieczór wigilijny minął w cudownej atmosferze. Gdy wstali od stołu, Erin wyjrzała przez okno i pokręciła głową.

– Ależ napadało, a ja mam takie marne opony… Nathan, nie czekając na dalszą zachętę, natychmiast zaoferował swoją pomoc.

– Odwiozę cię, Erin, nie ma problemu. Wszystkie oczy skierowały się na nich, ale nie padł żaden komentarz.